wtorek, 7 lutego 2012

Listy do J. - cz. 2

05.02

-18

Hej duża Córko!


Jak to zwykle bywa w dni wolne, Twoja sis tradycyjnie udawała, że śpi intensywnie. Dziś poszła na całość: leżała na baczność, z nosem skierowanym centralnie w stronę sufitu. Klasyk pt: "dziś udaję na trupka" ;-)
Kiedy już się wskrzesiła, poszła tłuc wrogów Kapitana Pazura. Rzecz jasna postępowała zgodnie z przeczytanym wcześniej artykułem w Newsweek'u "Popraw sobie IQ" zalecającym granie w gry z przemocą...
Kiedy Twoja sis dbała przed twoim monitorem o swoją inteligencję, ja "tłukłam" armię aniołków na zamówienie i bransoletki.
Jedna miała tylko być. Też zamówiona, ale jakoś się zamyśliłam i zrobiłam o dwie więcej:


Fajne, c'nie? ;-D
A spróbuj powiedzieć inaczej! :-PP

Niedziela, jak każdy wolny dzień, minęła jakoś tak sama z siebie i tyle :-/

Trzym się ciepło

Mama



06.02

-20

Cześć Żabciu!

Podobno idzie ocieplenie...
Jakoś strasznie wolno i pod górkę :-//

Jako iż dziś poniedziałek, trza się było udać do pracy. A w sumie do dwóch ;-)
W pracy przybyło mi trochę nowości...
Gruz jest już na kompach skrzętnie schowanych między regałami.
Pozostaje mi mieć nadzieję, że jak strop zdecyduje się zintegrować z podłogą, to mnie w tym czasie tam nie będzie ;-)

A teraz mały powrót do czwartku. Dowiedziałam się onego dnia, że organizowana jest grupa panienek małoletnich w szkole języka angielskiego. No i padło pytanie/zaproszenie w kierunku panny Anny.
Ja osobiście nie widziałam przeciwwskazań, ale wypowiedzieć się rzecz jasna musiała sama zainteresowana. Bo wszak to nie ja będę zgłębiać tajniki i meandry mowy Szekspira.
Dwa razy w tygodniu, po godzinie zegarowej.
Problem był tylko jeden - jedna z tych dwóch godzin koliduje z jej kółkiem historycznym...
Przekazałam Ani info i zapytałam co ona na to.
A ona rozsiadła się wygodnie na swoim krzesełku przy biurku, założyła nogę na nogę i wygłosiła kwiecistą mowę w moim kierunku.
Cytuję:
-Trochę mi szkoda tego kółka, ale z historii to ja jestem bardzo dobra, a właściwie świetna, więc spokojnie sama sobie poradzę z nauką. Z angielskiego oczywiście też jestem bardzo dobra, ale chciałabym nauczyć się czegoś więcej niż w szkole, a na lekcji nie mam przecież takich możliwości. Poza tym - jak kiedyś pojadę za granicę, to znajomość angielskiego będzie mi potrzebna.

Yyyyy... Tja.... A ja oczekiwałam prymitywnej odpowiedzi typu "tak" lub "nie"...

Pozostało mi jedynie uświadomienie Waszego rodzica w temacie pozaszkolnego kształcenia przemądrzałej latorośli.
I tu napotkałam opór!
W życiu nie zgadniesz, w jakiej kwestii!!
Otóż Aniusia będzie na zajęcia dostarczać się samodzielnie! Na własnych obutych nożynach.
I to jest problem dla męża mego!!
-JAK TO?? SAMA BĘDZIE CHODZIĆ??? TAK DALEKO??? PRZEZ ULICĘ??
Zatkało mnie!
Normalnie mowę mi odjęło! Nie tego typu schodów się spodziewałam ;-DD
-No nie zupełnie sama. Oprócz niej jeszcze 4 panny z jej klasy będą tworzyć tę grupę. I razem będą szły po lekcjach.
-Ale tak sama???
-Dżizas! Ogarnij się! Przecież nie będę jej wozić 500 metrów od szkoły!!
-Ale ta ulica ruchliwa i ona będzie musiała sam przez nią przechodzić!!
-Pan STOP dzieci przeprowadza. Wyluzuj! Do diabła! Ja w jej wieku jeździłam do szkoły pociągiem, albo autobusem! A jak nic nie jechało to rwałam z buta 3 km i żyję!!
-Ale ona jest jeszcze mała...
-Mała? No może nie jest wyrośnięta, ale za trochę ponad trzy miesiące skończy 11 lat. Całe życie nie będę jej za rączkę prowadzić. MUSI się usamodzielniać.
-JUŻ???
-Tak!!! No bo niby kiedy??
I żeby tak całkiem dotłuc Waszego ojca dodałam:
-A jak się zrobi ciepło, to sama będzie wracać w środy do domu. Mnie się nie będzie chciało odrywać od ogródka, żeby po nią jechać. W poniedziałki bez zmian - pracuję do 15, więc podjadę po gwiazdę ;-)

Tata pogrążył się w wyniośle milczącej i obrażonej traumie ;-)

Jak widzisz, nie tylko my obie nie umiemy się pogodzić z tym, że nasz mały aniołek z loczkami jest już TAKI STARY!!! ;-D
Tak więc od środy, mimo focha rodzica, Twoja sis będzie zgłębiać tajniki i zawiłości języka angielskiego w teoretycznie szerszym, niż szkolnym, zakresie.
Małe zmiany, nieprawdaż? ;-D

Cmok!

Mamusia

07.02

-14
Ha! Się ociepla!!

Witam ozięble kangurożercę...

Wyobraź sobie, że Twoja spokojna i nikomu nie wadząca matka, o mało co, a oberwałaby dzisiaj mopem od dozorcy!!
I to za co??
Za szczery podziw!!
Wyskakiwałam ja sobie w celu wiadomym za tzw. winkielek.
W trakcie wyskoku mijałam pana dozorcę. Tego duuuużego.
Miał w rękach mopa. I operował nim całkiem sprawnie, chociaż różnica wzrostu między nimi była mocno groteskowa: kij od mopa kończył mu się tak mniej więcej na wysokości bioder.
Stanęłam na moment i z podziwem rzekłam:
-Nooo! Jak to panu zgrabnie idzie! Może by tak się pan po moich podłogach w domu przeleciał?
I co ja uszłyszałam?? Za podziw mój niekłamany??
-Uhhhh!!! Jak ja wezmę tego mopa i machnę, to nie ręczę za siebie!! Pani mnie nie denerwuje! Kurna ile tu błota na buciorach wnoszą!!
-U mnie będzie łatwiej. Mniej nóg... - kusiłam pana.
Nie chciał!
Trudno! Poszłam się grzać w okolicach nosa. I tak z nudów poczytałam karteczki naklejone na płocie. Na jednej z nich stało jak wół: Ukrainka szuka pracy: pomoc przy sprzątaniu.
Wracając, zagaiłam przyjaźnie do pana dozorcy:
-Wie pan co? Nie to, żebym była złośliwa, ale tam na płocie znalazłam ogłoszenie.
I zacytowałam mu.
-Nooooo!! Chętnie!! Zatrudnię ją! Tylko pewnie zwiałaby stąd po dwóch godzinach!
-Aż tyle jej pan daje?? Wymięknie na sam widok ;-D
-A to też może być!

Kolejne ogrzewanie się w okolicach narządu powonienia skończyło się pogróżkami pana woźnego, że mnie nie wypuści... jak będę szła do domu.
Lekceważąco rzekłam, że przez okno czmychnę!
Na co on, że mi bramę zamknie i nie wyjadę!
Na to ja, że wpadnę w histerię!
Podziałało! Wyjechałam normalnie!
Jednak faktycznie faceci boją się babskich łez, jak diabeł święconej wody ;-D

Popołudnie:

Dziadek na wieść o pożarciu przez Ciebie kangura nazwał Cię aborygenką ;-P
Stwierdził również, że jako człek dziki surowizną zapewne się żywić zaczęłaś i w związku z tym na Twój powrót ma zamiar zrobić... TATARA ;-D
Mięsko już się mrozi :-)

Przeczytałam Twojemu ojcu sms'a, jakim mnie dziś wkurzyłaś na maksa.
Pozwolisz, że go zacytuję w całości:
"Odkryłam sklep z rzeczami po 1 ojro, w którym są motki wełny, czy czegoś tam. Jakbym się znała, to bym Ci kupiła"
Tata się uśmiał. Po czym zapadł w milczenie na jakieś 5 minut...
A potem przemówił:
-To weź Aśce powiedz, jaka ma być ta wełna i niech ci kupi.
Zanim zdążyłam zareagować, dodał:
-Albo nie! Niech weźmie aparat i idzie do tego sklepu zdjęcia zrobić! I na maila niech ci wyśle. Powiesz je co i jak i niech ci kupi!

Tak więc już wiesz co masz jutro robić.
WŁÓCZKI FOCIĆ !!! ;-DD

Buziol

Mama włóczkopazerna ;-)

30 komentarzy:

  1. Znowu humor mi się wyniósł na wyżyny... umiesz ludziom poprawić... a Aś jasne, że włóczki focić... po co ci fotki architektury!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Toż nie będziesz robić na drutach architekturą? No nie?

      Usuń
    2. a właśnie, że będę.:D

      Usuń
  2. Wcale nie jestem czlowiekiem dzikim, ale tatara chętnie zjem.:>

    OdpowiedzUsuń
  3. Beatko - dla mnie to oczywista oczywistość! Tyle, że Chuda tego nie pojmuje niestety :-//

    Chuda - dziki człek z Ciebie, bo włóczek nie chcesz focić!! Przekażę dziadkowi, że tatarek ma wroga, co to go zniszczyć ma zamiar ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj tak, dzieci się zdecydowanie za szybko starzeją ;))
    A włóczki obfocić musowo! I to jeszcze tak, żeby banderolka ze składem włóczki była widoczna - w końcu skoro nie możesz pomacać, to przynajmniej będziesz wiedziała co to jest :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Frasiu - ja tam twierdzę, że dzieci się starzeją, my się nie zmieniamy ;-d
      Mimo mojej pazerności na włóczki, nie wymagam od Chudej poświęceń w kierunku focenia kłębków ;-D

      Usuń
  5. hmm, przeczytałam od wirtualnej deski do wirtualnej deski
    chętnie poczytam kolejne !!!!
    KonKata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. KonKata - nie obiecuję, że jeszcze będą kolejne wpisy. To w sumie nie ode mnie zależy, tylko od wydarzeń wokół mnie ;-)

      Usuń
  6. Matko, ależ TY TĘSKNISZ!!! Chuda kiedy wracasz? W sumie to siedź tam gdzie siedzisz bo fajnie się te listy czyta :))) I kup te włóczki Matce swej, niech się ucieszy drobiazgiem gdy Pierworodna na obczyźnie ;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iwonko - czy ja wiem? W dzisiejszych czasach nawet odległość nie jest przeszkodą w codziennych kontaktach. Gadamy sobie codziennie na FB, więc jestem na bieżąco z wydarzeniami u Chudej ;-)

      Usuń
    2. Nic nie kupię, nawet kawałka włóczki.:D
      A Chuda wraca w piątek;) Chyba.:D

      Usuń
    3. Cuda! Jak to w piątek??? Miało być w sobotę!!

      Usuń
    4. To ja proszę, bo Matce nie wypada, Chuda, KUP TE WŁÓCZKI! Przecież znowu coś Ci trzaśnie naszyjno- głownego, sie zastanów, chyba warto ;)))

      Usuń
    5. Całe wcześniej nieaktualne, Chuda, NIE KUPUJ bo mnie Matuś Twa zabije i psami poszczuje nawet z TEJ odległości ;)))

      Usuń
  7. No wreszcie zajęcie z sensem!!!!
    Obfocić i te z wełną kupić Matce!

    :))))))))

    Ale stara Ania to mnie ujęło! matuś, to ja Was juz tyle znam?????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu - dobrze mówisz! Tyle, ze dla Chudej szczerze mówić byłaby to męka i krzyż pański, jakby zamiast architektury musiała banderolki focić :-DD
      Jak widzisz - dopiero po dzieciach zdjemy sobie sprawę jak ten czas zapiernicza!!

      Usuń
  8. Piknie się czytało. Chuda NIE WRACAJ ! Wyślij ino te włóczki Matce i siedź se tam, to się człowiek obśmieje od czasu do czasu :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chuda wraca w sobotę :-P A z włóczek dobrowolnie sama zrezygnowałam po dokładnej informacji od dzieciny względem składu rzeczonych :-)

      Usuń
    2. To pisz od razu, bo się narzucam w Twojej sprawie!!! ;)))
      I fakt, czyta się piknie, może niech Chuda jeszcze z miesiąc TAM posiedzi???

      Usuń
  9. Masz świetne córki. Oj nie będziesz się nudzić z nimi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaskółko - nudzić się? A co to znaczy?? ;-DD

      Usuń
    2. No widzisz? Ja też nie wiem.Znam to słowo, ale co znaczy? Mam córkę, syna z rodziną(świetny mały wnuczek) i męża- takiego fajnego "wariata". A w dodatku żyję "w ciekawych czasach" i "cudze dzieci uczę". Nie wiem, co to nuda. I Tobie życzę takiej niewiedzy:)))

      Usuń
  10. Czas leci zdecydowanie za szybko. Dobrze,że my jesteśmy forever young :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Iwonko - :-DD Pogubiłam się w Twoich chcę-nie chcę :-DD

    OdpowiedzUsuń
  12. o Matko, aż tak?????
    no ale Matki tak maja :)
    No i pięknie too tworzysz, choć nie piszę i bloga odkopuję właśnie to podglądałam w skrawkach wolnego czasu, teraz będę nawiedzać regularnie :)
    pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo serdecznie dziękuję za miły wpis. Z wielką przyjemnością dołączam do obserwatorów Twojego bloga, bo jakaś taka ciepła energia z niego emanuje. Miłego wieczora, Grzegorz.

    OdpowiedzUsuń
  14. Odkręciła się może już??

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że chcesz pozostawić po sobie ślad :-)