sobota, 2 marca 2019

Dobre Duchy

Bardzo proszę czytelników o wnikliwe przeczytanie postu. Zdjęcia są, bo są. Dla przyciągnięcia uwagi.

Pamiętacie mój poprzedni wpis?
Jakby ktoś ominął, to polecam zapoznanie się z nim wnikliwe. Łącznie z komentarzami...

Tak więc...

Maszyna po tamtym wpisie się zjeb..psuła...

Identycznie, jak poprzednio: przepuszczała na dowolnie wybranym ściegu.

DOWOLNIE WYBRANY ŚCIEG to znaczy, że czego bym z szerokiej gamy dostępnych mi wzorów nie wybrała, to nie szyła jak powinna. (to wyjaśnienie do komentarza Strimy, która się burzyła na brak filmików z szycia i precyzyjnego określenia, który to ścieg mi nie działał).

Kolejna naprawa i dooopa znowu z tyłu... :-/

Na szczęście nie jestem AŻ pod taką okropnie złą gwiazdą urodzona.
Czuwają nade mną Dobre Duchy i inne takie tam skrzydlate stróże...

Jeden z Dobrych Duchów (a właściwie Dobry Duch płci żeńskiej) wspomniał o mnie i o moich przebojach maszynowych innemu Dobremu Duchowi (płci męskiej).

Męski Duch się jakby wkurzył i zażyczył sobie od Damskiego Ducha kontaktu do ułomnej właścicielki ułomnej maszyny (do mnie, jak coś).

No i ten Dobry Duch z sympatycznym, męskim głosem zadzwonił do mnie i stanowczo oznajmił, że on (ten Dobry Duch) nie zgadza się z moim osądem maszyny. TEJ maszyny. Bo ona ma szyć, a nie robić mi łaskę. Nie do tego została wyprodukowana. Bo to klasa sam w sobie jest!

Nasze poglądy, jak łatwo się domyśleć, były kompatybilne :-D

Opowiedziałam Dobremu Duchowi jak to z maszyną było.
Dobry Duch wysłuchał cierpliwie mojej  dość żałosnej historii maszynowej , ale nie spuścił mnie po bandzie, tylko zażyczył sobie bezpośredniej konfrontacji.

Nienienie! Nie na ringu!
Mordobicia nie było!

Po prostu przejął ode mnie trupa z dowodami śmierci (szmatka z przykładowymi wyczynami Miss Mercedes).

Jak przejął?
Normalnie.
Z bagażnika emerytowanej Skody Fabii Run do bagażnika jeździdła w kolorze białym z licznymi, kolorowymi napisami typu: JANOME. ELNA, RADOŚĆ SZYCIA i takie tam...

Dobry Duch zapytał mnie czy chcę pokwitowanie przejęcia sprzętu.
Szczerze mówiąc, nie pomyślałam o tym.
- To dobrze, bo nie mam - oznajmił mi Dobry Duch, czym rozbroił mnie do cna :-D
Możecie uznać mnie za lekkomyślną jednostkę, ale jakoś po raz pierwszy nie obawiałam się o swój drogocenny sprzęt (nie)szyjący.
Za dobrze Dobremu Duchowi z oczu paczało ;-)

Minęło kilka dni...
W tzw. międzyczasie wykończyłam panel nr 2, który psuł maszynę i moje nerwy. W sensie, że lamówkę ręcznie podszyłam:



Sakura. Pikowanie z wolnej dłoni :-D
Trochę zbliżeń:







To miał być prezent wręczony w dniu 21.12. 2018. Się jakby z powodu maszyny czas nieco omsknął i przesunął...
Nic to!
Wracamy do czasów współczesnych, czyli mniej więcej do połowy lutego.
Dobry Duch zadzwonił do mnie z informacją, że maszyna została obadana i wyleczona przez solidną grupę techników i MA SZYĆ!!!
A jakby się znowu znarowiła, to mam jak w dym do niego uderzać. BO ONA MA SZYĆ, A NIE TYLKO WYGLĄDAĆ!

Nawet nie wiecie, jak wielki kamień spadł mi z hukiem potężnym z serca!

Wszak Strima spluwa zapewne gęstą flegmą na moje wspomnienie. Zwłaszcza  po niezbyt miłym, acz szczery do bólu poprzednim wpisie...
Tak więc byłam tam spalona do kilku pokoleń w tę i na zad.

Maszyna wróciła do mnie we wtorek.
Usiadłam do niej w sobotę, czym wbiłam w zdumienie mojego małża, który stwierdził, że mam nerwy z żelaza i i podziwia moją cierpliwość.
Wyjaśniłam mu, że po pierwsze nie miałam kiedy wypróbować po raz kolejny zreanimowanego trupa, bo:
- po odbiorze, we wtorek, maszyna była zimna jak wkład w trumnie i zapewne zawilgocona, więc nie chciałam odpalać jej komputerowych flaków zbyt wcześnie
- w środę wróciłam z pracy o 20:00 - tak jakby pełzając bardziej
- w czwartek nieco wcześniej (17:00), ale nie odparowałam po środzie i marzyłam jedynie o wyciągnięciu zwłok na ukochanym fotelu, z kotem na brzuchu
- w piątek sprzątnie hangaru, a w ramach wypoczynku powtórka z kota :-D
Tak więc SOBOTA!

Usiadłam do maszyny, bo wzór już miałam wybrany (PP) i zaczęłam sobie szyć.
Szybko, łatwo i przyjemnie.
Dopóki nie zaczęłam zszywać do kupy.
Okazało się, że wszystko mi powiewa radośnie i nie styka!
I to jak!
O centymetr!
Szlag mnie trafił, sążnistą k...ą rzuciłam publicznie na FB i porzuciłam szycie w cholerę!

Do niedzieli...

Przespałam się z problemem i stwierdziłam, że strzelać z tego nie zamierzam, więc zszywam jak jest. I mam gdzieś, że się wzięło i nie stykło.

Jak pozszywałam, to dotarła do mnie pewna prawidłowość: środkiem pyknęło idealnie, a leżące vis a vis kawałki IDEALNIE TAK SAMO się rozłażą...

Poskrobałam się w rozczochraną i wbiłam się na stronę, z której miałam wzór.
No i się okazało, że kurde TAK MA BYĆ!
Środek się styka, a góra nie :-D
Boszszsz! Co za ulga!!!!
Umiem szyć! :-D
 A teraz on, rzeczony uszytek, co to się "rozjechał":

Szpulki kolorowych nici :-)
Cóż innego mogłam uszyć wskrzeszoną maszyną?
Tylko coś, co się kojarzy bezpośrednio z szyciem.

A gdzie mi się pozornie rozjechało?
No tu:
Widzicie?
Dół, czyli środek idealnie, a góra...
Szkoda gadać :-D
Ale TAK MA BYĆ! Zgodnie z wytycznymi autora wzoru :-)

Bardzo jestem zadowolona z tej mini durnowieszki naściennej.
Mini, bo w porównaniu z konkretną Sakurą ( 33 cale na 44 cale) to 16 na 16 cala to taka minimalizna :-D
Ale...
Wypróbowałam na niej maszynę i dalej testuję na kolejnym uszytku (wszak znowu weekend szyciowy nastał).

Miss Mercedes szyje. Jak huragan!
Tfu tfu! Na psa urok!
Obym nie przechwaliła!

Wiecie co?

Życie i jego meandry nieustannie mnie zadziwiają.

Żeńskiego Dobrego Ducha poznałam dokładnie sześć lat i jeden miesiąc temu.
Ktoś tego Ducha postawił na mojej drodze.
Ten Dobry Duch spotkał się z innym Dobrym Duchem całkiem niedawno, w zupełnie innej sprawie.
I tylko zbieg okoliczności i rozmowa dwóch Duchów sprawiły, że ten drugi Dobry Duch zaistniał w moim życiu.

Dobre Duchy!
Jestem Waszą dłużniczką. Nie wiem, jak mam Wam dziękować.

Dobry Duchu żeński: nie wiem co mam napisać poza banalnym: dziękuję Ci z całego serca, że o mnie pamiętałaś :-*

Dobry Duchu męski: dziękuję, że zainteresowałeś się sprawą kulawej maszyny jednej z frustrowanych i mocno załamanych użytkowniczek Janome.  Dziękuję, że nie wzruszyłeś ramionami, tylko wziąłeś sprawy w swoje ręce. To wraca wiarę w ludzi. I pozwala mieć nadzieję, że nawet ogromne firmy mają na uwadze zadowolenie zwykłych zjadaczy chleba.

Eti - dziękuję :-)

A teraz dane techniczne:
- kolekcja Sakura jest do kupienia u Ewy
- wzór na quilt szpulkowy za free tu
- zdjęcia autorstwa mojego zawodowca, czyli Joanny


20 komentarzy:

  1. Owmorde! Masz wielki talent, Kobieto!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula - dziękuję! Ale wiem, jak baaardzo za murzynami jestem w kwestii patchoworkowej :-D

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Ania -oj tak! Huk tego kamienia był naprawdę potężny :-D

      Usuń
  3. Uffff!!! Bo juz sie balam przeczytac :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basia - a ja się bałam odebrać telefonu od Dobrego Ducha. Bałam się co usłyszę :-D

      Usuń
  4. Sakura jest cudna :) Na tych szpulkach(fajne kolorki) jakbyś palcem nie pokazała gdzie, to pewnie mało kto by zauważył,że coś nie styka;)
    I również brawa się należą dobrym duchom ,oby takich było więcej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mięta - wyobraź sobie, że jedna z pań oglądających na żywo zwróciła uwagę na te nie styknięte kawałki i z satysfakcją w głosie rzekła, że ło tu mi się rozjechało. Uświadomiłam ją, że jest ok i straciła impet i entuzjazm :-D

      Usuń
  5. Ty wiesz ile ja czasu straciłam próbując dojrzeć co Ci się rozjechało ! �� A Sakura super plastycznie wypikowana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewa :-DDD Jak będę u Ciebie, a zapewne niedługo, to wezmę ze sobą szpulki i paluchem kostropatym Ci pokażę co się pozornie rozjechało :-D

      Usuń
  6. Przeczytałam wnikliwie i nic nie kumam. Przyciągnęła mnie sakura, która jest mi bliska rodzinnie i przyznaję, że jest piękna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytaj poprzedni wpis ;-)
      A w tym celowo nie ujawniam nawet imion Dobrych Duchów - dla ich spokoju :-)

      Usuń
  7. Oj, dobrze, że istnieją takie Dobre Duchy. Każde spotkanie z podobnymi ludźmi jest pięknym prezentem od losu :) A i te ostatnie uszytki zdecydowanie niebrzydkie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mario - to prawda :-) To taki niespodziewany i piękny dar od życia :-)

      Usuń
  8. Fajnie, że Dobre Duchy pomogły. Teraz trzymam kciuki, by maszyna hulała. To naprawdę dobra marka. Podoba mi się ten panel i sposób pikowania. Tak mi się spodobał, ze weszłam na stronę sklepu, by kupić taki sam. Niestety, nie mają, ale mają inne bardzo ładne tkaniny, Chyb sobie coś wybiorę.
    Ten drugi, ze szpulkami- nie widzę tego "błędu". Za to widzę bardzo dopracowany kilimek:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaskółko - Ewa niedługo będzie miała inne panele. Na pewno równie piękne :-) "Błąd" widać - na powiększeniu zdjęcia :-D

      Usuń
  9. Talent do szycia podziwiam nie od dziś. Widzimy się na FB, a teraz będzie okazja i na bloga zajrzeć :)
    Te japonki są bajeczne! Co tu dużo mówić. Dech zapierają.

    PS. dobrze, że akcja z maszyną dobrze się skończyła i znów możecie współpracować. Nie ma chyba gorszej rzeczy jak awaria sprzętu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Monika - dobrze, że jest FB, bo możemy codziennie się "widzieć" :-).

      Usuń
  10. Gratuluję, po pierwsze szczęścia do Dobrych Duchów(bo nie każdy takich zna), po wtóre uroczej "rozjechanej" sakury. Ukłony.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że chcesz pozostawić po sobie ślad :-)