Jakoś brak mi weny piśmienniczej ;-)
No to może tak po prostu - uszyłam dwa bieżniki. Chociaż jakby uczciwie podejść do sprawy, to trzy.
Ale najpierw pochwalę się tymi, z których jestem bardzo zadowolona i nie mam do nich żadnych zastrzeżeń.
Oto one:
Są takie "wiośniane", delikatne a jednocześnie konkretne.
Świetnie prezentują się na mojej osobistej ławie (stół mam wielki, więc rozmiar od dzioba do dzioba 84 cm i szerokość 37 cm jest za mały).
Bardzo fajnie mi się je szyło i na pewno jeszcze takowe powstaną. Zapewne w innej kolorystyce.
I NA PEWNO nie w takiej, w jakiej powstał prototyp...
Oto on. Koszmar snów patchworkary... Horror kolorystyczny... Kakofonia waląca brutalnie w oczy...
Jednym słowem takie memento na przyszłość: myśl babo, zanim zszyjesz szmaty do kupy!
Materiały jako takie są śliczne i urocze. Ta sama grafika i projektant. Tyle, że w kupie wyglądają jak...KUPA!
Tjaaaa... Jako się rzekło, to był prototyp.
Zgrzytając zębami, klnąc niczym rasowy furman, pomstując na własną ułomność wzrokowo/kolorystyczno/deseniową, przyszłam lamówkę i stwierdziłam, że TAK TEGO NIE ZOSTAWIĘ! I że muszę znowu uszyć taki sam bieżnik, tyle że zupełnie inny ;-)
No i uszyłam dwie ślicznoty.
Z przewagą fioletu:
I z przewagą żółtego:
Czyli znowu: takie same, ale inne ;-)
Potem wypikowałam najprościej jak się dało, czyli echo:
A tu zbliżenie:
Tak to wygląda od doopy strony:
Cóż mam dalej pisać...
Beztrosko i zarozumiale stwierdzę, że jestem z tych dwóch szalenie zadowolona i ogromnie mi się podobają.
Ba! Mało tego - nie mam żadnych zastrzeżeń co do ich wykonania! A to się niezmiernie rzadko zdarza w moim przypadku.
Jeden z nich (ten bardziej żółty) jutro wędruje do nowej właścicielki. I bezczelnie stwierdzam, że na bank się spodoba :-D
Ten drugi, fioletowy, zostaje u mnie, bo kocham fiolety. Zwłaszcza w połączeniu z żółtkiem ;-)
No to teraz dla chętnych:
TU jest wzór
Urocze materiały w kwiatki, głupkowato przeze mnie wykorzystane, TU
A te fiolety z żółcieniami TU (kupowałam na metry, nie w zestawie).
Tak więc pogrążona w zachwycie, żegnam się z Wami, moje cierpliwe czytelniczki i komentatorki, do następnego uszytka/wpisu :-)