sobota, 3 września 2016

Nie samym paczłorkiem człek żyje

No właśnie!
Jak w tytule.
Czasem zaistnieje potrzeba odskoczni od szycia. Niekoniecznie tak sama z siebie ta potrzeba się pojawia.
Nie ukrywam, że zarażona zostałam przez moje trzy koleżanki, a szczególnie przez jedną, znaną powszechnie w paczłorkowym świecie jako Lenka :-)
Lenka jest paczłorkarą że hohoho! Niestety niezblogowaną, więc musicie mi wierzyć na słowo.

Otóż rzeczona ta przemiła pani podsunęła mi pod nos coś, co zupełnie nie ma nic wspólnego z szyciem.
No może na siłę igłę można podciągnąć pod szycie :-D
Był to naszyjnik koralikowy.
Taki, że kopara mi odpadła i tradycyjnie stwierdziłam, że to zupełnie nie dla mnie.
Ale...
Ale jak zobaczyłam kolejne i dość szybko przybywające etapy pracy, to zwyczajnie pękłam i zapytałam krótko i węzłowato:
- Jak to się do cholery robi, bo czuję, że muszę - inaczej się uduszę!
Odpowiedź dostałam szybką i konkretną.
Prościzna! Zwykły peyot na igle!

Tjjjaaaa...
Jak ktoś parę lat temu koraliki porzucił, to mu się zwoje mózgowe odpowiedzialne za dzierganie naszyjników co nieco zastały i zdrewniały...
Ileż ja się naklęłam...
Ileż ja krwistych i soczystych takich tam w przestrzeń posłałam...
Aż w końcu dziecko me młodsze, czyli Anna zlitowało się nade mną i przypomniało mi, jak się igła NIE SZYJE tylko DZIERGA.
Zapewniam Was, że była NAPRAWDĘ baaardzo cierpliwą i nad wyraz skuteczną nauczycielką otępiałej matki swej...
Po okropnie długim kwadransie pojęłam o czym ona do mnie rozmawia i jakoś poszło.
Ba! Mało tego!
Aniusi też się wzór spodobał i umówiłyśmy się, że dziergamy to samo, synchronicznie, ale z różnych kolorów.
Aha! Kolorystykę obu wybrała skrupulatnie Ania, nie ja.
I tak oto, mamy dwa przepiękne naszyjniki:


Zielony robiła Ania...

... niebieski jest hand by me:



Kot Lucjusz bardzo chętnie nam pomagał przy robocie, więc w nagrodę robił za modelkę:

Chociaż czuł się ciut znudzony...

I teraz taki mały paradoks:
robiłam niebieski naszyjnik - na rozpoczęcie roku szkolnego poszła w nim Ania (pasował jej do stroju):

Ania robiła zielony - na rozpoczęcie roku szkolnego poszłam w nim ja (pasował mi do ciuchów):

Obie, niezależnie od siebie, wzbudziłyśmy furorę naszymi ozdobami naszyjnymi:


W sumie, nieskromnie stwierdzę, że wcale się nie dziwię :-D

Bo są oryginale, niepowtarzalne i po prostu super!
Nie pamiętam kiedy byłam tak obmacana przez koleżanki z pracy (koledzy na szczęście trzymali ręce przy sobie).

A Ania przeżywała mniej więcej to samo u siebie w szkole:


Kto by to pomyślał: zwykłe koralki nawleczone na żyłkę, a tyle emocji wzbudzają...
Zachęciłam się tak spektakularnym efektem działania i mam zamiar zrobić sobie kolejny.
Tym razem pomarańczowy.
Nic, tylko znaleźć ochłap czasu, usiąść i wydziergać :-)
Zwłaszcza, że Ania już mi rozpisała schemat, dobrała i naszykowała konkretne koralki.
Tak więc w ramach relaksu po dźwiganiu setek kilogramów bezpłatnych podręczników i ćwiczeń, zasiądę i se dziergnę pomarańczkę.
O! Bo przecież nie samym paczłorkiem człek żyje ;-)

Ps: zdjęcia (pomysł, aranżacja, wykonanie i obróbka) są autorstwa mojej młodszej córki, czyli Anny, poważnej uczennicy klasy trzeciej gimnazjum :-)

38 komentarzy:

  1. Piękne Siostro! Ten zielony to dla mnie? :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaraza się rozłazi po kraju :) Wszystkiemu winna Beata z Budzikowa, która pokazała naszyjnik na warszawskim spotkaniu kołderkowym.
    Piękne bliźniaki !!!
    Ja bluzgałąm tylko z powodu żyłki wędkarskiej, którą szyłam mój komplet :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tereniu - Beata, Ty i Lenka... Trzy moje kochane zarazy :-DDD Żyłka na szczęście jakoś się mnie słuchała i chętnie szyła ;-)

      Usuń
  3. Zdolna z Ciebie dziewczyna..koraliki to nie moja dzialka .Naszyjniki wyszyly przeslicznie.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alicjo - dziękuję! Ale to dzięki mojej Ani powstał mój niebieski :-) Gdyby nie ona, to cisnęłabym to w kąt i już :-D

      Usuń
  4. bardzo ładne są te naszyjniki - też się na nie czaję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Madziula - to do dzieła! W miarę szybko się dziergają, a efekt powala ;-))

      Usuń
  5. Potwierdzam, że są przepiękne!!! Sama chciałam sobie taki kiedyś wydziergać, jednak zawsze coś tam było pilniejsze... a teraz jak patrzę na Twój to znowu mi się chce, tylko nie mam z czego. Stwierdziłam jakiś czas temu , że jednak do koralików mnie nie ciągnie i wyprzedałam/rozdałam wszystko co z nimi związane :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu - no to może kup sobie koraliki tylko na jeden naszyjnik, a potem zobaczysz, czy dalej Cię ciągnie do dziergania :-)

      Usuń
  6. Świetne! A schemat gdzieś znaleziony czy Wasz osobisty? Bo przyznam, że i mnie się zachciało przypomnieć sobie koralikowanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiniu - to zwykły peyot :) Efekt wypukłości uzyskuje się dzięki zastosowaniu różnej wielkości koralików ;-)

      Usuń
  7. Absolutnie śliczne! Oba! Trudno byłoby zdecydować się na jeden z nich :-) Piękne są :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PatchTworki - dziękuję! My się wymieniamy - Ania bierze mój, a ja się lansuję w jej ;-)

      Usuń
  8. Cudne są i wzbudzają chęć " miecia".Chyba wytaskam karton z koralikami co to je kilka lat temu moje dziecię pochowało i zacznę się do nich modlić.Tylko najpierw muszę opanować peyota bo robiłam szydełkiem.
    Wzór Waszego autorstwa czy z sieci?
    Pozdrawiam sympatycznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Vipek - to peyot z trzech wielkości koralików.
      Ps: zerknij na maila ;-)

      Usuń
    2. łał , dziękuję bardzo :)

      Usuń
  9. Ania w klasie trzeciej gimnazjum... nie do wiary!Niedawno taki podlotek, a teraz panna:)Przepiękne naszyjniki. Druga rzecz po patchworku, gdzie wysiadam. Nawet nie podejmuję próby, ale oglądać i podziwiać lubię. Ciekawa jestem pomarańczowego. Z jakimi kolorami zostanie pomarańczowy zestawiony:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaskółko - otóż pomarańczowy został zaczęty i... spruty :-D Kolorystyka była do bani. Ale robię inny, z domieszką czegoś, co może udawać pomarańczowy :-D

      Usuń
  10. Gdybym Ci ja miała takie zarazy jak Twoje w pobliżu dla takiego efektu dałabym się nawet zarazić koralikami;)Piękne naszyjniki!
    Serdeczności przesyłam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iwonko - bardzo żałuję, że nie mieszkasz bliżej mnie. Mogłybyśmy zarażać się wzajemnie :-))

      Usuń
  11. nie dziwię się Twojemu nieskromnemu stwierdzeniu, odlot tak ogólnie mówiąc!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Trudny wybór, który piękniejszy.Zaraża na odległość ;) Słowem przepadłam...Gdzie mogę szukać wzoru? Co i jak,bo choć szyję, to takiego cudeńka nie robiłam.Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Trudny wybór, który piękniejszy.Zaraża na odległość ;) Słowem przepadłam...Gdzie mogę szukać wzoru? Co i jak,bo choć szyję, to takiego cudeńka nie robiłam.Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Przepiękne, przekłuwają uwagę a kotek wygląda w nich jak książę <3

    http://wiktoriamigdar.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Śliczne są! Baaardzo mi się podobają i oba pasowałyby do moich ciuchów :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Frasiu - no cóż... Muszę Cię zmartwić - oba nam pasują i nie oddamy :-D

      Usuń
  16. Śliczne oba. Podziwiam za pomysł i wykonanie. Jednak nie wydaje mi się, że tak każdy może :D

    OdpowiedzUsuń
  17. No dobra - myślałam że to Twoje. Ale czytam o Ani i uwierzyć nie mogę że Ona też popełniła! Synchronicznie dziergałyście i obu Wam wyszło tak samo pięknie! Gratuluję zdolnej Córki przezdolna Matko.

    OdpowiedzUsuń
  18. Pomarańczowy!? Zróbcie dwa! ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Jeju to jest piękne! oba bez wyjątku! podziwiam!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że chcesz pozostawić po sobie ślad :-)