Jeden na miesiąc, albo i rzadziej...
Nie to, żebym nic nie robiła. No tak się nie da :-D
Tylko jakoś mi pod górkę do pisania. I do robienia zdjęć.
No to dziś trzeba nadrobić. Zwłaszcza, że dziecko moje strasze porobiło zaczepiście piękne zdjęcia temu, co spod szydła mi wyszło.
Powolutku zaczynam lubić szydełko. Ale baaardzo powolutku!
Zanim przystąpię do prezentacji, mały wtręt.
Bajkę o Kubusiu Puchatku zna każdy.
I na pewno każdy wie, że postaci z rzeczonej bajki psychicznie były bardzo nie ten teges...
Krzyś - schizofrenik - gadał z wymyślonymi postaciami i w nie święcie wierzył.
Kubuś - obsesyjne skupienie na miodku.
Królik i jego mania sprzątania - zaburzenia obsesyjno-kompulsywne.
Tygrysek - modelowe ADHD!
Maleństwo - nikogo nie słucha i często kończy się to niebezpiecznymi sytuacjami - ewidentny autyzm.
Mama Kangurzyca - nadopiekuńcza mama z nadmiarem wyobraźni - typowy paranoik.
Sowa - dyslektyk pełnym dziobem!
Prosiaczek - histeryk, tchórz, nerwus. Zaburzenia lękowe jak obszył!
Kłapouchy i jego negatywny stosunek do świata... Toż to ewidentny przykład bardzo głębokiej depresji!
No cóż...
Nigdy nie lubiłam bajki o Stumilowym Lesie. Ale do jednej z postaci miałam zawsze sentyment.
Do której?
Ano do tej:
Ten smętek w oczach...
Te zgarbione plecki i ten ogonek z pozytywnie różową kokardką, byle jak przyczepiony...
Nostalgiczne spojrzenie w siną dal...
No po prostu nie mogłam przejść obojętnie obok tej eskalacji melancholii :-D
Wiedziałam, że u mnie w domu ma szansę jeśli nie na wyleczenie, to chociaż na wyciszenie deprechy.
I chyba się nie myliłam. Piorunem znalazł kumpla, równie osłowatego jako i on, czyli Lucjusza, kota z piekła rodem:
A potem...
A potem Kłapouchy trafił pod opiekuńcze skrzydełka mojej młodszej córki Anny, czyli często/gęsto upartej jako osiołek, panny wiosen siedemnaście:
Tak więc Kłapouchy znalazł u mnie w domu przynajmniej dwie istoty ( osły!), dzięki którym jego melancholijny paszczor ma szansę uśmiechnąć się od jednego kłapciatego ucha, do drugiego ;-)
Jakiej wielkości jest oślina?
Nie wiem :-D Spory jest.
Tu zdjęcie poglądowe z zapalniczką. (Tak, tak! Wiem! Palenie to zuuuooo! Ale ja lubię być zła :-D )
Dane techniczne:
- wzrost - jak na zdjęciu powyżej, czyli około 40 cm. Może więcej. A może mniej :-D
- włóczka - Himalaya Dolphin Baby nr 341 na ciałko (prawie trzy motki), na pyszczek nr 333, wnętrze uszu nr 309, brzuszek 305.
- grzywka i końcówka ogonka Everyday Bebe 70122 rozczesane rzepem
- szydełko nr 4 ( nie wiem po co się katowałam przy innych zabawkach z tej włóczki szydłem nr 3!)
- wzór darmowy od OliMori
Za przepiękną sesję zdjęciową dziękuję bardzo mojej starszej córce, Joannie :-))))
No więc tego... Szydełko nie jest jednak złem wcielonym... Rozmyślam nad kupnem wzoru od Oli. Na MEGA wielką pszczołę :-D
Pomyślę... Zobaczymy, co mi z tego myślenia wyjdzie :-D
Tego gościa to ja lubię pod każdą postacią ... twoja jest świetna.
OdpowiedzUsuńBeatko - dziękuję za miłe słowa :-)
UsuńO mamo, to już tyle lat minęło od naszego spotkania!?!?!? Anusia już niemal dorosła (no raczej pełnoletnia) a ja pamiętam takie jeszcze nie za duże dziewczątko!
OdpowiedzUsuńSzydełko nie jest złe, często lepsze niż druty, ale nieco włóczkożerne.
Kłapouszek wyszedł Ci cuuudny!!!
Polub szydełko, polub, ono jest w Twoich rękach niczym dłuto rzezbiarza.
Buziam;)
Aniu - wiesz jak to jest - dzieci się starzeją, my się nie zmieniam ;-)
UsuńI dziękuję za przemiłe pochwały :-) Szydełko ma tę wyższość nad maszyną, że mogę je zabrać wszędzie. I może dlatego baaardzo powoli zaczynam je lubić ;-)
Super wyszedł osiołek 💞💞💞💞
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
UsuńOjej jaka cudna przytulanka. zawsze ten osiolek mnie śmieszył za swoją mowę taki capowaty był ale lubiłam oglądać Stumilowy las i jego mieszkańców. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMoje córki też lubiły oglądać, ale książki, tak jak i ja, też nie przyswoiły :)
UsuńKurczę, fajne te maskotki:) ja ciągle serwetki albo firanki szydełkiem produkuję, może czas na zmianę...
OdpowiedzUsuńPewnie, że tak! Spróbuj, a sama zobaczysz jak to wciąga :-)
UsuńUwielbiam tę bajkę, bo czytałam moim córkom na okrągło i w dodatku każda postać mówiła innym moim głosem, ale do głowy by mi nie przyszło, żeby rozpracować te "istotki" pod kątem psychologicznym:)) No świetnie zrobiłaś ich charakterystykę:))
OdpowiedzUsuńKłapouchy cudowny; ten smętek w oczach idealnie uchwycony! Koniecznie zrób kolejne postaci z tej bajki!
Serdecznie pozdrawiam:))
Małgosiu - charakterystykę zrobili jakiś czas temu psychiatrzy, ja tylko lekko oparłam się na ich publikacjach :-D.
UsuńMoże jeszcze prosiaczka dorobię, bo on taki bidula rozhisteryzowany... ;-)
Ja tylko pozdrawiam, bo zazdrość, że tak piękne maskotki tym szydełkiem robisz, nie pozwala mi na dłuższy komentarz. Ukłony.
OdpowiedzUsuńIwonko - bardzo dziękuję:-)
UsuńTe maskotki to łatwizna- lecisz dookoła półsłupkami i tyle. Żadna filozofia :-)
Jak przeczytałam opis postaci, to zaczęłam mieć wyrzuty sumienia. Bo jak dziatwa zajęta była oglądaniem, to ja korzystałam ze świętego spokoju.
OdpowiedzUsuńAle przyglądam im się i wydaje mi się, ze nie zrozumieli, bo jacyś tacy normalni chyba :)
Osioł cudny z tym smutkiem na mordce. Mam wrażenie, ze szydełko to Twoje przeznaczenie przez "kolejnych osiem lat".
A fotograf to zawodowiec.
Iwa - osiem lat tylko z szydłem?! Never! :-D
UsuńNo wypisz wymaluj Kłapouchy z tym smętkiem w oczach. Taki śliczny, nostalgiczny:)Podziwiam wzrastającą miłość do szydełka, a co za tym idzie, coraz fajniejsze dziergasy. U mnie ledwo się tli:)I nawet miłością nie mogę tego nazwać.
OdpowiedzUsuńJadkółko - może spróbuj? A nóż coś zaskoczy po kolejnym udziergu? ;-)
UsuńCzadowy :-D
OdpowiedzUsuń