piątek, 5 listopada 2010

007

Są takie powiedzenia filmowe, które na stałe weszły do powszechnego obiegu, żyjąc własnym życiem.
"Sąd sądem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie"
"
Ciemność, widzę ciemność, ciemność widzę."

Tytułowy agent 007 przedstawia się ogólnie znanym:
My name is Bond, James Bond.

No to ja spolszczając agenta Jej Królewskiej Mości mam przyjemność przedstawić się moim szanownym czytelniczkom:

Maj nejm is Błąd. Wiel Błąd.

Błąd nr 1
Ot herbaciarka taka:

Jeszcze w trakcie lakierowania i dlatego ma oklejone zamknięci w celu ochrony przed upaćkaniem.
Założenie miałam takie: dół ciemny, spękany jednoskładnikowym cracklem na jasno.
Wieczko jednolicie jasne z truskawkami i ciachem 3D.
Proste?
No pewnie! Jak konstrukcja cepa.
Takich "krakowych" rzeczy mam na koncie już sporo, więc i tym razem miało być lekko, łatwo i przyjemnie.
A więc przystąpiłam do działania: farba ciemna, crackle i po przepisowym czasie jasna farba.
No i czekam w upojeniu na spękania.
Czekam...
Czekam...
Ciągle czekam...
W końcu zaczęło coś się dziać. Ale niekoniecznie to, na co czekałam.
Zaczęły się robić jakieś dziwne burchle, kratery i zmazy. Tu i ówdzie farba zaczęła ściekać...
Mało brakowało, a zeszłabym na zawał!
-No co jest?? Dziesiątki razy to robiłam! Wiem, czym to się je. To co jest do diabła???
No i diabeł zesłał na mnie objawienie. Po czasie, niestety...
Crackl był PRZETERMINOWANY!!!
I to solidnie.
Dusza ma zawyła, a ja z nią.
Zapasowej surówki herbaciarkowej już nie miałam, bo równolegle robię drugą, o taką:

Jak widać technika najprostsza z możliwych, czyli przecierka.

Tak więc pomyślałam, że tę nieszczęsną owocowo-ciastkową dam radę uratować robiąc ją też przecierką.
Po prostu poczekam, aż te koszmarne bąble wyschną, wezmę w łapę papier ścierny i srrrru po całości.
Nie do żywca! O nie! Nie mam aż takiej cierpliwości.
Gładź absolutna mnie usatysfakcjonuje w zupełności.
Dałam pudełku 24 h na wyschnięcie.
Przetarłam uczciwie papierem..
Farby ciemna i jasna stworzyły litą i gładką strukturę, więc stwierdziłam, że wystarczy mojej katorgi i machnęłam brązikiem po całości. Wieczko też.
Zostawiłam zbuka i poszłam przecz.
Po 3 godzinach postanowiłam nałożyć drugą warstwę brązu.
Kiedy zobaczyłam pudełko, szczęka mi glebnęła...
Bo oczom mym ukazał się taki oto widok:

SPĘKAŁO!!!
Inaczej niż to jest przyjęta i niż oczekiwałam, ale też fajnie.
Więc wróciłam do wersji pierwotnej.
Co się z tym wiązało?? No jak co?
Konieczność przemalowania wieczka na jasno...

Kiedy w końcu nakleiłam motywy i pociągnęłam pierwszą warstwą lakieru odetchnęłam pełnym, acz nikłym w swym rozmiarze biustem.
I jednocześnie złożyłam sobie solenne przyrzeczenie:
NIGDY NIE UŻYJĘ ŻADNEGO PREPARATU DO DECU PRZED SPRAWDZENIEM JEGO DATY WAŻNOŚCI!!!
Za dużo nerwów mnie to kosztowało ;-)

Błąd nr 2

Mitenki:
Czarne. Normalne. 100% wełny. Szaleją po blogach niczym wirus grypy po przychodniach. Trzasnęłam ich już sporo. Ale jakoś żadne nie zdążyły wejść w obiektyw - widać parcia na szkło nie miały. Wolały iść w świat ;-)
Te na zdjęciu są MOJE!
To były pierwsze, które zrobiłam ze wzorem warkoczowym po bardzo wielu latach rozbratu z drutami.
Opierałam się na szablonie znalezionym na tej stronie
Oczywiście wprowadziłam kilka zmian.
Rozpisałam sobie jak to to ma wyglądać. Wyznaczyłam, gdzie będzie warkocz, jaka będzie mieć szerokość i przystąpiłam do dzieła.
Ponieważ mitenki nie zajmują zbyt wiele miejsca na drutach, robię od razu dwie hurtem.
Tak tez było i tym razem.
Zrobiłam.
Zakończyłam.
Zszyłam.
Przewlokłam na prawą stronę.
Założyłam...
No i co?
No jak co??
Się okazało, że zrobiłam se... kurna mać!!
DWIE LEWE!!
"troszku" się wkurzyłam!
Ale machnęłam zaraz dwie prawe i luzik ;-)
Następnego dnia zadzwoniłam do Laury pochwalić sie jej jaka to ze mnie bystrzacha.
Laurka zgodnie z oczekiwaniem ryknęła zdrowym śmiechem, ale...
Ale jak już jej przeszło powiedział mi coś, co mnie przy życiu trzyma;
-Wiesz co? To teraz możesz mówić, że skoro ci dwie lewe ni pasują, to znaczy, że nie masz DWÓCH LEWYCH RĄK!

O!!
I tej wersji będę się trzymać!
Ręce mam dwie. Standardowy komplet: prawa i lewa.
A to dowód:
Asiowe mitenki.
Na komplecie dłoni mych. ;-)
Bo Aś nie może prezentować dzieła mego dla niej zrobionego, bo jest nie teges recami i dysponuje tylko jedną - żeby było śmieszniej - lewą ;-)
Ale o tym inną razą.

37 komentarzy:

  1. Jak zwykle sie usmiałam Ata, zwłaszcza z tych dwóch lewych:-))) Wiesz, mi sie tez zdarza zszyć stronę z lewą z prawą, na przykład albo inne podobne ale co tam :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. No i znowu udało Ci się wywołać na mej twarzy uśmiech od ucha do ucha :).
    Herbaciarka z bratkami - śliczna, ta druga też pewnie w końcu śliczna będzie :).
    Mitenki super - rozbawiła mnie Twoja przygoda z nimi :). Też ostatnio wydziergałam kilka par, na szczęście udało mi się uniknąć zrobienia dwóch jednakowych (w sensie lewych lub prawych). Za to udało mi się "zarazić" Poohatkę dzierganiem ;).
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ato, uśmiałam się,ale każdej z nas przydarzają się takie wpadki.Ostatnio robiłam kamizelkę, z włóczki Jasmin.Wpierw wybierałam z tydzień wzór, potem zrobiłam próbkę, potem wyliczyłam ilość oczek, a gdy skończyłam, to okazało się, że mogę się nią owinąć. Długo się zastanawiałam co jest i wreszcie "eureka" -zrobiłam na grubszych drutach niż te, na których robiłam próbkę. No cóż, zaćmienie lub skleroza.W u. roku robiłam chustecznik.Użyłam kleju ponoć do serwetek, a wzór był na serwetce ryżowej.Nakleiłam, po 3 godzinach doznałam szoku- naklejone obrazki łuszczyły się, papier potrzaskał.I do dziś nie wiem dlaczego. No a potem to się narobiłam , bo gdy wszystko wyschło, zdarłam do żywego drewna.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ato, ..... normalnie zalana łzami siedzę...... mitenki dwie lewe...... bosskie.......zacznij ty swetry produkować! Po kilkunastu normalnych jak nic zrobisz z nogawkami! Uwielbiam te Twoje przygody!

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetna historyjka...masz dar opowiadania...A Twoje prace jak zawsze śliczne...POZDRAWIAM SERDECZNIE!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. jeju, Ty to zawsze masz jakieś niesamowite przygody
    mitenki cudne
    buziaki niedwóleworęczna kobieto :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Obśmiałam się znakomicie!Można by częściej, ale nie kosztem Twoich nerwów.Świetnie opisane!
    Czy to znaczy, że Ty mitenki zszywasz? Są śliczne. Można nosić po dwie na jedną rękę, co kom u do tego.
    Bratki są urocze.

    OdpowiedzUsuń
  8. ad.1
    zdarza się w najlepszej rodzinie z fortepianem, albo spęka nie tak jak trzeba , albo się spurchli. Ja suszę dłuuuugo, a potem pan mąż szlifierką do żywca to załatwia, jęczy, marudzi,że mu się zagliżdża, ale załatwia;)
    ad.2
    mitenki świetne:) i to całkiem dobry system jest, robić najpierw dwie lewe, a potem dwie prawe. Głupi się nie pozna, a mądry pomyśli,że tak miało być:)
    Dawno nie byłam, idę sobie pozagladac do tyłu.
    Pozdrowionka:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak Ty to robisz,że nawet wielbłądy wychodzą Ci cudne ? :)

    OdpowiedzUsuń
  10. NO kochana, dwie lewe to ty napewno nie masz, chyba ze za bloga placisz innemu artyscie (jak Mili Vanili)
    As to pewnie foty trzaska, ze ma tylko jedna reke do uzytku, to akurat znam z autopsji
    Natomiast przy decu toas sie pewnie napocila z nerwy co? Ale suma sumarum wyszlo extra!!! Nie ma tego zlego...

    OdpowiedzUsuń
  11. O, to wielbłąd dwugarbny dzisiaj ;) Dwie lewe mitenki to pryszcz.. Ja dzisiaj zszywałam suknię z podszewką, tylko miejsce na przewlekanie zostawiłam nie tam gdzie trzeba...

    OdpowiedzUsuń
  12. Uśmiałam się po pachy. Super piszesz. Pozdrowienia:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Koronko - bo nie myli się tylko ten, co nic nie robi ;-)


    Frasiu - fajnie jest, jak "zarażamy" naszą pasją innych ludzi :-) Herbaciarki prezentują się lepiej w realu niż na fotkach, więc jestem spokojna - wyszły spoko!

    Anabell - i co z tą kamizelką? Prułaś?? I podziwiam Cię za używanie serwetek! Mnie one przerastają! Wolę papier - jakiś posłuszniejszy jest ;-)

    Kankanko - swetry robiłam. Kiedyś. Nie wiem czy się odważę jeszcze do nich wrócić. Choćby właśnie dlatego, że mogę zrobić na ten przykład z nogawkami :-DD

    Anielino - bardzo Ci dziękuję za miłe słowa :-)

    Kasiu - mam wrażenie, że ja te moje przygody jakoś podświadomie generuję :-DD

    Elu - nerwy były, ale nie takie "prawdziwe". To tylko robótki ;-)
    A mitenki zszywam, bo mam małą przypadłość - nie umiem robić na 5 drutach - za dużo ich dla mnie!!

    Kaprysiu - mój mąż trzyma się z dala od moich robótek i od narzędzi ogólnie ;-D Po mitenkach faktycznie nie widać, że są robione osobno, a wlaściwie grupowo ;-)
    Od tyłu mnie będziesz oglądać... O dżizas!! No nie wiem, czy to dobry pomysł! :-DD

    Laura - też się boję tego "od tyłu" ;-DD
    Ja nie ściemniam! Jakoś nie bardzo wierzę w swe umiejętności. A w kły mnie nie wal! Jak mi wytłuczesz uzębienie, to nie dość, że będę wyglądać gorzej niż zwykle, to do tego wszystkie pokarmy jedynie na tzw "macankę w płynie" będę mogła przyswajać!
    Kropków nie zrobię, bo już jestem pod koniec lakierowania :-P

    Klaudia - dzięki! Stanowczo przesadzasz :-DD Ale jak mi miło!!

    Aga - no więc tak: nie płacę nikomu - sama taka "tfurcza" jestem piśmiennie. Aś fot nie trzaska i jakiś czas tak będzie niestety.
    Raczej się nie spociłam - zimno mi się robiło ze zgrozy :-DD

    Gunnilo - o boszszsz! Nie ma nic gorszego niż prucie tego, co się zszyło na maszynie!! Współczuję!!

    Janeczko - dzięki! :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Skąd ja to znam :P ponieważ bujam się z szyciem jak Pies z Jeżem od lat, milion razy udało i się uszyć coś co miało DWIE LEWE STRONY :/

    OdpowiedzUsuń
  15. A znasz to powiedzonko?
    "Zazdrość ludzka nie zna granic!"(Wyjście awaryjne):D
    Bo ja Ci zazdroszczę daru opowiadania o swoim życiu w tak zabawny sposób.U was w domu na pewno nigdy nie jest nudno :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Z herbaciarką problem rozumiem, ale nie do końca:P Bo u mnie spękania podobne wzięli i wyszli, ale z nieprzeterminowanego kraka:P I co powiesz??? Ja tam do dziś tego nie pojumuję, ale może tak ma być??? A jak se teraz tacę maznęłam krakiem dwuskładnikowym... to mi chęć na zabawę z decu się skończyła...
    Mitenki - wszyscy mają!!! Mam i JA!!!! HAHAHAAAA!!! Ale moje ładniejsze niż Twoje:)))) I co Ty na to? :DDDD

    OdpowiedzUsuń
  17. A Asi co w rękę ? Kiedyś chyba miała kłopoty z nadgarstkiem, wróciło ?

    OdpowiedzUsuń
  18. Właśnie ocieram łzy, oczywiście te ze śmiechu ;)))

    OdpowiedzUsuń
  19. to odetchnę pełnym moim za Twój :) pókim duża to mogę :)
    Mitenki super..i metoda jeszcze lepsza :)..masz odrazu dwie pary :), ja wczoraj też machnęłam kolejne :):) fajne bo się szybko dzierga..:) a jeśli chodzi o decu to zestaw mam bo mi małż zakupił ale warunków narazie niet...a ciągnie..a popatrz pieknie wyszło, a ile inwencji dodatkowej włożyłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  20. No i dobrze,ze tu wlazłam jeszcze raz, bo śmiałam się do łez, aż ślubny przyleciał sprawdzić, co się stało!

    OdpowiedzUsuń
  21. Ja bym napisala co mi jest, ale pewnie spalę następną notkę na bloga i obiadu nie dostanę. :(
    :D

    OdpowiedzUsuń
  22. Eeeeeeeeeeeeeee, pierwsze mitenki w tym roku to ja też dwie lewe zrobiłam. :p

    OdpowiedzUsuń
  23. Hehehe, co to za pomyłki kiedy wychodzi lepiej i więcej ;)
    Kiedyś koleżance z długich spodni miałam zrobić rybaczki, jedną nogawkę odcięłam zgodnie z planem, a przy drugiej wykonałam go w 150% ;))))

    OdpowiedzUsuń
  24. :)))
    Wyszło świetnie!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  25. Ato, oczywiście,ze kamizelkę sprułam rzucając w przestrzeń same brzydkie wyrazy, a najwięcej klęłam prując szwy, bo arcy starannie ją pozszywałam.I już nie robiłam z niej kamizelki, powstało kilka czapek i innych nakryć głowy + szalik.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. no wiesz ja wiedziałam od dawna że nie masz dwóch lewych rąk wykonując swoje cuda wszelaki :) no ale dobrze że zostało to doświadczalnie udowodnione :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Uwielbiam czytać Twoje posty :) Ja się zgadzam z tym - nie myli się tylko ten kto nic nie robi :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Duża - tyż pięknie, acz mało miło ;-)

    Arkadio - czasem to bym chciała, żeby u mnie w domu było trochę nudniej ;-))

    Iwonko - nie zniechęcaj się - coś się da z tego zrobić. Może... No i można wyciągnąc wnioski, że preparaty do decu są nieobliczalne!
    A co do Twoich mitenek - są ładniejsze, bo masz tę lepszą lewą i prawą zapewne :-PP

    Klaudia - tak. To właśnie to. Te problemy nie wróciły, bo on są cały czas...


    Kasica - śmiech to zdrowie :-D

    Zarobiona - ja Ci serdecznie dziękuję za taki patent!! ;-DD Jednak wolę klasycznie po parze robić! A inwencja to mi się pewnie z powodu paniki pojawiła, bo ja MUSZĘ mieć gotową tę herbaciarkę za dwa tygodnie!!

    Laura - WIEM!! Ale kropków NIE BĘDZIE! Chyba... ;-))) Jeszcze pomyślę.

    Elu - wpadaj więc częściej :-))

    Nikonowa - masz farta! Bo nie tylko obiadu przez tydzień byś nie wąchała, ale i o szyneczce w galarecie tylko byś marzyła przez miesiąc ;-PP

    Koroneczko!!! TY???? No nie! Od razu mi lepiej :-DD

    Krzysiu - to Ty też się mylisz?? No zadziwiacie mnie obie z Koroneczką!
    A koleżanka chyba nie była zbyt szczęśliwa? ;-DD

    Zula - dzięki!

    Anabell - no to współczuję prucia!! I szkoda tej roboty! Jakby nie było kawałek czasu musiałaś poświęcić na robotę!

    Madziu - dzięki!! Lejesz miód we serce!

    Marta - cieszę się, że lubisz do mnie wpadać i podoba Ci się moja pisaninka :-))

    OdpowiedzUsuń
  29. Koleżanka się nie zorientowała, doszyłam brakującą część szwem krytym z dodatkowymi stębnowaniami, doszyłam taką chytrą kieszonkę i wyglądało jakby to było zamierzone działanie...ale co się nadenerwowałam i nakombinowałam to moje ;)

    OdpowiedzUsuń
  30. No proszę! Czyli można by powiedzieć, że pomyłki wyzwalają w nas pokłady pomysłowości :-DD

    OdpowiedzUsuń
  31. U Ciebie jak zawsze z poczuciem humoru.Humorek od razu się poprawia. Z obu błędów jakoś wybrnęłaś, gratuluje. W końcu efekt końcowy się liczy, a ten jak widać jest Ok.

    OdpowiedzUsuń
  32. wystarczy wejsc do ciebie i humor sie poprawia.

    OdpowiedzUsuń
  33. Ata, ja Cię proszę - zrób łopatoligiczny kurs tych mitenek, coooo? bo ja nawet wełnę i druty kupiłam (ostatni raz miałam to ustrojstwo w rękach jakieś dwadzieścia lat temu) i ni huhu mi nie idzie :D

    OdpowiedzUsuń
  34. Strasznie się uśmiałam. Tylko współczuję nerwów. Zawsze jak tu wchodzę to mi się humor poprawia.
    A swoją drogą - wysyłam ci staniczki. Czekaj na nie w tym tygodniu.

    OdpowiedzUsuń
  35. Ależ sobie adrenalinki zafundowałaś ;)) ...ale może jakby tak wszystko wychodziło idealnie, bez żadnych niespodzianek, było przewidywalne... to byłoby nudnie?
    Pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
  36. Ewo - jakoś mi się faktycznie udało ;-)

    Jolu - lubię jak się ludzie wokół mnie smieją :-)

    Yen - już wiesz z maila ;-)

    Krzycha - staniczki doszły. Dzięki :-)

    Penelopo - właśnie tak! Nuda to niekoniecznie cos, co ja lubię ;-)

    OdpowiedzUsuń
  37. Hehehe! Skąd ja to znam? Sama jestem czasem ciut pierdołowata w tej kwestii:D Ale nie myli się tylko ten, kto nic nie robi, nieprawdaż?
    Pozdrawiam kreatywnie:)

    niezapominajka-art.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że chcesz pozostawić po sobie ślad :-)