Dzieci mają dziwną właściwość - jakoś szybko się starzeją.
Dopiero co były takie fajne, przytulne i niekłopotliwe. Otoczone bandą pluszaków, przytulanek i innych zabaweczek. "Dizajn" pokoju niewiele je obchodził. Z całym dobrodziejstwem inwentarza przyjmowały mamusine pomysły na urządzanie własnego pokoju.
Niestety - wraz z upływem lat rozwija się u dzieci (ups! - u młodzieży!) zmysł krytyczny, żeby nie powiedzieć KRYTYKANCKI!
Pluszaki zaczynają przeszkadzać, słodkie firaneczki z motylkami są szczytem bezguścia i kiczu.
A już dywany w słodkie misiaki to obciach jak stopińćdziesiont!
I won z tymi dywanami!
Taki właśnie los spotkał dywany mojej do niedawna łagodnej i przyjaźnie do świata nastawionej Ani.
W wakacje oznajmiła mi, że takie coś to dobre może być dla małolatów, a nie dla panny w wieku podeszłym, idącej do poważnego gimnazjum. Poza tym to wstyd i obciach przed całym światem.
Więc dywany zostały wywalone, a podłoga wyłysiała.
Mnie to nie boli - ja tam na bosaka nie śmigam po domu, więc jak młoda młodsza chciał mieć goliznę na glebie, to jej wybór.
Kilka lat temu ten sam los spotkał dywan młodej starszej (tamten był w urocze kwiatki), tak więc otrzaskana w temacie już byłam.
Młoda młodsza łaskawie zgodziła się po paru dniach na dywanik przed łóżko.
Widać lądowanie bosymi stopami wprost z łóżka nie bardzo jednak wpisywało się w jej nagle objawioną dorosłość.
Tak więc matka jej osobista, temi ręcami utkała jej takie tam okrągłe coś z rzesztek włóczki. Nie pokazywałam, bo jakoś mi się kolorystyka nie widziała.
Machnęłam toto przed łóżko i obiecałam, że w bliżej nieokreślonym czasie zrobię jej coś lepszego.
O ile będzie łaskawa chcieć mieć ;-)
Chciała mieć.
No to wymyśliłam i zaczęłam szyć dywanik przed łóżko. Vel chodnik.
Szyłam dość długo, z doskoku i od czasu do czasu (z braku czasu). W końcu jednak się ogarnęłam, ciachnęłam co trzeba, potem zszyłam i powstał chodnik przedłóżkowy, czyli prywatny trotuar pani Ani.
Nie jest duży: 120 x 60 cm, ale taki właśnie idealnie pasuje. Między innymi do poduszki funkcyjnej ;-)
Został już wypróbowany i działa:
Ciekawe, czy kiedykolwiek dostanie nakaz eksmisji ;-)
Bardzo fajny jest :)
OdpowiedzUsuńAnek - dziękuję :-)))
Usuńświetny :)
OdpowiedzUsuńJo - no wiesz... Starałam się ;-) Dzięki!
UsuńFajny :) jeans rządzi :)
OdpowiedzUsuńPracownia - jeans jest wbrew pozorom bardzo wdzięcznym materiałem. I tanim - wszak dżinsy są w każdym domu ;-)
UsuńA takie papućki z kotami to nie obciach???:))) A dywanik fajnisty Ci wyszedł. Myślę, że nie pozbędzie się go, bo jest nowoczesny no a poza tym poranne stawanie na gołym parkiecie (zimą zwłaszcza) miłe nie jest, nawet dla gimnazjalistki.
OdpowiedzUsuńBuziole dla was;)
No, mnie też nasunęło się pytanie o te "słitaśne" kocie paputy...
Usuń;)
Aniu - koty "rzondzom", więc nie są obciachowe :-D
UsuńMarta - kobie paputy kupiłam młodej chyba w Cropptown (czy jak to się tam pisze) kilka miesięcy temu. Zakochałyśmy się w nich wszystkie trzy od pierwszego wejrzenia :-D
UsuńFajny ten trotuar :). Dobrze trzyma się podłogi czy też można sobie na nim pojeździć? Koty też zadowolone? :)))
OdpowiedzUsuńFrasiu - trzyma się jak ta lala, bo potraktowałam go lateksem. Tym samym, którego używam do kapciochów dzierganych na drutach :-)
UsuńTrotuar ekstra. Mój Wafel już by na nim objeździł cały pokój :)
OdpowiedzUsuńMajeczko - nie objeździłby! Lateksem wypaćkany i dobrze trzyma się podłoża ;-)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŚwietny pdłogootulacz. Do tego rewelacyjny recycling spodni jeansowych i ich drugie życie. Ata, podziwiam Twoją odwagę i kreatywność. Ja nie zdziwię się jak jeszcze z tego dywaniku później coś uszyjesz.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jak będzie się użytkowało patchwork na podłodze i jak bardzo będzie się materiał zużywał.
Wszystkiego najlepszego w nowym Roku :D
Aniu - jaka tam kreatywność - to potrzeba chwili była ;-). Sądzę, że dywanik posłuży dośc długo (o ile się nie znudzi), bo dżinsy są wyjątkowo dobrym i wytrzymałym materiałem.
UsuńŚwietny po prostu, chyba eksmisji nigdy nie będzie, aż do zużycia, a to potrwa....... Dobry pomysł z lateksem :)
OdpowiedzUsuńJoanno - nawet jeśli będzie eksmisja, to będzie służył jako "poddupnik" na dworze, na ławce :-)
UsuńAtuś - szapoba! Pomysł i wykonanie rewelacyjne! Kapciochy nieprzeciętne!
OdpowiedzUsuńKankanko - dziękuję Ci bardzo :-)))
UsuńChodnik, jak chodnik - świetny jest. Za to opis sytuacji ... Ata zacznij książki pisać!
OdpowiedzUsuńJola - oj chyba nie mam do tego talentu, ani cierpliwości ;-)
UsuńAle fajny,nie pogardziłabym takim w żadnym razie,na pewno eksmisji nie będzie:))A przy okazji-poduszka funkcyjna rewelacyjna:))
OdpowiedzUsuńTonka - dziękuję za miłe słowa :-) Młodej też się podoba, więc może trochę poleży tam, gdzie jego miejsce ;-)
UsuńŚliczny jest. No i kapcie powalają :)
OdpowiedzUsuńAeljot - dziękuję bardzo :)) Szczerze mówiąc - zazdroszczę młodej młodszej tych kapciochów ;)
UsuńTaka matuchna jak Ty o zdolnych ręcach i głowie pełnej pomysłów to skarb. Trotuarek przyłóżkowy udał Ci się jak marzenie.
OdpowiedzUsuńSerdeczności przesyłam :)
Iwonko - młoda młodsza, mimo burzy hormonów i buntu ogólnego też docenia ;-) A przynajmniej takie robi wrażenie :-D
UsuńDziękuję, kochana :-*
Świetny :) Jeans to super materiał na takie chodniczki :)
OdpowiedzUsuńKarolino - dziękuję bardzo! Jeans ogólnie jest wdzięcznym materiałem na różnego rodzaju uszytki. Szczególnie na takie, które są eksploatowane bezwzględnie ;-)
Usuńeksmisja, pewnie jak się wytrze i dziury pokaże
OdpowiedzUsuńkapciuchy- odlot !
Kasiu - jak znam życie, to pewnie będę musiała łatać ewentualne dziury, bo chodniczek już się przyjął ;-)
Usuńsuper kapcie!!! :)
OdpowiedzUsuńAska - typowe w domu kociarzy ;-)
UsuńZapewne przyjdzie taki dzień -dzień eksmisji ale myśle ,że kilka lat Vel-chodnik sobie poleży..a do tego jako młoda młodsza bym chciała coś na łóżko..
OdpowiedzUsuńRidos - nie wywołuj wilka z lasu, bardzo Cię proszę! :-D Mam nadzieję, że jednak miłość do koca (z kotami, a jakże!) jest na tyle głęboka, że jestem bezpieczna ;-))
Usuń