sobota, 10 marca 2018

Nie moja bajka

Jako się rzekło w poprzednim wpisie, maszyna umarnięta jest. W dalszym ciągu umarnięta. Śmiem przypuszczać, że na śmierć. Bo niebawem miną przepisowe dwa tygodnie od dostarczenia maszyny do właściwego naprawcy. A tu ani maila, ani telefonu, ani znaku życia...
No cóż... Taki mamy  klimat...

Ale, że uwielbiam się umartwiać, zapodałam, sobie jako pokutę tęsknotą za maszyną podszytą, szydełkowanie...
Nienawidzę szydełkowania! Szydełko to zło! I do tego bezmyślne zło!
Zaznaczam dobitnie, że szydełko mnie kocha. Miłością kompletnie nie odwzajemnioną.
Wprawdzie na moim blogu można znaleźć nawet kurs szydełkowania (motyle), ale to nie zmienia faktu, że z haczykiem się nie pokochamy. No nie i już!
Tak więc, wracając do umartwiania się stratą maszyny i pokuty za grzechy mniej lub bardziej zawinione, zaczęłam dziergać na szydle.
Najpierw chustę. Ale znudziła mnie jak nie wiem co.
Robię ją wprawdzie cały czas, ale nie poświęcam jej więcej, niż pół godziny dziennie. Tak więc przyrost jest znikomy.
Ale...
Żeby nie paść z nudów i z tęsknoty (za maszyną). zapodałam sobie dzierganie szydełkowe nieco bardziej konkretne, niż chusta potrzebna mi do niczego.
A mianowicie złapałam się za amigurumi. Podobają mi się te maskotki z głowami nieproporcjonalnie wielkimi w stosunku do reszty wątłego ciałka.
Tak więc skorzystałam z przymusowego zastoju szyciowego i na pierwszy ogień poszedł misiek smutas:

No smutno mu jest, bo wie, że wolę szyć niż dłubać na znienawidzonym szydle...
Normalnie ma chłopak łzy w oczach...



Z tej rozpaczy nie chce siedzieć, tylko woli się umartwiać na stojąco:



Kolejną maskotką amigurumi, w właściwie MASKOTĄ wydzierganą przeze mnie jest królik.
Króliczysko wręcz:

Jakbym go nie znała od pierwszego oczka łańcuszka, to bym powiedziała, że się nażarł sałaty nafaszerowanej GMO!
Rozmiary ma słuszne. Taka konkretna, zadumana nad ciężkim losem  mięciusieńka przytulanka na smutne, bezmaszynowe chwile...

No cóż... Nie mam co udawać skromnisi i wiem, że wyszły fajne. Zarówno misiek jak i kłapouch.
Aktualnie trzaskam owcę. Na szydle rzecz jasna, nie po pysku bezpośrednio.
I ciągle czekam na powrót mojej miss Mercedes.

To teraz dane techniczne dla zainteresowanych:
Miś: włóczka YarnArt Jeans Color 46. szydełko nr 3, wzór Bromba 
Króliczysko: włóczka Himalaya Dolphin Baby , color 80301 (śnieżno biały), szydełko 4,5., wzór stąd
Ehhh... Szydełko to nie moja bajka, że tak se westchnę na koniec wpisu...

16 komentarzy:

  1. Ty możesz go nie kochać, ale ono Ciebie zdecydowanie tak, cudne są

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Irenko :-) To miłość jednostronna jest :-D

      Usuń
  2. Szydełka może nie pokochasz ale swoje wytwory chyba tak !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu - a i owszem! Kocham i miśka i królika :-D Są takie przytulaśne :)

      Usuń
  3. swietne.te.Twoje.zwierzatka,gratuluje.i.pozdrawiam.cieplo,wkrotce.wroci.ukochana.Mercedes

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anna - no mam na dzieję, bo robiąc szydełkiem głupieję :-D

      Usuń
  4. O kurczę, jako na osoba, która robi w "obcej bajce" to
    robisz te maskotki superancko!!!
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Szydełko, choć robótki nie wychodzą mi tak piękne jak Twoje, to moja bajka, pozwalająca trenować ręce przed całkowitym reumatyzmem. Oba zwierzaczki prześliczne i mogłyby sprawić wiele radości dzieciom w szpitalu lub domu dziecka. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iwonko - zabawki na oddziały szpitalne są poddawane dość mocnym restrykcjom. Obawiam się, że moje mogłyby nie przejść weryfikacji ;-)

      Usuń
    2. Nie znam się na przepisach szpitalnych. dzisiaj weszłam do Ciebie, by poprosić o przeczytanie apelu blogerki A z https://walczzawszedokonca.wordpress.com/, bo gdy ja go czytałam, Twoje wspaniałe zwierzaczki przyszły mi na myśl. Sądzę, że Stowarzyszenie3majmy się Razem, doskonale umiałoby odpowiedzieć na pytanie, czy zabawki mogą być przekazane bezpośrednio na oddział czy posłużyć za fanty w loterii(kiermaszu), który zorganizowaliby ludzie działający na rzecz akcji, o której mowa w podanym adresie. U mnie na blogu zamieściłam link do strony i skierowałam własna prośbę, ale ponieważ Ty u mnie nie bywasz, dlatego to ja pozwoliłam sobie napisać do Ciebie. Ukłony.

      Usuń
  6. Szkoda, że miłość nieodwzajemniona; śliczności powstają w Twoich rączkach:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małgosiu - dziękuję. Myślę, że czasem będę do nich jeszcze wracać. Szczególnie latem, kiedy raczej nie siadam do maszyny :-)

      Usuń
  7. Fajne dzierganki. Lubię takie "swojskie' zwierzaki. Misia chce się natychmiast przytulić. Wolę druty od szydełka. Próbowałam przemóc niechęć do szydełka, szydełkując na tunezyjskim, ale też mnie nie zachwyciło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaskółko - też wolę druty. Są takie "bardziej" :-D Tunezyjskie kompletnie mnie nie ciągnie.

      Usuń
  8. super wyszły :) współczuję braku maszyny

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że chcesz pozostawić po sobie ślad :-)