Kochani moi czytelnicy!
Spodziewałam się, że jak wrzucę zdjęcia nowego członka rodziny, to posypią się komentarze.Ale, że AŻ tyle, to nie!! :-DD
Bardzo Wam dziękuję za wszystkie!
Nie jestem w stanie odpowiedzieć każdemu z osobna, więc postaram się ustosunkować do nich jakoś tak hurtem.
Propozycje imion były super!
Lotos, Spiduś, Attyla, Enen, Taran, Max. Mnóstwo tego było!
Na FB, u Joanny, padła propozycja BACH. W sumie najbliższa zaistniałej sytuacji :-D
Dziś miotałyśmy się z Asią i próbowałyśmy wołać młodego różnie: Ursus, Spidi, Zderzak itp...
Zero dopasowania!
Wzięłam się za odkurzenie i tak sobie myślałam o tym nowym sierściarzu:
- Miał szczęście nieziemskie, że wyszedł z tego! Normalnie luckyman! Laki? Tak z angielska? Bez sensu... LUCEK!! Wszak polski to syjam! :-D
Więc jest Lucek :-)
Ania też zaakceptowała.
Co do Fredzia - nie wiem.
Strzela fochami, ale prawie już nie warczy na przybłędę.
Muszę go brać na kolana i zapewniać o absolutnej i bezwarunkowej miłości :-D
I miziać tłusty brzuszek ;-)
Lucek próbuje oswoić kolesia wąsatego, ale jeszcze kilka dni będzie musiał poczekać na przychylność, zwykle łagodnego jak anioł, Fryderyka
Póki co, koci szczawik, robi podchody:
I umie mruczeć i przytulać się całym ciałkiem, kocha dotyk i czochranie po łebku :-)
I umie również NIE chodzić! :-D
Zostałam dziś po południu spacyfikowana przez Lucka na półtorej godziny - bo właśnie tyle chciał sobie spać na moich kolanach ;-)
A tak niewiele brakowało, żeby spał snem wiecznym...
To, że żyje zawdzięcza takiemu jednemu panu:
Zdjęcie rąbnęłam ze strony Przychodni Weterynaryjnej, za zgodą pana doktora.
Jakież to znamienne - zdjęcie z syjamami...
Jeśli ktoś jest ciekaw, gdzie był leczony Lucek, to zapraszam do odwiedzenia strony przychodni
Wprawdzie pan Jarosław twierdzi, że drugie życie Lucka to po prostu cud, ale ja tam swoje wiem - cudom potrzeby jest cudotwórca, a Lucek miał nieprawdopodobny luck, że na takiego właśnie trafił :-)
No to będzie Lucek. Znałam kogoś, kto miał na imię Lucjan a na nazwisko Cudny. I to wszystko razem do tego kotunia pasuje. Masz teraz Lucka Cudnego.Pomiziaj malucha ode mnie.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Aniu - cudna zbitka imienia z nazwiskiem :-D Lucka zaraz pomiziam :-)
UsuńNo niech będzie Lucek :) lepiej niż victor :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam cuda, przyznam szczerze, że po pierwszym poście nie komentowałam, bo ja chyba zdecydowałabym się na uśpienie, chcąc oszczędzić kotu cierpień. Ale jak widać cuda się zdarzają, niech szczęściarz chowa się zdrowo, bo miłość ma juz zagwarantowaną.
Irenko - gdyby cierpiał, na pewno już by zwiedzał drugą stronę tęczy. Mam odpowiedzialnego weterynarza :-) Lucek miał uszkodzony centralny układ nerwowy, a poza tym, jak pisałam, był w lekkiej śpiączce farmakologicznej.Więc czucia nie miał chłopina...
UsuńWażne żeby mieć dobrego weta któremu się ufa. I który do końca walczy o zwierzaka. Pozdrowienia dla pana doktora Jarosława :).
OdpowiedzUsuńRucianko - wet jest świetny! Nie poddaje się, walczy i nie ma, jak niektórzy, lekkiej ręki do eutanazji...
UsuńCałusy i mizie dla Lucjana Cudnego (bardzo mi się ten cudny podoba i w sumie to cud jest, że żyje!) i Fryderyka Dzielnego, co dzielnie znosi nowego towarzysza :)
OdpowiedzUsuńSzacunek dla Pana doktora Jarka za cudu dokonanie :)
Lucek miał gigantyczne szczęście, że trafił Ciebie i Pana doktora.
Pozdrowienia serdeczne
Ewka - no po prostu LUCEK LUCKY :-DDD
UsuńWiesz, masz szczęście, że masz takiego weta. Dobry i oddany zwierzętom (a nie kasie) wet to niestety nie taka częsta przypadłość... Czochranki dla obu panów futrzatych:)
OdpowiedzUsuńdeZeal - oj tak! Jeden na paręset weterynarzy jak ten "mój" :-)))
UsuńWygłaszczę obu chłopaków - z przyjemnością :-D
Lucek Cudny -bo on jest cudny:)kizie mizie dla Lucka i podwójne dla Fryderyka,bo znając temperament syjama ,będą mu potrzebne:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Go sia - dadzą radę oba dwa ;-)
UsuńSyjam był kiedyś u nas - tak coś koło 16 lat, więc charakterek zwierza znam :-D
Bardzo lubię tego pana weterynarza przez to że uratował Lucka i inne kotki. :) Troszkę cierpliwości i polubią się. :) Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńDocia - nie tylko koty pan doktor leczy :-) I nie tylko do kotów ma niebiańską cierpliwość :-))
UsuńA koty - się integrują. Specyficznie, ale jednak :-D
Lucek, ty to szczęściarz jesteś... najprawdziwszy :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńmbabka - Lucek chyba to wie... ;-)
Usuńcudowny człowiek:))))))..a Lucka i ode mnie pomiziaj:))))
OdpowiedzUsuńQra - i człowiek i ZAWODOWIEC! Kocha to, co robi, a to idealne połączenie :-)
UsuńZatem niech się Luckowi i Luck'owej rodzince w całości Luck'uje ;) nie ma to tamto - musi być bombowo ;)
OdpowiedzUsuńAshritt - tak jest! Musi być bombowo ;-))
UsuńDwa latak temu koty były mi raczej obojetne , az kręcoący sie trzy tygodnie koło naszego domu kotek został ... txnns prośbę gości jacy nocoowali u nas i tak obudziłam się z Kazikiem miedzy mną a męzęm . ;) Kazimierzx niby kot dochodzacy ... zalezy od pogody ... od pory roku. Trzy tygodnie temu przyszedł z okiem na wirzchu... na szczęcie w naszym miescie jest taki wet co to w nocy przyjmuje ... Kazimierz ma teraż oko grnatowego kolru ... i właśnie leżakuje mi na kolanach:))) koty sa boskie :D
OdpowiedzUsuńDelfino - bo koty to dusza domu :-))
UsuńPogłaszcz ode mnie granatowookiego Kazimierza :-)
Witaj,
OdpowiedzUsuńbardzo sie ciesze, ze LUCKOWI sie udalo, dzieki TOBIE bedzie mial dobry dom , dzieki tobie mial dobrego weterynarza,bardzo sie ciesze,
duzo miziania dla obojga,
powodzenia
Annamaria- ekhemmm - mam miziać Lucka i weterynarza?? ;-DDD
UsuńLucka miziam ciągle, jak coś :-))
Lucek! Bardzo fajnie! I też na "L":)
OdpowiedzUsuńTaki doktor to skarb!
Głaski dla futrzaków ode mnie i mruczando od Songa (mojego kota).
Ninka.
Ninko - i pasuje do niego :-) Zaczyna już bardzo lekko reagować na imię :)
UsuńSong - piękne imię dla mruczącego kłębka :-)
Niestety, nie Song, tylko Songo, od bohatera pewnej japońskiej kreskówki, którą moje dzieci namiętnie oglądały mniej więcej wtedy, kiedy kociak do nas trafił. A jest z nami ta nasza podwórkowa znajda już od dwunastu lat.
UsuńChoć mnie też się zaczęło szybko tak kojarzyć, bo bardzo głośno mruczy.
Ninka.
Kochana :-) Pan doktor cudotwórca ale TY Bohaterka! Fajnie że Lucek ma dom i kogoś kto się nim zaopiekuje :-)Strasznie to fajne i takie pokrzepiające na duchu ,że ten świat fajny jest dzięki takim istotom jak TY.
OdpowiedzUsuńMoniu - a jaki tam ze mnie bohater??? Nie narażałam swego życia zabierając Lucka z ulicy :-)
UsuńTo dzięki weterynarzowi maluch żyje i tuli się do swojej nowej rodziny, jak przylepa :-))
niech się Lucek zdrowo chowa !
OdpowiedzUsuńkonkata
Kasiu - i tak na pewno będzie! Lucek nie ma już wyjścia :-)
UsuńPiękne imię:) Jak będzie kotka w domu to pewnie będzie pasowało Lusija :) Pan wet. niesamowity:)
OdpowiedzUsuńJaskółko - trzeci kot?? No nie! Nie wydolę! Tfu-tfu! Na psa urok! :-D
UsuńJaaaa! Mam poważne opóźnienie, bo dopiero dziś odczytałam post, w którym z kiciem było jeszcze źle - łzy mi w oczach stanęły i od razu zaglądam, żeby sprawdzić, co dalej, a tu taka niespodziewanka!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ciebie i kotałki bardzo, bardzo serdecznie! :)
Shenny - dobrze jest czytać hurtem, bo przynajmniej od razu jest happy end - jak w relaksujących książkach :-)
UsuńFAJNE IMIĘ WYBRAŁAŚ! Lekarz przystojny, szkoda,że "od kotów" :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDanusiu - nie tylko od kotów - od innych zwierzów też. Ale... Wiem o co Ci chodzi - no nie od "ludziów" ;-))
UsuńPS:
Ciekawe, co Twój mężu napisze... ;-DDDD
Moja siostra ma kota Lucjana - charakterna bestyjka ;-) A Wasz Lucek cudny, widać, że mu dobrze w nowym domu. A do Pana doktora, to ja widzę, że już kolejka cichych Wielbicielek. No cóż, ustawiam się w takim razie i ja ;-)
OdpowiedzUsuńSylwka - ustawiaj się! Gaję chyba jeszcze masz? ;-)
UsuńZawsze jakieś szczepienie, czy przeziębienie da się znaleźć u czworonoga ;-D
Dobrze, że wszystko się tak szczęśliwie skończyło :)
OdpowiedzUsuńA powiedz, on to Lucjan, czy Lucjusz? Bo jest taka sztuka Drdy "Igraszki z diabłem" - komedia wprost nieziemska i z doborową obsadą w Teatrze Telewizji dawno temu zrealizowana... Ale do brzegu: w roli Lucjusza, czyli młodego czarta, wystąpił Marek Kondrat. No i jakoś mi ten kotek na Lucjusza bardzo pasuje :D
Marta - LUCJUSZ! Właśnie z "Igraszek" :-DD
UsuńUwielbiam tę sztukę. Nie tak dawno temu powtarzali ją w TV i obejrzałam ją po raz "enty" zaśmiewając się, jak za pierwszym razem :-)
Oglądałam ją razem z Anią - też pękała ze śmiechu i Lucka natychmiast skojarzyła z przystojnym Lucjuszem :-D
Ooo! Oglądam za każdym razem, kiedy powtarzają i zawsze mam taką samą zabawę:)
UsuńNinka.
:D
UsuńKocio cudne!! Przykład żywy, że cuda się zdarzają i że lekarz cirpliwy. Tylko pozazdrościć takiego weta :)
OdpowiedzUsuńMięta - lekarz po prostu z powołania... Mało takich, ale jednak są. I cieszę się, że mam takiego pod bokiem :-))
UsuńCudny kociaczek. A wet cudotwórca :) głaski dla kocia i pozdrowienia dla weta. :)
OdpowiedzUsuńDla Ciebie też :)
Majeczka
Majeczko - głaski już uskutecznione, a pozdrowienia przekażę jutro, przy kolejnym zastrzyku :-)
UsuńDziękuję!
Imię jak najbardziej trafione :)
OdpowiedzUsuńA panu weterynarzowi bardzo dziękujemy za taką wspaniałą opiekę :)
A Tobie za wielkie serducho :)
buziaki
Dominiko - Lucjusz to w zasadzie LUCYFER! :-DD
UsuńPanu weterynarzowi jestem cały czas głęboko wdzięczna za jego determinację :-))
Ogromnie się cieszę, że tak to się skończyło. Ukłony dla doktora!
OdpowiedzUsuńAnka - ja też się bardzo cieszę, bo nadziei było tyle co nic...
Usuńmyślę że imię pasuje idealnie do delikwenta:)
OdpowiedzUsuńYenulko - oj pasuje! Zwłaszcza Lucyfer :-D
UsuńAta - nie ma co... szczęściarz i tyle!
OdpowiedzUsuńJa Cię podziwiam.
Kankanko - po prostu lucky Lucek ;-)
UsuńAle co tam niby we mnie do podziwiania??