Podobno każdy z nas ma swojego sobowtóra. Kogoś niespokrewnionego, kto jednak jest kopią mniej lub bardziej wierną nas samych.
Błąkają się takie kserówki po różnych częściach świata nie mając o sobie najmniejszego pojęcia.
Ale od czegóż internet i pomysłowi programiści.
Właśnie nadziałam się na taką zabawę na blogu u Arkadii
Zainteresowałam się niezmiernie do jakiej to gwiazdy ekranu można by porównać moją fizis. Miałam nadzieję, że co najmniej do Rity Hayworth ;-)
Z zapałem przystąpiłam do realizacji kolejnych stopni wtajemniczenia. Patrzyłam jak moja twarz na fotce jest skanowana, pokrywana siatką południków i równoleżników jak nie przymierzając globus i czekałam z dużym napięciem co wyjdzie...
I co się okazało?
ZGROZA!!
Jestem podobna do aktorów: Doodleya Moora i Harrego Belafonte!!
Faceci!!
Że niby ja??
I to podwójnie??
Ale to nie wszystko! Harry Belafonte jest czarnoskóry!
Tak więc jestem podobna do męskiego murzyna...
Wprawdzie miałam podejrzenie, że mam przewagę testosteronu nad estrogenem ale AŻ tak??
Kolor skór z testu faktycznie pasuje do pracy którą teraz wykonuję.
A mianowicie jest ona zdecydowanie CZARNA!!
Haruję jak dżdżownica w betonie.
A czemuż i gdzież?
A w świątyni książki, czyli w mojej bibliotece.
Remont się skończył!
Mam piękne, pastelowe ściany, elegancką równiutką podłogę i sporo nowych mebli.
Pachnie nowością i czystością :-)
Ale nie pachnie porządkiem.
O nie!
Jeszcze huk roboty przede mną.
Ale i tak sporo przewalcowałam w tym tygodniu.
Teraz raport:
Poniedziałek:
Z duszą na ramieniu otwieram drzwi od biblioteki. A tam...
Achhhhh! Jak ślicznie! Czyściutko! I jakoś jaśniej...
Półtorej godziny później przyjechały meble - 5 regałów, 4 oszklone szafy, szafa na dokumenty i szafa na czasopisma. Ustawianie gratów trwało tak do ok 13:00.
Zaraz potem zabrałam się za montowanie półek w nowych meblach i jedna z tych nowych oszklonych bestialsko na mnie napadła...
Stoję ja sobie, podziwiam już pomontowane półeczki, zapełniam je w myślach i nurzam się w zadowoleniu jak kot w śmietanie kremówce.
KAP!
-O szlag! Zalali mnie! - i głowa w górę na sufit (nade mną są mieszkania nauczycieli). Sufit suchy i dziewiczo biały.
KAP!
-Co za cholera??
Głowa dla odmiany na podłogę.
-O! Krew. A skąd ona się tu wzięła??
KAP!
-ŁOOOO! To ja! :-DD
Nawet nie poczułam, ze rozwaliłam sobie palec o szybę.
Zazgrzytałam zębami - nie, nie z bólu, bo przecież nic nie czułam - ze złości, bo same dobrze wiecie, jak takie skaleczenia potrafią utrudnić zwykłe czynności (choćby zmywanie).
Polazłam do sekretariatu po plaster, dramatycznie wykrzykując od progu:
-Ratuj Bożenko! Wykrwawiam się!!
Tak więc jeśli ktoś ma ochotę popełnić spektakularne samobójstwo podcinając sobie żyły szybą w szafie bibliotecznej w towarzystwie opasłych słowników treści wszelakiej, to serdecznie zapraszam ;-)
A później cóż zrobiłam?
Jak to co?? To przecież oczywista oczywistość!
Zainstalowałam sobie znowu swoje okno na świat :-D
Poczułam się pełnowartościowym pracownikiem i po sprawdzeniu poczty pomaszerowałam dumna, zakurzona i pocięta do domu.
Wtorek:
Dwie pierwsze godziny pucowałyśmy z moją woźną wszystkie meble. Nawiasem mówiąc wykazałam się czujnością owsika i zabrałam z domu stertę szmat i gumczate rękawice, bo meble były baaaaardzo brudne.
Po krótkiej przerwie zabrałam się za ustawianie książek.
Machnęłam 3 regały i 1 pudło (o nich później).
Środa:
Chociaż tego dnia nie pracuję, przyszłam na 2 godziny i ogarnęłam 2 regały i 2 pudła.
Czwartek:
Do przodu o 6 regałów, pół szafy i 6 pudeł!
Ile mi zostało?
Ojjjjj tam...
Raptem 25 regałów, 4 i pól szafy i niepoliczalna póki co ilość pudeł.
Teraz o pudłach.
Jak wiecie pracuję w bibliotece szkolnej. reforma w oświacie goni reformę. Zmieniają się podstawy programowe, a wraz z nimi też i wykazy lektur.
A ja nie umiem i nie chcę lekką ręką wywalić setek książek tylko dlatego, że wypadły z programu.
A jak wiatr historii powieje z drugiej strony, to co ja wtedy zrobię? Skąd wytrzasnę kasę na zakup nowych-starych lektur?
To nie są pojedyncze egzemplarze, tylko tak od 20 do 50 sztuk jednego tytułu.
Tak więc pakuję je w pudła z trudem zdobywane w okolicznych sklepach (najbardziej pudłodajne są apteka i warzywniak ;-)). Potem je spiszę i pójdą do Archiwum X...
Na przeczekanie.
A co zapakowałam?
Antygona złożyła śluby panieńskie i odprawiła posłów z, których jeden powrócił z popiołem i diamentem. W tym czasie stary człowiek z ojcem Goriot nocami i dniami szkicowali węglem książkę nad książkami, pokrzykując groźnie w stronę fircyka w zalotach: a jak królem, a jak katem będziesz w folwarku zwierzęcym i poczytasz opowiadania Iwaszkiewicza, to popioły cię zasypią w roku 1984.
Szybki konkurs:
Ile tytułów poszło do pudeł?
Dla pierwszej osoby, która udzieli prawidłowej odpowiedzi (jedna osoba - jedna odpowiedź - nie można się poprawiać!) misiek. Jak na fotce niżej, ale nie jeden z nich ;-)
Zamiśkowało mnie. Poczytajcie o akcji na blogu u Edyty
Czasu jeszcze jest sporo, więc może i któraś z Was zechce się jeszcze dołączyć?
Ja swoją siedemnastkę wysyłam w przyszłym tygodniu.
Teraz akwarium.
Jest. Rybki też.
Mateusz, Ania i Marta mają się dobrze, a nawet bardzo dobrze ;-)
A na zakończenie chciałam podziękować Wam za życzenia urodzinowe, które zostawiacie dla mnie w komentarzach pod poprzednim postem
Bardzo się cieszę, że tak wiele osób już się zapisało i zapraszam te jeszcze niezdecydowane - zarówno anonimowe, jak i "zblogowane" ;-)
według moich szybkich obliczeń do pudła poszło 14 tytułów
OdpowiedzUsuńIw
Odpowiedź odnotowana. Jeszcze nie powiem czy dobrze czy źle. Czekam na kolejne obliczenia.
OdpowiedzUsuńJa też jak byłem młody to byłem murzynem i grałem w kosza ;-D
OdpowiedzUsuńJa doliczyłam się 11 :)
OdpowiedzUsuńPomyłka - 12 :)
OdpowiedzUsuńHmm, ja doliczyłam się 16 tytułów.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem książek było 13. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWyszło 14, ale ta odpowiedź już padła;-)
OdpowiedzUsuńJa wyliczyłam, że 15 :).
OdpowiedzUsuńDoliczyłam sie jednak 15
OdpowiedzUsuńja jestem za 13 :)
OdpowiedzUsuń15 mi wyszło
OdpowiedzUsuńchoć nie wiem czy ten stary człowiek to nie zmyła, bo o morzu ani słowa ;)
Fajna zbawa :)
Nie, jest 16
OdpowiedzUsuńale z posłami bez zamieszania się nie obejdzie ;)))
No nie,głupoty z tego liczenia mi wyszły.
OdpowiedzUsuńA z ciekawości sprawdziłam to podobieństwo i wyszło mi,że w 78% jestem podobna do...Catherine Deneuve.
Ciekawe,z której strony...
14 ale to już padlo no trudno
OdpowiedzUsuń16 - szkoda, że już padło :)))
OdpowiedzUsuńMnie wyszła jakaś japońska nastolatka - to ci dopiero..
Mi też wyszło 16.
OdpowiedzUsuńw/g mnie to 15 tytułów,ale i tak nie jestem pierwsza..
OdpowiedzUsuńFajna ta Twoja zabawa w rozpoznawanie twarzy.Ja w 75 % do Angie Harmon.Ale to coś przekłamane,ja tak nie wyglądam.
Uśmiałam się z Twojej podobizny do męskiego murzyna..
Pozdrawiam serdecznie
16
OdpowiedzUsuńMonika, że też nie pomyślałam wcześniej, może śmiga gdzieś tam Arkady ze swoim dywizjonem. W naszych księgarniach zdziwienie wielkie:
- W jakiej szkole to odgrzebali, dawno nikt się nie interesował, znowu jakiś nawiedzony polonista.
To najdelikatniejsze komentarze;)
Nie będę szukać swojej kserówki, jeśli Ty do murzyna, to kogo mi znajdzie, aż sie boję myśleć :))))
Hihihi! Fajny konkursik niechcący wymyśliłam! Cieszę się, że tak chętnie wzięłyście w nim udział.
OdpowiedzUsuńPadło 5 dobrych odpowiedzi.
Ale zwycięzca może być tylko jeden.
KLARCIA jako pierwsza podała prawidłową odpowiedź :-)
1: "Antygona"
2: "Śluby panieńskie"
3: "Odprawa posłów greckich"
4: "Powrót posła"
5: "Popiół i diament"
6: "Stary człowiek i morze"
7: "Ojciec Goriot"
8: "Noce i dnie"
9: "Szkice węglem"
10: "Książka nad książkami"
11: "Fircyk w zalotach"
12: "A jak królem, a jak katem będziesz"
13: "Folwark zwierzęcy"
14: "Opowiadania" J. Iwaszkiewicz
15: "Popioły"
16: "Rok 1984"
Oooo, jakże mi miło :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny konkursik wymyśliłaś :)
Życzę szybkiego ( bez poświęcania palców ;) ) uporania się z resztą regałów :)
Może będziesz miała więcej czasu i zajrzysz tu i ówdzie ? :)
To te wszystkie ksiazki wylecialy juz ze spisu lektur?? Ledwo czlowiek na pare lat z kraju wyjedzie, a tu takie zmiany...
OdpowiedzUsuńNiektorych pozycji szkoda, ale za niektorymi glosowalabym obiema rekami :D
Ano tyle.
OdpowiedzUsuńMój tata po przeczytaniu posta zdziwił się, ze odpadł "Ojciec Goriot", bo za jego czasów był. Za moich nie, w między czasie się pojawił i znowu zniknął. Czyli jak widać "nowe wraca" ciągle aktualne. I mam rację, że nie wywalam nie objętych programem lektur :-)
Siedemnastka Misiów...
OdpowiedzUsuńO kurka, Ata aleś poszła na całość...
Dziękuję:)
A zabawa przednia:)
A według mnie tytułów było 12 pracowita mrówko :D
OdpowiedzUsuńMnie umknęła jedna: "Książka nad książkami"...głupio się przyznać :P Chyba trzeba nadrobić braki :D Pozdrawiam serdecznie rozczytane blogerki :)
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że "Książkę nad książkami" se wygooglowałam, bo trop był bardzo wyraźny, a nie znałam tego. Za moich czasów biblii nie było w programie lektur, podobnie jak wielu współczesnych autorów.Miałam jednak wspaniałą polonistkę, która nam trochę opowiadała, przybliżyła nazwiska i różne pikantne szczegóły z życia wielu pisarzy i poetów, potem się jakoś łatwiej czytało, nawet te trudne pozycje.
OdpowiedzUsuńMelu - już podałam odpowiedź - 16 ;-)
OdpowiedzUsuń"Książka nad książkami" była przerabiana bardzo krótko i wydaje mi się, że jest mało znana. Szczególnie jako lektura.
Zanim doczytalam do konca komentarzy, doliczylam sie 16 pozycji...
OdpowiedzUsuńAto, czy znasz kogos, kto zajmuje sie przygotowywaniem ksiazek do druku? Czyli redakcja? Bo to chyba tak sie nazywa?
Mam w przygotowaniu malutka ksiazeczke, ktora bedzie wydana w 1 egzemplarzu, ale nie chce sie zblaznic oddajac do wydrukowania.
ech, spóźniłam się,trudno, co do misiów to normalna manufaktura !!!
OdpowiedzUsuńW pracy masz trening jak Pudzian, podziwiam...
Hm... O powrocie posła to pamiętałam, a o odprawie zapomniałam :). Fajna zabawa.
OdpowiedzUsuńCzy mogę wykorzystać tekst do konkursu dla młodzieży w mojej bibliotece?
Jak wypadła Antygona, Stary człowiek i morze, Folwark zwierzęcy i Rok 1984 jak mój brat (co prawda rok młodszy) co w zeszłym roku ukończył gimnazjum omawiał te lektury (poza Folwarkiem, który u innych znajomych zastąpił rok 1984) i Śluby panieńskie ja miałam :)
OdpowiedzUsuńA i jeszcze przypomniało mi się, że niedawno (jakieś 2 miechy temu) moja sąsiadka będąca w 3kl. gimnazjum pożyczała i omawiała Antygonę... to wg czego ten kanon??
Już się w tych kanonach gubię.
Elu - odpisałam Ci na maila ;-)
OdpowiedzUsuńKasiu - bicepsy faktycznie mam już jak stały bywalec siłowni ;-)
Pudzianowi dam radę :-DD
Irenko - nie ma problemu! Dodaj do tych lektur jeszcze "Cyda" - też wypadł, ale jakoś mi się nie komponował ;-)
Ktyra - ja pracuję w Liceum, nie w gimnazjum ;-)
Laura! Przyjmuję! A jakże! Do 19.01 ;-)
OdpowiedzUsuńI dziękuję Ci baaaardzo!! :-***
Fajna zabawa. Bardzo podobają mi się rybki, które mają tak samo na imię jak moje córeczki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Grażka
Po 1: Spóźnione życzenia urodzinowe - sto razy więcej pomysłów na minutę niż teraz, nieustającego poczucia humoru i krzepy przy przestawianiu miejsca pracy! ;-) Opóźniona jestem ostatnio i jakaś taka nieprzytomna.
OdpowiedzUsuńPo 2: fajoskie misiaki - dzieciaki się ucieszą :)
Po 3: aż tyle tytułów wycofali??? I to takie? Ja bym wolała nie czytać "Rozmów z katem" itp. Nawiasem mówiąc ja też nie potrafię wyrzucić książki zwyczajnie na śmietnik - ręka by mi chyba uschła!
(www.artystyczny-nielad.blogspot.com)
Ja nie mogę!Biały murzyn! Tylko książek żal...
OdpowiedzUsuńArt-glas - dziękuję :-))
OdpowiedzUsuńKasiu - czemu ci żal książek? Przecież wyraźnie pisałam, że ja ich nie wyrzucam, tylko spisuję i idą do Archiwum X na przeczekanie.
Antygona jest w trzeciej gimnazjum;właśnie jestem świeżo po przerabianiu razem z Dziecięciem.
OdpowiedzUsuńCo do lektur-powinni powyrzucać zupełnie inne pozycje moim zdaniem
Ale jak to?!?!?! To te wszystkie tytułu są 'demode', 'passe' i nie'cool'??? To kiedy ja kończyłam szkołę że one wszystkie się kwalifikują do Archiwum X??? Toć 90% z nich obowiązkowo musiałam czytać. I jeszcze piszczałam z radości ze takie superowe lektury mamy!
OdpowiedzUsuńCzuję się jak stary dziadek. Idę se posiedzieć w swoim kąciku zadumy... Takie skarby do piwnicy :((((
To co te dzieciaki dzisiaj czytają???!!! Czy coś w ogóle czytają skoro te książki idą w kąt???? I z czego piszą maturę???? ZGROZA - MASAKRA - ARMAGEDON.
Dopisek, bo siedzieć w kąciku nie mogę z wrażenia: Ojca Griot czytałam jako lekturę uzupełniającą w 1996r. Dla jasności: uzupełniającą do wszystkich OBOWIĄZKOWYCH (całe tony),które musiałam przeczytać. Ofcors byłam w klasie matematyczno-informatycznej co by mnie ktoś o klasę humanistyczną nie posądzał.
OdpowiedzUsuńKiedyś to były fajne czasy ... kompów nie było to i książki dzieciaki czytały.....
Ania! Spokojnie! Ale Cię ciepnęło!!
OdpowiedzUsuńTe lektury dalej obowiązują ale na poziomie gimnazjum! One wypadły z kanonu lektur w liceum i dlatego idą (u mnie) do piwnicznej izby ;-)
Miśków caaaaaała gromada, i taka kolorowa, są słodkie :-)
OdpowiedzUsuńNie tak dawno miałam dokładnie to samo w mojej bibliotece. Pozdrawiam Mariola G.
OdpowiedzUsuńWpadłam tylko się przywitac, suuuper miśki, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńUprzejmie donoszę,że Misiaczek dotarł cały i zdrowy :) Ślicznie dziękuję :)
OdpowiedzUsuńNo to się bardzo cieszę :-)
OdpowiedzUsuńA dzieci nie zabrały mamusi zabawki?? ;-D
U mnie wyszlo na 14 tytulow...ale z matmy nigdy dobra nie bylam, jedyny ratunek w jezyku ojczystym ;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMłody wystartował ale mu powiedziałam,że Misiaczek jest mój bo wygrałam go w konkursie.
OdpowiedzUsuńWięc stwierdził,że będzie sobie go pożyczał :)
ależ musiałam się nakombinować hahaha Jak nigdy.
OdpowiedzUsuńWyliczyłam 16 tytułów.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń