Zabawa już jest zakończona. Narzuta NfD zajęła drugie miejsce w swojej kategorii, a moje kwiaty - piąte.
Jestem bardzo dumna z wyniku (mam na myśli kwiatową narzutę), bo przecież po raz pierwszy startowałam w tego typu konkursie.
Wcale nie miałam na to ochoty i odwagi, bo uważałam, że inne quilterki szyją dużo lepiej, o wiele piękniej i zdecydowanie bardziej finezyjnie.
A ja? Ot - przeciętny rzemieślnik, który w miarę przyzwoicie czasem coś tam stworzy.
Gdzie mi tam do mistrzyń.
Ale...
Jedna taka Jo Ho NAMÓWIŁA mnie, a potem poprowadziła za rączkę i telefonicznie monitorowała moje poczynania mające na celu wystawienie narzuty w konkursie.
Tak, tak Jo! NAMÓWIŁAŚ mnie :-P
I bardzo się z tego cieszę. Bo udział i zajęte przeze mnie miejsce dało mi jakby kopa do dalszych działań.
Nieważne, że w trakcie konkursu pokasowano głosy oddane na polskie prace.
I tak wybiłyśmy się na niepodległość - mimo knowań obcych sił :-D
Paradoksalnie bardziej się cieszę z piątego miejsca, niż gdybym zajęła któreś z "nagrodowych".
Bo po wiosennej edycji, w której kilka dziewczyn z Polski zajęło pierwsze miejsca, żadna z nich nawet nie powąchała swojego trofeum...
Spuśćmy zasłonę milczenia na organizatorów tego "festiwalu", bo ich zachowanie bardziej pod festyniarstwo podchodziło. Czuję się zniesmaczona i zażenowana.
Oni Pinokio, ja bałwan...
Co wcale nie oznacza, że rzucam fochem i mówię nigdy więcej!
Wręcz przeciwnie - mam dość przekorną naturę i czasem lubię jak mi się czerwone krwinki zagotują ;-)
Są jednak zabawy, w których się wygrywa.
Bo się miało po prostu łut szczęścia. I taki też łut był moim udziałem jakoś tak prawie rok (!) temu w zabawie zorganizowanej przez Karolinę.
Udało mi się wygrać dwie, przecudnej urody bawełniane, tłuste ćwiartki.
Żal było ciachać, ale się przemogłam.
Pierwsze cięcie było z okazji szycia narzuty (tej konkursowej), a drugie nastąpiło w kilka dni temu.
I co ciekawe - w jednym i drugim przypadku pod nóż trafiła czerwona ćwiartka. Niebieska leży i czeka i tak coś czuję, że niebawem się doczeka ;-)
Aha! Może by tak wypadało pokazać co uszyłam.
No nic nadzwyczajnego:
Podkładka. Z racji gabarytów (8 x 8 cala) raczej pod talerz niż pod kubek.
Pokazałam mężowi:
- O! Pinokio! Jaki fajny!
- Pfff! Sam jesteś Pinokio!
- A to nie Pinokio? Nos przecież ma - mąż zaprotestował.
- Sam jesteś Pinokio! Bałwan!
- Co??? - małż poczuł się obrażony.
- Pstro! Nie o tobie mówię. To jest bałwan!
- Aaaa! Super jest! A po co on?
- Pod talerz na przykład.
- Czyj? - Mąż jest dość dociekliwym człowiekiem, żeby nie powiedzieć upierdliwym.
- Czyjś. Bliżej nie określony.
- Aha. - Małż wolał zakończyć temat bałwaniastego Pinokia dla własnego bezpieczeństwa ;-)
Pinokio! TEŻ COŚ!
No chyba widać, że bałwan?
Cieszę się razem z Tobą! Widzisz,mówiłam,że jesteś WIELKA!. A widziałaś faceta, który wiedziałby co mu pokazujesz? Przez tyle lat jeszcze takiego nie spotkałam.
OdpowiedzUsuńOd razu widać, że to bałwan. Czy uszyjesz więcej takich podkładek i będzie cały cykl bałwankowy? No i chyba tez pokażesz, proszę.
Serdeczności;)
Aniu - dziękuję bardzo! Nie czuję się wielka -ani w przenośni ani tym bardziej dosłownie :-D
UsuńCo do bałwanków - taki jest plan, ale póki co szyję coś innego. Też w klimacie świątecznym :-)
Marchewkę trzeba było przyszyć, od razu by załapał :))
OdpowiedzUsuńDarka - może to jest jakiś pomysł :-D
UsuńNa pierwszy rzut oka widać, że to bałwan. :)
OdpowiedzUsuńGratuluję dobrego miejsca w konkursie.
Beva - dziękuję :-)
UsuńGratulacje:) Ale, ale... naprawdę ten organizator taki jest?:(
OdpowiedzUsuńZresztą, pokazałaś, przełamałaś się, teraz ślij na inne konkursy, a my będziemy klikać "za" :) Bałwan fajny:)
Jaskółko - naprawdę. Nie rozumiem tego. Skoro nagrody dostają tylko Amerykanki, to od razu w regulaminie powinien znaleźć się odpowiedni zapis. Typu: Nur fur Deutsche ;-)
UsuńWidać, że bałwan :) bez dwóch zdań :)
OdpowiedzUsuńSafrin - dziękuję :-)
UsuńI zrobiło się zimowo :)
OdpowiedzUsuńKarolina - mimo, że za oknem aura bardziej przypomina kapryśną, wczesną wiosnę :-)
UsuńZdecydowanie bałwan, przecież tam marchew jest, nie nos :)
OdpowiedzUsuńByle do jutra - no własnie! Każdy to widzi :-D
UsuńZdecydowanie widzę bałwanka tudzież śniegórka,
OdpowiedzUsuńjak mówi moja koleżanka kolekcjonerka i miłośniczka
bałwanków/śniegórków.
Aż się prosi o kontynuację.
Pozdrawiam.
Wisznia - śniegórek! Jak ładnie :-))) Pewnie jeszcze uszyję, bo sympatycznie się go tworzyło :-)
Usuń