Nasza psyche jest tak dziwacznie skonstruowana, że bardziej pamiętamy i skupiamy się na tym, co niekoniecznie jest miłe.
Dłużej pamiętamy nasze porażki, niż sukcesy.
O rzeczach pozytywnych szybko zapominamy.
Niektórzy wręcz nawet celebrują swoje niepowodzenia!
Znam kilka osób, których głównym i nadrzędnym celem życiowym jest wieczne stękanie , narzekanie i udowadnianie, że im jest najgorzej na świecie. I paradoksalnie czerpią z tego jakąś chorą satysfakcję.
Im jest im gorzej, tym jest im lepiej ;-)
Na szczęście świat nie składa się głównie z takich paranoików - są też ludzie, którzy potrafią cieszyć się życiem.
Warto jest pamiętać miłe chwile.
A co zrobić, żeby ich nie zapomnieć?
Nic wielkiego, wystarczy stworzyć sobie swój własny Słoik Szczęścia ;-)
Słoik Szczęścia wymyśliła kilka lat temu Elizabeth Gilbert.
Bardzo spodobała mi się ta zabawa. I postanowiłam się przyłączyć.
Polega ona na tym, że każdego dnia wieczorem zapisujemy na karteczce jakąś miłą chwilę z mijającego dnia. To może być drobnostka, która sprawiła, że chociaż na chwilę poprawił nam się humor. Karteczkę wkładamy do słoika.
Nawet w tak zwane "złe dni" może się przytrafić coś zaskakująco dobrego i sympatycznego. Ważne jest, żeby to zauważyć i zapisać.
Robimy tak codziennie, przez cały rok.
Po tym czasie wyjmujemy karteczki i czytamy...
Krótko mówiąc - świetna zabawa "Ku pokrzepieniu serc".
Obie z Anią zrobiłyśmy sobie nasze Słoiki Szczęścia.
Ten jest mój:
Na etykiecie, po drugiej stronie napisałam takie małe przesłanie z dedykacją dla mnie : "Uwierz w siebie".
Mój słoik jest robiony "pod dzieci"(kwiatek, koronki, perełki ;-) ), ponieważ zabieram go na zajęcia robótkowe do pracy i już wiadomo, co moje panny będą jutro robić.
Słoik Ani jest zdecydowanie bardziej eklektyczny i oszczędny w treści:
Nawiasem mówiąc - bardziej mi się podoba ten jej, niż mój własny ;-)
No to jak? Nabrał ktoś chęci na osobisty Słoik Szczęścia? Czy jak kto woli: uwspółcześnioną wersję Pollyanny? ;)
Link do wydarzenia na FB
Link do wydarzenia na FB
Świetny pomysł - w zeszłym tygodniu sama myślałam o zapisywaniu w notatniku szczęśliwych chwil - słoik to rewelacyjny kolekcjoner momentów - nie uciekną :D
OdpowiedzUsuńAniu - mnie też przypadł ten pomysł ze słoikiem do gustu. Wyobraź to sobie: różnokolorowe karteczki, gromadzone dzień w dzień... Toż to taki energetyczny patchwork, że aż serce rośnie ;)
UsuńSłyszałam o słoiku szczęścia, jednak ja wolę pozostać przy swoim Projekcie Life i tam zatrzymywać wszystkie piękne chwile z każdego dnia i tygodnia :)
OdpowiedzUsuńAnek - Projekt Life to o ile się nie mylę, pomysł dla osób scrapujących. Więc nie dla mnie ;-)
UsuńAnia ma świetny słoik!
OdpowiedzUsuńA jak ma się kupę szczęścia i nie ma alzheimera, to chyba już słoik niepotrzebny, co?
Jo - jak się ma kupę szczęścia, to tym bardziej warto gromadzić (tę kupę) ;-)
UsuńŚwietny pomysł na poprawę humoru choćby maleńkimi sukcesami.
OdpowiedzUsuńMałgoś - bo o to właśnie chodzi - maleńkie radości skomasowane w jednym miejscu to w sumie ogrom szczęścia :-)
UsuńPomysł bardzo dobry. Nawet mam zdekupażowany słoik, muszę tylko zrobić do niego jakieś przykrywadełko, coby się te karteluszki nie zakurzyły.
OdpowiedzUsuńPowinnam tam chyba dopisać ...i dokończonych projektów;)))
Miłego;)
Aniu - przykrywadełko możesz zrobić takie, jak moja Ania - z papieru do pieczenia ;-) Wprawdzie jej jest na pokrywce od słoika, ale jak pod spód podkleisz tekturkę, to też spełni swoją rolę. No i słoik znajdzie swoje zastosowanie :-)
UsuńNitek już nie zbieram, więc słoik TUSALowy może do tego celu mi posłużyć . Stoi pusty.
OdpowiedzUsuńBasiu - gromadzenia nitek nigdy nie rozumiałam, szczerze mówiąc. Nie bardzo wiem, czemu to miało służyć. Natomiast zbieranie dobrych chwil dnia codziennego, to dobry trening pozytywnego myślenia :-)
UsuńDobry sposób na skupianie sie na tym co było dobre :)
OdpowiedzUsuńAtaboh - bo o to w tej zabawie chodzi - pobudzenie naszych mózgów do pozytywnego myślenia i postrzegania świata ;-)
UsuńWiem, wiem... chyba powinnam sobie taki wykonać :) a potem zachęcić m łodzież na zajęciach :)
UsuńEj! NO rób! Już myślałam, że wykonane :-D
UsuńJa już mam! W tamtym roku założyłam sobie "słoik sukcesów" i w tym roku zaczęłam go zapełniać na nowo. Paski wkładane do środka można zwijać w słodkie gwiazdki - na koniec roku z takich gwiazdek zrobiłam sobie łańcuch na choinkę ;-)
OdpowiedzUsuńLandOfLaces - o widzisz! To jest świetny pomysł! Wprawdzie mam zamiar zwijać papierki ze swoimi dobrymi myślami w ruloniki, ale idea gwiazdek jest warta przemyślenia :-)
UsuńFajny pomysł z gwiazdkami :) tyle, że chyba mamy je pod koniec roku przeczytać ponownie :) tak to rozumiem. Więc gwiazdki trzebaby zwijać dopiero pod koniec roku :) fajnie zobaczyć jak długi łańcuch nam wyjdzie :)
UsuńAtaboh - czyli pomysł zrealizowałaś? :-D
Usuńjak zaczęłam czytać to zaraz pomyślałam o Pollyannie, a tu na końcu wpisu i o niej mowa, chyba coś takiego i mnie by się zdało, ale czy słoik? muszę pomyśleć....
OdpowiedzUsuńKasiu - słoik, pudełko, woreczek... Nieważne w czym zbierasz, ważne żeby zacząć i konsekwentnie kontynuować ;-)
Usuńworeczek, hmmm , ty to masz pomysł, jeden taki w szufladzie z bielizną sie pląta
UsuńKasiu - czyli nie ma wymówek - do dzieła :-D
UsuńPomysł naprawdę dobry ,tylko w tej systematyczności trzeba jakoś wytrwać.pozdrowionka
OdpowiedzUsuńAagaa - mam nadzieję, że dam radę :-) To tylko chwila, żeby pomyśleć. A ile z niej przyjemności :-)))
UsuńTo naprawdę świetny pomysł na zatrzymanie tych ulotnych chwil, a przez cały rok na pewno dużo się ich uzbiera:))
OdpowiedzUsuńTaki słoik podarowałabym mojemu mężowi, bo coś ostatnio czarno widzi, za długo i za często ogląda program pana Jacka na Super Stacji i przesiąkł już na wylot tym ludzkim narzekaniem na wszystko i na wszystkich:((
Serdecznie pozdrawiam:))
Małgosiu - a może róbcie we dwoje swoje słoiki? Tak jak my z Anią? To może być bardzo fajna zabawa/integracja ;-)
UsuńPollyannę do dziś bardzo lubię
OdpowiedzUsuńOsobiście słoika nie potrzebuję, rzadko ogarnia mnie czarna wizja ale czytając powyższy tekst miałam ochotę taki słój postawić ślubnemu.Nie lubię maruderów.A jeszcze bardziej podoba mi sie pomysł z któregoś z komentarzy aby za rok z takich karteczek zrobić łańcuch.Piękna byłaby taka optymistyczna choinka
Pozdrawiam z uśmiechem:)
Vipek - też rzadko miewam ponure nastroje, ale nie chcę zapominać tych przyjemnych - one są takie ulotne. I stąd pomysł, żeby zrobić sobie taki słoik :-)
UsuńPomysł świetny. Mój pewnie pękłby od tych karteczek już po dwóch miesiącach. Mnie każda drobnostka cieszy i szybko poprawiam sobie takimi chwilkami humor. Wiesz- wiewiórki, gwiazdy, smak chleba ze smalcem, uśmiech Jaskóła, merdanie Bezki.... duuuuużo takich momentów mam podczas każdego dnia:) Przeważają te złe chwile.
OdpowiedzUsuńSukcesy? No dobra, ale odczucie: "mam sukces" sukcesu" jest względne. Tych maluteńkich jest dużo, tych wielkich prawie wcale, ale chyba już mi na nich nie zależy.
Życzę Wam, żeby Wasz słoiczki trzeba było "powielać' kilkakrotnie w ciągu roku:)
Mam przekręt w poprzednim komencie- oczywiście dobre chwile przeważają nad tymi złymi. Jest ich o wiele, wiele więcej- o tak powinno być
OdpowiedzUsuńJaskółko - też mam wątpliwości, czy ten rozmiar słoika będzie odpowiedni. Podobnie jak Ty - umiem i lubię cieszyć się drobiazgami. Wielkie sukcesy, to potem wielki problem - jak ten sukces hodować i o niego dbać, żeby nie zamienił się w porażkę. Wolę te drobne przyjemności ;-)
UsuńBardzo fajny pomysł, nieskomplikowany i prosty, a jakże użyteczny :)
OdpowiedzUsuńHanna - ano właśnie. Warto wdrożyć go w życie :-)
UsuńJa kiedyś zbierałam resztki mulin do kubeczka.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Anna - pewnie w ramach zabawy TUSALowej? To teraz zamień niteczki na karteczki ;-)
UsuńSłoik szczęścia. Za chwilę ferie, więc zapisałam do wykonania w wolnej chwili. Oby był skuteczny. ;-)
OdpowiedzUsuńAgnieszko - przypomnę Ci ;-) Za tydzień - masz jak w banku :-D
UsuńDo tego czasu rozejrzę się za szkłem i całą resztą oraz za ustronnym miejscem, z dala od kocurzyc, bo stłuką. ;-)
UsuńAgnieszko - to nie musi byś słoik. Przecież można wprowadzić modyfikację: pudełko, woreczek, plastikowy pojemnik. Ważne jest, żeby regularnie go "karmić" ;-)
Usuńrewelacyjny pomysł!
OdpowiedzUsuńSandrynko - bardzo! Zmusza do pozytywnego myślenia. No i spać się idzie w dobrym nastroju :-)
UsuńWyborny koncept! Oczyma wyobraźni widzę swoje "dobre chwile" w szklanej kuli :). Warto dołączyć do pozytywnie nastawionych.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Kasia z Olsztyna.
Kasiu - dołączysz? Cieszę się :-))))
UsuńŚwietne. Po feriach odgapiam osobiście i zawodowo - genialny pomysł :-)
OdpowiedzUsuńSylwka - plagiatuj - nie Ty pierwsza i nie ostatnia ;-)))
Usuńpomysł fajny
OdpowiedzUsuńAnna - fajny i pozytywny :-)
UsuńAto - jestem Twoja cichą fanką /od lat/- lubię Twoje poczucie humoru - a ten pomysł bardzo mi odpowiada - tez umiem cieszyć się drobiazgami - tylko czy wytrwam w zapisywaniu ? - postaram się - dzięki za podzielenie się tym pomysłem -
OdpowiedzUsuńserdeczności Wanda
Wando - dziękuję za miłe słowa :-) Co do słoika - spróbuj - jak nie zaczniesz, to się nie przekonasz :-)
UsuńJUŻ! Mam już swój skarbczyk na dobro, wybrałam upominek od przyjaciółki. Skrytka w postaci książki, spora, bo zakładam, że tych dobrych zdarzeń będzie jednak sporo :). Ponieważ jestem miłośniczką książek, taka forma "słoika" wydaje mi się wielce trafiona. Dziś wrzuciłam pierwszą karteczkę i tym samym dołączyłam do grona. Pozdrawiam cieplutko, Kasia z Olsztyna.
OdpowiedzUsuńKasiu - cieszę się bardzo! Pomysł z książką super! Wytrwałości życzę :-)
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńpodoba mi sie:)
OdpowiedzUsuń