Jak się kiedyś, gdzieś ukaże mój nekrolog, to możecie być pewne, że umarłam ze śmiechu.
Przez moje latorośle.
Moje córki dostarczają mi nieustannie powodów do dzikich i nieokiełznanych wybuchów śmiechu.
Dziś tylko dwa przykłady imienne.
Anna.
Dzień - sobota.
Starsza jej siostra pokazywała nam - w sensie rodzicom i siostrze swej - coś na swoim kompie.
- Asia! Ale ty masz ikon! - Zakrzyknął tata moich dwóch córek. Faktycznie - monitor Joanny w zasadzie nie potrzebuje tapety - i tak jej nie widać.
Ania siedzi cichutko jak myszka i w pewnym momencie pyta mnie:
- Mamo. A co to jest ten IKON?
Joanna.
Dzień - sobota (taż sama, co wyżej).
Byłyśmy z Anną na Giełdzie Minerałów. W drodze powrotnej, zahaczyłyśmy o Empik i przy okazji umówiłyśmy się tamże z Joanną, powracającą z seminarium magisterskiego.
- To co Chuda? Buty obejrzymy? Nie mam zimówek - Rzuciłam od niechcenia.
- No spoko. Muszę sobie coś kupić, bo mi się buty rozwaliły. Wiatr mi normalnie hula. - Na dowód swych słów podetknęła mi używane swe obuwie pod nos.
Fakt! Stopy Chudej żyły w permanentnym przeciągu. Góra pogniewała się z zelówką na amen!
Dziecko moje starsze wybrało sobie butki, spakowało w pudełko i poszyłyśmy do kasy.
Ja nic sobie nie wybrałam, bo z powodu gigantycznego bólu głowy, nie miałam weny na szperanie po półkach.
Buty, spakowane w pudełku, czekały na założenie do dzisiejszego poranka.
Chuda wyjęła je na światło dzienne i...
I usłyszałam, zduszone, acz krwiste:
- KU...A MAĆ!
- Co jest?
- No co? Sama zobacz!
Buty - nówki nieśmigane. Rozmiar: jeden 37, drugi 38!
Tjaaa...
Pojechałyśmy późnym popołudniem wymienić, a właściwie skompletować obuwie.
Wchodzimy do sklepu. Aś tłumaczy pani:
- Bo kupiłam buty w sobotę, ale jeden jest 37, a drugi 38.
- A jakie mają być? - Zapytała pani.
- 37.
Pani otworzyła pudełko...
- O! Dwa PRAWE!
Tak więc Joanna wykazała się oryginalnością postępowanie - kupiła dwa różne rozmiarowo buty, na tą samą nogę.
W sumie dobrze, że nie zanabyła rękawiczek. Bo jakby tak kupiła dwie lewe, to komentarz nasuwałby się sam ;-)
o matko :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Anię, poruszam się w świeci komputerowych nazw bardzo podobnie
Jo Ho - w świecie butów idzie Ci lepiej? ;-)
Usuńzdecydowanie :D
UsuńTego mi trzeba było:) Uśmiałam się nieźle na dobranoc:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dendrobium - cieszę się, że umiem poprawiać humor i rozbawiać :-)
UsuńDobre :-D Obie!
OdpowiedzUsuń"Ikon" przypomina mi "mymłon" i "fafkulce". 1 - Połóż głowę na mym łonie... A co to jest mymłon?
2 - W drogerii na początku dobrobytu: Ma Pani Fa w kulce? Pani z fochem: Nie mamy żadnych fafkulców!
A z butami to już w ogóle buhaha :-D
UsuńMój mąż niedawno cieszył się z super butów w super cenie i dopiero po miesiącu odkrył dlaczego jeden "trochę" uwiera ;-)
PatchTworki - czyżby jak Joanna podziałał? :-D
UsuńHehe. Prawy lewy, ale jeden o rozmiar mniejszy. I o dziwo wymienili!
UsuńDzięki za ten wpis. Czasami trzeba się pośmiać ;-)
OdpowiedzUsuńTia, dzieci zdecydowanie trzymają nas przy życiu ;-)
OdpowiedzUsuńPośmiałam się, a teraz... życzę Tobie i Twojej rodzince zdrowych, spokojnych Świąt Bożego Narodzenia :)
OdpowiedzUsuń