środa, 4 maja 2011

Tchórzofretka

Tchórzofretka....
Zwierzątko śliczne, drobniutkie, urocze i zwinne.

Zwierzak ten wywodzi się od zwierząt które silnie bronią swojego terytorium i każda próba zakłócenia spokoju w klatce będzie odpierane atakiem. Całymi dniami śpi , a zwłaszcza w okresie jesienno - zimowym . Tchórzofretka potrzebuje dużo przestrzeni aby mogła się wyszaleć . Wtedy będzie odwdzięczać się dobrym humorem , niezwykłą pomysłowością w robieniu figli , a także swoim zachowaniem nieraz rozbawi was do łez . Jako członek rodziny nadaje się wyśmienicie .
Aby oswoić tchórzofretkę potrzeba trochę czasu i cierpliwości . Pierwsze początki przeważnie bywają trudne i zniechęcające . Ale efekty potem są warte tego wysiłku . Musimy pamiętać że tchórzofretka ma bardzo ostre kiełki których potrafi użyć gdy poczuje się zagrożona .

Tyle ciekawostek znalezionych w necie...

Mam taka tchórzofretkę w domu.
Od lat paru. Dokładnie - dwudziestu...

Ma na imię Joanna. Zwana Rabarbarą, a u mnie w komentarzach znana Wam jako Chuda!
Jest typową tchórzofretką!

Się ostatnio zrobiła płochliwa i używa kiełków. Wprawdzie nie do gryzienia, ale do kłapania.
Głównym motywem przewijającym się wczoraj w rozmowach była prośba, czy wręcz błaganie:
-ZABIJ MNIE!! NO PROSZĘ! ZABIJ MNIE!!
-Mowy nie ma! Nie kalkuluje mi się! Ciebie utłukę, a za człowieka pójdę siedzieć!
Czemuż to moja skłonna do figli tchórzofretka.... yyyy... tego Joanna żądała ode mnie unicestwienia??

Oj tam, oj tam!
Nic takiego!

Dziś, właśnie w momencie publikacji tego posta, zamknęły się za nią drzwi...
Drzwi sali, w której rozpoczęła pisanie egzaminu maturalnego z języka polskiego!

Jednym słowem - przyszła kryska na Matyska!
Dziecię me schizuje od przedwczoraj.

Jak bidulka wygląda?

To wyobraźcie sobie trzęsienie ziemi. Takie MEGA!!
A w epicentrum galaretkę.
Może być jakakolwiek - owocowa, mięsna czy jakaś tam.
Tak właśnie wygląda Joanna.
Dygot, taniec świętego Wita, Parkinson...


Przyszła sobie do mnie przedwczoraj rano. Ja siedzę z nosem w gazecie i czytam.
-A co ty tak dygoczesz?? - zapytała mnie latorośl.
-Co?? JA?? Siedzę i się nie ruszam! To chyba tobie obraz przed oczami skacze!
-A możliwe... Nie zdam, wiesz?
-Yhy. Spoko! Nie każdy musi mieć maturę!
-NO WIESZ??
-No co?? A jak coś, to poprawki też dla ludzi. W sierpniu - i spokojnie czytam dalej...
-Mamo!
-Co??
-Nie zdam!
-Trudno. Taki lajf!
-MAMO!!! NOOOO!!! Ja się stresuję!!
Poczułam się w obowiązku pocieszyć dziecię.
-Słuchaj. Wszyscy się denerwowali, bo jakby nie było, to najważniejszy egzamin w życiu. Po latach jeszcze będzie ci się śnił. To takie podsumowanie pierwszego etapu życia. Sprawdzian umiejętności, wiedzy i...
W tym momencie przerwałam, bo zobaczyłam minę mojego dziecka..
-Eeee... No tego... Znaczy jakoś podnieść cię na duchu chciałam... I jak??
-.........
-Znowu w życiu mi nie wyszło... No to co ja mam ci powiedzieć??
-Może już lepiej nic nie mów.
-Dobra!
-MAMO!!! Nooo!! Ja nie zdam!
-Dobrze! Nie zdaj!
-Co??? Jak możesz???

I tak źle i tak niedobrze...

Wczoraj nastąpiła pewna odmiana: zamiast rozdygotanego obrazu przed oczami, moje dziecko popadło w drętwotę.
Ot taki kij od szczotki. Szczęka zaciśnięta, oczy wybałuszone i tylko od czasu do czasu rzucone w moim kierunku błagalne:
-ZABIJ MNIE!

Nie zabiłam.


Dziś rano powitała mnie radosnym:
-Wiesz? Nie zdam!
-Aha.
-No serio!
Po chwili oznajmiła równie pogodnie:
-Będę rzygać!
Nieco później:
-Zaraz mi serce wyskoczy...

Mężu mój, a jej rodzic zawiózł ją do szkoły.
Bo obawialiśmy się oboje, że w stresie dziecko nam zabłądzi w wielkim mieście i będziemy ją listami gończymi poszukiwać...
Podobno w stanie względnej przytomności umysłu wysadził abiturientkę pod szkołą.
Wierzę mu, bo nie mam wyjścia.

Trzymam kciuki córciu!! Dasz radę! Dzielna jesteś facetka! I mądra!


Przyłączycie się do mnie z bardzo mocnym trzymaniem kciuków??

45 komentarzy:

  1. Aś trzymam kciuki, mocno, zdasz!!! Wszyscy zdają! Toż mądra jesteś!!!

    A co do zdenerwowania, nie wszyscy sie denerwują! Na 4 latorośle po maturze, 1 baaardzo się denerwowała, 1 z lekka, 1 ani odrobinę( dzień wcześniej do samiutkiego wieczoru na koniu siedziała, i zaraz po szybkim napisaniu lekko się przebrawszy też, matura w jej przypadku to uciązliwe przerwy w jeździe konnej - bo trza się umyć i przebrać, w bryczesach i pachnąca nie perfumowo nie mogła iśC, he,he), 4 5 minut przed wyjściem z domu leciuchno... 5 zobaczymy ale wygląda na to, że jeszcze mniej jeżeli to wogle możliwe!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzymam kciuki za Twoją Mądrą Córkę i za resztę maturzystów też!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Pewnie, ze trzymam, ale tylko do 13- potem ide do pracy!Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzymam mocno za Twoją latorośl jak i za moją :D Mój syn aż tak się nie stresował to ja na pewno byłam i jestem bardziej zestresowana. Pozdrawiam gorąco :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Zda, zda, a kciuki mogę potrzymać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Chudej dałaś kopa jak wychodziła za drzwi?
    To podobno nieodzowne - wszystkie moje były tak wywalane z domu.
    Trzymam kciuki, nawet te w nogach! Aśka nie daj się!

    A matka niech sobie zaparzy melisę czy cuś walnie, bo chyba najbardziej wbrew pozorom przeżywa.
    I się nie tłumacz matce-polce :))))- znaczy mnie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ile oni piszą, bo bym za jakiś czas jednak poprzędła i posprzątała.....

    OdpowiedzUsuń
  8. Też trzymam mocno - będzie dobrze!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. matko trzymam te lapy zacisniete az kciuki bieleja

    OdpowiedzUsuń
  10. Trzymam kciukole za maturzystkę
    (mnie to czeka za rok - mam tylko nadzieję, że córa nie będzie chciała żeby ją zabić - bo jeszcze się skuszę!?)

    OdpowiedzUsuń
  11. Kankanka ma rację - kopniak dobra rzecz! Sprawdzilam na sobie :)). Byle nie za mocny - po jednym takim solidnym odwołali mi egzamin ;)).

    OdpowiedzUsuń
  12. Trzymam kciuki za Was obie!!! U mnie było inaczej już całe 2 lata temu. Syn pełąn luzik a ja galaretka. Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  13. ja jutro matme powtarzam .
    i pewnie bedzie poprawka w czerwcu

    OdpowiedzUsuń
  14. TRZYMAM 20 PALCAMI:)))!!!:*

    OdpowiedzUsuń
  15. Trzymam kciuki, chociaż trudno będzie pracować.
    Jak to moje dziecko określiło trzy lata temu? "mamo, nie nudź, maturę wszyscy zdają"
    Teraz dziecko pisze prace licencjacką - w czerwcu ma bronić, a część praktyczna w lesie, jednak dobrze, że mieszka we Wrocławiu, może nie zamorduje jej od razu

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja sprzed swojej matury (która była 3 lata temu) pamiętam, że się nie stresowałam. Panika przyszła w momencie gdy usiadłam na krześle i za chwilę miałam dostać arkusz. Brak tchu, ręce dostały padaczki, mroczki przed oczami... nawet płakać mi się chciało. Wszystko minęło, kiedy przeczytałam pierwsze polecenie. Potraktowałam to jako zwyczajny sprawdzian i przeszło - uspokoiłam się :)
    A w tym roku chcę poprawić wynik z historii, więc czeka mnie powtórka z rozrywki ;)

    Poza tym na studiach młoda będzie miała 'maturę' co pół roku, więc się uodporni ;)

    pozdrawiam i mooooocnooo trzymam kciuki :)))

    OdpowiedzUsuń
  17. Kciuki przy rękach do czółenek są niezbędne, ale dobre myśli całą mocą przesyłam.
    Współczuję tego polskiego, też się go bałam bardziej niż matmy. Ale będzie dobrze. Taki stres fajnie się wspomina po czasie. A ile hartu ducha daje! Mamusi też... ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Będzie dobrze! Trzymam kciuki dopóki mi nie będą potrzebne ;) Na mojej ustnej to się okazało, że moja mama bardziej przeżywa maturę niż ja - ledwo wyszłam z sali egzaminacyjnej, a ona już stała pod drzwiami, bo tak się denerwowałam, że z pracy się zwolniła...podobno i tak pożytku z niej nie było ;)))

    OdpowiedzUsuń
  19. już po czy nie??
    ale na wszelki wypadek trzymam kciuki :)


    Ata pisz na bubasio@gazeta.pl

    OdpowiedzUsuń
  20. Dopiero przeczytałam.Trzymam, nie mogę pisać!

    OdpowiedzUsuń
  21. Aś będzie dobrze ... kciuki trzymane były więc nie ma opcji że nie :)
    Napiszcie koniecznie jak po napisaniu nastroje.

    OdpowiedzUsuń
  22. No pewnie, że się przyłączam. Zaraz sobie na parter klawiaturę zdejmę i będę stopami pisała :D. A tak na serio to jakaś nieodporna ta dzisiejsza młodzież.Swoją maturę dobrze (jeszcze) pamiętam i dodając do tego wpisy z pamiętnika jakie prowadziłam, to WCALE się nie denerwowałam i podchodziłam do niej luźniej niż do sprawdzianu. Za to moi rodzice...Bogowie! To był spazm. Dziwne że nie osiwieli a potem nie wyłysieli. Pewnie tak bardzo się denerwowali bo przecież KTOŚ kurcze musiał...Skoro nie ja to oni. Hm...chyba z tego zrobię wpis na bloga.

    OdpowiedzUsuń
  23. Oj, to i ja będę mocno kciuczyć :)
    Sama kilka lat temu przezywałam to samo... Ale ze sobą, a nie z dzięciem moim...
    Zda przecie, bo jakby mogło byc inaczej :]

    OdpowiedzUsuń
  24. Trzymam, trzymam :O) Bardzo mocno.

    OdpowiedzUsuń
  25. Też trzymam... bardzo mocno!

    OdpowiedzUsuń
  26. Uprzejmie i dla porządku melduję, że wróciłam w całości do domu, matura również napisana.:) Dziękuję za trzymanie kciuków!:)

    OdpowiedzUsuń
  27. Trzymam mocno i chucham w nie tyż mocno !!!!

    Zaraz pisz co i jak !!! To rozkaz !!!

    OdpowiedzUsuń
  28. O matulu! Ile pozytywnych myśli!
    Za kciuki dziękuję (Chuda powyżej też już to zrobiła)
    Za życzenia NIE dziękuję!! To tak na wszelki wypadek :-D
    A jak ogólnie nastrój po pisaniu?
    Nie najgorszy :-)
    I tego się trzymajmy!!

    OdpowiedzUsuń
  29. no przeciez że zda, ale dobra tez kciuki potrzymam :D

    OdpowiedzUsuń
  30. Tchórzofretka wcale tchórzem podszyta nie jest :-). Maszyna popsuta to kciuki trzymać mogę ciągle ;-)

    OdpowiedzUsuń
  31. powodzenia zycze tej osobie co tak wiele imion ma !!

    OdpowiedzUsuń
  32. Chuda, trzymaj się dalej.
    Ty Mamuśka też! I wszyscy inni dookoła :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Trzymajcie sie dziewczyny !!!!

    OdpowiedzUsuń
  34. ASIU POWODZENIA, a dla Matki Twej - SPOKOJU :)))) Pozdrawiam ciepło:))))

    OdpowiedzUsuń
  35. donoszę jakbyś ktoś czytał, że matematyka na pewno zaliczona samymi zamkniętymi, zobaczymy jak otwarte.;)

    OdpowiedzUsuń
  36. Tak samo się czułam przed moją maturą z polskiego. I moja mama zrobiła najgorszą możliwą rzecz - kiedy wyszłam z domu na maturę, zostawiła u mnie na biurku kartkę ze swoim przewidywaniem co do oceny jaką dostanę. Wróciłam w euforii, wrzeszcząc już na schodach, że dostałam pierwszy celujący w historii szkoły, a moja mama wzruszyła ramionami: "Phi, wiedziałam"...
    Fakt, na biurku znalazłam: "Madzia dostanie 6 z matury z polskiego)

    Chuda, spoko, na studiach co pół roku sesja, to gorsze niż matura :)

    OdpowiedzUsuń
  37. Sie spóżniłam z tymi kciukami ale jestem pewna że wszystko bedzie ok...
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  38. tez się trochę spóźniłam, ale 3mac kciuki przecież jeszcze mogę. Zda na pewno mądra dziewuszka jest z niej. Pozdrawiam .

    OdpowiedzUsuń
  39. Tyle osób trzymało, że zapewne pomogło. Co do snów o maturze, to masz rację, do dzisiaj mi się śni. Pytania z geografii jeszcze teraz pamiętam.
    1. Omów wody podziemne Polski;
    2. Kanały żeglowne świata;
    3. Co to jest generalizacja map.
    Z "gegry" byłem w miarę dobry i do matury się nie uczyłem i o mało co bym poległ.

    OdpowiedzUsuń
  40. Geografia... KOszmar jakiś! Ja historię obcykałam, ale że się bałam, to się obkułam i dałam radę - i pisemnie i ustnie ;-)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że chcesz pozostawić po sobie ślad :-)