niedziela, 17 czerwca 2018

Pczół

Pszczoły.
Jeden z największych problemów ekologicznych XXI wieku.
Wirusowy paraliż pszczół, pestycydy, goowniane powietrze. Ba! Nawet Wi-Fi jest dla nich zabójcze, bo zakłóca działanie naturalnego pola elektromagnetycznego!
Jak wyginą pszczoły, zginą też ludzie...
Perspektywa dość dołująca, ale niestety bardzo prawdopodobna.
We własnym ogrodzie widzę, że po kwiatach głównie uwijają się motyle i trzmiele. Pszczół jest na lekarstwo, a właściwie na skąpe recepty :(

Tak więc, postanowiłam przyciągnąć pszczele roje do własnego ogrodu. Metodą najprostszą.
Wzięłam szydło i dziregnęłam pszczołę giganta. Taką w sensie mega królową, matkę wszystkich pszczelich matek.


Ma za zadanie wabić rodzinę, więc się stara i szwenda po ogrodzie.
 To sobie na drzewku przycupnie:




Albo kotu pokaże kto tu rządzi...



Zamyśli się na jabłoni...


Ale jest!
Ma być ochroną i wabikiem dla innych pszczół. Ten mój pczół.
Duży pczół.
Ma 65 cm wzrostu (z czułkami). W oryginale powinien mieć 80 cm, ale ja jakoś ścisło oczka robię i wyszło pczolisko nieco mniejsze, acz niemałe :-D

No tak...
Szydełko mną zawładnęło i tak pewnie będzie przez wakacje, bo na dworze z maszyną do szycia słabo się widzę. A na posiadówy domowe, w murach, zupełnie nie mam ochoty. Za dużo kolorów, zapachów, wolności i przestrzeni, żeby się katować patchworkami :-)
Przyjdzie jesień i zima, to wtedy pomyślę ;-)

Dane techniczne mojego pczoła:
- wzór jest do kupienia u OliMori
- włóczka Dolphin Baby, szydełko nr 4
- wypełnienie: góóóóra kulki sylikonowej hypoalergicznej
- masa zabawy i relaksu (bezcenne!)

Za zdjęcia dziękuję mojej niezawodnej, zawodowej fotografce Joannie :)

niedziela, 3 czerwca 2018

Aaaa! Były sobie osły dwa...

Trzeba przyznać, że częstotliwość wpisów na blogu to ja mam iście zabójcze ostatnio!
Jeden na miesiąc, albo i rzadziej...
Nie to, żebym nic nie robiła. No tak się nie da :-D
Tylko jakoś mi pod górkę do pisania. I do robienia zdjęć.
No to dziś trzeba nadrobić. Zwłaszcza, że dziecko moje strasze porobiło zaczepiście piękne zdjęcia temu, co spod szydła mi wyszło.
Powolutku zaczynam lubić szydełko. Ale baaardzo powolutku!
Zanim przystąpię do prezentacji, mały wtręt.
Bajkę o Kubusiu Puchatku zna każdy.
I na pewno każdy wie, że postaci z rzeczonej bajki psychicznie były bardzo nie ten teges...
Krzyś - schizofrenik - gadał z wymyślonymi postaciami i w nie święcie wierzył.
Kubuś - obsesyjne skupienie na miodku.
Królik i jego mania sprzątania - zaburzenia obsesyjno-kompulsywne.
Tygrysek - modelowe ADHD!
Maleństwo - nikogo nie słucha i często kończy się to niebezpiecznymi sytuacjami - ewidentny autyzm.
Mama Kangurzyca - nadopiekuńcza mama z nadmiarem wyobraźni - typowy paranoik.
Sowa - dyslektyk pełnym dziobem!
Prosiaczek - histeryk, tchórz, nerwus. Zaburzenia lękowe jak obszył!
Kłapouchy i jego negatywny stosunek do świata... Toż to ewidentny przykład bardzo głębokiej depresji!

No cóż...

Nigdy nie lubiłam bajki o Stumilowym Lesie. Ale do jednej z postaci miałam zawsze sentyment.
Do której?
Ano do tej:

Ten smętek w oczach...

Te zgarbione plecki i ten ogonek z pozytywnie różową kokardką, byle jak przyczepiony...

Nostalgiczne spojrzenie w siną dal...


No po prostu nie mogłam przejść obojętnie obok tej eskalacji melancholii :-D

Wiedziałam, że u mnie w domu ma szansę  jeśli nie na wyleczenie, to chociaż na wyciszenie deprechy.
I chyba się nie myliłam. Piorunem znalazł kumpla, równie osłowatego jako i on, czyli Lucjusza, kota z piekła rodem:

A potem...
A potem Kłapouchy trafił pod opiekuńcze skrzydełka mojej młodszej córki Anny, czyli często/gęsto upartej jako osiołek, panny wiosen siedemnaście:

Tak więc Kłapouchy znalazł u mnie w domu przynajmniej dwie istoty ( osły!), dzięki którym jego melancholijny paszczor ma szansę uśmiechnąć się od jednego kłapciatego ucha, do drugiego ;-)

Jakiej wielkości jest oślina? 
Nie wiem :-D Spory jest. 
Tu zdjęcie poglądowe z zapalniczką. (Tak, tak! Wiem! Palenie to zuuuooo! Ale ja lubię być zła :-D )


Dane techniczne:
- wzrost - jak na zdjęciu powyżej, czyli około 40 cm. Może więcej. A może mniej :-D
- włóczka - Himalaya Dolphin Baby nr 341 na ciałko (prawie trzy motki), na pyszczek nr 333, wnętrze uszu nr 309, brzuszek 305. 
- grzywka i końcówka ogonka Everyday Bebe 70122 rozczesane rzepem
- szydełko nr 4 ( nie wiem po co się katowałam przy innych zabawkach z tej włóczki szydłem nr 3!)
- wzór darmowy od OliMori

Za przepiękną sesję zdjęciową dziękuję bardzo mojej starszej córce, Joannie :-))))


No więc tego... Szydełko nie jest jednak złem wcielonym... Rozmyślam nad kupnem wzoru od Oli. Na MEGA wielką pszczołę :-D 
Pomyślę... Zobaczymy, co mi z tego myślenia wyjdzie :-D