Ania ma kota...
Na punkcie koni.Ciągle je rysuje, maluje, tworzy na zajęciach ceramicznych.
Czyta o koniach, co tylko jej wpadnie w ręce.
Chyba mało kto wie tyle o rasach, o hodowaniu, o ujeżdżaniu itp...
Kupuje sobie książki o końskiej tematyce - zarówno beletrystykę jak i bardziej poważne dzieła w tej tematyce.
Pewnego dnia, na półce z książkami pojawiła się nowa pozycja pt: "Chcę mieć własnego konia" w mojej głowie zawył alarm!
- Serio??
- No!
- A gdzie go chcesz trzymać??
- Mamy duży ogród. A zimą może mieszkać pod wiatą.
- Mowy nie ma! Możesz go sobie zainstalować w swoim pokoju!
I tak oto brak stajni i zrozumienia ze strony matki własnej, stanął na przeszkodzie mojemu dziecku w realizacji "końskiego" marzenia.
Ale jednak za szybko odetchnęłam z ulgą...
Bo Ania jednak ma konia.
I trzyma go u siebie w pokoju!
Czasem wychodzą sobie na świeże powietrze:
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibmOjgOJROjJlg4GQVqFRSK0jHUlt0tSBWwt4e-2Cf9ZKneZH_q5IY-UKkrfznDJYMcVq9Xtc3CyLUaeadHZWsb6RXIUiB_H7KtJFN5eFXknLcLtH0K64zWDfiw_Y29aQ1WJ_nfmyTrP0/s320/1.jpg)
Razem siedzą przy komputerze:
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggsWzPM7x3K1mywT5gShjiBWrWjrL_IZVNJgJGd5FLbo7ht0pOSDVBwUYs5KTSZfaUfsGI8unKLgPDWgNgzS-fK1FkDeBDDHwAvB-d-IlnQVMbZuUtAcGdAzzEgzwCfFvHlVX5rKlgGi4/s320/3.jpg)
A czasem wspólnie zażywają sjesty w chłodzie salonu:
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxuqU10fRt6LM2qYKq_bNsEBP3RL_wZvQbQH5qdobDq2294MpeA6ZC4vyxwCpweBNGjkYRpWWsJlBOqnuJOUYuxoYgfjedSM4OSypff4g_jGy2RAcEYKWVjoqiLAdF5zT-TyX4e4pgExA/s320/2.jpg)
Na takiego konia to ja się zgadzam absolutnie bez protestów :-D
Chyba wiecie, kto go robił?
A jak nie, to odsyłam Was do poprzedniego wpisu :-)
Marzenko!
Bardzo dziękuję raz jeszcze w imieniu uszczęśliwionej Ani. Oskar jest debeściak! :-DD
Śliczny, a jaki ma piękny koński uśmiech:-)
OdpowiedzUsuńLivia - ten uśmiech potrafi rozbawić największego ponuraka :-)
UsuńTeż go podziwiałam... moja Zuzka też byłaby zachwycona :)
OdpowiedzUsuńAtaboh - sądzę, że każde dziecko byłoby wniebowzięte mając takiego kolegę ;-)
UsuńKonik jest boski :)w pracach Marzenki też się zakochałam!
OdpowiedzUsuńEwka - prawda? Takie zabawki to unikat :-)
UsuńWoow, ależ jej zazdroszczę :))
OdpowiedzUsuńAniam - ja w sumie trochę też ;-)
UsuńTo "Marzenkowy" konik. Marzenka robi prześliczne te maskotki. I jak dobrze, że założyła blog! Zauważyłam, że moi wnukowie boją się psów, więc pomału dojrzewam do tego, by zamówić u Niej jakieś dwa pieski. Ale muszę to wpierw uzgodnić z córką.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Aniu - to faktycznie może być dobry pomysł na oswojenie strachu :-)
UsuńKonik jest prześliczny, a jego uśmiech...powalający!
OdpowiedzUsuńA może zapiszesz córcię na zajęcia w pobliskiej stanicy koni, nie ma to jak kontakt z rzeczywistością - albo umocni pragnienie posiadania konika, albo...(tak zrobiła moja kuzynka).
Po długiej nieobecności nadrabiam przeglądanie postów moich ulubionych blogów, zaczęłam od Ciebie - serdecznie pozdrawiam.
(Pani z biblioteki już zerka na mnie, bo za chwilę przychodzą dzieci na zajęcia wakacyjne i znowu muszę się streszczać i uciekać.)
Małgosiu - cieszę się, że wróciłaś :-) Co do jazdy konnej - to pieśń bliżej nieokreślonej przyszłości...
Usuńależ słodziaczek :) Zdolna ta pani Marzenka :)
OdpowiedzUsuńi dziecie Twoje postawiło na Swoim brawo!!!