Jakiś czas temu, szwendając się po wirtualnym świecie, natknęłam się na narzutę o tej własnie nazwie.
Poczułam niepohamowaną chęć posiadania takiego uszytka.
Bezwzględnie!
Najlepiej na wczoraj!
Przetrzepałam dość skrupulatnie zasoby internetowe i wzoru nie znalazłam.
Ale za to dowiedziałam się, że szablony są w książce "Patchwork please!".
Nie pozostało mi nic innego, jak zwyczajnie kupić sobie książkę i siadać do szycia.
Niestety, mój zapał nieco ostygł, gdy zobaczyłam cenę tej publikacji.
Taka więcej zaporowa ta cena...
Ale jednak los się do mnie uśmiechnął i udało mi się ją znaleźć, zupełnie przypadkowo, w całkiem rozsądnej i przystępnej jak dla mnie cenie.
Kiedy książka do mnie dotarła nie pozostało mi nic innego jak usiąść i uszyć to, co mnie tak mocno oczarowało.
No i uszyłam:
Jak się szyło?
Świetnie! Lubię metodę PP, więc może dlatego sprawiało mi to dużą przyjemność.
Każdy kwiat składa się z czterech elementów, które szyje się osobno:
Następnie te pojedyncze łączy się w pary:
A pary się paruje i powstają kwiatki.
Następnie szyje się liście (dwuelementowe), doszywa się do kwiatka i już:
Później się pikuje:
A jak się wszystko ładnie popikuje, to się szykuje lamówkę:
Dokładnie 7 metrów.
A później to już można wynieść gotowca na dwór i robić mu zdjęcia.
Nawet do tyłu :-D
Ten efekt odkryłam przypadkowo poprawiając narzutę na sznurku no i koniecznie musiałam to uwiecznić.
Prawdopodobnie flanela, którą użyłam na plecki, spowodowała takie fajne rozmycie.
W pozycji horyzontalnej też pstryknęłam, a co sobie będę żałować ;-))
Wielkość czy to w zwisie czy w spoczynku: 130 cm na 170 cm, czyli rozmiar raczej przeciętny.
Na zakończenie jeszcze jedno zdjęcie mojego najnowszego tworu.
Wiecie co? W sumie to nawet jestem zadowolona z tego uszytka.
W samouwielbienie nie wpadam, ale odczuwam coś w rodzaju zadowolenia.
Chyba mogę?
Śliczny ten uszytek i bardzo wiosenny :). Wcale się nie dziwię, że jesteś zadowolona - gdyby mi się udało coś takiego uszyć, to chyba pękałabym z dumy :)).
OdpowiedzUsuńFrasiu - dziękuję Ci bardzo :-) Myślę, że przy Twoich szyciowych talentach poradziłabyś sobie z tym uszytkiem bez problemowo :-)
UsuńTo całe PP mimo świetnych instruktaży nadal pozostaje dla mnie czarną magią. Widać nie jest mi pisane tworzyć w tej technice. Wzór jest bardzo ładny. świeży i radosny. Bardzo ładna narzuta wyszła. Czyli większa zszywa się jednak dokonała:)
OdpowiedzUsuńJaskółko - chyba muszę podesłać Ci kurs bazowy PP. Wtedy sama się przekonasz, jakie to jest nieskomplikowane w szyciu :-)
UsuńKurs bazowy powiadasz?:) "Przeogladałam" na YouTube kilkanaście. Zatrzymywałam, powtarzałam... potem jeszcze na różnych stronach i... guzik. Tu chyba jestem wyjątkowy tępol, ale jak możesz, to czemu nie? Może jest w nim ten knif, który pozwoli mi w końcu pojąć na czym polega PP?
UsuńJaskółko: z tego kursu się naumiałam: http://www.quilterscache.com/StartQuiltingPages/startquiltingthree.html
UsuńA potem pooooszło! :-D
Dzięki. Od razu sobie kliknęłam i... nie ma tłumaczenia. Jednak dałam do zakładek ulubionych i spróbuję jeszcze raz:)
UsuńJaskółko - a co tam tłumaczyć? Obrazki? :D Tekstu nie czytałam, jak coś. Piktogramy jakoś lepiej do mnie przemawiają ;-)
UsuńO, matko. To jest nie do uszycia. Przynajmniej dla mnie. Cudne, ale nie do uszycia;)
OdpowiedzUsuńPs. Przyjmiesz kaprysię marnotrawną w gronie komentujących? :)
Karysiu - do uszycia jak najbardziej :-D
UsuńPs: tęskniłam za Tobą :-*
:)))
UsuńA co to jest PP? Bo dla mnie to chyba skrót "Piekielna Praca" - uzasadnienie - narzuta jest pełnowymiarową okrywką dla jednej osoby (lub dwóch strasznie chudych, ciasno objętych), składa się z wielu, wielu części, które przecież trzeba narysować, wykroić pozszywać, i znów poskładać i znów pozszywać. I tę lamówkę też trzeba skroić, kawałki pozszywać i znów pospinać wszystko,oblamować.
OdpowiedzUsuńAle Ci ta Piekielna Praca bardzo ładnie wyszła - kołderka kolorowa i jak dla mnie gustowna. Która latorośl ją dla siebie zaklepała? Pewnie będzie miała piękne, kolorowe sny pod nią.
Miłego,;)
Aniu _ :-D Piekielna Praca! Pięknie to ujęłaś :-D PP to PAPIER PIECING czyli szycie po papierze. PP czyli Proste i Przyjemne ;-)
UsuńNarzuta póki co jest bez właściciela. Może kiedyś ktoś będzie miał na nią chrapkę. Póki co leży i cieszy me oczy :-))
fajny uszytek, ale po co Ci takie maleństwo? do przykrycia czegokolwiek, a tym bardziej siebie toto za małe :P
OdpowiedzUsuńIrenko - maleństwo? W długości ma 170 cm. W szerokości 130 cm. Więc wystarcza spokojnie do przykrycia jak zwykłym kocem, normalnie zbudowanego człowieka. No chyba, że są ludzie przykrywający się czymkolwiek łącznie z głową. Ani ja, ani moi najbliżsi do takowych nie należą, więc narzuta spokojnie spełni swoją rolę.
UsuńŚliczna! Marzy mi się że kiedyś nauczę się szyć i sama sprawię taką kapę dla córki,ale muszę potrzebować duuużo wolnego czasu na naukę tej wieloetapowej pracy. Póki co podziwiam;)
OdpowiedzUsuńNati - nauczysz się! Dla chcącego nic trudnego :-) Ta technika nie wymaga szybkiego tempa. W każdej chwili możesz odłożyć pracę i wrócić do niej po pewnym czasie :-)
UsuńŚliczne te kwiatuszki! Bardzo wiosenna narzutka :)
OdpowiedzUsuńTeż lubię PP, wprawdzie odkryłam go całkiem niedawno, ale jego przeogromne możliwości i małe wymagania, co do wielkości miejsca pracy urzekły mnie natychmiast :)
Agata - masz rację. Chociaż nie do końca - pojedyncze elementy są małe, ale jak się je zszywa do kupy, to nie ma żadnej różnicy między klasycznym patchworkiem a PP :-)
UsuńW sumie fakt. Dlatego ostatnio chcąc nie chcąc ograniczam się do małych form jak np. poduszki. Ale jeszcze kiedyś wrócę i do większych :)
UsuńAgata - poduszki mają to do siebie, że nie tylko szybko się szyją, ale i łatwiej je przechowywać ;)
UsuńTeż bardzo lubię szyć poduszki :-)
Uszytek ? Dla mnie to dzieło sztuki!
OdpowiedzUsuńKrótko mówiąc, a raczej pisząc - stworzyłaś naprawdę piękną narzutę i wcale Ci się nie dziwię, że wciąż cieszysz nią oczy. Ja swoje też :))
Serdecznie pozdrawiam :))
Małgosiu - dziękuję, to szalenie miłe jest, co piszesz, ale do tworzenia dzieł sztuki to mi jeszcze baaardzo daleko :-D
UsuńJak to ładnie napisałaś: składa się, łączy, paruje, pikuje i już gotowe. Eee, coś chyba pokręciłaś z tym "już". :-) A gotowe jest piękne :-)
OdpowiedzUsuńGrazka - no ale tak jest! Serio :-D Dziękuję :-)
UsuńPiękny, a zdjęcie przez "tylną" flanelę akwarelowo urzekające!
OdpowiedzUsuńMarta - dziękuję :-) Fajnie by było uszyć taką "rozmytą" narzutę :-) To by dopiero było coś!
UsuńŚwieżość i radość!! - takie określenia od razu przychodzą mi na myśl, jak patrzę na Twoje dzieło. Piękny quilt, nowoczesny, przejrzysty, kolorowy - niech Cię duma rozpiera i słusznie!! :))) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBee(...) - bardzo Ci dziękuję za tak miłe słowa :-)
Usuńjak dobrze mieć talent....
OdpowiedzUsuńNa różowej chmurce - talent? eeee tam! Trochę cierpliwości wystarczy ;-)
UsuńDziękuję :-)))
"Wymiatasz" tym patchworkiem! :-) Napatrzeć się nie można! Mój kontakt z maszyną ograniczył się narazie do uszycia poszewek. :-)
OdpowiedzUsuńRenik - dziękuję pięknie! Też zaczynałam od poduszek - to najlepsza wprawka przed czymś większym. Chociaż znam dziewczyny, które skakały od razu na głeboką wodę i szyły narzuty. Ja jednak wolałam poćwiczyć na mniejszych powierzchniach ;-)
UsuńPrzepiękny jest Twój quilt :) Bardzo wiosenny i świeży - świetna odmiana tego co za oknem :)
OdpowiedzUsuńKarolinko - dziękuję! Jeden z kwiatów (czerwony) jest uszyty częściowo z materiału, który wygrałam u Ciebie :-))
UsuńIno potrafię wydusić - piękny :-)
OdpowiedzUsuńSylwka - dziękuję bardzo :-))
Usuń