Może od kotów.
Mam dwa. Chociaż przez chwilę, całkiem niedawno były trzy, ale to inna bajka i na inny wpis.
Jeden to spokojny, zrównoważony, delikatny, kochany, przytulny, mięciutki, pieszczotliwy i łagodny jak anioł. Czyli krótko mówiąc: FRYDERYK WIELKI!
Fredzioryk jest kotem przekochanym. Jak się go weźmie na ręce, to wiadomo, że się kota MA! Ponad sześć kilo futrastego, mruczącego żywca.
Łowny jest jak szatan - tępi krety i myszy jak maszyna.
Dostać się w jego zębiska, to żadna przyjemność:
Drugi kocamber, to znany Wam już z moich wpisów kot stuknięty zderzakiem, czyli Lucjusz z piekła rodem.
Na zdjęciu powyżej, dzięki przeróbce made by Asia udaje dostojnego, podstarzałego milorda.
A tak naprawdę to kocisko z piekła rodem!
Charrrakterrrek ma, że niech ręka boska broni.
Krnąbrny, zaparty i samowolny. Inteligentny jak szatan. Asystuje mi we wszystkich czynnościach domowych. Najbardziej kocha wycierać kurze razem z mamusią (czyli ze mną). Jestem jego niekwestionowanym autorytetem i ostoją w przypadku dramatów pod tytułem: MAMO! Twoje córki na mnie krzyczą!
Krzyczą, bo mają rację i powody.
Lucek to złodziej! Kradnie wszystko, co mu się pod paszczę nawinie.
U Ani najciekawsza jest kolekcja jej dzwonków. Kiedyś kradł jej zabawki, ale dziecię się zestarzało i maskotek już nie ma.
Nawet nie wiecie, jaka to frajda zakraść się po cichutku do pokoju młodej młodszej i rąbnąć jej jeden z dzwonków.
W środku nocy, rzecz jasna!
Wyobraźcie to sobie: ciemna noc. Wszyscy śpią. Cisza absolutna...
I nagle rozlega się radosne: dzyń, dzyń, dzyń! I to takie oddalające się dzyń, dzyń, dzyń...
Za pierwszym razem ciarki mi przeleciały po grzbiecie, bo nie bardzo wiedziałam co to do cholery jest! Wystartowałam z łóżka i zobaczyłam osobistego syjama tajskiego stojącego z głupią miną na dole schodów z jednym z dzwonków w paszczy.
Później już tylko się na moment budziłam, a teraz po prostu zbieram rano dzwonki i oddaję właścicielce.
Kradnie mi nici i kordonki. Muszę się bardzo pilnować i nie zostawiać nawet tyciej szpuleczki na wierzchu, bo Lucyferuisz natentychmiast sobie przywłaszczy.
Moteczki, kordoneczki, dzwoneczki to zwykłe pierdołeczki ;-)
DROBNICA!
Lucjusz potrzebował większego wyzwania.
I się nawinęło.
Asia kupiła sobie narzutę na łóżko. Puchatą, mięciutką i przytulną.
Fred docenił ją od pierwszego pomacania:
To była gratka dla jego złodziejskiej natury.
Kradł, ściągał z łóżka, ale na dół, po schodach jednak nie dał rady - przerosła go (nomen omen) :D
Tak więc, skoro kocisko kradnie, wynosi i demoluje co się pod paszczę mu nawinie, choinka drugi rok z rzędu musi być ubrana w ozdoby idiotoodporne, czyli nietłukące.
Czyli: pierniczki, ciasteczka, cukierki-sople, prześliczne plastikowe bombki, (które, nawiasem mówiąc są tak zrobione, że wyglądają lepiej niż szklane) i czekoladki.
W tym roku dojdą też tak zwane hendmejdy zrobione przez mła.
Czapeczki z resztek włóczki:
Oraz uszytki z przed chwili:
Może sobie to moje chore, kochane mimo wszystko, kocie turbo ADHD kraść do woli. Krzywdy sobie nie zrobi, a choinkę znowu dla pewności przywiążemy do haka w ścianie.
Taki lajf ;-)
PS:
Zdjęcia kotów: Joanna
Czapeczki: tutorial
Gwiazdki: tutorial
Najpierw czapeczki. Genialny pomysł i wykonanie. Teraz koty. Musi być równowaga w przyrodzie. Jak jeden słodziutki, to drugi łobuz. Nie ma zmiłuj. Tak to działa. A Wy macie urozmaicone życie i kupę śmiechu.
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt:)
Jaskółko - oj mamy, mamy! Na nudę z tymi dwoma sierściuchami nie można narzekać :-)
Usuńzakochałam się w Lucjuszu
OdpowiedzUsuńJo Ho - nie dziwię Ci się - on ma w sobie to "coś" ;-)
UsuńWesołe święta to Ty pewnie będziesz i tak miała Ato. Miłych i dobrych świąt Ci życzę :) I niech Cię nie opuszcza dobry nastrój! Cmok!
OdpowiedzUsuńJolcia - dziękuję bardzo! I Tobie też życzę wszystkiego najlepszego :-)
UsuńKoty są cudowne!
OdpowiedzUsuńAnek - no ba! To się wie, jak się koty ma :-D
UsuńNudy nie ma,krotko mowiac, ubawilam sie czytajac,pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKasia - nie ma nudy! Ciągle coś nowego ;-)
UsuńObydwa słodziutkie :D Zupełnie inne od naszej dystyngowanej damessy która ruchem posuwistym od czasu do czasu zmienia miejsce leżenia.
OdpowiedzUsuńMoniko ściskam krucha Kobito serdecznie-świątecznie! Życzę udanych i - a nóż widelec - spokojnych świąt :*
Aniu - słodziutkie to one są jak śpią ;-) Dziękuję Ci za życzenia. A Tobie życzę przede wszystkim CZASU i wypoczynku :-)))
UsuńLucek jest boski, zazdroszczę Ci kotów, obu :) Fredzio przytulasty słodziak, Lucek z piekła rodem super. A choinka? taka handmade też jest fajna :)
OdpowiedzUsuńIrenko - ja tam tej boskości Lucka nie dostrzegam :-D
UsuńSuper kocoi lucus, a Fredzio to sam miodek pozdrawiam zyczaC SPOKOJNYCH I WESOLYCH sWIAT
OdpowiedzUsuńAnnamaria - dziękuję i wzajemnie - wesołych Świąt :-))
UsuńŚwietne kociaki! Zabawnie się czyta o psotach cudzych kotów :)))
OdpowiedzUsuńBeva - bo te cudze koty nie w naszym domu rozrabiają ;-) Też lubię czytać o czyiś kocurach - zwłaszcza, jak broją :-)
UsuńGorące pozdrowienia dla Twoich cudnych kocurów z kociego frontu, czyli od moich dwóch kocurzyc. Dwa kocurki w domu to jeszcze nic; dwie kotki - nieustanne podchody z przerwami na rozczulające dowody wzajemnej miłości. Poza tym dom bez kotów jest jak Boże Narodzenie bez choinki. Sama wiesz to najlepiej. ;-)
OdpowiedzUsuńAgnieszko - dziękuję bardzo! Masz rację - to doskonałe stwierdzenie :-)))
UsuńA to gagatek z tego Lucka :-) Kto by pomyślał? Pamiętam, jak źle z nim było... Ale teraz ma nowe życie, musi sobie trochę poszaleć ;-) A Twój Fredzio to już dawno skradł moje serce, cudowny kocurek! Ata kochana, gdybym nie dała rady później, to już teraz życzę Ci z całego serca wszystkiego naj naj naj na święta i w nowym roku! I całej Twojej wspaniałej rodzinie! I troszcz się o siebie i nie zmieniaj się i bądź szczęśliwa! :-)
OdpowiedzUsuńRzeka - Lucek odrabia, jak może tamten stracony czas. Dziękuję Ci za piękne życzenia :-))
UsuńSkąd ja to znam - FIla czycha na wszystko i wszędzie - wszystko jej się przydaje. Ot, taki lajf ;-)
OdpowiedzUsuńSylwka - jak widać koty kleptomańskie nam się trafiły. Jakoś mus z tym żyć ;-))
Usuńmasz przeoryginalne ozdoby choinkowe :)
OdpowiedzUsuńMadziula - powiem tak: jakie koty, takie ozdoby. Jedno do drugiego pasuje ;-)
Usuńkota na krety przygarnę, mój na ten kaliber się nie kwapi, ale Lucek z narzutą? nooo nie, jest wielki/ z ze schodami nie mów hop, poćwiczy i da radę/
OdpowiedzUsuńRodzinnych i błogosławionych Świąt Bożego Narodzenia
Kasiu - lepiej niech za bardzo nie ćwiczy, bo Chuda może stracić cierpliwość i przetrzepać puchate pośladki ;-)
UsuńDziękuję i wzajemnie :-)
pożyjemy, zobaczymy....
UsuńW Nowym Roku jak najwięcej Dobrych chwil i zdrowia życzę, no i co by kocie istoty grzeczne były i pani nie szkodziły !
Czapeczki mnie powaliły ,oryginalna dekoracja!!!! Kochana,spokojnego świętowania !!!
OdpowiedzUsuńAagaa - dziękuję! Czapeczki przypadły do gustu Lucjuszowi ;)
UsuńZdrowych, spokojnych i pełnych radości Świąt !
OdpowiedzUsuńIwona - z opóźnieniem - dziękuję :-)
UsuńDziękuję Ci za te cudowne wiadomości o Fredziu i Lucusiu, moich ulubieńców! Dwa różne charakterki, ale jakie kochane!
OdpowiedzUsuńMój Bambuś uwielbia ściągać z choinki bombki, ( teraz nazywam ich bambeczkami), każdej nocy znikają z choinki i dziwnym trafem giną w "czeluściach" mieszkania! Wczoraj w nocy np. nie mógł dosięgnąć bambeczki, to skoczył na choinkę i zawiesił się na niej pazurami, mąż musiał wstać z łóżka i wziąć go z tej choinki, bo bał się zeskoczyć, chyba kontakt z igliwiem nie należał do przyjemności.
Można by było opowiadać o ich wyczynach w nieskończoność, ale jedno jest pewne, że przy tych kochanych kociakach na nudę nie narzekamy:))
Bardzo serdecznie Cię pozdrawiam i oczywiście kizianki dla moich pupili:))
Małgosiu - no fakt! Nudzić się przy nich ni jak nie można :-D Moje sierściuchy na szczęście nie wpadły na pomysł zdobywania choinki, bo obawiam się, że nawet przywiązanie jej do haka w ścianie nie na wiele by się zdało ;-)
UsuńW takim domu to by dopiero było, gdybyś miał dwa przeciętniaki kocie. A tak, trafiły na swego. Ozdoby masz śliczne i piękniejsze niż gotowe!
OdpowiedzUsuńKankanko - a może to koty dostosowały się do reszty domowników? Nie miały wyjścia :-D
UsuńDziękuję za miłe słowa :-)