wtorek, 10 listopada 2009

Pośpiech

Jak wiadomo - pośpiech jest wskazany przy łapaniu pcheł.
W innych dziedzinach życia nie zawsze jest pożądany.
Szczególnie, jak się uprawia partyzantkę. Mam tu na myśli moją starszą latorośl.
Sytuacja, którą opiszę miała miejsce w poniedziałek 2 tygodnie temu.
Chodziłam wtedy na rehabilitację.
Poniedziałek był najtrudniejszym czasowo dniem.
Ania kończy tegoż dnia swoje liczne zajęcia późno i do domu przywożę ją ok 16:45. Do wyjścia na rehabilitację miałam ok. kilkunastu minut, w których to musiałam zmieścić nakarmienie małolaty, ogarnięcie się z grubsza i wydanie dyspozycji na resztę popołudnia i wczesny wieczór.
Potem dawałam w długą, co koń wyskoczy na parę godzin mając nadzieję, że JAKOŚ sobie dadzą radę bez mamuśki ;-)
Siłą rzeczy nie miałam czasu, żeby sprawdzić pannie drugoklasistce lekcje. Więc obowiązek ten beztrosko zepchnęłam na moje pomocne dziecko starsze (no w końcu po coś ją se urodziłam te 19 lat temu!).
Tak więc przed wyjściem poprosiłam moją Rabarbarę o sprawdzenie lekcji małej.
Rzeczonej małej przykazałam co następuje:
-Masz pokazać, co zrobiłaś, masz ją pytać jak czegoś nie wiesz, masz się jej słuchać. Jak wrócę, lekcje mają być odrobione, ty masz być spakowana na jutro i masz być po kolacji i umyta! Dziadka też masz słuchać!
Tak, tak! Personalnie muszę wymieniać, bo jak kogoś pominę, to bezczel mały tłumacząc się z niesubordynacji mówi:
-No przecież o dziadku, Asi, tacie (niepotrzebne skreślić) nie mówiłaś!
Tak więc, kiedy rodzina była już ustawiona, a dyspozycje skrupulatnie wydane, pojechałam z domu precz.
Po powrocie powędrowałam do moich panienek zameldować swój come back.
Pokój Rabarbary zastałam pusty. Tzn. tradycyjnie panował w nim bajzel, ale właścicielki pierdolnika nie było.
Więc zajrzałam do pokoju młodszego szczęścia.
Ania faktycznie była już po kąpieli, siedziała na łóżku (nie powiedziałam wszak nierozważnie i przez gapiostwo, że ma leżeć pod kołderką!), radośnie machając bosymi stopkami.
A światłość z niej biła wręcz oślepiająca i mocno podejrzana... Nie mam tu bynajmniej na myśli czystości...
Przy jej osobistym biurku siedziała Asia i coś pilnie smarowała, aż ołówek zgrzytał.
-A ty co? Lekcje za młodszą odwalasz?
Cisza...
Tylko ołówek przyspieszył biegu, a Ania rozbłysła jeszcze jaśniej i wydała z siebie ukradkowy chichocik...
Więc zaintrygowana podeszłam do biurka i zobaczyłam, co tak pilnie smaruje Baś...
Oczom mym ukazała się kartka rozmiaru A4 z działaniami na dodawanie i odejmowanie w zakresie do 100...
Lwia część była już rozwiązana. Przez Asię rzecz jasna.
Zdębiałam. Zanim mnie oddębiło starsza córcia przemówiła:
-Bojaniezauważyłamżejeszczetomazrobićalezobaczilesamawcześniejodrobiła!sama!bezbłędu!polski
teżbezpomyłekategoniezauważyłamtojużjejzrobiębojużpóźno
I macha mi przed nosem stertą innych kartek skrupulatnie zapełnionych cyferkami przez Anię.
Aś nadaje z prędkością światła, więc żeby oddać chociaż częściowo wodospad informacji, jaki na mnie chlusnął bez ostrzeżenia, celowo napisałam wszystko ciurkiem.
-A rysunek też za nią pokolorujesz? - zapytałam lekko zdruzgotana słowotokiem.
Tu obie dziewczyny zarżały końską manierą i równie zgodnie zaprzeczyły:
-Nieeeee!!
-Aha! To w takim razie Ania pouczy się za ciebie?
-A proszę bardzo! Klasówkę jutro mam z logarytmów.
Mała się ożywiła:
-Asia! A co to są logarytmy? To chyba trudne?
-Trudne - potwierdziła starsza siostra z wyższością, trzaskając kolejne banalne działania zadane ośmiolatce.
-Aaaaa - powiedziała mała z nabożeństwem, sprowadzona do poziomu zero, wpatrzona jak w obrazek w swoje Guru...
Wyszłam od nich, mamrocząc coś pod nosem o domu wariatów...
Powędrowałam sobie dla relaksu do komputera.
Po pewnym czasie przyszła do mnie Asia i mówi:
-Załamałam się...
-Co? Nie dajesz rady? Działania do stu cię przerosły? weź kalkulator - poradziłam litościwie.
-Nie. Chociaż chyba tak... Siedzę u siebie i słyszę: Asia! Pomyliłaś się! Tu powinno być 57, a nie 67. Za chwilę: Asia! A tu to jest minus, a nie plus! Ty znaków nie odróżniasz! Więc się wkurzyłam i poleciałam do małolaty i... Faktycznie! Źle policzyłam! Mało tego! Sprawdziłam resztę i jeszcze trzy byki znalazłam!
-Hehehe! Pośpiech?
-No! I tu widać to, co wszyscy matematycy mi mówili - ZA SZYBKO!!!
Fakt - Asia podobnie jak ja - robi dobre działania, a potem na pastwisku pasie się jej 5 i 1/3 krowy...
Pośmiałyśmy się luzacko i młoda poszła.
Nie na długo...
Wróciła szybciej, niż wyszła. Z rykiem (prawie)!
-MAMOOOOOO!!!!! BUUUUUUUUUUU!!!! Ja tam nie wrócę!!! Ta smarkula stoi na schodach i się drze: Asia! Szóstki od czwórki TEŻ nie odróżniasz!!
I tak oto z hukiem runął mit doskonałej pod każdym względem starszej siostry...
Jak to powiedział poeta?
IDEAŁ SIĘGNĄŁ BRUKU!! :-D
Nie wiem jak Aś odbuduje swój autorytet w oczach młodszej siostry. Ciężko jej będzie. Chociaż w sobotę ma szansę. I to dużą. Ale jakoś nie chce z tego skorzystać.
No cóż - nie mój cyrk - nie moje małpy ;-)


A teraz na zakończenie prezentuję Wam zakonnicę w ubraniu
Stringów nie ma! I mieć nie będzie! Zrobiłam! A jakże! Tyle, że na jej dupsku każdy fason wyglądał jak pas zawodnika sumo :-/
Więc stwierdziłam, że trudno - wiatr jej będzie hulał pod kiecką, a tyłek jej nie zmarznie, bo i tak głównie śpi u Ani w łóżku ;-)

Ale skoro już wyciongłam frywolne akcesorium, to się wzięłam i zaczęłam robić nówki na uszy i szyję:
Wzór oklepany do bólu, ale za to kordonek mam nowiutki i apetyczny :-)
Srebrny i rewelacyjnie się nim robi. Mam już więcej różnych modeli, ale pojedynczych . Więc nie pokazuję póki co "jednych" kolczyków ;-)
Jak dorobię, to obiecuję, że się będę lansować! A co! ;-D
No i na zakończenie bardzo miłe dla mnie sprawy.
Jak już wcześniej pisałam wygrałam zabawę blogową u Che-li i kilka dni temu przywędrowała wygrana A drugie candy zaowocowało takim pięknym notesikiem od Ani

Baaaardzo się cieszę, że w końcu coś wygrałam! A do tego te COSIE są takie śliczne!!

Dziękuję za cierpliwe czytanie :-)
A następną razą będzie "policyjnie" ;-)

17 komentarzy:

  1. Tak to jest-widocznie Aś jest bardziej z tej rodziny K.-czyli humanistka jak my, a jej Siostra niestety nie :-)))
    notesik i wszystko inne CUDO!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. I tu się Siostro mylisz! Wbrew pozorom jest odwrotnie :-D

    OdpowiedzUsuń
  3. AJAKTOTAK?!?
    Już się boję w kogo wrodziła się Ptyś !?! wRRRRRRRRRRRRR

    OdpowiedzUsuń
  4. Ptyś wrodziła się w samą siebie. Jej zdolności aktorskie są nie do podrobienia!
    Nikonowa - toż ja to od lat powtarzam! Jak widzę, w końcu przyswoiłaś :-P

    OdpowiedzUsuń
  5. Ato kochana,żeby mi nie wiem jak żle na serduchu było,to po przeczytaniu Twoich opowiastek od razu wszystko staje się różowsze.Siedzę i szczerzę zęby do monitora...
    A jak przeczytałam o zakonnicy w przebraniu i bez stringów to parskęłam smiechem.
    Nówki na uszy i szyję śliczne.
    Gratuluję wygranych!
    Pozdrawiam,buziaki

    OdpowiedzUsuń
  6. Ata , u Ciebie jak zawsze wesoło :)
    Gratuluję wygranej !!!
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak zawsze uśmiałam się do łez.
    Zakonnica nawet bez stringów prezentuje się rewelacyjnie.
    Frywolne nówki-piekne.
    Pozdrawiam i zapraszam po odbiór wyróżnienia

    OdpowiedzUsuń
  8. Ata po raz kolejny poprawiasz mi humor. Komplecik biżuteryjny cudo, szkoda, że nie umiem takich cudów tworzyć.

    OdpowiedzUsuń
  9. No bo to tak jest że jak się człowiek spieszy i jeszcze chce pokazać jaki jest dobry czy lepszy to 4 z 6 się myli i plus z minusem również. Oj znam to znam :).
    Powiedz jaki to kordonek pięknej maści sobie sprawiłaś do tej frywolitki??
    Zazdroszczę wygranych candowych, ja utraciłam już dawno nadzieję że mam szczęście do wygranej i dlatego przestałam brać udział w tych candy.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wesolutko w domku macie,a ja myślę,że "starsza" zbuntowała się i celowo źle rozwiązała zadanka,żeby więcej jej nie prosić,ma "małą" z głowy,to jest ich taktyka,kochana wiem coś o tym... w tym samym wieku mam "starszego" i "małego" :c)
    Komplecik frywolitkowy piękny,a "Zająca" bardzo przytulna.
    Gratulacje z wygranych,pozdrówko :c)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dziękuję dziewczyny, że do mnie zaglądacie :-)

    Madziu - to nie kordonek :-D
    To czeskie nici do szycia o wdzięcznej nazwie Rexana.

    Arkadio - nie masz racji - Asia za bardzo chciała się wykazać, ale jak zwykle ZA SZYBKA była ;-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Z lezka w oku przeczytalam...moja latorosl wyfrunela z domu, przybywa na weekendy, ale wciaz sie uczy...moge ja co najwyzej przepytac..
    Piekny komplecik, lansuj sie, lansuj kochana.

    OdpowiedzUsuń
  13. No, błędy w liczeniu rozumiem - maja robi tak samo - trudne rozwiązuje bezbłędnie, natomiast łatwe zwykle źle. Gorzej, że to dla małej było, autorytet trudno odbudować. Teraz będzie musiała przez dwa tygodnie lekcje za Anię robić, żeby wreszcie dostać szóstkę. Inaczej nie da rady.
    Zakonnica fajna nawet bez stringów.

    OdpowiedzUsuń
  14. Moja córka miało być :), a nie maja.

    OdpowiedzUsuń
  15. Kochana, a zakonnica bez habitu? Bez stringów? Dałaś ciała....Podobaja mi te Wasze Tildy.Ja jestem dopiero na etapie króliczków :-)
    A biżu...rewelacja. Dla mnie nie do ogarnięcia jak to sie robi, ale nie wszystko muszę ogarniać...
    Starsze siostry nie nadaja sie do pomocy przy lekcjach, wiem z autopsjii.

    OdpowiedzUsuń
  16. Kasiu - nie da rady jej stringów na kwadratowe dupsko spreparować!
    A króliczki podziwiałam - śliczne wyszły :-))

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że chcesz pozostawić po sobie ślad :-)