piątek, 8 maja 2009

Czy mężczyźni są światu potrzebni?

I kolejne opowiadanko z multiply:



Tytuł mojej dzisiejszej króciutkiej opowiastki to bezczelne skopiowanie tytułu książki Janusza L. Wiśniewskiego. Jest to jedyne jego dzieło, które czytam z szerokim uśmiechem na ustach, bez pudła chusteczek pod ręką. Trafność jego spostrzeżeń na sprawy damsko-męskie jest niesamowita! A podtytuły kolejnych rozdziałów to po prostu rewela i smaczki do mlaskania.
Nie wierzycie?
Proszę bardzo:

"Mężczyźni to dziwne stworzenia. Boją się dentysty, wypadania włosów i tego, że ich telefon komórkowy nie będzie miał zasięgu. Najmniej boją się tego, że są w stanie nieustannej degradacji i zaniku"

I kolejny (jakże trafny) smaczek:

"Nie wyobrażam sobie mężczyzny, który zniósłby dziesięciokilometrowy bieg w pełnym uzbrojeniu podczas okresu i nie zemdlał. Niektórzy mdleliby już na sam widok krwi.Jestem prawie pewny, że gdyby mężczyźni mieli "swoje dni", byłyby to z pewnością dni wolne od pracy. Zagwarantowane odpowiednią ustawą lub najlepiej dekretem."

Książkę polecam! Chociaż 3 ostatnie zdanka można wykorektorować

Taaaa....

To tak tytułem wstępu.

Oznajmiam, że będę szkalować mojego osobistego męża.

Mam zmywarkę. Sprzęt potrzebny i dość popularny. Jak każde urządzenie wymyślone przez mężczyzn, czasem się bierze i psuje. Niekoniecznie mechanicznie. Czasem "pada" jakby to powiedzieć... fizycznie.
Nie ominęło to również i mojego sprzętu.
Pękł panel. Najpierw tycio, potem więcej, a później zrobiła się MEGA DZIURA! Co ja mówię - DZIURSKO!

Jak widać - sterczało z tego dziurska coś plastikowego i bardzo ostrego. Jak się spieszyłam, to zapominałam o tej pułapce i...
Szlag! Znowu piękne cięcie na paluchu!! Każda robótkara wie, jak taki pocięty palec przeszkadza.
Mężu - człek ludzki - zamówił tenże panelik (po czasie jakimś od pęknięcia).
Odebrał w określonym terminie i z dumą przytargał do domu.
Położył z nabożeństwem na stole w salonie i...
Po kilku dniach uprzątnęłam to cudeńko z obawy, żeby moje bezczelne sierściuchy nie zwaliły dziewiczo nowej części zamiennej na glebę.
Mąż, cyklicznie nagabywany bezczelnie przeze mnie słowami:
-Kiedy wymienisz?
Odpowiadał niezmiennie przez ok. półtora miesiąca:
-NIE MAM CZASU!
Jasne! Tyle relacji sportowych, tyle filmów setki razy powtarzanych w TV...
No normalnie po pachy zarobiony!!
Kiedy po raz setny rozwaliłam sobie kolejny palec, piorun mnie strzelił!
-Zabić gada! Nieeee... Zatłukę męża, pójdę siedzieć za człowieka...
Siłą go zmusić! Bez sensu! Silniejszy jest i większy - gorzej będę wglądać, niż moje paluchy...
Głodem go! Iiiiii tam! Jakby co, sam umie sobie ugotować.
Hmmm...
SAMA NAPRAWIĘ!! A CO!!

Wyszłam ze słusznego założenia, że fakultetów specjalnych nie trzeba konczyć, żeby coś naprawić. Ostatecznie robótki ręczne to moje hobby, no nie?

Uzbroiłam się w śrubokręt rasy krzyżowej, otworzyłam drzwi od sprzętu demolującego zakończenia moich kończyn górnych i podbudowałam się stwierdzeniem:
-Iiiiii! Spoko! Ino 6 śrubek!
Odkręciłam...
No tak! Ilość różnokolorowych, splątanych kabelków cokolwiek mnie zdumiała. Po kij tyle tam tego ładować??

-Oj tam! Nie święci garnki lepią!
Przystąpiłam do działania.
Jedna śrubka, druga... Rozkręcone. A potem mocowanie nowego panelu. Pięęęęknie!!
-Ja się wcale nie chwalę - ja po prostu, niestety mam talent!!
W sumie 15 śrubek...

Mała zagadka.
Ile czasu mi to zajęło?
Kobiecie?
Humanistce?
Puchowi marnemu?
UWAGA!
OZNAJMIAM!!

35 minut!!

Na koniec cytacik. Tym razem z filmu "Lejdis":
"Faceci są z Marsa?No to niech tam k....a wracają!!"

17 komentarzy:

  1. buchachacha...i masz odpowiedź, dla czego mój ojciec (mężczyzna niewątpliwie) nauczył mnie nawet wymiany gniazdek elektrycznych....

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj Atunia! Niepedagogicznie, niepedagogicznie... Teraz jak coś się spsuje to naprawa na pewno spadnie na Ciebie, bo pokazałaś, że umiesz.... Tu trzeba metoda Alutki z "Rodziny zastępczęj" "fascynujące, niesamowite itp. I ja jestem "taka mala"... No ale gada ta mądra co sama nie naprawiała hihihi
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. To straszne, o czym piszesz. Zaczynam żywić przekonanie graniczące z pewnością, że to ja zagipsuję dziurę nad wanną.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochane moje! Jakbym tego nie zrobiła (to był grudzień), to do tej pory miałabym tą ozdobną dziurę na widoku.
    Aga - mój tata wyszedł ze słusznego założenia, że jedynaczka musi sobie umieć radzić sama w życiu. Jedyne czego odmówiłam stanowczo to nauka spawania. Nie powiem - próbowałam, ale się elektrodą przykleiłam i to mnie skutecznie zniechęciło ;-D

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajrzalam i sie zafascynowalam twoimi notkami.
    No coz....Ja jestem az tak wygodna, ze nie tkne palcem czegos, co nalezy do Pana Malza i jego rekodziela. Tym sposobem mlotek, wiertarka i pudlo ze srubkami stoi w przedpokoju 2 miesiac. Ja odsuwam do sprzatania tylko.

    OdpowiedzUsuń
  6. To może postaw Małżowi na łóżku?? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Skąd ja to znam?????? Zresztą pisałam na multiply o montowaniu zmywarki w moim domu. Kochana moja, mam to samo! Też nie spawam. Boję się elektryki, ale dłubię w żelazkach. Z tym, że u mnie mąż "nie umie" tego co ja potrzebuję w danej chwili. Natomiast z przyjemnością i efektem radzi sobie w sytuacjach dla siebie wygodnych. Ja wtedy zapominam jak się guziki przyszywa. I tak się pokopujemy od czasu do czasu po kostkach. :)))))

    OdpowiedzUsuń
  8. O! Właśnie! Ja "nie umiem" prasować męskich koszul ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Moniko, ale mnie rozbawilas, suuuper

    OdpowiedzUsuń
  10. Witaj! Chyba Cie do siebie zaprosze, mam zepsuty telewizor od poltora miesiaca... :/
    Pod ostatnim cytatem sie podpisze, wyjatkowo mnie ubawil podczas filmu ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Bea - nie ma sprawy ;-) Wprawdzie "w telewizorach" jeszcze nie robiłam, ale co szkodzi spróbować ;-D

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak to człowiek przy okazji może odkryć w sobie różne talenty :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja tez mam... telewizor do naprawienia.... :-)))

    OdpowiedzUsuń
  14. NO dobrze! To ja w takim razie zbieram zapisy. Będzie lista społeczna, a potem losowanie szczęśliwców ;-D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że chcesz pozostawić po sobie ślad :-)