Włoszczyzna jak każdy wie to zestaw jarzyn takich jak: marchewka, pietruszka, seler i por uwięzionych w jednej, ciasnej siateczce, służący do gotowania zupek wszelakich.
Warzywa do Polski sprowadziła żona Zygmunta Starego, czyli królowa Bona.
Znaczy większość warzyw ;-)
Osobiście ze wspomnianą królową mam na pieńku, ale o czasy licealne i jak będą chętni, to może tę moją niechęć do( jakby nie było) światłej kobiety opiszę ;-)
Włoszczyzną nazywamy też często rzeczy wywodzące się z Włoch.
Niekoniecznie w znaczeniu pejoratywnym.
W moim dzisiejszym poście słowo "włoszczyzna" zdecydowanie ma wydźwięk pozytywny!
Otóż...
Jakoś tak prawie rok temu wygrałam candy.
Włoczka, którą dostałam powaliła mnie zarówno kolorem jak i swoją grubością, a właściwie jej brakiem!
- Toż to nitka! W życiu z niej nic nie zrobię! Za sto lat nawet nie dam rady!
Czasu minęło mniej niż setka roczków ;-)
Na głodzie włóczkowym byłam! Takim totalnym!
Nieważne, że tapczan się nie domyka od nadmiaru dobra, ale jak typowa kobieta przed szafą z ciuchami wrzeszczy: JA NIE MAM CO NA SIEBIE WŁOŻYĆ!! ja wykrzykuję przed swoimi artefaktami robótkowymi: JA NIE MAM Z CZEGO ROBIĆ!!
Tak więc mamrocząc coś na temat marazmu i malizny półproduktów, otworzyłam rzeczony wyżej tapczan...
Wzrok mój padł na włoszczyznę.
Wydłubałam ją na światło dzienne i...
I Miecio się rozszalał!
Tym razem SENSOWNIE!!
- Że co? Że niby nie dasz rady? Ty? Hehehe! Potrzymać ci piwo?
- Odwal się! Czy ty nie widzisz gamoniu, jakie to CIENKIE??
- Widzę! A ty, sieroto, nie widzisz chusty a la Frasia i Sylwia?
- Tej z falbaną?
- Nooo!!
- W sumie to widzę...
- No to łap szybko i zwijaj kłębuszek z Anią!
Powiedział, co wiedział i polazł precz jak zwykle!
Zwinęłyśmy kłębuszek. Zajęło nam to równo godzinę.
Potem zaczęłam dziergać. Długo mi to szło, bo robiłam z doskoku i w tzw. międzyczasie.
Ale w końcu po trzech tygodniach mogę pokazać co mi wyszło z włoszczyzny:
Stan rozłożony. W całości nie widać, bo mała nie jest.
Tzn. jak się zmemła to nie jest wielka:
A jak się zgarnie w garść, to całkiem niknie:
A de facto jakie ma rozmiary?
Przed blokowaniem: 140 cm na 65 cm (wymiary z falbanką).
Po blokowaniu, a właściwie rozłożeniu po praniu: 200 cm (bez falbanki) na 100 cm (bez falbanki).
A ile mi tego "poszło"?
5 dag (słownie pięć dag)
700 m (słownie siedemset metrów).
Druty nr 5 na żyłce długości 80cm (pomieściły bez trudu!!).
To cudo nazywa się Fine Merinos irrestringible. Kolor nr 35.
Się mi podoba! Fruwa za mną jak mgliste skrzydła! I mimo tej cienizny i zwiewności jest ciepła jak kocyk! Chuda już wypróbowała i też się mile zdziwiła.
Tylko mam jeden problem - brak ciuchów dopasowanych kolorystycznie do chusty.
Hmmm... Czyżby Miecio miał jakieś dalsze plany wobec mnie?? ;-D
Piekna ta Twoja włoszczyzna Atko:0)
OdpowiedzUsuńMnie się włoszczyzna z moim diabetologiem z kolei kojarzy. Otóż ilekroć u niego bywam zwykł mi przypominać rozciągajac i rozkoszując się niemal tym słowem: WŁŁŁOOOSZCZYZZZNNNA!!! pani Edytko, WŁŁŁOOOSZCZYZZZNNNA jeno paniĄ uratuje od wysokich poziomów cukru!!!
Po czem dodaje: ... jeno bez kartoflów!
Bo niby co one, te kartofle i do czego?
Ano klasę robotniczą trza było czemś karmić, to kartofli nagotowali i nakarmili... a pani ma myśleć o sobie nie jak o klasie robotniczej jeno jak o królowej Bonie, znaczy się przynajmniej jak o szlachciance z wysoka rodzonej (hi, hi)...
Zatem szlachcianki kartoflów nie jadają i brzuchów nie napychają... tu skubną sałatki nieco, tam listek kapustki... odrobinę pomidorka... o takie delicje szlachcianki zwykły jadać... i cukier tem samym zbijaja do ziemi samej:)
Ot i tyle w kwestii skojarzeń z WŁŁŁOOOSZCZYZZZNNNĄ!!!
Jeszcze raz powiem: PIĘKNA TA TWOJA WŁOSZCZYZNA:)
Millu - wychodzi na to, żem szlachcianka! Bo nie jadam kartofli - nie lubię i już! Wolę zieleninę ;-)
UsuńCudna, zazdrość mnie zżera.A Tobie, moja Miła, jest w niej zapewne ślicznie,to kolor dla Cię. Ten kolor z wieloma się dobrze komponuje, ale rozumiem - nie masz do niej co na siebie włożyć.Skoro jest ciepła to może Ci posłużyć do letnich bluzek jako koło ratunkowe, gdy nagle chłód Cię dopadnie, a Ty wygolona, bo rano było ciepło.A że nie zajmie dużo miejsca, może być podręcznym kołem ratunkowym w torebce.
OdpowiedzUsuńMiłego,;)
Anabell - do lata mam czekać, żeby się w niej lansować?? Mowy nie ma! Muszę coś wymyślić ;-D
UsuńPiękna!Taka wiosenna!
OdpowiedzUsuńGdybym tylko potrafiła robić na drutach takie cuda...Ale niestety :( Muszę więc tylko zazdrośnie zerkać na Twoje dzieło.
Pozdrawiam
Jagna - zerkaj do woli, bo może jednak się odważysz i spróbujesz? :-)
UsuńKochana,na pewno bym się odważyła gdyby mi ktoś pokazał jak się to robi.Nie boje się drutów,podstawy znam :),ale ze schematów,opisów to ja nic nie rozumiem. Zdecydowanie wolę "naukę wzrokową" :)
UsuńTez wolę naukę "naoczną", ale niestety nie zawsze tak się da :-)
UsuńPiękna włoszczyzna! Jakoś nie mogę się przemóc do robienia ażurów, a tak mi się podobają takie chusty.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńFredko - a czemu nie możesz się przemóc? To raczej nie jest trudne :-)
UsuńSuper! Cudnie wiosenna Ci wyszła ta chusta :). Moja jest co prawda znacznie grubsza, ale w takiej zwiewnej postaci też mi się bardzo podoba :).
OdpowiedzUsuńTeż mam tego merynosa, w pięknym bordowym kolorze, nawet wiem już na co chcę go przerobić, tylko jakoś zabrać się za to nie mogę. I pewnie jeszcze trochę poczeka na swoją kolej :(.
Frasiu - to trzymam kciuki za jak najszybszą realizację planów. Bo ten merynos jest super! Mięciutki, cieplutki i niesamowicie wydajny!
UsuńChusta marzenie... kolorek idealny dla Cię, aż trudno uwierzyć, ze nic nie masz doń... ale może po prostu odezwał się Miecio i oczka zasłonił jak do szafy zaglądałaś?
OdpowiedzUsuńBeatko - no nie mam! Naprawdę! Nie do uwierzenia, ale tak jest :-/
UsuńMoże Chudej rewizję w szafie zrobię i coś znajdę ;-)
To zależy czy masz mieć na dłużej czy na moment ;)
UsuńChusta tak ładna, że koniecznie musisz dokupić pasujące kolorystycznie ubrania:) Koniecznie!
OdpowiedzUsuńAnulinko - albo kupię, albo zrobię tak, jak pisałam w komentarzu powyżej ;-D
UsuńŚliczna chusta, aż mi się Miecio włącza..
OdpowiedzUsuńNaila - dobry Miecio nie jest zły ;-) Nie wyłączaj go :-D
UsuńCudna.
OdpowiedzUsuńJako amatorka Twoich wpisów wszelakich stanowczo domagam się królowej Bony!
Ovillo - Bona pewnie będzie przy jakiejś okazji ;-)
Usuńwiosenne skrzydła - zielona mgiełka ^^
OdpowiedzUsuńTuome - dzięki :-)
UsuńFaktycznie. Bielinek kapustnik...eee..tzn. zielonek sałatnik :P
OdpowiedzUsuń(ale Ty wiesz, że mi się straszliwie podoba :D)
AGa - moja Mama mówiła "bielinek rozpustnik" ;-D
Usuńno ,to to jest cudo dopiero ! Aż mi szczęka opadła !
OdpowiedzUsuńEla - oj tam! To dopiero przymiarki do prawdziwych ażurów :-)
UsuńSiem mi też podoba. Baaaardzo... no to uzupełniaj teraz "dodatki" :)
OdpowiedzUsuńJaskółko - chyba wolę zrobić kolejną chustę, niż uzupełniać "dodatki" ;-)
UsuńStrasznie nie lubię zakupów ciuchowych!
Cudna włoszczyzna tzn. chusta :) Pięknie ci wyszła. Kolorek wiosenny radosny.
OdpowiedzUsuńEwo - dziękuję :-)
UsuńAta - cudne, powalające, w kolorze boskim!
OdpowiedzUsuńJest przepiękna, słów brak!!!!!!!!!!!
Aniu - nie wiem jak ominęłam Twój komentarz! Aż mi głupio... Dziękuję za dobre słowa :-)
UsuńŚliczny zielony listek! No dobra, włoszczyzna! :-) Zrobiłabym sobie taką, ale nie poradzę z tą falbanką.... Może jakiś szybki opis dla matołków zrobisz... :-)))
OdpowiedzUsuńRzeko - falbanka nie jest trudna. I sądzę, że przy tej grubości nici każdy wzór na jakąkolwiek falbankę będzie ok. Ja robiłam na czuja - lewe i prawe - dodając w każdym rzędzie po oczkach lewych narzut. Po lewej narzut przerabiałam na lewo, żeby się robiły dziury i już :-)
UsuńI nie na darmo mówią że wszystko ma swój czas i swoje miejsce :) I włóczka się doczekała i cudo z niej stworzyłaś :)))A kolorek wspaniały :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Kasiu - to prawda! Musiała widocznie się posezonować w tapczanie, żeby coś mi z niej wyszło :-)
UsuńBona by padła z zachwytu i zawyła z zazdrości, bo włoszczyzna wyszła boska. A ja chyba wyjmę Mietka i odkurzę, to coś może chłopak wynajdzie. No to gnam do sklepu tego na e lub na f, jak ten na e zawiedzie. Tylko szybko skopiuję nazwę włóczki.
OdpowiedzUsuńZnalazłam i już sobie nawet kolor wybrałam, a nawet dwa ;-)
OdpowiedzUsuńSylwuś - no proszę jaka szybka kobita z Ciebie ;-DD
Usuń