niedziela, 27 grudnia 2009

No i po...

Było i się skończyło. Szkoda. Lubię te święta. Ta niepowtarzalna mieszanka zapachów i smaków... Kolorowo i ciepło, chociaż zimowo, a właściwie pluchawo.
Jak minęły moje święta?
Ano jakoś...
W nocy z 24 na 25.12 miałam włamanie do domu!
Stwierdziłam to rano, po przebudzeniu.
Co zginęło?
Nic nadzwyczajnego...
Tylko MÓJ GŁOS!!!
Ukradli mi!! Całkiem!!
W zamian bandyci zostawili kaszel!
Szeptałam przez cały pierwszy dzień Świąt.
Myślicie, że ktoś mi współczuł?
Gdzie tam!
Mam wredną rodzinę!
Mój bezgłos wpędził ich w głęboką euforię!
I to jak!!
Siedzimy sobie przy stole i w pewnym momencie mój tata zwraca się do swojego zięciaszka ze złośliwym uśmieszkiem:
-Słuchaj! Jak ty to zrobiłeś? Uciszyć własną żonę! Ja całe życie próbowałem i nic!!

No kurna!! Szacun normalnie! Własny, rodzony ojciec!!

-Mam do niej pilota...
-A kiedy oddasz jej głos? Po świętach? - zainteresowała się Rabarbara.
-Nieeeee. Po nowym roku!

Wiecie jak ja cierpiałam?? Spróbujcie się śmiać szeptem! Myślałam, że się rozpuknę! Sadyści!!
Wieczorem głos zaczął mi cudem wracać.
Baaaardzo powoli, ale jednak zaczęłam być mniej intymna w swoich wypowiedziach.
-O! Widzę, że cię jednak ojciec podgłośnił - stwierdziła empatyczna inaczej Aśka.

Głos już mam. Cokolwiek namiętnie niski i głęboki, ale MAM!

A teraz prezenty ;-)
Na początek pokażę Wam jakie śliczne kartki dostałam od dwóch koleżanek.
Pierwsza wykonana techniką pergamano przez Elę (kacpur)

A druga od Klaudii podpisującej się jako Klarcia
Dziękuję Wam bardzo, moje kochane dziewczyny!!

Najbardziej na prezenty czeka Ania. Dostała to, co sobie wymarzyła (no nie wszystko, bo Mikołaj nie ma prywatnej mennicy ;-)).
Na liście życzeń była też książka. Najnowszy "Mikołajek".
Dostała.
A jakże.
Przyszłam do niej rano, zanim wstała z łóżka, pierwszego dnia świąt i zaszemrałam szeptem:
-I jak? Ciekawy ten "Mikołajek"?
-No - uśmiechnęło się dziecię.
-To masz co czytać - stwierdziłam z zadowoleniem.
-Eeeee...
-No co?
-Ja już przeczytałam...
-COOOO??? Kiedy??
-Zaczęłam wczoraj wieczorem, a dziś rano skończyłam.
Czasem to ja się jej boję! Ona nie czyta książek, nie łyka ich!! Ona je po prostu ŻRE!!
Teraz obrabia Pottera. Część 4.
5 i 6 ze względu na młodociany wiek pani Ani, Aś nie chce jej pożyczyć. I słusznie.
Ania zawsze dostaje w pierwszy dzień świąt torbę słodyczy.
Paczki, a właściwie paki dostają wszystkie nieletnie dzieci nauczycieli mojej szkoły.
W tym roku paczuszka była rozmiarów słusznych.

Kiedy już nie można było sięgnąć do skarbów od góry, Ania wzięła się na sposób i...
Taaa... Potrzeba matką wynalazków ;-)

Teraz prezent mojego taty.
Nie wiedziałam, co ma dostać. Czarna dziura w mózgu.
Do czasu.
Mam znajomego. Człek ten żyje między innymi z rybiego nierządu. Mnoży te płetwiaste, a potem sprzedaje, bądź wtrynia rybska mniej lub bardziej chętnym osobom.
Od dawna chcąc mnie nieudolnie wkurzyć rzuca tekstem:
-Dam ci ryba!
-Nie chcę ryba!
-To dam ci dwa!
Tak też i było tego dnia, kiedy to zadzwonił do mnie w celu bez celu.
I znowu usłyszałam:
-Zołza! Dam ci ryba!
-Oooo! Serio?? Chcę! - olśniło mnie w ułamku sekundy.
-Eeee?? - koleś się zdziwił. Nie spodziewał się takich słów ;-)
-No chcę ryba! Nie dla mnie! Dla taty!
-Dla taty? - ostatnie dwa słowa powiedzieliśmy chóralnie.
-Ty mi powiedz, czy ten ryb może sobie żyć w kuli, bo to tak ładniutko wygląda.
No i się zaczęło!!
Wykład na temat szkodliwości stosowania kuli w hodowli bojownika trwał ok 11 min!
A więc: kula absolutnie wykluczona! Bo ryb dostanie kręćka, a łypiąc ciągle jednym okiem w wypukłe, czy też z jego perspektywy wklęsłe szkło nabawi się wady wzroku. Poza tym musi być przykryty od góry, bo wyskakuje w celu zaczerpnięcia powietrza, bo oddycha tym naszym, a nie tym rozpuszczonym w wodzie tlenem. I nie chodzi o to, że łupnie na dywan, tylko o różnicę temperatury między wodą a powietrzem - zbyt duża może spowodować to, że rybsko się zakaszle, albo kataru dostanie.
Ponieważ perspektywa chodzenia z rybą na wizyty u okulisty, psychiatry i pulmonologa słabo mnie nęciła, zgodziłam się na zakup akwarium. Z przykryciem.
Rzeczony znajomy wynalazł na allegro godne bojownika lokum. Pojechałam. Kupiłam.
I....
Naszła mnie mocno spóźniona refleksja:
"Ojciec mnie zatłucze! Bez konsultacji (z nim, bo z sis i Asiem się porozumiałam) wrobiłam go w ryba! Łeb z płucami mi urwie! Żegnaj życie!"
Ale jak się powiedziało "A", to trzeba dalej brnąc w ten alfabet.
Z racji gabarytów i małej poręczności prezentu zapakowałam tylko wieko razem z filtrem, termometrem i siatką na ryby.
Wtryniłyśmy z młodą to i inne prezenty pod chojaka i pozostało tylko czekać...
-Aśka! Pamiętaj! Najpierw daj dziadkowi tą paczkę! Tu jest piżama. Chciał. To go może dobrze usposobi.
-Dobra! - Baśka poczuwała się jako współwinna do ratowania mi skóry.

Aż w końcu najdeszła wiekopomna chwiła....
Tata dostał paczkę...
Siedziałam na wdechu. Aś też.
Tata otworzył paczkę i..




Się zdumiał:
-Ja nigdy nie hodowałem rybek!
-To zaczniesz!
-A skąd ten pomysł?
-To nie ja! To Mikołaj!
Nie kłamałam! Ten znajomy dziwnym zbiegiem okoliczności ma na imię tak, jak ten szczodry święty ;-)
-Mikołaj??
-Yhy! Resztę prezentu zaraz ci przyniosę, bo się nie zmieścił, a rybka z roślinkami przyjedzie po świętach.
I wiecie co?
Tata bardzo się ucieszył z tego wariackiego prezentu!
Ba! Stwierdził nawet, że jak mu wyjdzie z bojownikiem, to wykopie w ogrodzie staw. I będzie hodował karpie. Na święta ;-D

Teraz ja...
Pamiętacie "Zakłady"?
To co dostałam?













Noooo????













Dyskietkę??


















Nie...



















Notes??



















Nieeeeeeeee.......


















PENDRIV'A!!! 8GB
Ha!!! Mam! Mój ci on!! Osobisty!! Tralalalala!!

A na zakończenie podenerwuję Laurę i Dagny.
Bransoletkę se dziergnęłam

Robiłam już ten wzorek , ale teraz zrobiłam srebrną niteczką.
REXANA jest świetna! Samo się z niej normalnie robi. I po raz pierwszy odważyłam się dodać do niej koraliki.
Jak wyszło? Oceńcie same.

25 komentarzy:

  1. Musiałaś dostać, co chciałaś, za łatwy prezent wymyśliłaś, to i nie było niespodzianki :-) A może właśnie była????

    Ściskam świątecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uff!!! odetchłam z ulgą!!!! Znów niecierpliwie przewijałam posta! No i super prezent! Ale kapitalnie!!! Dla Ojca też niesamowicie! Oj, będziesz miała z rybkami teraz ubaw i z Tatą. Zabawa przednia!!!
    Tylko głosu nie nadwyrężaj!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. No nie!Znowu palpitacji serca dostałam jak zaczęłam Twojego posta czytać!!!!Ale póżniej to już było tylko śmieszniej!
    Zdjęcia Ani w torbie-rewelacyjne!
    I baaardzo podoba mi się bransoletka!
    Pozdrawiam Cię serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  4. Bransoletka jest cudowna :)
    Gratuluję udanego, wymarzonego prezentu!
    Twoje posty czyta się jak dobrą powieść ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. ~Historia z ojcem ciekawa. Ale z tym głosem to żart,że się obraziłaś. Chłopaki mają poczucie humoru. Masz kochanego tatę.

    A bransoletka prześliczna!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeszcze dodam, żę ubawiła mnie paka i córcia. Super zdjęcia!A mała jaki ma piękny warkocz.

    OdpowiedzUsuń
  7. Lilka - ja zawsze wymyślam dla siebie łatwe prezenty. Tylko nie zawsze je dostaje ( o czym pisałam kilka postów niżej ;-))

    Aniu - rybcia będzie jedna, bo bojownik to podobno ryba egoistka. I to tata ma się nią zajmować pod dyktando Mikołaja ;-)
    Głosu nie nadwyrężam - za bardzo go lubię :-D

    Agaa i Violu - dzięki :-)

    Laura - nawet diabły mnie nie chcą i z hukiem bramy piekielne na mój widok zatrzaskują ;-P

    Zula - dzięki! Cały czas się nim cieszę i jeszcze go nie "nakarmiłam" - mam czas ;-)


    Huanita - wcale się nie obraziłam. Rozbawili mnie do łez.
    A ten warkocz to jeden z dwóch - drugi niewidoczny tkwi w torbie z drugiej strony łepetyny ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. ehhh no powiedz laptok byłby fajniejszy :) ale 8ka penik też jest niczego sobie :) dobry mikołaj :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Gratuluję wyczekanego prezentu:-)
    Pozdrawiam poświątecznie.

    OdpowiedzUsuń
  10. super, miało być 4 jest 8 ;-))))

    OdpowiedzUsuń
  11. A widzisz, doczekałaś się swojego zamówionego prezentu.Pewnie nieźle zaskoczona byłaś ;)
    Ja zamówiłam sobie czarne rękawiczki a dostałam... komplet bielizny hihi. Jak go odpakowałam od razu przypomniały mi się Twoje perypetie prezentowe, aż się zaśmiałam :)
    Ania w prezentowej torbie wygląda czadowo. Wyciąć otworki na łapki i głowę i przebranie karnawałowe gotowe ;)

    Bojowniki, fajne rybki ale faktycznie trzeba na nie uważać bo lubią skakać. U nas w ten sposób jeden pozbawił się życia bo wyskoczył z akwarium pod naszą nieobecność.
    A zachowują się jak psiaki, jak tylko podejdę do akwarium to podpływają i merdają ogonkami, autentycznie :D Oczywiście czekają na żarełko, głodomorki.

    Bransoletka cudo !!!

    P.S. Miło mi,że karteczka się spodobała :)
    I zatęskniło mi się za pergamano :)

    OdpowiedzUsuń
  12. No fajnie miałaś bez głosu. Pewnie śmiesznie było :). Prezent bardzo udany, pewnie się nie spodziewałaś.
    A bojownik to fajna ryba. Mój wprawdzie nie wyskakiwał i filtrów żadnych nie miał, ale chował się zdrowo. ........ aż do spotkania z kotem córki :). Niestety tego spotkania nie przeżył :).

    OdpowiedzUsuń
  13. Ha pendrive dobra sprawa !!
    Ale bransoletka jest cudowna taka szykowna i taka delikatna !!!!
    Zdolna bestyjka z Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Bransoletka- rewelacja. Moniko, Ty mistrzyni piora, jak ja się uśmiałam, "doła"zapodziałam. Toż Ty jesteś "lekiem" na całe zło. Dobrego roku, dla Ciebie i Twojej rodziny

    OdpowiedzUsuń
  15. Dziękuję :-)
    Aż się zarumieniłam...

    OdpowiedzUsuń
  16. Swietny post,ale sie usmialam :-)

    Szczesliwego i zdrowego nowego roku!

    :*

    OdpowiedzUsuń
  17. Ato kochana ciesze sie ,ze dostalas taki prezent o jakim marzylas:))
    bransoletka swietna:))ja to tylko podziwiam bo do roboty raczej sie nie zabiore za duzo zaleglosci zeby zaczac cos nowego:((
    A w NOwym roku zycze Ci duzo zdrowka, radosci z bliskich i przyjaciol, milosci w rodzinie,pogody ducha na codzien, kazdego dnia dobrego humoru i wszystkiego czego jeszcze pragniesz :))

    buziaczki

    OdpowiedzUsuń
  18. Samych radości w Nowym Roku życzę...

    OdpowiedzUsuń
  19. Eeeee, wiedziałam, że dostaniesz pendrajwa. :D

    Bransoletka prima sort!

    A bojowniki bardzo lubią bojowniczki. I budują im śliczne gniazdka i dzielnie pilnują dziatek. ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie wiedziałam, że bojowniki to takie tatusiowate są. Myślałam, że tylko cierniki??

    OdpowiedzUsuń
  21. 1.Bransoletka cudna.Chcę taką.
    2.Z tatą i rybą to fajny pomysł.Hobby zawsze jest dobre.
    3.Mąż w końcu posłuchał.
    4.Uśmiałam sie z opowiastki o Twoim głosie.Dobre.Dobre.

    OdpowiedzUsuń
  22. No i dobrnąłem do końca 2009 roku.
    Twym blogiem trza sie delektować
    I całego od razu nie skonsumować.
    Jestem ciekawy jak potoczyła się dalej hodowla "pstrąga",
    dla którego Twój tata sprzęt z paczki wyciąga.

    OdpowiedzUsuń
  23. No to gratuluję zawziętości w czytaniu!
    I umiejętności w rymowanym pisaniu ;-D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że chcesz pozostawić po sobie ślad :-)