środa, 29 września 2010

Miecio

Miecio...
Przekleństwo mojego życia...
Szwenda się koło mnie od paru ładnych lat. Usiłuję się go pozbyć, ale jak dotąd bezskutecznie.
Może Wy będziecie miały dla mnie jakąś radę?

Chociaż wątpię...

Miecio to twardy gość! I nieustępliwy.
Zwykle bywa spokojny i łatwo go poskromić. Wystarczy wykazać się hartem ducha.
Ewentualnie pokonać go siłą spokoju ;-)
Czasem jednak Miecio ryczy jak ranny lew i rozrasta się w trudny do okiełznania sposób...
Jest wtedy bardzo groźny. Działa jak taran, nie bacząc na trupy gęsto ścielące się u jego stóp...
Właśnie dziś Miecio znowu zaryczał...
A ja?
A ja nie dałam mu rady.
Tak, tak! Przyznanie się do porażki wcale nie jest ani łatwe ani przyjemne.
Ale mimo zażenowania postanowiłam opowiedzieć Wam moją pożałowania godną historię.
Ku przestrodze...

Pojechałam dziś do hurtowni pasmanteryjnej "Pasgala".
W celu po pierwsze zwiedzenia nowej siedziby tejże, a po drugie miałam za zadanie zakup kordonków dla Krzysi , a dla siebie planowałam zanabycie tasiemek.
Miecio wiedząc, ze jadę, bez słowa wcisnął mi się do samochodu, nie bacząc na moje protesty.
Nie pomogły tłumaczenia, że nie mam miejsca w samochodzie zapchanym do granic wytrzymałości makulaturą.
-Oj tam! - skwitował krótko moje marudzenie - jakoś się skurczę i dam radę.
Faktycznie - tak się zdekatyzował, że nie było go widać.
Obiecał mi też, że będzie grzeczny, język za zębami będzie trzymał i wstydu mi nie narobi.
Uwierzyłam mu...
O naiwna ja!!
Jak mogłam???
W punkcie skupu rzeczywiście był cichutki. Przeczekał cierpliwie, aż wybawię się z tambylczym kotem zwanym przeze mnie Złomkiem.
Pewne zainteresowanie wykazał na widok oryginalnego, żeliwnego stoliczka pod maszynę firmy Singer.
Ale cena go zmroziła i nie kontynuował rozmowy.
Natomiast w hurtowni...
No cóż.
Najpierw grzecznie biegał za mną bez słowa prptestu, bo musiałam się zaznajomić z nowiutką siedzibą mojej ulubionej hurtowni.
Kordonków zamówionych nie było. Tasiemki - owszem.
Ponieważ dośc szybko mi poszło, postanowiłam pochodzić sobie jeszcze i dokładnie poznać rozkład Pasgali.
Przyhamowałam przy jednym z regałów, bo zobaczyłam taki dyngs do robienia sznureczków. Traf chciał, że poprzedniego wieczora rozmawiałyśmy o nim z moją koleżanką Sylwią
(o Sylwii będzie jeszcze w tym wpisie). Zadzwoniłam do niej w celu konsultacji. Okazało się, że to jednak nie to urządzonko.
W tym czasie jak rozmawiałyśmy, oko Miecia spoczęło na innych rzeczach na regale..
-O! A co to? weź no ty zerknij.
-Hmmm.. Takie coś do robienia pomponów w kształcie serca.
-FAJNE - Miecio się rozpromienił
-No owszem - przytaknęłam odruchowo.
-I zobacz - drążył Miecio - dwa rozmiary są - mały i duży. Nie zostawiaj tego tu...
-A po cholerę mi to??
-Wymyślisz coś. Taka kreatywna jesteś - cukrzył mi Miecio
-Zamknij się!
-Noooo... Weeeźźź... Nie daj się prosić...
-O NIE! Nie ze mną te numery Bruner!
-Hans - nie masz szans - zachichotał Miecio odkładając pomponikowce. Ale dla odmiany ściągnął z półki inne opakowanko.
-O! A to co??
-A nie wiem.
-To zobacz - wcisnął mi do łapy to coś.
I w ten sposób dałam się wpuścić Mieciowi w kanał...
Miecio cmokał z zachwytem:
-No zobacz jakie to pomysłowe! Czy ty widzisz jak z tym można cudować??
-Milcz!
-Hohoho! Patrz ile tu możliwości! Jeden pakuneczek a pomysłów, że aż strach się bać!
-Odłóż to natychmiast!
-Kup!
-NIE!
-Nooo... NIe bądź taka... Fajne to jest przecież!
-I co z tego?!
-No nic, ale wiesz... Ania się ucieszy... Ona lubi takie wynalazki. Przypomnij sobie jak jej fajnie idzie szycie yo-yo makerem...
Wiedział dziad, jak mnie podejść...
I mam. Nazywa się to "Hana-Ami" Flower Loom.
Jeszcze nie próbowałyśmy z Anią, bo jest zajęta - pisze książkę na konkurs. Jak coś - to ja nie bardzo wiem o co chodzi.
A Miecio?
Miecio po wyjściu z Pasgali pogonił mnie na "szmaty". I również z jego poręki kupiłam trochę tzw "tłustych ćwiartek" po 1 zł za sztukę.
Między innymi takie:

Teraz Miecio śpi. Zadowolony jak nie wiem co!
Ale przed zaśnięciem zapowiedziałam mu:
-Mieciu! Pamiętaj! Już nigdy Ci się nie dam!
-Tak, tak. Ani razu do następnego razu - ziewnął Miecio rozkosznie.
-Przypomnij sobie co było u Ewy na blogu - szepnął jeszcze zasypiając.

No tak...
Będąc na blogu by_giraffe jakiś czas temu zobaczyłam taką zawieszkę (zdjęcie z blogu by_giraffe)



Miecio oglądał sobie ze mną i aż westchnął:
-Oj mieć takie! Miecio by dał Ani i Asi...
-Na szczęście Ania tego nie widzi!
Ale komentarz napisałam właśnie odruchowo w tym duchu.
A Ewa będąc kobietą pełną zrozumienia zaproponowała mi wymiankę!
Co ja zrobiłam, już wiecie z poprzedniego postu.
Kilka dni temu przyszła przesyłka dla mnie!
A w niej wspomniane 2 zawieszki Hello Kitty - jedna z niebieskim, a druga z zielonym kwiatuszkiem.
I tu wyjaśnienie, czemu im nie zrobiłam zdjęć samodzielnie - bo moje panny je zgarnęły ;-DD
Tzn zawieszki ;-)
Ale...
Ale to nie wszystko.
Razem z kotami przyjechało również serduszko.
Jak widać - pełni rolę zawieszki przy komórce :-))
Ale to nie wszystko!
Proszę państwa oto ona! Anielina we własnej mysiej postaci!


Czyż nie jest piękna??? Ma w sobie mnóstwo gracji i wdzięku! Jest bardzo grzeczna i nie sprawia kłopotów ( w przeciwieństwie do Miecia!)
Ewo - bardzo Ci dziękuję za przemiłą wymiankę. dzięki Tobie jestem szczęśliwą posiadaczką wspaniałych drobiazgów tak cudownie umilających te jesienne szarugi :-))

Teraz, zgodnie z zapowiedzią kilka słów o Sylwii.
Sylwia to nowa blogerka! Polecam Wam jej świeżutkiego bloga.
Teraz jeszcze jest w powijakach, ale koleżanka nam się rozkręca i zapewne niedługo zobaczycie więcej jej prac.
A ma dziewczyna czym się pochwalić!
Powiem tylko, że na widok jej koronek klockowych szczęka mi opada na glebę z hukiem! I mam to niewątpliwe szczęście, że mogę je czasem pomacać w realu! Oczami! Bo łapami nie mam śmiałości ;-D
Decu Sylwii to też mistrzostwo! Właśnie Sylwia zaraziła mnie skutecznie tą techniką.
Frywolitki to też jej domena.
Nawiasem mówiąc to właśnie ona usiłowała nauczyć mnie frywolenia na czółenku. I nawet pewne osiągniecia miała w tej dziedzinie.
Ale ostatecznie jak wiecie oddałam serce igiełkowej odmianie tych koronek.

Cóż jeszcze mogę dodać o Sylwii?
Ona też ma Miecia :-DD


Tak więc reasumując: wszyscy (?) mają Miecia - mam i ja!


A na zakończenie proponuję w ten ohydny, rozdeszczony dzień muffiny z jabłkami

Orygnalny przepis znalazłam na blogu Peli

32 komentarze:

  1. murfinki tak apetyczne ,że aż ślinka cieknie :)

    na pocieszenie dodam ,że za mną też chodzi ciągle taki Miecio :)

    pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja Ci powiem, że to całkiem fajnie mieć swojego Miecia.Gdyby nie ON - bardzo dużo przyjemności ominęło by mnie szerokim łukiem. I cieszę się ,że mam swojego Miecia.Zawsze miałam...

    OdpowiedzUsuń
  3. Och Miecia mam i ja :) I oboje wzdychamy za taką pasmanterią jak Twoja i yo-yo makerem.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dodam tylko, że Twój to trochę podstępny jest :)
    Swojemu to ja munsztuk założyłam...

    OdpowiedzUsuń
  5. oj z tymi Mieciami to czasem fajnie, a czasem ciężko wytrzymać. Ale ostatnio razem poszaleliśmy :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Miecio jest wredny!! walczę z nim!! muszę bywać dzielna!!

    OdpowiedzUsuń
  7. No mój to nie Miecio, a raczej jakiś mega Mieczysław ;)
    Wiecznie z nim problemy, ale i tak go lubię ;)
    Prezenty wymiankowe wspaniałe.
    Ta mycha jest powalająca.

    OdpowiedzUsuń
  8. Taaaaa... skąd ja drania znam...
    Do Sylwii zaraz wpadam w celu rekonesansu:)))
    A prezenty... piękne... no i popatrz, wszystko przez Miecia, jak u mnie:))))

    OdpowiedzUsuń
  9. Miecio?... Hmmm, Miecio... Skąd ja go znam???

    OdpowiedzUsuń
  10. Podejrzewam,że jednak Miecio jest zakazny, niczym ospa wietrzna lub grypa. Gorzej, bo ta dolegliwość wraca często i potem przyprawia mnie o zmarszczki na czole, gdy dziwię się po co i dlaczego tyle rzeczy nakupowałam.A gdzie jest ta hurtownia? Zdradż adres, proszę.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. nosz w pinezkę...patrzę sobie na baner..nie no...coś źle mi się Miecio wkleił...ha ha ha
    Mam i ja :):):)

    OdpowiedzUsuń
  12. ech ten Miecio i mnie stety/niestety jest znany ;)
    czasem fajnie z nim gdzieś wyjść, a czasem same kłopoty z tego faktu wynikają

    wymiankowe prezenty urocze - szczególnie mysza :)

    buziole

    OdpowiedzUsuń
  13. Gina - to faktycznie jakaś pociecha, że nie tylko mnie Miecio prześladuje ;-)

    Ela - jak taki fajny, to po co mu munsztuk? ;-D Ja swojemu chyba knebel zafunduję!!

    Karola - bo czasem trzeba Mieciowi na coś pozwolić - tak dla zdrowotności;-)

    Madziula - dobre stwierdzenie: BYWAĆ DZIELNA!! :-DD

    Kiniu - Mieczysława chyba bym nie przeżyła! :-DD

    Iwonko - ten Miecio czasem jak widać bywa potrzebny ;-)

    Sunsett - może z listu gończego?? :-D

    Anabell - Pasgala była do tej pory na Mińskiej. Teraz na Utracie http://www.pasgala.com.pl/a/270/zmiana_siedziby__
    I szczerze mówiąc - dzięki tej przeprowadzce mam dużo wygodniejszy i szybszy dojazd :-)

    Zarobiona - no normalnie nie wierzę!! :-DDD Prawie taki sam tytuł, tego samego dnia! :-DDD
    Ale numer!! Ale Twój Miecio fajniejszy od mojego ;-DDD


    Kasiu - jak wiesz Miecio u Ciebie mi nie przepuścił ;-D

    OdpowiedzUsuń
  14. Kto za Mieciem - ręka w górę! ;) Ja!!! Z nim życie jest fajniejsze :)A prezenciki fajne, szmatki cudne, no i proszę nie zapomnieć zaprezentować Hani (znaczy sie tego drugiego czegoś zakupionego)!

    OdpowiedzUsuń
  15. szmatki rewelacyjne. aj też mam takiego drania
    niewiem nak go okiełznać.

    OdpowiedzUsuń
  16. Wybieram sie do Pasgali, wybieram:) I zawiezie mnie mój Miecio:) Pozdrowionka:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Wczoraj gdzieś mi się zapodział Miecio, a on był u Ciebie. No patrz, jaki spryciarz, potrafi zaspokoić aż tyle bab jednocześnie :))))

    Pompony w kształcie serca ??? Kurcze, czego to ludzie nie wymyślą....mój Mieci chyba się obudził.

    A Sylwkę to my znamy z różnych ciekawych miejsc, ale jako blogerka to była nam nieznana.....dotąd ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Kasico - zaprezentuje, bo to fajna zabawka. Wczoraj po zrobieniu wpisu poszłam wypróbować jedną z możliwości "Hani" ;-) No i wyszło!

    Agajaw - on się nie da okiełznać! Nie ma takiej możliwości!

    Kaprysiu - wstrzymaj się jeszcze z tydzień, bo Pasgala czeka na dostawy. Teraz tam między półkami jeszcze wiatr hula...

    Krzysiu - widocznie Miecio chwilowo zostawił mnie w spokoju i powędrował do Ciebie ;-)
    Swoją drogą - fajny ten gadżet do pomponów... ;-))

    OdpowiedzUsuń
  19. Bosz... ależ tępa jestem, dopiero dziś, piąty raz przeczytawszy ten post wpadłam na to, kim jest Miecio;))) Jakbym zupełnie zapomniała o swoim osobistym, co się zawsze za mną z domu wymknie, a potem jak mi rozum wraca i chcę stan konta sprawdzić, to mówi "A co się bedziesz denerwować":P

    OdpowiedzUsuń
  20. Ato, Miecia sie zamyka w portfelu i zostawia w domu.
    Ze sobą zabierasz gołą dzieiątkę/pięćdziesiątkę/setkę (góra) na konkretny zakup.

    OdpowiedzUsuń
  21. Mój osobisty Miecio, zwany inaczej Musthavem, kazał mi wczoraj kupić w szmateksie śliczną hardangerową poszewkę na poduszkę i kawałek materiału na poszewkę dla Mamcina.Niby Miecio został w domu, ale jakimś magicznym sposobem objawił mi się za plecami przy koszu z poszewkami i materiałami. I cóż było robić? Posłuchałam jego podszeptów, i mam fajną poszewkę, z której cieszę się jak dzieciak!

    OdpowiedzUsuń
  22. Moj Miecio kaze mi udawać, ze nie ma, nie było w szafie zamiast ubrań kartony ze szmatami i włóczkami, na podorędziu ot tylko 10 robotek, za fotelem polowa szpuli z przędzoną welną i otwiera mi aukcje z włóczkami.
    Miecio moj wie, że buty by mi się przydały, ale pcha mnie na targowisko staroci i gada: co tam takie drobne 30 zł, nic za to w sklepie nie kupisz, a ile tu dobra!!

    OdpowiedzUsuń
  23. Pat - nie łam się! Miałam już kilka maili w sprawie Miecia z prośbą wyjaśnienia o co chodzi :-D

    Maryna - ależ ja tak robię! Wczoraj miałam przy sobie 60 zł...

    Diwina - Musthvaven! To jest dopiero imię! Komuś takiemu nie da rady się oprzeć :-DD

    Kankanko - Miecio yo wyjątkowo podstępny klient, prawda? I jak pięknie umie wszystko wytłumaczyć! Argumenty ma nie do odparcia!

    OdpowiedzUsuń
  24. Każdy ma swojego Miecia! I masz rację, że oni są podstępni. Ale czasem (tak szeptem to piszę ,żeby nie usłyszeli) dzięki nim mamy bardzo fajne rzeczy, które bez ich "pomocy" pozostałyby w sklepie.
    Prezenty wymiankowe śliczne, a muffinki apetyczne :D
    Ściskam najserdeczniej
    ps Mój Miecio kazał pozdrowić Twojego. Minę ma przy tym szelmowską, więc ani chybi przeczytał co napisałam...

    OdpowiedzUsuń
  25. O, ja byłam tym razem bezwzględna! Po ostatnich przewinieniach, mojego Miecia skułam kajdanami, zabiłam kołek koło swoich skarbów i nakazałam Mu pilnować tych wszystkich nabytków których był przyczyną. Niech ma karę.
    Niestety wisi mi na sumieniu i czasami mu rzucam kąski na pożarcie :(((( Słaba Kobieta ze mnie. No ale ulec takiemu facetowi bardzo trudno :(

    OdpowiedzUsuń
  26. tiaaaa - Mietki, Miecie, Mieczysławowie (jak to się odmienia ?) - wszystkie łobuzy takie same - pozbawiają nas rozumu i kasy, a potem okazuje się, że bez nich życie byłoby smutne i bez tego swoistego kolorytu, skoku endorfiny, zastępującej z 15 wizyt u jednego takiego specjalisty. Mój Mieczysław miał wczoraj również popasanie i już na dziś zaciera łapki - może bym go komuś podrzuciła, tak tylko na chwilę, co by sobie odpocząć ;-) Monia - może Twój by chciał mojego przygarnąć ?

    A tak na marginesie to dziękuję za wezwanie mnie do tablicy - i co ja teraz bidula zrobię ? Klocki leżą pod wałkiem, czółenka smętnie wyglądają z szuflady, a mnie opętał szał koralowo-broszkowy. Nic to, chyba trzeba będzie zabrać się poważnie do roboty i odkurzyć nieużywane narzędzia :-)

    OdpowiedzUsuń
  27. ach, no i zapomniałam - zawieszki cudne, chyba muszę podreptać do Koleżanki giraffe i przyjrzeć im się bliżej - toć niedługo czas Mikołajek i innych takich.
    A muffinki ? Sprawdziłam swój odruch Pawłowa - prawidłowy, niestety dla mojego monitora ;-D

    OdpowiedzUsuń
  28. czytam, czytam i sobie myślę co szanowna koleżanka ma do mego wuja Mieczysława ?
    ale jak do mnie dotarło o kogo chodzi to wygląda na to ,że i czasami mnie też nawiedza ten Twój Miecio (do dziś nie wiem co zrobić z jedną firaneczką z lumpeksu)

    OdpowiedzUsuń
  29. A co Ty się Mieciem zasłaniaśz? Hę?

    OdpowiedzUsuń
  30. Asiu - mój Miecio dziękuje Twojemu za pozdrowienia i też się uśmiecha pod wąsem ;-)

    Aniu - bo Miecio ma w sobie "COŚ" i człowiekowi po prostu serce pęka, jak patrzy na jego męki ;-D


    Sylwuś - ja Ci serdecznie dziękuję za taką propozycję!! Nie skorzystam! Choćby mi się miały myszy zalęgnąć w domu :-PP
    A co do monitora zapewne zaślinionego - wycieraczki polecam, względnie inny gałgan ;-D

    Kasiu - ależ to nie mój Miecio! Każdy ma swojego Miecia! A firanka zapewne przyda się do czegoś. I wcale niekonieczni musi to być powieszenie w oknie :-)

    Koroneczko - Miecio postawnym chłopem jest, to korzystam z takiej bezpiecznej zasłony ;-DD

    OdpowiedzUsuń
  31. Ewciu - to prawda! A wymianki ogólnie są super! :-)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że chcesz pozostawić po sobie ślad :-)