Tchórzofretka....
Zwierzątko śliczne, drobniutkie, urocze i zwinne.
Zwierzak ten wywodzi się od zwierząt które silnie bronią swojego terytorium i każda próba zakłócenia spokoju w klatce będzie odpierane atakiem. Całymi dniami śpi , a zwłaszcza w okresie jesienno - zimowym . Tchórzofretka potrzebuje dużo przestrzeni aby mogła się wyszaleć . Wtedy będzie odwdzięczać się dobrym humorem , niezwykłą pomysłowością w robieniu figli , a także swoim zachowaniem nieraz rozbawi was do łez . Jako członek rodziny nadaje się wyśmienicie .
Aby oswoić tchórzofretkę potrzeba trochę czasu i cierpliwości . Pierwsze początki przeważnie bywają trudne i zniechęcające . Ale efekty potem są warte tego wysiłku . Musimy pamiętać że tchórzofretka ma bardzo ostre kiełki których potrafi użyć gdy poczuje się zagrożona .
Tyle ciekawostek znalezionych w necie...
Mam taka tchórzofretkę w domu.
Od lat paru. Dokładnie - dwudziestu...
Ma na imię Joanna. Zwana Rabarbarą, a u mnie w komentarzach znana Wam jako Chuda!
Jest typową tchórzofretką!
Się ostatnio zrobiła płochliwa i używa kiełków. Wprawdzie nie do gryzienia, ale do kłapania.
Głównym motywem przewijającym się wczoraj w rozmowach była prośba, czy wręcz błaganie:
-ZABIJ MNIE!! NO PROSZĘ! ZABIJ MNIE!!
-Mowy nie ma! Nie kalkuluje mi się! Ciebie utłukę, a za człowieka pójdę siedzieć!
Czemuż to moja skłonna do figli tchórzofretka.... yyyy... tego Joanna żądała ode mnie unicestwienia??
Oj tam, oj tam!
Nic takiego!
Dziś, właśnie w momencie publikacji tego posta, zamknęły się za nią drzwi...
Drzwi sali, w której rozpoczęła pisanie egzaminu maturalnego z języka polskiego!
Jednym słowem - przyszła kryska na Matyska!
Dziecię me schizuje od przedwczoraj.
Jak bidulka wygląda?
To wyobraźcie sobie trzęsienie ziemi. Takie MEGA!!
A w epicentrum galaretkę.
Może być jakakolwiek - owocowa, mięsna czy jakaś tam.
Tak właśnie wygląda Joanna.
Dygot, taniec świętego Wita, Parkinson...
Przyszła sobie do mnie przedwczoraj rano. Ja siedzę z nosem w gazecie i czytam.
-A co ty tak dygoczesz?? - zapytała mnie latorośl.
-Co?? JA?? Siedzę i się nie ruszam! To chyba tobie obraz przed oczami skacze!
-A możliwe... Nie zdam, wiesz?
-Yhy. Spoko! Nie każdy musi mieć maturę!
-NO WIESZ??
-No co?? A jak coś, to poprawki też dla ludzi. W sierpniu - i spokojnie czytam dalej...
-Mamo!
-Co??
-Nie zdam!
-Trudno. Taki lajf!
-MAMO!!! NOOOO!!! Ja się stresuję!!
Poczułam się w obowiązku pocieszyć dziecię.
-Słuchaj. Wszyscy się denerwowali, bo jakby nie było, to najważniejszy egzamin w życiu. Po latach jeszcze będzie ci się śnił. To takie podsumowanie pierwszego etapu życia. Sprawdzian umiejętności, wiedzy i...
W tym momencie przerwałam, bo zobaczyłam minę mojego dziecka..
-Eeee... No tego... Znaczy jakoś podnieść cię na duchu chciałam... I jak??
-.........
-Znowu w życiu mi nie wyszło... No to co ja mam ci powiedzieć??
-Może już lepiej nic nie mów.
-Dobra!
-MAMO!!! Nooo!! Ja nie zdam!
-Dobrze! Nie zdaj!
-Co??? Jak możesz???
I tak źle i tak niedobrze...
Wczoraj nastąpiła pewna odmiana: zamiast rozdygotanego obrazu przed oczami, moje dziecko popadło w drętwotę.
Ot taki kij od szczotki. Szczęka zaciśnięta, oczy wybałuszone i tylko od czasu do czasu rzucone w moim kierunku błagalne:
-ZABIJ MNIE!
Nie zabiłam.
Dziś rano powitała mnie radosnym:
-Wiesz? Nie zdam!
-Aha.
-No serio!
Po chwili oznajmiła równie pogodnie:
-Będę rzygać!
Nieco później:
-Zaraz mi serce wyskoczy...
Mężu mój, a jej rodzic zawiózł ją do szkoły.
Bo obawialiśmy się oboje, że w stresie dziecko nam zabłądzi w wielkim mieście i będziemy ją listami gończymi poszukiwać...
Podobno w stanie względnej przytomności umysłu wysadził abiturientkę pod szkołą.
Wierzę mu, bo nie mam wyjścia.
Trzymam kciuki córciu!! Dasz radę! Dzielna jesteś facetka! I mądra!
Przyłączycie się do mnie z bardzo mocnym trzymaniem kciuków??
PRZYŁĄCZYMY!!!! :)
OdpowiedzUsuńAś trzymam kciuki, mocno, zdasz!!! Wszyscy zdają! Toż mądra jesteś!!!
OdpowiedzUsuńA co do zdenerwowania, nie wszyscy sie denerwują! Na 4 latorośle po maturze, 1 baaardzo się denerwowała, 1 z lekka, 1 ani odrobinę( dzień wcześniej do samiutkiego wieczoru na koniu siedziała, i zaraz po szybkim napisaniu lekko się przebrawszy też, matura w jej przypadku to uciązliwe przerwy w jeździe konnej - bo trza się umyć i przebrać, w bryczesach i pachnąca nie perfumowo nie mogła iśC, he,he), 4 5 minut przed wyjściem z domu leciuchno... 5 zobaczymy ale wygląda na to, że jeszcze mniej jeżeli to wogle możliwe!!!
Trzymam kciuki za Twoją Mądrą Córkę i za resztę maturzystów też!!!
OdpowiedzUsuńTRZYMAM!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki mocno !!!
OdpowiedzUsuńPewnie, ze trzymam, ale tylko do 13- potem ide do pracy!Buziaki.
OdpowiedzUsuńjuz trzymam kciuki !!:-D
OdpowiedzUsuńTrzymam mocno za Twoją latorośl jak i za moją :D Mój syn aż tak się nie stresował to ja na pewno byłam i jestem bardziej zestresowana. Pozdrawiam gorąco :D
OdpowiedzUsuńZda, zda, a kciuki mogę potrzymać.
OdpowiedzUsuńChudej dałaś kopa jak wychodziła za drzwi?
OdpowiedzUsuńTo podobno nieodzowne - wszystkie moje były tak wywalane z domu.
Trzymam kciuki, nawet te w nogach! Aśka nie daj się!
A matka niech sobie zaparzy melisę czy cuś walnie, bo chyba najbardziej wbrew pozorom przeżywa.
I się nie tłumacz matce-polce :))))- znaczy mnie.
Ile oni piszą, bo bym za jakiś czas jednak poprzędła i posprzątała.....
OdpowiedzUsuńTeż trzymam mocno - będzie dobrze!!!
OdpowiedzUsuńmatko trzymam te lapy zacisniete az kciuki bieleja
OdpowiedzUsuńTrzymam kciukole za maturzystkę
OdpowiedzUsuń(mnie to czeka za rok - mam tylko nadzieję, że córa nie będzie chciała żeby ją zabić - bo jeszcze się skuszę!?)
Kankanka ma rację - kopniak dobra rzecz! Sprawdzilam na sobie :)). Byle nie za mocny - po jednym takim solidnym odwołali mi egzamin ;)).
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za Was obie!!! U mnie było inaczej już całe 2 lata temu. Syn pełąn luzik a ja galaretka. Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńja jutro matme powtarzam .
OdpowiedzUsuńi pewnie bedzie poprawka w czerwcu
TRZYMAM 20 PALCAMI:)))!!!:*
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, chociaż trudno będzie pracować.
OdpowiedzUsuńJak to moje dziecko określiło trzy lata temu? "mamo, nie nudź, maturę wszyscy zdają"
Teraz dziecko pisze prace licencjacką - w czerwcu ma bronić, a część praktyczna w lesie, jednak dobrze, że mieszka we Wrocławiu, może nie zamorduje jej od razu
Ja sprzed swojej matury (która była 3 lata temu) pamiętam, że się nie stresowałam. Panika przyszła w momencie gdy usiadłam na krześle i za chwilę miałam dostać arkusz. Brak tchu, ręce dostały padaczki, mroczki przed oczami... nawet płakać mi się chciało. Wszystko minęło, kiedy przeczytałam pierwsze polecenie. Potraktowałam to jako zwyczajny sprawdzian i przeszło - uspokoiłam się :)
OdpowiedzUsuńA w tym roku chcę poprawić wynik z historii, więc czeka mnie powtórka z rozrywki ;)
Poza tym na studiach młoda będzie miała 'maturę' co pół roku, więc się uodporni ;)
pozdrawiam i mooooocnooo trzymam kciuki :)))
Kciuki przy rękach do czółenek są niezbędne, ale dobre myśli całą mocą przesyłam.
OdpowiedzUsuńWspółczuję tego polskiego, też się go bałam bardziej niż matmy. Ale będzie dobrze. Taki stres fajnie się wspomina po czasie. A ile hartu ducha daje! Mamusi też... ;)
Będzie dobrze! Trzymam kciuki dopóki mi nie będą potrzebne ;) Na mojej ustnej to się okazało, że moja mama bardziej przeżywa maturę niż ja - ledwo wyszłam z sali egzaminacyjnej, a ona już stała pod drzwiami, bo tak się denerwowałam, że z pracy się zwolniła...podobno i tak pożytku z niej nie było ;)))
OdpowiedzUsuńjuż po czy nie??
OdpowiedzUsuńale na wszelki wypadek trzymam kciuki :)
Ata pisz na bubasio@gazeta.pl
Dopiero przeczytałam.Trzymam, nie mogę pisać!
OdpowiedzUsuńAś będzie dobrze ... kciuki trzymane były więc nie ma opcji że nie :)
OdpowiedzUsuńNapiszcie koniecznie jak po napisaniu nastroje.
No pewnie, że się przyłączam. Zaraz sobie na parter klawiaturę zdejmę i będę stopami pisała :D. A tak na serio to jakaś nieodporna ta dzisiejsza młodzież.Swoją maturę dobrze (jeszcze) pamiętam i dodając do tego wpisy z pamiętnika jakie prowadziłam, to WCALE się nie denerwowałam i podchodziłam do niej luźniej niż do sprawdzianu. Za to moi rodzice...Bogowie! To był spazm. Dziwne że nie osiwieli a potem nie wyłysieli. Pewnie tak bardzo się denerwowali bo przecież KTOŚ kurcze musiał...Skoro nie ja to oni. Hm...chyba z tego zrobię wpis na bloga.
OdpowiedzUsuńOj, to i ja będę mocno kciuczyć :)
OdpowiedzUsuńSama kilka lat temu przezywałam to samo... Ale ze sobą, a nie z dzięciem moim...
Zda przecie, bo jakby mogło byc inaczej :]
Trzymam, trzymam :O) Bardzo mocno.
OdpowiedzUsuńTeż trzymam... bardzo mocno!
OdpowiedzUsuńUprzejmie i dla porządku melduję, że wróciłam w całości do domu, matura również napisana.:) Dziękuję za trzymanie kciuków!:)
OdpowiedzUsuńTrzymam mocno i chucham w nie tyż mocno !!!!
OdpowiedzUsuńZaraz pisz co i jak !!! To rozkaz !!!
O matulu! Ile pozytywnych myśli!
OdpowiedzUsuńZa kciuki dziękuję (Chuda powyżej też już to zrobiła)
Za życzenia NIE dziękuję!! To tak na wszelki wypadek :-D
A jak ogólnie nastrój po pisaniu?
Nie najgorszy :-)
I tego się trzymajmy!!
no przeciez że zda, ale dobra tez kciuki potrzymam :D
OdpowiedzUsuńTchórzofretka wcale tchórzem podszyta nie jest :-). Maszyna popsuta to kciuki trzymać mogę ciągle ;-)
OdpowiedzUsuńpowodzenia zycze tej osobie co tak wiele imion ma !!
OdpowiedzUsuńChuda, trzymaj się dalej.
OdpowiedzUsuńTy Mamuśka też! I wszyscy inni dookoła :)
Trzymajcie sie dziewczyny !!!!
OdpowiedzUsuńTrzymamy dalej :)
OdpowiedzUsuńASIU POWODZENIA, a dla Matki Twej - SPOKOJU :)))) Pozdrawiam ciepło:))))
OdpowiedzUsuńdonoszę jakbyś ktoś czytał, że matematyka na pewno zaliczona samymi zamkniętymi, zobaczymy jak otwarte.;)
OdpowiedzUsuńTak samo się czułam przed moją maturą z polskiego. I moja mama zrobiła najgorszą możliwą rzecz - kiedy wyszłam z domu na maturę, zostawiła u mnie na biurku kartkę ze swoim przewidywaniem co do oceny jaką dostanę. Wróciłam w euforii, wrzeszcząc już na schodach, że dostałam pierwszy celujący w historii szkoły, a moja mama wzruszyła ramionami: "Phi, wiedziałam"...
OdpowiedzUsuńFakt, na biurku znalazłam: "Madzia dostanie 6 z matury z polskiego)
Chuda, spoko, na studiach co pół roku sesja, to gorsze niż matura :)
Sie spóżniłam z tymi kciukami ale jestem pewna że wszystko bedzie ok...
OdpowiedzUsuńBuziaki
tez się trochę spóźniłam, ale 3mac kciuki przecież jeszcze mogę. Zda na pewno mądra dziewuszka jest z niej. Pozdrawiam .
OdpowiedzUsuńTyle osób trzymało, że zapewne pomogło. Co do snów o maturze, to masz rację, do dzisiaj mi się śni. Pytania z geografii jeszcze teraz pamiętam.
OdpowiedzUsuń1. Omów wody podziemne Polski;
2. Kanały żeglowne świata;
3. Co to jest generalizacja map.
Z "gegry" byłem w miarę dobry i do matury się nie uczyłem i o mało co bym poległ.
Geografia... KOszmar jakiś! Ja historię obcykałam, ale że się bałam, to się obkułam i dałam radę - i pisemnie i ustnie ;-)
OdpowiedzUsuń