Bardzo proszę czytelników o wnikliwe przeczytanie postu. Zdjęcia są, bo są. Dla przyciągnięcia uwagi.
Pamiętacie mój poprzedni
wpis?
Jakby ktoś ominął, to polecam zapoznanie się z nim wnikliwe. Łącznie z komentarzami...
Tak więc...
Maszyna po tamtym wpisie się zjeb..psuła...
Identycznie, jak poprzednio: przepuszczała na dowolnie wybranym ściegu.
DOWOLNIE WYBRANY ŚCIEG to znaczy, że czego bym z szerokiej gamy dostępnych mi wzorów nie wybrała, to nie szyła jak powinna. (to wyjaśnienie do komentarza Strimy, która się burzyła na brak filmików z szycia i precyzyjnego określenia, który to ścieg mi nie działał).
Kolejna naprawa i dooopa znowu z tyłu... :-/
Na szczęście nie jestem AŻ pod taką okropnie złą gwiazdą urodzona.
Czuwają nade mną Dobre Duchy i inne takie tam skrzydlate stróże...
Jeden z Dobrych Duchów (a właściwie Dobry Duch płci żeńskiej) wspomniał o mnie i o moich przebojach maszynowych innemu Dobremu Duchowi (płci męskiej).
Męski Duch się jakby wkurzył i zażyczył sobie od Damskiego Ducha kontaktu do ułomnej właścicielki ułomnej maszyny (do mnie, jak coś).
No i ten Dobry Duch z sympatycznym, męskim głosem zadzwonił do mnie i stanowczo oznajmił, że on (ten Dobry Duch) nie zgadza się z moim osądem maszyny. TEJ maszyny. Bo ona ma szyć, a nie robić mi łaskę. Nie do tego została wyprodukowana. Bo to klasa sam w sobie jest!
Nasze poglądy, jak łatwo się domyśleć, były kompatybilne :-D
Opowiedziałam Dobremu Duchowi jak to z maszyną było.
Dobry Duch wysłuchał cierpliwie mojej dość żałosnej historii maszynowej , ale nie spuścił mnie po bandzie, tylko zażyczył sobie bezpośredniej konfrontacji.
Nienienie! Nie na ringu!
Mordobicia nie było!
Po prostu przejął ode mnie trupa z dowodami śmierci (szmatka z przykładowymi wyczynami Miss Mercedes).
Jak przejął?
Normalnie.
Z bagażnika emerytowanej Skody Fabii Run do bagażnika jeździdła w kolorze białym z licznymi, kolorowymi napisami typu: JANOME. ELNA, RADOŚĆ SZYCIA i takie tam...
Dobry Duch zapytał mnie czy chcę pokwitowanie przejęcia sprzętu.
Szczerze mówiąc, nie pomyślałam o tym.
- To dobrze, bo nie mam - oznajmił mi Dobry Duch, czym rozbroił mnie do cna :-D
Możecie uznać mnie za lekkomyślną jednostkę, ale jakoś po raz pierwszy nie obawiałam się o swój drogocenny sprzęt (nie)szyjący.
Za dobrze Dobremu Duchowi z oczu paczało ;-)
Minęło kilka dni...
W tzw. międzyczasie wykończyłam panel nr 2, który psuł maszynę i moje nerwy. W sensie, że lamówkę ręcznie podszyłam:
Sakura. Pikowanie z wolnej dłoni :-D
Trochę zbliżeń:
To miał być prezent wręczony w dniu 21.12. 2018. Się jakby z powodu maszyny czas nieco omsknął i przesunął...
Nic to!
Wracamy do czasów współczesnych, czyli mniej więcej do połowy lutego.
Dobry Duch zadzwonił do mnie z informacją, że maszyna została obadana i wyleczona przez solidną grupę techników i MA SZYĆ!!!
A jakby się znowu znarowiła, to mam jak w dym do niego uderzać. BO ONA MA SZYĆ, A NIE TYLKO WYGLĄDAĆ!
Nawet nie wiecie, jak wielki kamień spadł mi z hukiem potężnym z serca!
Wszak Strima spluwa zapewne gęstą flegmą na moje wspomnienie. Zwłaszcza po niezbyt miłym, acz szczery do bólu poprzednim wpisie...
Tak więc byłam tam spalona do kilku pokoleń w tę i na zad.
Maszyna wróciła do mnie we wtorek.
Usiadłam do niej w sobotę, czym wbiłam w zdumienie mojego małża, który stwierdził, że mam nerwy z żelaza i i podziwia moją cierpliwość.
Wyjaśniłam mu, że po pierwsze nie miałam kiedy wypróbować po raz kolejny zreanimowanego trupa, bo:
- po odbiorze, we wtorek, maszyna była zimna jak wkład w trumnie i zapewne zawilgocona, więc nie chciałam odpalać jej komputerowych flaków zbyt wcześnie
- w środę wróciłam z pracy o 20:00 - tak jakby pełzając bardziej
- w czwartek nieco wcześniej (17:00), ale nie odparowałam po środzie i marzyłam jedynie o wyciągnięciu zwłok na ukochanym fotelu, z kotem na brzuchu
- w piątek sprzątnie hangaru, a w ramach wypoczynku powtórka z kota :-D
Tak więc SOBOTA!
Usiadłam do maszyny, bo wzór już miałam wybrany (PP) i zaczęłam sobie szyć.
Szybko, łatwo i przyjemnie.
Dopóki nie zaczęłam zszywać do kupy.
Okazało się, że wszystko mi powiewa radośnie i nie styka!
I to jak!
O centymetr!
Szlag mnie trafił, sążnistą k...ą rzuciłam publicznie na FB i porzuciłam szycie w cholerę!
Do niedzieli...
Przespałam się z problemem i stwierdziłam, że strzelać z tego nie zamierzam, więc zszywam jak jest. I mam gdzieś, że się wzięło i nie stykło.
Jak pozszywałam, to dotarła do mnie pewna prawidłowość: środkiem pyknęło idealnie, a leżące vis a vis kawałki IDEALNIE TAK SAMO się rozłażą...
Poskrobałam się w rozczochraną i wbiłam się na stronę, z której miałam wzór.
No i się okazało, że kurde TAK MA BYĆ!
Środek się styka, a góra nie :-D
Boszszsz! Co za ulga!!!!
Umiem szyć! :-D
A teraz on, rzeczony uszytek, co to się "rozjechał":
Szpulki kolorowych nici :-)
Cóż innego mogłam uszyć wskrzeszoną maszyną?
Tylko coś, co się kojarzy bezpośrednio z szyciem.
A gdzie mi się pozornie rozjechało?
No tu:
Widzicie?
Dół, czyli środek idealnie, a góra...
Szkoda gadać :-D
Ale TAK MA BYĆ! Zgodnie z wytycznymi autora wzoru :-)
Bardzo jestem zadowolona z tej mini durnowieszki naściennej.
Mini, bo w porównaniu z konkretną Sakurą ( 33 cale na 44 cale) to 16 na 16 cala to taka minimalizna :-D
Ale...
Wypróbowałam na niej maszynę i dalej testuję na kolejnym uszytku (wszak znowu weekend szyciowy nastał).
Miss Mercedes szyje. Jak huragan!
Tfu tfu! Na psa urok!
Obym nie przechwaliła!
Wiecie co?
Życie i jego meandry nieustannie mnie zadziwiają.
Żeńskiego Dobrego Ducha poznałam dokładnie sześć lat i jeden miesiąc temu.
Ktoś tego Ducha postawił na mojej drodze.
Ten Dobry Duch spotkał się z innym Dobrym Duchem całkiem niedawno, w zupełnie innej sprawie.
I tylko zbieg okoliczności i rozmowa dwóch Duchów sprawiły, że ten drugi Dobry Duch zaistniał w moim życiu.
Dobre Duchy!
Jestem Waszą dłużniczką. Nie wiem, jak mam Wam dziękować.
Dobry Duchu żeński: nie wiem co mam napisać poza banalnym: dziękuję Ci z całego serca, że o mnie pamiętałaś :-*
Dobry Duchu męski: dziękuję, że zainteresowałeś się sprawą kulawej maszyny jednej z frustrowanych i mocno załamanych użytkowniczek Janome. Dziękuję, że nie wzruszyłeś ramionami, tylko wziąłeś sprawy w swoje ręce. To wraca wiarę w ludzi. I pozwala mieć nadzieję, że nawet ogromne firmy mają na uwadze zadowolenie zwykłych zjadaczy chleba.
Eti - dziękuję :-)
A teraz dane techniczne:
- kolekcja Sakura jest do kupienia u
Ewy
- wzór na quilt szpulkowy za free
tu
- zdjęcia autorstwa mojego zawodowca, czyli
Joanny