Powiedział wszystko, co pomyśli głowa;
A czasem był jak piorun jasny, prędki,
A czasem smutny jako pieśń stepowa."
Juliusz Słowacki
Mój język giętki bywa często jak piorun jasny i prędki...
Szybciej klapie, niż pomyśli głowa.
Przywiozłam Aniusię z zajęć ceramicznych. Dziecko spokojnie i sysytematycznie zdejmowało z siebie kolejne warstwy okrycia wierzchniego.
W tymże czasie zadzwonił mój telefon.
- Dzień dobry! Mówi Mateusz. Czy mogę rozmawiać z Anią? - (Mateusz to kolega z klasy mojej młodszej córki, gwoli wyjaśnienia)
- Już proszę.
I zwróciłam się do małej:
- Ania! Rozbieraj się szybciej! Mateusz!
Tydzień później.
Znowu ceramika w tle ;-)
Ania ulepiła z gliny ptaszora. Z założenia miał być gwizdkiem. Męczyła się nad nim czas jakiś, żeby wydobyć z niego dźwięk. Nie jest to takie proste, jakby się mogło wydawać na pierwszy rzut oka. Taki "gwizdoł" musi mieć spełnione jakieś tam warunki i posiadać odpowiednio uformowane wloty i wyloty powietrza, żeby wydawać dźwięk.
Małej się to udało.
Dumna i blada zaprezentowała mi zarówno gwizd, jak i ogólny wygląd ptaszora.
Faktycznie - gwiżdże!
Tak więc powędrował na półkę do wyschnięcia w oczekiwaniu na wypalanie.
Pani prowadząca zajęcia powiedziała:
- Aniu, postaw go, tylko uważaj, żeby się nie przewrócił na dziób.
Ptaszor fiknął.
Ni czorta nie trzymał pionu.
Nie do tak prostej wszak czynności został powołany.
Nadgorliwa mamusia udzieliła artystce zbawiennej rady:
- Weź ptaszka do rączki i pogładź go od dołu. Wtedy stanie.
A jakiś czas później wzięło mnie na wyznania zgoła osobiste.
Siedzimy we trzy przy obiedzie.
Matka wygłasza kwestię:
- Wiecie co? Mam małą dziurkę...
Dobrze, że Chuda szybko łyknęła co miała w paszczy, bo bym się zubożyła o 50% dzieci.
Jakieś ma kosmate myśli! Wszak mi chodziło tylko o to, że moja przyjaciółka Ula dentystka robiąc przegląd mego uzębienia stwierdziła niewielki ubytek w górnej prawej piątce...
Mimo tzw. "wtop językowych" wolę mieć język co to jak ten piorun szybki jest, niż jakby miałby być smutny jako ta pieśń stepowa.
A Wy? ;-)
No proszę Cię, pewnie, że Cię wole w wersji piorunującej, bezapelacyjnie ;-)
OdpowiedzUsuńSylwuś - dzięki! Bo już się nie zmienię ;-D
UsuńBoski masz język ;)
OdpowiedzUsuńUps... :D
Klaudia! No weźźź! Tak publicznie się przyznawać... ;-D
UsuńWeź no proszę Cię...Ten wpis powinien być od 18 lat :D taki ekhem...intymny....Mówisz od dołu tego ptaszka? Spróbuję.
OdpowiedzUsuńAga - zastanawiałam się, czy przypadkiem nie ograniczyć dostępu do blogu na okoliczność tego wpisu ;-D
UsuńNie no...genialna jak zwykle...ale nie da się ukryć, że tym razem inaczej...hi hi
OdpowiedzUsuń:)))))) Nie zmieniaj się, proszę :)).
OdpowiedzUsuńSwoją drogą to ja w ogólniaku usłyszałam od nauczyciela PO, że jestem "wąska w kroku" :)).
Frasiu - postaram się! Wąska w kroku... brzmi dość ciekawie ;-D
UsuńHmm.. z tym ptaszkiem to pojechałas!!! HEhehe....
OdpowiedzUsuńAagaa - zaraz tam pojechałam! Chciałam dziecku pomóc i tyle ;-D
UsuńTen blog jest moim ulubionym - każdy wpis powoduje konieczność wycierania monitora :P
OdpowiedzUsuńMasz talent :)
Kinga - dziękuję :-)
UsuńJesteś niesamowita :)) Nic w swoim języku nie zmieniaj...
OdpowiedzUsuńAniam - nawet jakbym chciała, to i tak raczej nie dam rady ;-)
Usuńtak to już z tymi ptaszkami jest ;-)
OdpowiedzUsuńMadziorku - ano tak... Jeden stoi bez zachęcania, a drugi wymaga głaskania ;-)
Usuń:-))))))
OdpowiedzUsuńKoronko - fajnie, że wpadłaś :-)))
UsuńJakie nudne byłoby życie gdyby nie było ludzi z pioruńskim językiem ;) tylko nie lubię jak ktoś po takiej wpadce próbuje się usprawiedliwiać, bo najfajniejsze są te dwuznaczności.
OdpowiedzUsuńKrzysiu - w takim wypadku tłumaczenia przynoszą wręcz odwrotny skutek :-)
UsuńSkarbie, Ty mówisz normalnie, tylko reakcje otoczenia mogą być czasem nienormalne, ale to wina dziwnych skojarzeń odbiorców.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Aniu - a jakież można tu mieć inne skojarzenia? Tylko jednoznacznie włochate :-D
UsuńAneta Malisz(andape)- nie wiem dlaczego nie widzę Twojego komentarza tu na blogu, tylko na mailu? Nie mniej dziękuję za bardzo miłe słowa :-)))
OdpowiedzUsuńJak miło przeczytać coś co jest jednocześnie zabawne i jest wynikiem niesamowitego poczucia humoru oraz dystansu do siebie, które to wielce sobie cenie u ludzi.Dzięki blogowi Sylwii tu trafiłam i dziękuję za ten humorystyczny akcent w sobotę.Miłego weekendu!!!!
OdpowiedzUsuńMarylo - witam Cię w moich skromnych progach i zapraszam częściej :-)
Usuńo mały włos miałabyś o jedna znajoma mniej :) jadłam orzeszki i przy malej dziurce mnie zatchło :)
OdpowiedzUsuńIrenko - czyżby orzeszek nie w tę dziurkę wpadł, co powinien? ;-D
UsuńAleż nie waż się zmieniać... taką cię... swoją drogą dzięki Tobie wszyscy często myją ekrany... zaplute nie dają możliwości czytania dalej ;-)
OdpowiedzUsuńBeatko - jak tak dalej pójdzie, to będę musiała zorganizować jakieś candy z losowaniem wycieraczek do monitorów ;-D
UsuńNoooooooooooooooo...
Usuńno racja,zgadzam się z tobą i wieszczem a jaką mam rozrywkę przy tym,że aż ślę buziaki!!!!
OdpowiedzUsuńAga - dzięki! I wzajemnie też cmokam na odległość :-)
UsuńPooojechaaaałaś! :-))) Jestem absolutnie za językiem giętkim i prędkim! Niezależnie z czym się to komu kojarzy... ;-)))
OdpowiedzUsuńRzeko - języka nie zmienię (nie przeszczepiają chyba) więc Twój postulat został przyjęty ;-D
UsuńMiodzio!
OdpowiedzUsuńOvillo - dzięki :-))
Usuń:)))
OdpowiedzUsuńW końcu kto, jak nie matka, powinien rozmawiać z córkami na każdy temat;)Sama prawda z tym ptaszkiem:) Pozdrawiam obśmiana:)
Kaprysiu - masz rację! Tak się zdobywa zaufanie dzieci własnych (tak sądzę...).
UsuńSkojarzenia to przekleństwo, więc możemy dziś dać głowę, jakiekolwiek podobieństwo jest zupełnie przypadkowe :) uwielbiam ten rymik. A skojarzenia to najfantastyczniejsza gimnastyka dla umysłu i najweselsza zabawa językowa. Uwielbiam!!!!
OdpowiedzUsuńA Ciebie czytuję z tchem zapartym:)
Oleander - nie znałam tego powiedzonka. Super jest :-D.
UsuńUwielbiam bawić się słowami i skojarzeniami.
To jest bodajże z jakiejś szopki Olgi Lipińskiej, bądź z któregoś z jej kabaretów :)
UsuńPamiętam to z dzieciństwa, wbiło się w głowę, bo też uwielbiam O.L.
Ja też uwielbiam :)
Nawet nie próbuj tego zmieniać! Obśmiałm się jak norka :)))
OdpowiedzUsuńIwonko - nawet gdybym próbowała, to i tak się nie zmienię ;-)
UsuńW mojej byłej pracy do dziś śmieją się z tekstu, który zafundowałam koledze. Musiał szybko wydrukować jakiś formularz a jego komputer się przyciął. Ja właśnie weszłam do pokoju i słysząc o czym mówią rzuciłam " to wejdź we mnie będzie szybciej". Oczywiście chodziło o odpalenie potrzebnego pliku z mojego loginu i hasła, ale wiadomo... wszyscy mieli ubaw po pachy. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMira - :-DDDD Ale się uśmiałam! ;-DDD
UsuńTekst roku!
Byłam tu wczoraj, ale tak się uśmiałam, że mi komentarz nie wyszedł :))) Lubie ptaszki...dziurki już mniej. A język taki , jak u Ciebie jak najbardziej :)
OdpowiedzUsuńJaskółko - ptaszki też lubię ;-) Języka nie zmienię ;-)
UsuńOboje z mężem pękaliśmy dziś ze śmiechu.
OdpowiedzUsuńNie wiedzieć czemu zachęca mnie do uczestniczenia w zajęciach z ceramiki.
Najlepiej, gdybyś tam dołączyła do grona wykładowców przedmiotu, bo celnych porad ponoć udzielasz... :)
Alicjo - taaaa... Też nie wiem czemu tak te zajęcia ceramiczne natchnęły Twojego męża...
UsuńJako suport ceramiczny może lepiej nie dorośli uczestnicy mogliby nie wytrzymać moich zbawiennych rad ;-D
Czemu ja tak się cieszę, że zajrzałam do Ciebie? :-)
OdpowiedzUsuńKrysiu - a nie wiem, nie wiem ;-DD
UsuńSUPER TEKST! Ponieważ wszysto już tu napisano, przytoczę historyjkę, którą przyniosła z liceum moja córka.
OdpowiedzUsuńCiepły wiosenny dzień, nad jedną z koleżanek wisi na długaśnej nici duży pająk.Ta spogląda w górę i wrzeszczy. Nauczyciel, zdenerwowany, pyta co ona wyprawia, na co dziewczyna: "Panie profesorze, pająk się na mnie spuścił!"
Możesz sobie wyobrazić reakcję klasy.
Ninka.
Ninko - padłam! :-DDD
UsuńJak to czasem się coś palnie :) A za skojarzenia cudze odpowiadać się nie da :)
OdpowiedzUsuńElu - pewnie, że nie będę się przejmować cudzymi skojarzeniami. Przynajmniej jest śmiesznie ;-)
UsuńBo chodzi o to, aby język giętki nie był za prędki -więc nic nie napiszę, bo jeszcze coś palnę.... uśmiałam się jak wiewiórka:)
OdpowiedzUsuńReniferze - mój język giętki od zawsze jest za prędki i już go nie zmienię ;-)
UsuńNie napisałam nic wczoraj ..i dziś nic sensownego nie napiszę,ponieważ....nadal się śmieję:)
OdpowiedzUsuńMięto - śmiech to zdrowie :-))
UsuńUchachałam się po pachy!
OdpowiedzUsuńAniu - :-))
UsuńNo co! Ino przebadać u weta trzeba :))))), jakby co to mój chłop ci zrobi :))) Fredek boski!
OdpowiedzUsuńNie tu miało trafić, ale nie usuwam. To pod kiełbasę!
UsuńA no to spoko! Twojemu chłopu ufam kulinarnie.
OdpowiedzUsuńA co tam za róznica! I tak wiemy o co chodzi ;-D
OdpowiedzUsuńTy wiesz, że ja pokręcona ode wczorajszego to litościwie wybaczysz!
UsuńNo ba! Jakby inaczej! ;-DD
UsuńMasakra normalnie z Tobą. Powiadasz, że masz dziurkę, cud powiadam wam, cud.
OdpowiedzUsuńCo do ptaszka, to skąd wiesz, że tak reaguje?
Się czytało to i owo :-P
OdpowiedzUsuń