Czasem są takie dni, że człek nie ma czasu, pomysłu, czasu, chęci, CZASU na robienie rodzinie obiadu.
Wtedy człowiek jedzie do zaprzyjaźnionego i ulubionego, wiejskiego sklepu i kupuje gotowce garmażeryjne.
Oczywiście te świeże, niemrożone.
Tak też w przypadku mła było dziś.
Moje młodsze dziecię zachorowało było w nocy ze środy na czwartek.
Dość powiedzieć, że od północy do rana w regularnych, godzinnych odstępach prowadziła rozmowę z Bogiem przez muszlę...
Oczywiście, w czwartek do szkoły nie poszła, bo nadawała się zupełnie do niczego.
Temperatura oscylowała w granicach 38,6.
Jako to ona, głównie spała.
Zła matka nie zawiozła dziecka od razu do lekarza, bo pracowała do późnych godzin popołudniowych i zwyczajnie nie wyrobiła się w czasie przyjęć pierwszego kontaktu, że o pediatrze nie wspomnę.
Tak więc, dziś zwlokłam świeże, acz już lekko ozdrowiałe zwłoki z wyrka i powiozłam do naszej pani doktor.
Niestety, poczekalnia kipiała od chętnych do kontaktu z kontaktem...
Tak więc siedziałyśmy tam od 9:15 do 11:10.
Po odbyciu wizyty, odwiozłam dziecko do domu, a sama udałam się po zakupy piątkowo weekendowe.
W piątki zwyczajowo wolne od pracy zawodowej, spędzam integrując się z odkurzaczem, szmatami, mopami, garami itp.
Oraz robiąc zakupy.
RANO!! A nie w okolicach południa!
Czas mi się kurczył w tempie światła.
Jak tu zmieścić w rozjechanym grafiku zwyczajowe czynności?? I do tego mus skończyć szal, bo na poniedziałek MA BYĆ GOTOWY!!!
Z czegoś trza zrezygnować.
No więc, zrezygnowałam (bez żalu) z garowania. No bo mimo najszczerszych mych chęci, nie odzyskam dwóch godzin spędzonych w przychodni.
I jak wspomniałam na wstępie: postanowiłam skorzystać z gotowca.
Pojechałam więc do mojego sklepu i zapytałam, czy są leniwe.
Były.
Pani Jadzia wyjęła dwie tacki i podając mi je powiedziała:
- Leniwe dla leniwych!
Zrobiło mi się tak trochę dziwnie... Nie pierwszy z resztą raz po jej tekstach.
Kilkakrotnie zdarzyło mi się usłyszeć od niej coś w stylu:
- A samej to nie łaska zrobić? Nie chce się? Na gotowe każdy umie przyjść!
Hmmm... Chyba nie jej rolą jest komentowanie zakupów klientów... Ale może jakaś przewrażliwiona jestem...
Ale...
Dzisiejszy tekst nie pozostał bez echa!
Otóż, kiedy pani Jadzia zaczęła mnie podliczać, z zaplecza wyszedł właściciel sklepu i powiedział tak:
- Moja szanowna i ulubiona klientko! Proszę przyjąć od sklepu i jego właściciela najszczersze przeprosiny!
To nie są leniwe dla leniwych! To leniwe dla zapracowanych! Personel źle się wyraził!
Niby niewielka różnica w tekście, tylko jedno słowo... ;-)
Leniwe dla zapracowanych :)
OdpowiedzUsuńJustyna - to brzmi dobrze, no nie? :D
UsuńPiękny wpis. :D
OdpowiedzUsuńDokładnie dla mnie, jako, że kończy się drugi tydzień mojej walki z chorobą dzieciąt, które nie chorują jednakoż w jednym czasie ino kolejno.
Ja też dzisiaj miałam na obiad pierogi dla ... zapracowanych.
Wielkie buziaczki Ato :)
Majeczka
A swoją drogą, to również kocham takich właścicieli sklepów, co to na rzeczy się znają, w przeciwieństwie do personelu.
Majeczko - zdrowia dla dzieci i wytrwałości dla Ciebie! A leniwe są dla... nas! :-)
UsuńMoni, odnoszę wrażenie, że od +/- trzech lat powrócił personel z czasów PRL. Co dziwniejsze są to najczęściej młode osoby, więc się zastanawiam co jest grane - czy tamte przechowały się w jakiejś zamrażarce czy to są nowe, ale grające na okrągło w grę uliczną "czasy PRL". Już od jakiegoś czasu czuję się w większości sklepów niczym persona non grata.
OdpowiedzUsuńNajbardziej błysnęła pewna dziewoja w sklepie "Reserved" gdy przeglądałam ciuchy - poinformowała mnie, że u nich są głównie ubrania dla młodych.Z wielkiej wdzięczności za informację powiedziałam jej, że właśnie szukam jakiejś szmaty dla takiej siksy jak ona. Zmyła się w ciągu 2 sekund.
Biedna Anusia, zdróweczka jej życzę.Cmok osobny dla Niej, :)
Miłego, ;)
Aniu - pani Jadzia jest w moim wieku, więc może jest skalana tamtymi czasami niejako z autopsji.. Dziękuję za życzenia - Twoja imienniczka już jest zdrowa jak rybka - nie lubi tracić czasu na choróbska :-D
UsuńNo i jeszcze powinien zacną sprzedawczynię bacikiem przelecieć po łydkach. No Tobie zarzucać lenistwo, to naprawdę wielkie nadużycie ;-)
OdpowiedzUsuńSylwka - nie wymagam bicia! Pacyfistką jestem! I wyczuwam ironię w drugiej części komentarza :P
UsuńBrawo dla właściciela sklepu! A tę babę powinien wywalić bo mu wystraszy klientów!!! Zdrówka dla całej Rodzinki!!
OdpowiedzUsuńDanusiu - ja Jadzi źle nie życzę.Ogólnie jest bardzo fajna,tylko czasem coś ją psuje ;-)
UsuńNajważniejsze to to, że umiesz spojrzeć przez różowe okulary nawet na przykre momenty w życiu. Myślę, że tak łatwiej przejść przez życie. Twoje posty wywołują uśmiech a to jest bezcenne :) Jeśli chodzi o personel sklepów, to myślę, że nie PRL stworzył ten styl ale nasz charakter narodowy i żadna zmiana ustroju nie pomoże, jeno humorem to można zwalczyć albo chociaż oswoić:))) Zdrowia życzę!
OdpowiedzUsuńZosiu - masz rację - to nie ustrój, tylko nasza mentalność.
Usuńgratuluje, wlasciciel w zaowalowany sposob przeprosil Cie, duzo woalek, pozdrawiam Cie, kocham Twe supr posty,pa,ania
OdpowiedzUsuńAnnamaria - właściciel jest super gościem! I dziękuję za przemiły komentarz :-)
UsuńNo proszę jak facet potrafił się zachować! :)))
OdpowiedzUsuńAtaboh - no patrz! Facet, a umie :-DDD
Usuńgratulacje dla pana właściciela :) bystry facet :) zdrówka dla Ani
OdpowiedzUsuńIrenko - bystry i inteligentny! Uwielbiam z nim rozmawiać, chociaż muszę się mieć na baczności, żeby mnie w kozi róg nie zapędził :D
UsuńTeż mam taką znajomą (i to dobrą, jeszcze ze szkolnych czasów), która lubi sobie pokomentować moje zakupy; ale to ona jest właścicielką sklepu, więc nie ma "wyższej instancji", która by ewentualnie przeprosiła :) Inna sprawa, że zdarza mi się kupować te pierogi tak raczej dla leniwych. Jakby jednak na to nie patrzeć, to moja sprawa :)
OdpowiedzUsuńNinka - no właśnie! To nasza sprawa, co do koszyka wkładamy. Nikomu nic do tego. Zwłaszcza sprzedawcom.
UsuńWłaściciel zachował się w porządku, a takich sprzedawczyń to ja bardzo nie lubię i staram się unikać jak tylko się da. W "moim" najbliższym domu sklepie są dwie sprzedawczynie, żadna co prawda nie komentuje moich zakupów, ale jedna z nich często zachowuje się tak jakby podanie mi towaru było wysiłkiem ponad jej siły. Efekt jest taki, że omijam ten sklep gdy ona jest za ladą (i chyba nie tylko ja, sądząc po ilości klientów). Na szczęście sklepów na moim osiedlu jest dostatek :).
OdpowiedzUsuńFrasiu - sklepu nie unikam, bo jest tani, dobrze zaopatrzony i lubię tam kupować. Pani Jadzia jest specyficzna i trzeba się z tym pogodzić ;-)
UsuńA nawet jak dla leniwych te leniwe to co? Przecież to w sklepie jest po to aby kupować, niezależnie w jakiej intencji. To co, kiełbasę też mamy same robić bo kupna tylko dla leniwych?
OdpowiedzUsuńFacet zachował się ok :-)))
Grażka - w sumie to i masło można samemu zrobić... Ale ten zakup jakoś nie jest komentowany ;-) Może p. Jadzia nie umie więc głosu nie zabiera :-D
UsuńCo za babsko! Nie lubię komentujących pań sklepowych. Dobrze, że właściciel trzyma rękę na pulsie :) A pani powinna mieć po premi ;)
OdpowiedzUsuńKarolina - ja też nie lubię. Zwłaszcza jak komentarz jest z gatunku mało miłych. Zwykle mam w nosie, ale wczoraj byłam po prostu zmęczona i za bardzo skupiona na sobie i kurczącym się czasie, żeby mną nie telepnęło...
UsuńMyślę, że ta pani dostała za swoje od właściciela... ja bym już do takiego sklepu nie weszła. To ja jestem dla nich panią, a nie odwrotnie. Faktycznie czasem słów brak, czy za ladą stoją udzielne księżne? Pozdrawiam serdecznie zapracowaną Atkę :-)
OdpowiedzUsuńKrystyno - też tak sądzę. Pewnie za czas jakiś p.Jadzia farbę puści ;-)
UsuńWłaściciel sklepu ładnie się znalazł :-) Mnie niedawno rozbawił personel dwóch empików. W pierwszym zabawnie przekręcono moje nazwisko, które podałam przy odbiorze zamówienia (nazwisko proste, a dykcja nie najgorsza). W drugim pytałam, na którym regale znajdę czasopisma szyciowe burdy. Bo przecież nie pod hasłem hobby, of korz ;-) Zamyślone dziewczę powtórzyło po mnie jak echo "czasopisma życiowe burdy..." W sumie po trosze miała rację, jak się zastanowić ;-)
OdpowiedzUsuńMario - no w sumie... :D Dla szyjących intensywnie Burda to życie :-D
UsuńPS: szukaj w dziale "czasopisma dla kobiet" ;-)
No, właśnie tam szukałam, ale nie było. A że był to empik, w którym bywam raz na parę lat, to poczułam się trochę zagubiona i postanowiłam skorzystać z wiedzy personelu ;-)
UsuńTaaa! I skorzystałaś z NIEwiedzy :-D
UsuńPrzyznam się szczerze, że kupuję z powodu lenistwa. A co! Nie zawsze chce mi się lepić pierogi, czy kulać leniwe. Pomijam brak czasu:):):):) Zdrówka dla Ani:)
OdpowiedzUsuńJaskółko - no pewnie, że tak! Czy zawsze MUSI nam się coś chcieć? Skoro można kupić i oszczędzić sobie roboty, a czas przeznaczyć na przyjemności, to czemu nie :-)
UsuńJa bym powiedziała Pani Jadzi, że jak jest taka cwana to niech mi zrobi, o! A swoją drogą cudze zawsze mi jakoś lepiej smakują :p
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Mięta - o! Masz rację! Jak jeszcze z czymś podobnym wyskoczy, to jej złożę propozycję :-D
UsuńRozumiem Twoją wyrozumiałość dla pani Jadzi, sama też się z takimi Jadziami spotykam i nie zawsze mnie "zagotują". Jednak trafiają się dni, kiedy pogryzłabym za takie teksty... Szef Twojego sklepu jednak sprowadził tę panią do poziomu "personelu", gdyby była wrażliwa, dotknęłoby ją to tak samo jak Ciebie "leniwe". A propos, we mnie ciągle budzi się zwierz... Mój ulubiony zresztą :), to leniwiec hi, hi, hi.
OdpowiedzUsuńTrzymcie się zdrowo i spokojnie. Kasia
PS. Coś jest na rzeczy, ostatnimi czasy zwielokrotniła się ilość ekspedientów (bo i panowie niestety też) robiących łachę obsługując klienta, z którego w końcu ma chleb... Szkoda...
Nie przyjmuje mi komentarza buuuu, nic brzydkiego nie napisałam... Kasia
OdpowiedzUsuńKasiu - mam moderację dla komentarzy starszych niż trzy dni :-)
UsuńTego zwierza też znam i to całkiem nieźle, ale ostatnio jakoś mi wziął, zdziczał i nie daje się na nowo oswoić :-D