Dziecko moje młodsze, chociaż już nie takie bardzo młode, pewnego pięknego dnia oznajmiło mi po powrocie ze szkoły, że na wigilię klasową to ona zgłosiła się na przyniesienie dekoracji świątecznych.
Ot tak, coś niezobowiązującego w celu oddania klimatu nadchodzących świąt.
- A co zamierzasz zanieść? Jakieś konkrety?
- Oj no wezmę bałwanki i mikołaje.
- Aha. A czy wiesz, beztroska jednostko, że mikołaje są jedynie cztery, a bałwanki dwa, bo reszta się po ludziach rozeszła? Ciut jakby maławo według mnie...
- TAK MAŁO?! - młodej mina jakby zrzedła.
Mało. Ale ponieważ i tak miałam zamiar powiększyć populację bałwanią jako drobiazgi prezentowe, to stwierdziłam, że w sumie mogę jeszcze dodatkowe pyknąć szydłem na dekorację.
Wiem, wiem - niepedagogicznie, ale zważywszy na ilość godzin, które młoda spędza w placówce oświatowej plus czas dojazdów plus odrabianie lekcji, to litość wzięła górę nad rozsądkiem.
No i co tu dużo mówić - lubię się bawić rękodzielnie :-D
I zrobiłam nie tylko bałwanki, ale również choinki. Na cito :-D
Robota szybka, łatwa i przyjemna.
Co jest potrzebne?
Ano to co na zdjęciu:
Czyli:
- stożki styropianowe
- małe bombki (najlepiej plastikowe)
- pistolet do kleju na gorąco
- łańcuchy choinkowe
Samego procesu tworzenia nie fotografowałam, ale opiszę go dokładnie.
Bombki przyklejamy do stożka w losowych miejscach. Ile? A ile nam w duszy gra :-D
Następnie okręcamy stożek z bombkami łańcuchem. Oba jego końce (na czubku i na podstawie) mocujemy klejem i koniec balu!
Choinka gotowa :-D
Dłużej robiłam ten wpis, niż choinkę ;-)
Tak sobie myślę, że cykl choinek typu DIY wejdzie już chyba na stałe do kanonu moich wpisów.
W ubiegłym roku powstał pierwszy tutorial choinkowy.
A na kolejne choinki już jakiś pomysł mam.
Ale to za rok :-D Uprasza się o cierpliwość ;)
Choinki zeszłoroczne są prześliczne. Gdybym robiła, to tamte. Te tegoroczne też fajne i szybsze w wykonaniu. Pomysł super. Nie dziwię Ci się, że miękniesz, kiedy Młoda nie ma czasu, bo wariactwo szkolne nie tylko, że nie cichnie, ale go przybywa. Rzadko litowałam się nad uczniami, częściej było mi ich żal, ale teraz właśnie coraz częściej się lituję. I coraz częściej dochodzę do wniosku, że metoda na wytrzymałość i hartowanie uczniów została przegięta o kilkadziesiąt procent.
OdpowiedzUsuńZatem, życzę całej rodzince pogodnych Świąt, a w nowym roku mniej obciążeń, więcej oddechu i wszystkiego najlepszego.
Jaskółko - te ubiegłoroczne choinki słabo do transportu przez pół miasta się nadają ;-) Ania musiała zatargać cały dekoracyjny nabój na przystanek autobusowy (1 km z buta), wtarabanić się do zbiorkomu, po długiej podróży przedreptać po schodach do tramwaju, jakoś się do niego wepchnąć, a potem jeszcze dojść do szkoły. Tygodniowo bidula ma 37h lekcji (tylko w szkole!). Tak więc litość i miękkie matczyne serce tym razem wzięło górę. I rozsądek też się włączył :)
UsuńTobie i Twoim najbliższym również życzę wszystkiego najlepszego :-)
Dziś będę ubierać, a kupiłam mini sosnę w doniczce. Po świętach wyląduje w specjalnej skrzynce na loggii.
OdpowiedzUsuńWszystkiego co dobre i miłe i piękne dla Was;)
Aniu - moje panny też mają choinki w doniczkach w swoich pokojach. Po świętach zniesiemy do chłodnego pomieszczenia, a na wiosnę wsadzimy do ogrodu. Może się przyjmą :-)
UsuńZyczę Zdrowych i Spokojnych Świąt Bożego Narodzenia w gronie najbliższych :)
OdpowiedzUsuńChoineczki bardzo fajne:)
MIęta - dziękuję pięknie! I wzajemnie :-)
UsuńŻyczę aby Święta i Nowy Rok były tak piękne jak te Twoje choinki.
OdpowiedzUsuńIwonko - Tobie również życzę wszystkiego najlepszego, a przede wszystkim zdrowia!
UsuńWykorzystam w przyszłym roku w pracy - dzieciaki będą zachwycone. Dzięki Atuś za tutka :-*
OdpowiedzUsuńSylwka - bardzo proszę :-) Tylko uważaj, żeby się dziatwa klejem na gorąco nie sponiewierała ;)
UsuńPodziwiam osoby, które tak szybko potrafią własnymi rękami wyczarować takie cuda. Pięknego Nowego Roku Ci życzę :)
OdpowiedzUsuńTo naprawdę nic trudnego :) Dziękuję za miłe słowa :-)
Usuń