Szyć lubię. No bo tak.
Ale paradoksalnie w czas wakacyjnej kanikuły czasu na szycie maszynowe nie mam.
Jak już znajdę ten czas, to preferuję dziobanie ręczne na leżaczku względnie na ławce w otoczeniu miłych okoliczności fauny i flory:
Jeśli w ogóle usiądę do maszyny, to tylko na chwilę i z doskoku.
I tak właśnie powstawał mój ostatni uszytek, czyli bieżnik na stół dla taty.
Mam superancki szablon do szycia dresden plate kupiony w Ładnych Tkaninach parę konkretnych miesięcy temu. Leżał biedak i czekał na moją wenę twórczą i się doczekał.
Podziabałam zasłonkę z SH, zużyłam resztę brązu, który mi został po szyciu tej narzuty i jest.
Tata jest zachwycony i dumny ze swojej starej jedynaczki :)
Jedynaczka ma trochę wątpliwości i zarzutów do siebie samej, ale...
Ale ogólnie nie narzeka, bo w sumie nie jest źle.
Tak mniej więcej wygląda pikowanie:
Moją Jadźką nie poszaleję z wolnej łapy, więc kombinuję. Gorzej/lepiej? A co mi tam! Ważne, że sprawia mi to przyjemność i laikom się podoba ;-D
Aha! Wymiary: 130 cm na 40 cm. Robione na stół. Na oko.
Wyszło idealnie pod wymiar! Się ma to oko ;-)
A niech kto się ośmieli powiedzieć, że jest inaczej!
trzaskasz te potworki i trzaskasz :) bieżnik jest super choć ja tej formy, znaczy patchworkowej jakoś na stole nie widzę. Patchworki bardziej mi się z narzutami i kocami kojarzą :)
OdpowiedzUsuńMadziula - bieżnik to taka narzuta na stół ;-)
UsuńBardzo mi się to podoba!Moni, profesjonalistom to mało co się podoba. Przecież tylko ich jest najładniejsze pod słońcem!
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Aniu - profesjonaliści zobaczą każde niedociągnięcie i "zjechanie" ściegu o ćwierć milimetra. Na szczęście mało się tym przejmuję i robię swoje :-)
UsuńUps..ja pierw myślałam, że to makatka. A to bieżnik jest. Ładny, z gerberami mi się kojarzy:)
OdpowiedzUsuńMięta - makatkę teraz robię, ale ręcznie. Więc to jeszcze potrwa dość długo, zanim ją będę mogła zaprezentować szerszemu gronu. Dziękuję za pochwałę bieżnika :-)
UsuńPani! Forma się przydała jak złoto! Ślicznie wyszedł ten bieżnik. Też mam dresden plate na tapecie. Tylko nawet najstarsi górale nie wiedzą KIEDY :D
OdpowiedzUsuńAnia - forma jest świetna i dobrze mi się nią bawi. Może jeszcze coś z nią uszyję, ale również i moi górale nie wiedzą KIEDY ;-D
UsuńNo no Oko jak ta lala. Śliczny bieżnik. Moja maszyna w lato odpoczywa też mało ze sobą rozmawiamy. Za to Zimą pracuję.... ;-)
OdpowiedzUsuńDuditka - bo lato jest zbyt krótkie, żeby je tracić przy maszynie :-) Zima jest idealną porą na zabawy z maszyną w tle - dzięki szyciu szybciej się kończy :-)
UsuńZ doskoku i na oko i cudnie na dokładkę. A Radość Taty bezcenna :)
OdpowiedzUsuńIwona - dziękuję bardzo :-)
UsuńPozszywać, to częściowo można maszynowo. Wszystko szyłaś ręcznie? Podoba mi się patchwork w niemal każdym wydaniu, bieżnik też, chociaż sama nie lubię nakrytych stołów, muszę mieć blat do umycia a pod talerz np. podkładki. Patchworkowe podkładki :-)
OdpowiedzUsuńLilka - coś Ty! To wszystko jest szyte na maszynie :-D. To nie heksagony :-)
UsuńBieżnik jest na stół w używany tylko od wielkiego dzwonu, więc nie wymaga częstego wycierania jak ten używany codziennie.
Ata - ja to jestem jednak głąb, napiszę a potem do mnie dociera, co napisałam. Mnie nie chodziło o czystość, tylko manię.... z trudem toleruję obrusy. No taka fobia durnowata... i jeszcze dywany, niby, że przez psy nie mam, ale jakby psów nie było, też bym dywanów nie miała. Nie umiem tego wyjaśnić.
UsuńA z szyciem, to jak? Naszywałaś toto?
Lilka - tak. To to jest naszyte na brązowy spód :-)
UsuńMoim skromnym zdaniem, z kombinowania najlepsze rzeczy wychodzą. Świetnie dobrałaś to pikowanie i najwyraźniej jestem laik, bo bardzo mi się efekt końcowy podoba :)
OdpowiedzUsuńMario - jak się kombinuje, to w sumie efekt końcowy jest tak naprawdę niespodzianką. Zwłaszcza dla kombinującego ;-D
UsuńNie ośmielę się powiedzieć inaczej :D
OdpowiedzUsuńSuper jest!!!
Ps. Bardzo lubię tę linijkę!
Małgorzato - dziękuję :-)
UsuńWspaniały! Co tu się rozwodzić? I oko i talent w łapkach, czego chcieć więcej? Niemniej, aż mnie skręciło na widok Lucjusza i ławeczki z "dobrościami". A ja znów muszę czekać rok na urlop :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Kasia z Warmii.
Kasiu - z ławeczki korzystałam tylko w weekendowe popołudnia. W ciągu tygodnia, mimo wakacji, nie miałam czasu :-(
UsuńZarzuty i wątpliwości do siebie, tu raczej są nie na miejscu :) Bieżnik idealny! Podziwiam za dobór tkanin ma tych kawałkach, które po zszyciu stworzyły te "słoneczka". A pikowanie wokół po brązowym to już majstersztyk :)
OdpowiedzUsuńViolka - bardzo dziękuję, ale do maestrii w pikowaniu to ja raczej nie dojdę :-D Zrobienie echa jest jednym z łatwiejszych sposobów pikowania :-)
Usuń