Jak zwyczajowo kupuje się obuwie? Na przykład tytułowe baleriny?
Tak hop siup i już?
Ależ skąd!
Trzeba przymierzyć dziesiątki par w różnych kolorach (chociaż wiadomo, że mają być na ten przykład jedynie słuszne, czyli czarne). Trzeba sprawdzić czy w innym sklepie/stoisku akurat na ten przykład nie ma ładniejszych. A może fason (wprawdzie identyczny) będzie jakiś taki bardziej odpowiadający? A jak już człek wie, co chce to i tak mu ta pewność będzie ewaluować wraz z kolejną parą przymierzonego obuwia.
Ile to zwyczajowo trwa?
No tak lekko szacując, cirka ebałt 3 do 4 godzin. Norma kompletnie nie szokująca i zwyczajowo przyjęta.
Zawsze?
No nie! Od każdej reguły są wszak wyjątki.
Takim wyjątkowym podejściem do zakupu balerin, wykazała się wczoraj moja osobista Chuda, czyli córka starsza.
Dziecię me starsze wyfikowało się wczoraj tipes-topes: włos rozwiany uładzony, wygodne w eksploatacji dżinsy plus tiszert, zastąpione elegancką spódnicą i takąż bluzką. Na zgrabne i szczupłe stopy - baleriny.
No normalnie top model!
Tjaaa...
Elegancja skończyła się jakiś kilometr od domu, czyli na przystanku autobusowym, kiedy to dziecina stwierdziła, że baleriny się rozpadły i jedna z zelówek żyje sobie własnym, nieposkromionym życiem. To znaczy kłapie luzem i bytem niezależnym od górnej części obuwia.
Dziecko me stare też zwiędło jako ta balerina...
Jechało autobusem i smętnie łypało przez okno, mając nadzieję, że w naszej rodzinnej wiosce jest jakiś cudem zabłąkany sklep z obuwiem.
No i był! Zwykła buda, ale z jakimż cudownym napisem: OBUWIE DAMSKIE, MĘSKIE I DZIECIĘCE.
Chuda wyskoczyła z autobusu, przegalopowała na drugą stronę jezdni i widząc znudzonego pana na ławeczce przed sklepem zakrzyknęła:
- Pan z tego sklepu?
- Tak.
- BALERINY! JAKIEKOLWIEK! CZARNE! 37! MA PAN???- I wpadła do sklepu nie czekając na właściciela.
- Mam.
- SZYBKO! POCIĄG ZARAZ MAM! I ROZMOWĘ O PRACĘ!
- JUŻ DAJĘ! - Pan się ogarnął i rzucił Chudej co chciała.
- ILE ONE?
- 35 zł.
- DZIĘKI!
Chuda w czasie płacenia wrzuciła baleriny na nogi i pocwałowała do ciaponga.
Ile to trwało? Trzy godziny. Jakoś nie ;)
Może dwie minuty...
Można?
MOŻNA! Tylko trzeba stać pod ścianą i mieć stryczek na szyi w postaci rozpirzgniętego obuwia :D
Żałuję strasznie jednego...
Tego, że nie widziałam, jak Aś cwałował przez pół naszej woski do ciaponga ze starymi balerinami w ręku, bo najbiższy kosz był dopiero na peronie.
To był niewątpliwie niezapomniany widok: ekstra wyszykowana laska, niezdecydowana co włożyć na nogi: czarne baleriny, czy też może... czarne baleriny.
Rewelacyjnie! Spłakałam się ze śmiechu :)
OdpowiedzUsuńMajeczko - ja też, jak mi Chuda zdała relację siedząc bezpiecznie w pociągu :-D
UsuńPrawdziwa ekstrema:)
OdpowiedzUsuńJaskółko - i to jaka! Żebyś Ty wiedziała jak Aś zwyczajowo buty wybiera...
UsuńSamo życie; niektórzy tylko wówczas nowe buty kupują, gdy te na nogach się rozlecą.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, ze rozmowa się odbyła i to z pozytywnym rezultatem.
Baleriny niech się dobrze noszą i nie rozlecą się w nie odpowiednim momencie.
Pozdrawiam serdecznie.
Tereniu - u nas tak własnie jest - jak się but stopy trzyma, tzn, że jest ok ;)
OdpowiedzUsuńRozmowa skończyła się baaardzo pozytywnie :-))))
Co innego ceremoniał, a co innego wyższa konieczność :P
OdpowiedzUsuńAnek - twierdzę, że to była najwyższa z możliwych konieczność! :-D
Usuńnormalka :) ja tak robię zakupy ubraniowe, wchodzę, mierzę i wychodzę - z ciuchem albo bez :( buty niestety muszę mierzyć milion par i już po pierwszej jestem wkurzona.
OdpowiedzUsuńIrenko - podziwiam i zazdroszczę! Kupno ciuchów to dla mnie kara boża.
Usuń:) a to się uśmiałam.
OdpowiedzUsuńCzemu nie piszesz książek, opowiadań? A może piszesz? :)
Violka - pewnie, że piszę - bloga ;-)
UsuńAta !!! Gratulacje dla córki.
OdpowiedzUsuńViolka ! Nie pamiętam, ile lat piszemy Acie w komentarzach, żeby książki pisała :):):)
Pozdrawiam słonecznie.
Tereniu - dziękuję, przekazałam ;-D
UsuńOstatnio obuwie nabywam tylko i wyłącznie on line. I zawsze pasuje, jako że są zawsze tej samej firmy. No to miała dziewczyna niezły stres. A jak rozmowa o pracy?
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Aniu - rozmowa ze skutkiem pozytywnym :-)))
Usuń:)))) Mam nadzieję, że po takich przeżyciach rozmowa o pracę zakończyła się sukcesem :).
OdpowiedzUsuńFrasiu - tak jest! Nie mogło być inaczej :-)))
UsuńEkspresowe tempo zakupu! :)))))
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:))
Małgosiu - fajnie by było, jakby to tak na stałe weszło w repertuar zakupowy ;-)
UsuńIle razy ja przeżywałam godzinne kupowanie butów i stratę czasu i nerwów.... tego nie da się opowiedzieć. Na szczęście to mija aż dooooooooooooo ślubu. I myślę, że to już był mój ostatni koszmar kupowania butów z moją latoroślą. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńWiola - sądzisz, że po ślubie dręczona będzie druga połówka, a nie zwyczajowo mama? ;-))
UsuńHa, ha! Z chłopakami nie mam problemu- kupują sobie sami:) Monia za to ma nie lada zagwozdkę jak widzi więcej niż jedną parę obuwia:) ? Najchętniej jednak chodziłaby w jednych, ale wygodnych i mięciutkich nawet 5 lat:):):)!!!! Pozdrowionka!:)
OdpowiedzUsuńDanusiu - jak ja doskonale rozumiem moją imienniczkę! Mam dokładnie ten sam stosunek od butów :-)))
UsuńNoo to ja mam tak z synem 13-latkiem..ale nie tylko buty o ..nie, nie, ciuchy wszelakie to go gniecie to ciśnie to za lużno -przebiera się 3 razy dziennie a ja piorę czasem 2x dziennie .. Córa była przeciwieństwem -co mama kupiła nosiła i nawet czasem dziś mi sie uda kupić coś jej na "oko" fajnego-.
OdpowiedzUsuńJa mam taki sprawdzony sposób na kupowanie butów. Idę do kilku sklepów stacjonarnych, czasem z córkami, jak też potrzebują, mierzę pary, które mi się podobają, spisuję model i wracam do domu. Zasiadam przed kompem i rozpoczynam poszukiwanie :) Najlepsze ceny są na allegro albo w mniej popularnych sklepach typu ParaDoPary.pl Teraz jest fajnie bo są konkretne sezonowe wyprzedaże i jak się dobrze poszuka to nawet połowę ceny można oszczędzić :) Czasu to trochę zajmuje, ale zawsze w kieszeni więcej zostanie ;) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTrochę zabawna a zarazem przykra sytuacja. Tamte balerinki zostały wyrzucone?
OdpowiedzUsuńTak :-D Zostały wywalone do kosza na peronie :-D
Usuń:)
OdpowiedzUsuń