sobota, 28 marca 2009



Wiosna... Chyba... ;-) Krokusiki w końcu się rozwinęły. A nawet latał sobie motylek cytrynek, ale nie miał ochoty na fotkę.



Przedpołudnie spędziłam szalejąc po domu ze ścierami, Ajaxami i innymi chemiami. Jakoś to słońce nastroiło mnie do pogonienia zalegających beztrosko warstw kurzu. Poza tym musiałam jakoś odreagować nieciekawą sytuację w pracy...
Korzystając z pięknej pogody postanowiłam wysuszyć pranie na dworze.
Kiedy powiesiłam swoje graty pomyślałam, że chyba nie od rzeczy będzie powiesić również pranie mojego taty. Tym bardziej, że nie było go w domu, a słońce pewnie by nie chciało poczekać aż wróci ;-). Więc wyciągnęłam upraną przez rodzica stertę gratów i wyniosłam pod sznurki. Wieszając żartowałam z moim bratem ciotecznym, że może tata nie będzie zły, że tak się porządziłam jego ciuchami ;-D.
-No coś ty! Na pewno się ucieszy!
Minął jakiś czas.
Powrót taty ;-)
Postaliśmy sobie we trójkę (trudno liczyć moje młodsze dziecko, bo ganiała z piłką - nie stała).
Mój rodzic po pewnym czasie powiedział:
-Dobra! Ja idę do domu, bo głodny jestem. A poza tym muszę powiesić pranie.
I spojrzał na sznurki...
-No tak!!! A gdzie ja mam powiesić swoje rzeczy, jak mi sąsiedzi wszystko zajęli??? Tylko na moment człowiek z domu wyjdzie, to od razu go wygryzą!!
Mój brat zaczął machać nerwowo swoim zwyczajem rękami i wykrzyknął:
-MIAŁAŚ!! RACJĘ!! CO!! ZA!! WDZIĘCZNOŚĆ!! ŁADNE!! PODZIĘKOWANIE!!
Tata bystrzej zerknął na suszące się pranie i zakrzyknął:
-O rany! To moje rzeczy!! Dzięki!!
I bądź tu człowieku uczynnym... ;-D

A co na niwie robótkowej?
No cóż... Ja wiem, że obiecywałam solennie i publicznie, że nie zacznę niczego nowego, dopóki nie skończę mojego DYLEMATU ...
Ale jak "wpadłam" na tę serwetkę, to nie mogłam się pohamować i w trymiga dziabnęłam materiał i przystąpiłam do hafcenia.

No bo ja ją zobaczyłam oczami duszy mej w koszyku ze święconką...
Nazwałam ją "Dyspensa", bo hardangerując ją rozgrzeszyłam się myślą: "Hafciara jestem, a w koszyczku mam jakiś koszmarny, kupny żakard!"

A na zakończenie:
Wszystkich wątpiących spieszę pocieszyć:
wiosna już jest :-).


Mało tego - dziś w Rmfie mówili, że na początku maja ma być ok 30 stopni - na plusie! I tej wersji się trzymajmy!!

czwartek, 26 marca 2009

Dzień drugi, czyli jak po grudzie :-D






Powoli, a nawet bardzo powoli zaczynam się oswajać z myślą, że trzeba by się przyuczyć do obsługi nowego gadżetu, czyli własnego, prawdziwego bloga. No cóż... Póki co chodzę, oglądam, wącham i rozgryzam...
Myślę, że jeszcze sporo wody w Wiśle upłynie zanim będę się tu poruszać ze stuprocentową swobodą...
Na próbę wstawię fotkę autorstwa mojej starszej córki.
Tylko jak to zrobić, żeby zdjęcie było pod tekstem, względnie między poszczególnymi fragmentami?
Hmmm... Będę kombinować...




No fajnie! Metoda CtrlC, CtrlV przenosi nawet najbardziej oporne fotki ;-)

Nad pokazem slajdów muszę trochę posiedzieć, bo mimo, że udało mi się wstawić, to zamiast moich śmigały prace Maranty (skądinąd piękne, ale nie moje!).

Jednak się udało! Muszę jeszcze pokombinować jak zwiększyć liczbę slajdów.

No i te etykiety spędzają mi sen z powiek...
Nic to! Nie do razu Kraków zbudowano!!