czwartek, 31 lipca 2014

Eliza. Niepokorne.

Zdjęcie pobrane ze strony wydawnictwa


Nie będę ukrywać, że do przeczytania tej pozycji zachęciła mnie przede wszystkim wieloletnia znajomość z autorką - Agnieszką Wojdowicz.

To czwarta, wydana przez Naszą Księgarnię, książka Agnieszki. Pierwsze trzy z serii "Strażnicy Nirgali" to fantastyka dla młodzieży.
Tak więc z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po jej pierwszą książkę dla dorosłego odbiorcy.

O ile akcja "Strażników" toczy się w wymyślonej przestrzeni, w państwach, których nie ma na żadnych mapach świata i opisuje zdarzenia całkowicie nierealne, o tyle akcja "Elizy" toczy się w prawdziwym kraju.

W Polsce.

Przenosimy się do 1895 roku i poznajemy trzy młode kobiety.

Pierwsza z nich to tytułowa Eliza Pohorecka. Dziewczyna zdolna, ambitna i głodna wiedzy.
Jej marzeniem są studia medyczne. Niestety, w czasach, w których przyszło jej żyć, kobiety nie mają wstępu na medycynę. Tak więc wybiera pokrewny zawód farmaceuty i jako jedna z pierwszych kobiet, zostaje przyjęta w poczet studentów na Uniwersytecie Jagielońskim.
Wiąże się to z wyjazdem za granicę - Eliza mieszkała w Otwocku pod Warszawą, czyli w Kongresówce, a na studia wyjechała do Krakowa.
Nie zapominajmy, że Polska była wtedy pod zaborami.
Już samodzielny pobyt młodej dziewczyny poza domem, w tamtych czasach był czymś niezwykłym. A do tego dochodzi jeszcze "fanaberia" studiowania!
W Krakowie. który oczarował ją od pierwszego wejrzenia, spotyka się z niechęcią, z niezrozumieniem i z zaściankowością poglądów osób, wydawałoby się, otwartych na świat, nowe idee, wykształconych i inteligentnych. To wykładowcy z UJ. Uważają oni, że rolą kobiety jest rodzenie i wychowywanie dzieci oraz zajmowanie się domem. Wykształcenie wyższe jest domeną mężczyzn.
Na szczęście takich jak ona - młodych kobiet - jest więcej.
Eliza poznaje Klarę Stojnowską.

Klara jest emancypantką, walczącą między innymi przeciw własnemu ojcu o bardzo konserwatywnych poglądach.
Ojcu, który jest wykładowcą zoologii na UJ.
Klara ma krótkie włosy (rzecz niepojęta!), nosi suknie reformowane, pali papierosy i głosi poglądy trudne do przełknięcia przez zacofany, anachroniczny krakowski światek.

Judyta Schraiber, trzecia bohaterka, jest Żydówką z krakowskiego Kazimierza. Jej marzeniem, czy nawet obsesją, jest zostanie malarką. Ma talent, ma zapał. Ale nie ma społecznego przyzwolenia. Ma od lat wytyczoną i wyznaczoną tradycją i religią rolę i ma obowiązek tego się trzymać. Żadne odstępstwa absolutnie nie wchodzą w grę.
Na skutek fatalnie ulokowanych uczuć, ucieka z domu i próbuje popełnić samobójstwo. W ostatniej chwili ratuje ją siostra ze zgromadzenia Urszulanek.
Judyta zostaje w klasztorze pod opieką zakonnic i zaczyna zgłębiać tajniki malarstwa. Między innymi pobiera nauki u Wyspiańskiego.
Judyta, według mnie, jest  najtragiczniejszą postacią z całej książki. Ma najtrudniej, najciężej, najbardziej "pod górkę". Kiedy wydaje się, że już wychodzi na prostą, że da radę, mimo przeciwności losu i zahamowań obyczajowych, spadają na nią kolejne ciosy.
Liczę na to, że w kolejnych częściach, Agnieszka trochę jej odpuści i pozwoli Judycie na odrobinę szczęścia, nadziei i uśmiechu.

Eliza, Klara, Judyta...

Posłużę się teraz opisem z okładki książki: (...) z pozoru bardzo się różnią, coś je jednak łączy. Każda z nich jest niepokorna...

Nie będę zdradzać, kiedy i w jakich okolicznościach splotły się losy tych trzech dziewcząt.

Napiszę tylko, że książka nie traktuje tylko o walce o równouprawnienie, o trudnej drodze do zdobywania wiedzy na równi z mężczyznami kobiet z końca XIX wieku.
Pokuszę się o stwierdzenie (może dość odważne i sprzeczne z założeniami autorki), że to kryminał z przepięknym wątkiem uczuciowym w tle. W otoczeniu Krakowa czasów zaborów. Muszę tu również wspomnieć, że Agnieszka bardzo pięknie opisuje tamte czasy, tamte klimaty i krajobrazy.
Trudno mi jest się oprzeć porównaniu z Orzeszkową (Aguś! Przepraszam, ale masz talent do opisów jako i ona, tylko robisz to w formie absolutnie jadalnej i bez zbędnych ozdobników).

Mimo, że preferuję lektury książek traktujących o czasach współczesnych, to tą pozycję przeczytałam nie tylko z ogromnym zainteresowaniem i przyjemnością, ale również jednym tchem.

Pewnie nasuwa się Wam, czytającym te słowa, czytelnikom, czy gdyby Agnieszka nie była moją koleżanką, to czy sięgnęłabym po "Niepokorne"?
Na pewno!
Skusiłby mnie wygląd zewnętrzny książki.

Wiem, że nie ocenia się książek po okładkach, ale tej po prostu trudno się oprzeć.
Bardzo mocno kusi, przyciąga wzrok i obiecuje treść adekwatną do grafiki - delikatnej jak batik...

Skąd porównanie z batikiem? Odpowiedź znajdziecie  w książce.

A na zakończenie mogę jedynie napisać: polecam lekturę "Elizy" z czystym sumieniem każdemu czytelnikowi. To będą piękne chwile spędzone w innym wymiarze czasu...

Czekam teraz niecierpliwie na kolejna części cyklu, czyli na "Klarę" i "Judytę".

Moja ocena w skali od zera do dziesięciu?
10/10

12 komentarzy:

  1. Zapisałam do przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Brzmi bardzo zachęcająco - dziękuję Moniko.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tereniu - bardzo proszę :-) Warto przeczytać.

      Usuń
  3. No no no. Bardzo ładnie ujęłaś w słowa zarys fabuły - zgadzam się z nią w 100% :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zawsze chętnie sięgam po nowości wydawnicze, toteż zapisuję sobie tytuł książki.
    Serdecznie pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małgosiu - zapisz i skorzystaj, bo naprawdę warto :-)

      Usuń
  5. oj, zanęciłaś...
    KonKata

    OdpowiedzUsuń
  6. Moniko, bardzo Ci dziękuję za ciepłe słowa i cieszę się, że książka przypadła Ci do gustu. Co do okładki - zgadzam się. Jest przepiękna, ma klimat i wiąże się w tak oczywisty sposób z Elizą Pohorecką, że nie mogłabym wymarzyć sobie wspanialszej. Pozdrawiam gorąco,
    Agnieszka Wojdowicz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agnieszko - to ja Tobie dziękuję - za piękne i niezapomniane chwile z "Elizą" :-))

      Usuń

Dziękuję, że chcesz pozostawić po sobie ślad :-)