...ktokolwiek wie proszony jest o kontakt. Ze mną.
Zgubić można różne rzeczy: rękawiczki, parasolkę, głowę, serce, Ba! Nawet samochód (o czym już pisałam drzewiej ;-)!
Ja dziś zgubiłam...
rajstopy...
Tak, tak!
Można! Zapewniam Was.
No nie, nie spadły mi z wrażenia na widok jakiegoś młodego, jurnego przystojniaka - sama je ściągnęłam.
W celu przebrania się w "strój sportowy i buty na zmianę" (cytat z kartki zwyczajowo wręczanej pacjentom w "mojej" przychodni rehabilitacyjnej).
Ale może po kolei.
Pojechałam grzecznie po pracy. Wzięłam kluczyk do szafki i poszłam się przebrać.
Pyk-myk i byłam w stroju innym. Bluzeczka, spódniczka i RAJSTOPY grzeczniutko złożone powędrowały do szafeczki.
Atunia szafeczkę zamknęła, udała się do tzw ustronnego miejsca w celu udawania, że poprawia se urodę, WRÓCIŁA do szafeczki, zabrała książkę, komórkę i inne pierdoły i poszła grzecznie się rehabilitować.
Po wyjściu z fizykoterapii poczułam, że robi mi się jakoś chłodno i po wyzwoleniu z magnetronika ponownie udałam się do szatni, założyłam kurtkę na grzbiet i poszłam do samochodu po bluzę.
Wróciłam do szatni, odwiesiłam kurtkę do szafki i podreptałam na ciąg dalszy pieszczot.
Po co ja to tak dokładnie opisuję?
Ano po to, żebyście wiedziały, że ja po tej szatni kursowałam w tę i na zad.
Po zakończeniu macanek poszłam do szatni (ZNOWU!) - tym razem ubrać się w cywilne łaszki.
Wyjmuję je z szafki, a tam jest wsio - oprócz rajstop...
Przegrzebałam szafkę, dla pewności obejrzałam podłogę (dużo czasu mi to nie zajęło, bo ten wolny skrawek bez szafek ma wielkość chusteczki do nosa), zajrzałam do kosza na śmiecie sądząc, że się zamyśliłam i wywaliłam z rozpędu.
Amba Fatima - było i ni ma!
Bogu dziękować, że zawsze mam zapasowe rajstopy w torebce! Bo albo musiałabym wracać w spodniach dresowych, a na nogach obutych w eleganckie pantofelki (brązowe) miałabym urokliwe skądinąd koronkowe skarpeteczki (białe!!)!
Albo z gołym zadkiem, co przy dzisiejszej chłodnej raczej aurze nie skończyłoby się dobrze...
Sądzę, że dolne przyodzienie zsunęło mi się z kupki ciuchów przy pakowaniu ich do szafki.
Nie zauważyłam tego, a one zbyt cicho do mnie wołały z poziomu podłogi ;-)
Ale przecież latałam dziś po tej szatni jak kot z pęcherzem! Musiałabym je wcześniej czy później zauważyć. Kiedyś znalazłam właśnie tam baranka od kolczyków, który ktoś zgubił - rajstopy jakby większe, no nie? ;-)
Więc jeden wniosek mi się nasuwa - ktoś se je przygarnął. I dobrze! Niech mu, a właściwie jej służą ;-)
Tyle, że one nie najnowsze były. Ino czyste ;-D
Aha! I nie z górnej półki - nawet nie środkowej :-DD
A teraz mały bodziec dla jeszcze niezdecydowanych co do rozpoczęcia dłubania frywolnego ;-)
Podoba się bodziec? ;-)
A na zakończenie pierwszy obrazek ze staniczkowej zabawy:
Jutro lub pojutrze wysyłam do Anety :-)
Cudny ten bodziec! Chyba zamówię stosowną igłę.
OdpowiedzUsuńA co do rajstop, to jak nic ktoś sobie je przywłaszczył. Ale mnie, pracownika szpitala już nic nie zdziwi.
Oooo, to skoro do Anety (bo ja to kolejności wysyłania nie pamiętam, bo po co- wystarczy, że wiem komu ja wysyłam i kto dla mnie) to później przylecą do mnie i Ci zebrowy cyckonosz pierdyknę hihihi.
OdpowiedzUsuńNo to niezła jazda z tymi rajstopami!ja bym miała problem ,bo zapasowe rzadko noszę.
OdpowiedzUsuńCudny ten naszyjnik!
Pozdrawiam
No cóż rajstop nie zgubiłabym, bo ja spodniowa jestem;-))
OdpowiedzUsuńBodziec niezły... igły w dłoń dziewczyny, ptrzajta warto!!!!!
Piękny komplecik !
OdpowiedzUsuńJa tez z tych spodniowych.
Ale podziwiam "znalazce", że tez mu się chciało na cudze rajstopy połakomić!
Super komplet! Trzeba w końcu igłę skombinować.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Bodziec jest takie, że ...chyba muszę, pomimo późnej pory, chwycic za czółenko...za igłę sie nie łapię ;)
OdpowiedzUsuńNo wiesz, moja siostra na basenie zgubiła biustonosz :).
OdpowiedzUsuńAle na szczęście ma czujna siostrę (czyli mnie) i zgarnęłam go, zanim ktoś sobie przywłaszczył. :)
A frywolitkowe śliczne.
A ja obstawiam poluzowane "plecy" szafeczki:)
OdpowiedzUsuńChodzi se potem krasanal, zagląda i wybiera co mu do chałupki potrzebne. Z rajstop hamak będzie do ogródka:)))
Potem stoi w ogródku i udaje że to nie on!
Biżu cudna, ja jednak odpadam...Nie potrafię, niteczki nie dla mnie. Szydełko, haft - nie ta cierpliwość i wola wykonania:))
Kiedyś się do Ciebie uśmiechnę, w celu zakupowym, i tyż będę miała:))
Pozdrowaśki
Przy twoich opowiastka nie sposób sie nie usmiechać..:) A biżuteria przepiękna !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ata, piękny ten komplet!!!! Ja mimo że czółenko znam, to nigdy się nie odważyłam na zrobienie czegoś biżuteryjnego. Ba, nigdy nic z wrabianiem koralików nie robiłam :D Ale mi smaka narobiłaś :)
OdpowiedzUsuńuśmiechać, ja mocno ściskałam kolana żeby doczytać do końca a potem wiadomo gdzie ... ;)
OdpowiedzUsuńjeszcze mnie naszła myśl ze jakaś pracowita mrówka posprzątała, ale chyba nieee :)
a te frywolitki. mmmmmmmmmmmmmiodzio
bodziec nie powiem mocny, ech ,no , co tu dużo mówić śliczne są te dzieła
OdpowiedzUsuńTwoich rajstop nie znalazłam, dobrze,że zapobiegliwa kobieta jesteś .Wyobraziłam sobie Ciebie w białych skarpetkach do brązowych bucików.....
Pani profesor dziękuję za ocenę, jest mi niezmiernie miło
Ludziom przydają się różne rzeczy - widać i moje rajstopy też do takowych należą.
OdpowiedzUsuńIngerencja krasnoludków brzmi nieźle ;-)
No i jak widzę "zarażanie" za pomocą fotek działa ;-)
Hehe ubawiłam sie historią z rajstopami. Niezła anegdotka. A frywolitkowy komplet cudowny. Mimo takiego bodźca raczej się nie pokuszę, za mało cierpliwa jestem.
OdpowiedzUsuńbiedne rajstopy, takie bezpańskie teraz sie po świecie włóczą...
OdpowiedzUsuńa co do kompletu to skąd wytrzasnęłaś taką zarąbistą nitkę? sama farbowałaś? to ostatnio takie na blogach modne :) czy to fabryczna?
Renulku! Wyobraziłam sobie te rajstopy jak łażą bez zawartości... ;-DDD
OdpowiedzUsuńA ta zarąbista nitka do kordonek turecki Yarn Art Violet.
Zgubić samochód to prościzna. Mam w tym duże doświadczenie, więc tym mi nie zaimponujesz. Ale zgubić rajstopy to jest coś! Hi, hi, hi!
OdpowiedzUsuńStaniczki już podziwiałam ju jagnieszki. Będziesz miała śliczny obrazek. A naszyjnik wyszedł ekstra! :D
U jagnieszki, u jagnieszki, kurka wodna!
OdpowiedzUsuńOj co tam - zbitka Ci się zrobiła (już, u) i wyszło "ju" ;-D
OdpowiedzUsuńBodziec bodzie:) Nie wiem na czym polega staniczkowa zabawa, mogę domyślać się ino:)
OdpowiedzUsuńmoże do tych staników rajstopki se wyszyj - powieś na ścianie - ze ścianą to chyba nie zgubisz [zaklejony]
OdpowiedzUsuńaha nicia fajna, nie widziałam takiej w naziemnych sklepach, a może za mało się rozglądam hmmm...
OdpowiedzUsuńA co będzie jak scianę zgubię??? Wolę nie ryzykować!
OdpowiedzUsuńKordonek kupiłam w naziemnej, w 2008 roku. Niestety - już ich nie ma. Bo była ogromna paleta tych cieniowanych i nie były drogie.
Na babskim robiłam ogólnopolską akcję "Kordonek", bo sporo dziewczyn chciało je mieć.
Druga "edycja" już niestety nie wyszła, bo Turcy poszaleli z cenami i importerowi nie opłacało się sprowadzać kordonka do Polski
Tu można poczytać i zobaczyć jakie były kolorki ;-)
http://babskiehobby.nmj.pl/viewtopic.php?t=2455
i co? mam tam wejść i się denerwować, że nie mogę se takich kupić? [foch]
OdpowiedzUsuńnooo póki co zakupiłam ostatnio pełną palete barwników i ułożyłam je w rządku na półeczce i se tam stoją i ... stoją... i se jeszcze postoją bo nie mam czasu, żeby je wypróbować [ten mdlejący]
bodziec mi się bardzooo podoba:)hafcik również, a opowiadsz kapitalnie;)pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńRenulku, nie wiem czy będziesz się denerwować, bo to odpowiednik 10 jest, a Ty zdaje mi się wolisz cieńsze, ja się załapałam na pierwszą akcję, ale już nie na wszystkie kolory. Oczywiście tych co mi się najbardziej podobały zabrakło :(
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że u mnie część leży nieużywana, tyle co po jednym kółeczku i łuczku zrobiłam, żeby zobaczyć jak się kolory rozkładają, bo to multikolor jest nie cieniowane. I chyba ich nie wykorzystam, nie mam pomysłu na nie.
Gdyby ktoś był zainteresowany to się chętnie wymienię na Aidę lub Florettę albo Chiarę # 20 kolorową ( nie białą i ecru) biorąc pod uwagę różnice cenowe. Wrzucę potem do siebie na bloga zdjęcia.
Bodziec cudny !!! to ta nitka , na którą się nie załapałam, jak pięknie układają się kolorki!!!
A z historyjki z rajstopami wywnioskowałam, że jesteś prawdziwą damą, bo każda dama musi mieć w torebce zapasowe rajstopy jak ktoś, gdzieś, kiedyś....powiedział ;)
dziesiątka - łomatko to ja z takiej nawet chyba nie umiem supłać - najcieńsza jaką miałam to 15.
OdpowiedzUsuńpocieszyłaś mnie Krzysiu ;) no to ja jednak przyglądnę się tym barwnikom.... juuuuuutro :D
Uwielbiam czytać Twoje historyjki, zawsze poprawiają mi humor:)))
OdpowiedzUsuńBodziec jak najbardziej zadziałał, już próbowałam na zwykłej igle, żeby się przekonać czy coś z tego wyjdzie... teraz tylko muszę zaopatrzyć się w kolejne narzędzia i materiały... będziesz mnie miała na sumieniu, jak już po swoim domu nie będę dała rady się poruszać;))) Ostatnio poznałam filcowanie i już główkuję, gdzie by tu pochować wełenki ;)))
O cie florek, ja bym miała kłopoty bo nie noszę zapasowych rajstop :-)
OdpowiedzUsuńKomplecik cudny :-)
Uśmiałam się jak norka,uhaha, czyżby kryzys wracał i trzeba robić rajstopowe zapasy?
OdpowiedzUsuńKomplet biżuterii fenomenalny, podziwiam i gratuluję.
Coś podobnego! To ja damą jestem?? O matulu! Jakiż niespodziewany awans społeczny :-DDD
OdpowiedzUsuńDzięki Krzysiu! ;-**
Jolu - jak ja się cieszę, że obciążysz moje sumienie! ;-))
Dziękuję dziewczyny za dobre słowo :-)))
Taak wiem jestem świeżak :) Ale nie mogę się opanować i napiszę co pomyślałam o rajstopach hehe.
OdpowiedzUsuńA MOŻE KTOŚ JE WZIĄŁ ŻEBY NAPAD ZROBIĆ?? ;))
Naszyjniczek piękny i chyba (jak na laika oko) niezbyt trudny.Może się pokuszę na pierwszy raz :D
Będę pamiętac o zapasowych rajstopach.
OdpowiedzUsuńBiżuteria pieknie wygląda i mam z kąd " małpować". Staniki są boskie.
Ty się Kochana lepiej zastanów: czy nie masz jakiegoś "wielbiciela", co to chodzi za Tobą i pragnie mieć coś Twojego i jak się tylko nadarzyła okazja świsnął te rajtki i teraz fantazjuje ;)
OdpowiedzUsuńA swoją drogą... też własnie chodzę na rehabilitację... Hmmm,będę uważała na wylatające z szafki części garderoby...
Pozdrawiam:)
Bodziec piękny.KObieto.Teraz to nigdy nie zacznę....przecie tak nie naucze sie.I jak to można tak pokombinować?
OdpowiedzUsuńO!
OdpowiedzUsuńna "cyckonosze" czekam niecierpliwie
a rajstopy zaraz zapasowe do torebki wcisnę :) a co?!? też będę DAMĄ a nie babą ze wsi
Hahaha :D
OdpowiedzUsuńAtko uśmiałam się niezwykle... ale nie przy tym poście :P
Rozbawił mnie natomiast post pt. "Jak zwykle..."
A raczej to z czym coraz rzadziej (z czego jestem bardzo zadowolona) się spotykamy. Mianowicie z tym, że zamiast rozpowszechniać wiedzę o danych dziedzinach rękoróbstwa* niektóre osoby często bronią innym dostępu do wiedzy, czy inspiracji do tworzenia. Spotkałam się z tym kilka razy i byłam szczerze zdziwiona. Jak można być takim samolubnym... Gdyby nie osoby dzielące się swoją wiedzą, przecież różne gałęzie robótek ręcznych mogłyby zniknąć już dawno temu. A poza tym te osoby same się od kogoś kiedyś uczyły ;>
Uff... ale się rozpisałam ;]
A żeby nie było --> czytam wszystkie posty, tylko jestem zbyt leniwa żeby komentować ^^
Pozdrawiam serdecznie - Melcia
*moje ma więcej wspólnego z nieróbstwem niż z pracą - czyt. relaks i jeszcze raz relaks)
Kasja - wielbiciel powiadasz? Na to nie wpadłam :-DD
OdpowiedzUsuńKasiu - nie od razu Kraków zbudowano ;-)
Melicjo - "rękoróbstwo" to piękne słowo! Wprowadzę je na stałe do swojego słownika ;-)
I masz rację - co raz mniej egoistów na szczęście nas otacza (jeśli chodzi o dzielenie się wiedzą).
A jeśli nawet są takie dinozaury, to trudno - i takie stwory muszą widać ubarwiać nasz świat ;-)
Okropne mam jakieś zaległości. O staniczkowej zabawie nic nie rozumiem, kurs frywolitkowy z poprzedniego posta przejrzysty nawet dla takiego matoła igłowego jak ja, o rajstopach zrozumiałam i przypomniało mi się jak parę lat temu ktoś zasunął mi na działce wiadro gnojówki do użyźnień gleby. Skoro gówno kradną, to co się dziwić ,że rajstopy też.Pozdrawiam:)))
OdpowiedzUsuńMoja droga,
OdpowiedzUsuńjak Twe hortensje?
Nadal masz problem?
Zaraz możesz się go pozbyć:)
Jeszzcze raz gratuluję:))Buziaki :)
OdpowiedzUsuńKaprysiu - gówno na działce rzecz cenna i pożądana, to i trudno się dziwić, że Ci zakosili :-D
OdpowiedzUsuńIwona - masz maila ;-)
Penino - nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę!! :-)))
Jak zawsze miło i wesoło u Ciebie. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńRajstop twoich nie znalazlam ale za to bloga czytam z przyjemnoscia. Coraz czesciej mysle o tym zeby sie jednak zmobilizowac i pisac mojego bloga tez po polsku, lenistwo...
OdpowiedzUsuńKurs iglowej frywolitki super, brawo! Ja juz robie od kilku lat, i szkoda tylko ze w Polsce nie ma dostepu do wiekszej gamy rozmiarow. Ja mam igly w 5 rozmiarach, a z najgrubszej suplam male sweterki i szaliczki. Nie sa one tutaj tanie ale jak ktos jest zainteresowany to chetnie pomoge w zakupie, tylko do mnie napiszcie:
agasunset@gmail.com
A jak ktos lubi czytac po angielsku to zapraszam do siebie :)
agasunset.blogspot.com
Agasunset - byłam u Ciebie na blogu i z podziwem oglądałam Twoje piękne frywolitki.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś tam i w Polsce pojawią się też inne rozmiary igieł.
Zaciekawiło mnie jak dziergasz szaliki. Muszę iść do Ciebie na bloga raz jeszcze i dokładniej poszperać ;-)
zgubę pozostawię bez komentarza.... :)
OdpowiedzUsuńA zguba też milczy do dzisiejszego dnia... ;-D
UsuńŁadnie i ciekawie jest u Ciebie,piękne robótki,wpadłam tutaj na chwilkę w poszukiwaniu jakiegoś kursiku frywolitkowego igłowego, a chyba zostanę na dłużej jeśli pozwolisz rzecz jasna.pozdrawiam
OdpowiedzUsuń