Tym razem, dla odmiany, coś małego i relaksującego po stresach narzutowych.
Wiedziałam dokładnie co to ma być, bo zakochałam się do bólu w pewnym obrazku.
Jak go zobaczyłam na zdjęciu w gazecie, to od razu wiedziałam, że mój ci on będzie!
No i jest:
Szyty moją ukochaną metodą PP. (paper piecing dla niezorientowanych).
PP to paper piecing, czyli mówią całkiem jasno - szycie po papierze.
Najpierw wzór się drukuje lub (jak w moim przypadku) kseruje się, wycina:
Dobiera materiałki i siada się do maszyny:
Generuje się w czasie szycia kilogramy końcówek nici:
A po niewielu godzinach można odtrąbić sukces:
Następnie szuka się odpowiedniej, pasującej do całości rameczki:
Później dodaje się detale, czyli w tym przypadku dzioby, oczka i nasionka dla sikorek:
Następnie lekkie pikowanko i można podziwiać zbliżenia:
No i teraz dane techniczne:
- wzór (Tannenmeisen) mam z gazety "Patchwork Magazin" nr 06/2016
- wielkość gotowca: 40 cm na 40 cm
- szyć zaczęłam w sobotę, 5.11 o godzinie 16:50. Po godzinie zrobiłam sobie przerwę do następnego dnia, do ok 11:00. A szyć skończyłam o 13:30. Jak łatwo policzyć uszycie wierzchu zajęło mi około 3 godzin i 40 minut :-D Potem, z doskoku, szybkie kanapkowanie, pikowanie i lamówkowanie.
A dziś sesja zdjęciowa. Nawet okoliczności przyrody jakoś się dopasowały:
Sikorki na obrazku nakarmione, te w realnym świecie też.
No to można iść szyć coś nowego :-D
Ata, 40 x 40 cm a roboty od metra i trochę.Ale bardzo mi się to podoba.
OdpowiedzUsuńPogodne, czytelne i oko cieszy.To będzie tylko jako obrazek czy może jako "fasada" ozdobnej podusi?
Okrutnie pracowite z Ciebie stworzenie.
Miłego;)
Aniu - to obrazek na ścianę :-)
UsuńCzy obrazek czy podusia - prześliczne dzieło! No i te sikorki - cudne:))
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:))
Małgosiu - to obrazek. Czyli kolejna durnowieszka-kurzołapka ;-)
UsuńPiękny efekt końcowy:) Widać Moniko
OdpowiedzUsuńw każdej Twojej pracy ile serca wkładasz:) Pozdrawiam
Marzenko - bardzo Ci dziękuję :-)))
UsuńObrazek śliczny! Sikorki jak żywe! Zdolności i cierpliwości - zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
jak dla mnie to szyłaś w tempie lukstorpedy!
OdpowiedzUsuńFajne:) Technikę poznałam-teoretycznie- i zrezygnowałam. Mimo wszystko potrzebny jest ktoś na żywo do prowadzenia "za rękę". Chodzi za mną sikorka, ale haftowana. Ciekawa jestem co wymyślisz. Sarny? Zające? Renifery świąteczne? :):):)
OdpowiedzUsuńAleż piękny obrazek, gratulują pomysłu i talentu, piękne rzeczy!
OdpowiedzUsuńświetne!
OdpowiedzUsuń