piątek, 12 listopada 2010

Jak Monia ciała dawała. cz. 1

Historyjkę dzisiejszą opublikowałam prawie dwa lata temu na multiply. Musiałam ją skopiować, bo...
Bo będzie ciąg dalszy...

Dziś trzy moje osobiste historyjki, świadczące o tym, że zbytnia pewność siebie czasami doprowadza nas na skraj rozpaczy i wstydu...

1.
Było to dawno, dawno temu kiedy byłam jeszcze piękna, młoda i do tego licealistka
Mieliśmy wtedy psa o pięknym, acz nie wyszukanym imieniu Duduś.
Dudek miał "twarz" oprycha, wygląd ogólny zbója, a charakter całkiem pogodny. Psisko to miało pewien defekt na urodzie: otóż nie znosił, gdy ktoś wychodził poza ogrodzenie. Uważał, że stado ma się nie rozłazić i grzecznie tkwić w jednym miejscu w zasięgu jego wzroku. Miłe to, acz niewykonalne... Kiedy ktoś się wymykał Dudusiowi poza płot, odczekiwał chwil kilka i hyc! za delikwentem przez ogrodzenie i dyskretnie, niczym partyzant po krzaczkach odprowadzał rzeczoną personę np. na przystanek.
Kiedyś jednak miał pecha i przeskakując przez płot nadział się na ostro zakończone pieńki po wyciętych leszczynach. Skończyło się dość poważną operacją. Po zabiegu trzeba było jeździć z psiną na różniste kontrole i zastrzyki do weterynarza.
W czasie jednej z takich wizyt obok mnie, w poczekalni siedziała sobie pani z szalejącym w jej ramionach pudelkiem. Dowiedziałam się, że ta owca psiej odmiany jest utytułowana w przód i w tył niczym królowa angielska. Poczułam się cokolwiek głupio z moim burkiem woniejącym wiatrem obok takiej psiej arystokracji... Więc milczałam pełna "podziwu"...
Pani właścicielka loczkowatego białasa chcąc pewnie jakoś zachęcić mnie do konwersacji zagaiła światowo pod adresem mojego śmierdziucha:
-A ten pani piesek to niewątpliwie wilczarz?
Lekko zdębiałam, zerknęłam na wór kudeł u moich stóp i odrzekłam:
-Nie proszę pani. To KUNDLARZ!!
Pani odsunęła się lekko ode mnie, tuląc cokolwiek dramatycznie pudlinę...
Kilka dni później, opowiedziałam to zdarzenie mojej siostrze ciotecznej (rodzinnej psiarze) obśmiewając się z pani z zadęciem na psie tytuły. Ku mojemu zdumieniu, moja sis popatrzyła na mnie z politowaniem i powiedziała:
-Ale ty głupia jesteś! Patrz!!
I podsunęła mi pod nos album z psami... O matko!! Na jednej z fotek był... mój Duduś!! Tylko trochę większy. Podpis pod fotką: WILCZARZ....

2.
Kilka lat temu przybłąkał się do nas kot. Przygarnęłam zwierza, bo przecież nie mogłam zostawić biedactwa na pastwę losu i nocy ciemnej.
Kociak poczuł się w domu jak u siebie od pierwszej chwili i stanął przy ścianie wyraźnie chcąc oznakować swe terytorium. Ale jako iż małe toto jeszcze było, nic z tego mu nie wyszło. A ja obiecałam sierściuchowi szybką wizytę u weterynarza.
Jak powiedziałam, tak uczyniłam. Umówiłam się za czas jakiś na zabieg.
Podpisałam wsie papierki, zgody i deklaracje. Bach kota na stół w celu podania głupiego Jasia, a pani doktor mówi:
-Nie możemy kastrować...
-A czemu?? - zapłonęłam świętym ogniem oburzenia!
-A bo to kotka, nie kot...
Hyyyyyyy.... Taka plama!! Ja!! Kociara z pokolenia na pokolenie!! Próbowałam się jeszcze nieudolnie bronić:
-Ale przecież na ścianę mi toto chciało strzykać!
-Czasem kocice też mają takie odruchy i to myli właścicieli.
No tak... Po objawach sądziłam - do głowy mi nie przyszło zaglądać zwierzęciu pod ogon...

3.
Byłam wtedy w ciąży, więc może to będzie jakimś usprawiedliwieniem dla mnie? Bo szalejące hormony i te sprawy....
Niedaleko mnie mieszkała pewna pani samotnie wychowująca córkę. Paulina była (no i zapewne jest) prześliczną i miłą dziewczynką.
Kiedyś wracając z pracy dojrzałam w pewnej odległości Paulinę z jakimś starszym gościem. Wyraźnie było widać, że facet czegoś od niej chce. Lekko zwolniłam, bacznie przyglądając się rozgrywającej się przede mną sytuacji. W pewnym momencie gostek złapał Paulinę za rękę, a ona chciała mu się wyrwać. Surmy bojowe we mnie zagrały, dałam po garach i w moment byłam tuż obok nich. Wyskoczyłam z samochodu jak ślepa furia i natarłam na natręta:
-No co jest pedofilu jeden?? Jazda z łapami! W tej chwili masz ją puścić zboczeńcu cholerny!! Polowanie się nie udało! Paulina! Do samochodu!
Faceta zatkało... Mowę zachowała Paulina:
-Proszę pani, ale to jest mój tata...
O MÓJ BOŻE! Spraw, żeby ziemia się rozstąpiła i TERAZ, NATYCHMIAST mnie pochłonęła!! Niestety – Najwyższy nie zadziałał, tylko pewnie pomyślał „nawarzyłaś sobie piwa, no to je teraz pij!
Nie pozostało mi nic innego, jak przeprosić Bogu ducha winnego człowieka:
-Strasznie pana przepraszam! Okropnie mi głupio! Nawet nie wiem co powiedzieć...
Facet roześmiał się i ku mojej uldze powiedział:
-Wcale się nie gniewam. Wręcz przeciwnie – bardzo dziękuję, że tak pani zareagowała.
Wprawdzie poczułam lekką ulgę, ale do tej pory na wspomnienie tego zdarzenia rumienię z zażenowania...

25 komentarzy:

  1. E tam, Monia! Takie "ciało" to pryszczyk na nim:)) Fajne historie, ale ja myślałam że horrorem troszkę polecisz, a tu tak... normalnie:)
    Moja koleżanka, psiara przez rok wierzyła że mam rasowego pieska rasy "candel berry":)))
    Gdy dowiedziała się że to żart, a taka rasa nie istnieje, obraziła się na mnie... na kolejny rok:)))
    Na widok faceta szarpiącego dziewczę płoche też bym tak zareagowała, przestań się zatem rumienić:)))
    Hmmm, no i mój rudasek tez miał być "kobietą", niby sprawdzałam:P

    Buziaki Kobieto Dająca... ciała :DDDDD

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja dopiero teraz przeczytałam o kotach i przy Brzyduli spłakałam się jak nie wiem co. Strasznie mi przykro. A Fredzia (tfu tfu tfu!!!) śliczna i niech się zdrowo chowa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ogromnie mi się podobało.Wiesz, mnie uczono w domu,że wszystkie dzieci są nasze i powinno się reagować, gdy widzi się coś nietypowego, dotyczącego dzieciaka. I pewnie dlatego wtedy nie spotykało się 10 latka z petem w zębach.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Niesamowita jesteś :) I cieszę się, że masz nowego kiciusia :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. na psach się nie znam, więc może być i kundlarz
    na kotach też nie, więc wsio rybka ;)
    a za Paulinę, to Ci się medal należy, boś dobrze zareagowała, ja nie wiem czy bym miała na tyle odwagi :(
    no a że to jej ojciec był - przeca na czole nie miał tego wypisanego ;P
    buziaki

    OdpowiedzUsuń
  6. ah u ciebie to ja zawsze sie obsmieje. a wracajac do kotka to kiedys slyszalam ze dobre duszki przychodza do nas kiedy ich potrzebujemy.tak dostalam moja sisi ,kiedy mialam problemy,nie mialam sily wstac z lozka.ale z psem trzeba przeciez wychodzic.pozdrawiam goraco

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeszcze, jeszcze....pisz!!! Za malo bylo!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiesz co ja mysle, że możesz przestać się już "żenować"...każdy rodzic byłby Ci wdzięczny za takie zachowanie, a na pewno nie ma za złe.
    Jeżeli wspomina tę całą sytuację to tylko z nadzieją, że takich ludzi jak Ty jest znacznie więcej.

    OdpowiedzUsuń
  9. Uśmiałam się setnie :) czekam na cześć 2 :)

    OdpowiedzUsuń
  10. NO,a gdzie ten ciąg dalszy? Bo ja się właśnie rozsiadłam wygodnie, a tu koniec! :>

    OdpowiedzUsuń
  11. normalnie jesteś jak Brutal...no może nie jak ta Woda ale prawdziwy męski brutal (to tak na przekór Ivalii :)) bo mnie...kobietę już lekko śniętą doprowadziłaś do łez.. :)

    oj tatuś to musiał mieć minę :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Ata, Ty jak coś napiszesz. :))))) Piękne!! :D

    OdpowiedzUsuń
  13. fajne powiastki.
    masz warsztat taki jak Lucy Maud Montgomery
    niemyślałaś nigdy by napisać książke?

    OdpowiedzUsuń
  14. dlaczego ja jestem w nielubi?
    ja cię uwielbiam!!!!

    OdpowiedzUsuń
  15. Chyba juz kilka razy pisałyśmy w komentarzach .
    Zabieraj się za pisanie książek kobieto!!!

    OdpowiedzUsuń
  16. Hi hi hi! Ostatnie to nie ciało, a serce, oby każdy tak reagował...

    OdpowiedzUsuń
  17. Po tych trzech historyjkach już nie mogę się doczekać na ciąg dalszy :). Świetne!!! Uśmiech na twarzy mam od ucha do ucha :).
    No i przestań się już rumienić - dumna z siebie powinnaś być!

    OdpowiedzUsuń
  18. No to się napisałam odpowiedzi i wsio poszło w kosmos! :-///

    To teraz hurtem, bo się rozeźliłam!
    Dziękuję Wam wszystkim za miłe słowa i za odwiedziny. Jak widać pomyłki popełniam nie tylko robótkując (o czym pisałam wcześniej).


    Częśc druga będzie pewnie dziś :-)

    OdpowiedzUsuń
  19. no to się nasmiałam....a tak prawde mówiąc to myślałam,że ja nieźle walnięta jestem....nooo,...ale ...jakby to powiedzieć?...łacha cha cha!!

    OdpowiedzUsuń
  20. Diablotko - ;-)

    Qro - jak widać walniętych jest więcej na tym świecie. NA SZCZĘŚCIE!! :-DD

    OdpowiedzUsuń
  21. Oj, za szybko post o Fre się pokazał i mi ten umknął!
    Historia 1 - moja kuzynka ma psicę, wyrzucił ją ktoś na zbity pysk w okresie szczeniactwa w lesie. Kuzynka stwierdziła, że najbrzydszy pies w okolicy MUSI być rasowy! Zaczęła szukać najpaskudniejszych ras i wiesz co, ma psa Corgi! Pewnie skundlony, ale wzorzec trzyma. W niczym psu to nie pomogło bo i bez tego traktowana jest po królewsku!

    Historia 2 - Super! Mnie się kiedyś podwórko bało, bo potrafiłam każdemu uwagę zwrócić, ale dzisiaj miło jak mi na ulicy młodzież "dzieńdobry" mówi.

    OdpowiedzUsuń
  22. Ta historia z kotką mi umknęła - :))))), dobra!

    OdpowiedzUsuń
  23. Ten wilczarz to niezły gigant. Czy Twój Duduś też miał takie rozmiary? Historia nr 3. Dobrze mieć taki sąsiad jak AT. Pewnie u Was dzielnicowy nie ma nic do roboty?

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że chcesz pozostawić po sobie ślad :-)