No cóż...
Żeby na początek nie zrazić potencjalnych czytelniczek, wrzucam na wabia coś na ząb, czyli sorbet malinowy.
Łasuchami jesteśmy wszystkie i nie ma co chować głowy w piasek!
Słodkie każdy lubi!
A sorbet charakteryzuje się tym, że jest lekki i ma zero kalorii ;-D. Toż to tylko przemielone owoce ze znikomą ilością cukru!
Tej wersji się będę trzymać i już!
A
jak ktoś się nie boi, że mu kaloria w nocy ciuchy w szafie pozaszywa to
proponuję polać sorbecik polewą czekoladową, która dodatkowo wzbogaca
smak i aromat malinek :-)
Szczegóły wykonania w Garkotłuku.
Było lajtowo i słodko, to teraz znowu będzie groźnie, czyli Ata drutom nie odpuszcza!
I
dopadła fajny wzór. Wydawał jej się łatwy i się nie pomyliła tylko, że
błędów w nim było od groma i ciut ciut! Ale Ata dzielną facetką jest i
dała radę!
Ba! Nawet erratę se na prywatne potrzeby strzeliła, bo ma zamiar jeszcze jedną taką chuścinę popełnić.
Jakie to były błędy?
A różne: połowa wzoru wysłana w kosmos, w innym miejscu przestawione oczka, względnie z pogardą ominięte.
Ata
jak wspomniałam twarda jest i mimo przeciwności wzoru, machnęła chustę w
przerwach plażowania, łażenia i ogólnego byczenia się podczas drugiego w
tym roku pobytu na Helu.
I dziś zagoniła małolatę młodszą do focenia.
Dżizas!! To mały potwór jest!!
"Stań tak, śmak, owak!!"
Nie wierzycie??
No to proszę! O to co musiałam znosić, żeby wyżebrać trzy fotki!
- Weź stań jakoś prosto! Nogi se złącz, bo głupio wyglądasz.
Złączyłam...
- Dobra. Może być - orzekła mała
- To teraz od przodu. Przekręć się!
No nie powiem! Niezłe życzenie z ust jednej z potencjalnych dziedziczek ;-D
Przekręciłam się i usłyszałam:
- Weź się uśmiechnij, bo jak się śmiejesz, to ci się zmarszczki wygładzają!
Pfffff!!!!
ZMARSZCZKI!!! BEZCZELNA SMARKULA!!
Uśmiechnęłam się do zdjęcia, ale poza kadrem powiedziałam:
- W łeb cię palnę!! Zobaczysz!!
-No wiesz!! To ja się tu poświęcam i zdjęcia ci robię, a ty mnie chcesz po łbie walić??
- Należy ci się!!
- Nie marudź! NIETOPERKA teraz rób, bo nie było, a to standard. I UŚMIECHAJ SIĘ!!!
Boszszsz!!
Dwa następne sama se machnęłam.
Też standardowe, czyli na krzaku tawuły:
I zbliżenie lekkie na szczegóły.
Chusta jak widać jest liściasta, ale ta nieznośna piątoklasistka twierdzi, że to są prostokąciki ze zgrubieniem!
Pypcia ma na oczętach swych błękitnych!
Prostokąciki! Też coś!!
LIŚCIASTA, a nie prostkącikowa ze zgrubieniami chusta nie jest duża.
Ma 170 cm na 83 cm (po lekkim blokowaniu)
Włóczka Drops Delight, kolor nr 15. Zużycie 3 motki, czyli 15 dag.
Wzór bardzo mi się podoba i mam zamiar zrobić jeszcze jedną taką samą, ale już zgoła innej kolorystyce.
Tylko muszę pogonić małą do pomocy przy zwijaniu motka. Oj nie lubi ona tego!
Ale to będzie moja mała zemsta za te zmarszczki i zgrubienia ;-)
Ale Ci dobrze, że jesteś na Heluuuu - buuuu, a ja siedzę w domuuuu. Chusta piękna, wygląda na mięciutką. Brakuje ujęcia, kiedy jest owinięta wokół szyi. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńReniferze - ja BYŁAM na Helu.
OdpowiedzUsuńo ja cię:) śliczna ta chusta :)ten Twój styl-ech uwielbiam Cię:)
OdpowiedzUsuńFiolQak - dziękuję :-)
UsuńPiękna chusta. Sorbet z malin polany czekoladą aż ślinka leci. Uśmiałam się z dialogu z córką - one są szczere do bólu, ale kochane "zołzy". Pozdrawiam Małgosia:)
OdpowiedzUsuńRobótki - KOCHANE?? No może... jak śpią ;-D
UsuńŚliczna chusta. Jak zresztą wszystkie Twoje wytwory.
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością zaglądam do Ciebie, zwłaszcza jak potrzebuję się rozweselić.
Pozdrawiam :)
Codzienna - dziękuję i zapraszam częściej :-)
UsuńChusta rewelacyjna. Mała jest w najnormalniejszej nastolatkowej normie z takimi tekstami. Ciesz się, bo wie, jak u Ciebie zmarszczkom zapobiegać, a to bezcenne:)
OdpowiedzUsuńJaskółko - wiem! Jedną nastolatkę już przeżyłam - teraz druga wkracza w tę fazę... A ZMARSZCZEK NIE MAM! I tej wersji będę się trzymać ;-D
UsuńZemsta słuszna więc sie należy, sie mścij Matko konkretnie:))) Chusta rewelacyjna, jak mamcie kocham, aż pragne się naumieć na drutach tak zapierniczać wzorkowo jako i TY ;)))) tymczasem od roku prawo-lewo na czarno na ukończenie czeka, ech... Pozdrowionka ciepłe ślę, również tej córce równie złośliwej co pięknej, ech, te Wasze złote włosiska... :))))
OdpowiedzUsuńIwonko - naumiesz się. To nic trudnego. Jesteś zdolniacha :-) I dziękuję za pozdrowienia dla kudłatego złośliwca :-)
UsuńSorbet malinowy mmmmmm niebo w gębie, ależ mi smaka narobiłaś z samego rana.
OdpowiedzUsuńChusta rewelka! Podziwiam mi z drutami jakoś nie po drodze;)
Pozdrowionka serdeczne przesyłam:)
Iwonko - sorbecik sobie zrobisz. A chusta to nic trudnego. Spróbuj :-)
UsuńChusta mnie rozwaliła.....Chyba muszę się pokolegować z drutami.....
OdpowiedzUsuńAagaa - koniecznie! :-)
Usuńtak lubię Twój "pisarski styl", że mnie nie są potrzebne żadne wabiki, no ..., ale sorbet smakuje już na ekranie, a z tą polewą........Chusty gratuluję, moja zaczęta , pierwsza leży w szafie od maja!!!!
OdpowiedzUsuńNuta - to kończ! jeszcze się nie przeterminowała ;-)
UsuńJakbym słyszała mojego syna! Córka jest zdecydowanie delikatniejsza. Za sorbetami nie przepadam, ale gdyby zamiast polewy dodać ze dwie gałki lodów waniliowych - mmmmmniam... Mnie kaloria zimą lubi pozaszywać letnie ciuchy. Chustę (jeszcze nie wiem jaką) ZAMIERZAM zrobić; chyba muszę zacząć, bo niedługo jesień, niestety!
OdpowiedzUsuńNinka.
Ninko - to ja się cieszę w takim razie, że mam dwie "subtelne" córki! Syna chyba bym nie przeżyła! I weź się za chusty - wciągają jak chodzenie po bagnach ;-)
Usuńdzielna faktycznie jesteś w tym dzierganiu...ale efekty pewnie Cię dopingują, to i nie dziwota.
OdpowiedzUsuńSorbeta bym zjadła nawet bez czekolady.
...i zazdraszczam Ci, że uśmiech likwiduje u Ciebie zmarszczki. U mnie nawet przy największym wysiłku "szczerzenia się" nic nie pomaga...ech!...chyba, żeby Twoja małolata zna jeszcze lepszy sposób ;)
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Uwielbiam Twoje posty!:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za wsparcie Lacrima
Mniam :-) A wełenki chyba nie widziałam w realu, gdzieś ją skipiszowała, łobuzie ?
OdpowiedzUsuńPenelopo - przecież TY jako i JA nie mamy zmarszczek!! Więc czym się martwisz ;-))
OdpowiedzUsuńLacrimo - nie ma za co! Głupota zawsze mnie zabijała i wkurzała, to nie mogłam siedzieć cicho :-)
OdpowiedzUsuńSylwka - pomroczność jasna Cię ogarnęła jak nic! Miałam ją na Helu!! Miała z niej powstać chusta Maknety nr 3, ale sprułam! Macałaś tę włóczkę, gapo!
OdpowiedzUsuńAta, machasz te chusty z prędkością światła chyba. Wszystkie śliczniaste.
OdpowiedzUsuńA ja już chyba na stałe wróciłam. Masz rację, co ma byc to będzie, może nie potrzebnie się wystraszyłam.
pozdrawiam
Makneta
Makneto - dobrze, że wróciłas :-). Do odważnych świat nalezy!
UsuńA chusty to m.in. Twoja zasługa. Tyle się u Ciebie napatrzyłam, że nie mogłam pozostać głucha i ślepa ;-)
Chusta obłęd - taka śliczna!
OdpowiedzUsuńjednak prostokącikowa ze zgrubieniami brzmi lepiej - chwała Ci Aniu!
Zmarszczki???? A co to jest????
Aniu! I Ty przeciwko mnie?? No ładnie...
UsuńA zmarszczki to takie równoległe względem roześmianych ust kreseczki ;-)
Znowu chusty, ja pierdziu.
OdpowiedzUsuńNie można chociaż innych kształtów robić, na ten przykład - koło?
OdpowiedzUsuńKoliste chusty też są, ale ja ich nie lubię ;-)
Usuń