Zaległości robótkowych zebrało mi się huk!
Więc dziś postanowiłam uporać się z tymi ogonami i wyprowadzić blog na prostą (przynajmniej jeśli chodzi o robótki ;-))
Ponieważ będzie sporo zdjęć, więc żeby cierpliwi oglądacze i czytacze nie opadli z sił serwuję przekąskę tropikalną i jadalną ;-)
Pomysł podpatrzyłam gdzieś w necie.
No to zaczynamy!
Chronologicznie nie będzie. Raczej tematycznie, żeby było logicznie.
Jakiś czas temu wzięłam udział w candy u Weroniki.
Głównej nagrody nie wygrałam, ale dostałam nagrodę pocieszenia.
Kolczyki są śliczne, delikatne i w przepięknym, fioletowym kolorze.
Weroniko - bardzo, bardzo Ci dziękuję!
Ja sama od dość dawna przymierzałam się do "kulkowania", ale jakoś się tego bałam...
Dopiero wygrana u Weroniki spowodowała u mnie przypływ niezrozumiałej odwagi.
Wszak mając w rękach doskonałość, trudno zdecydować się na nieśmiałe kopiowanie ;-)
Ale...
Ale jednak złapałam byka za rogi i zrobiłam wg jej kursu swoją pierwszą kulkę:
Uplotłam ją z koralików toho 8/00, tak więc wyszła mi kulka masowego rażenia - ciężka i sporawa. Kolczyków z tego rozmiaru raczej nie polecam.
Wykorzystam ją niewątpliwie np. jako zawieszkę.
Tak więc następne kuleczki z robiłam z koralików no name, ale przynajmniej malutkich :-D
Nie są jak widać idealne i doskonałe, ale przynajmniej wiem, czym to się je i kolejne były już ładniejsze i dokładniejsze.
A ponieważ wyciągnęłam na światło dzienne pudło z koralikami, wydłubałam kilka bransoletek peyotowo-szydełkowych:
Toho 8/00, sekwencja 3a1b na 6 w okrążeniu - (wzór od Weroniki)
To ewidentny plagiat bransoletki autorstwa Weroniki ;-)
Koraliki toho 8/00 Silver Lined Cristal i Perm. Finish Galvaniseed : 1a1b1a2b
Kiedy nawlekałam koraliki na tę bransoletkę, miotały mną sprzeczne uczucia, bo srebro ze złotem jakoś mi nie pasiło...
Ale jak już zaczęłam dziergać, to wpadłam w zachwyt :-D
A potem w rozpacz, bo nigdzie nie mogłam kupić złotych końcówek! A na gwałt potrzebne mi były!
Ale się udało jak widać!
W sklepie u Jolinki :-)
Oczywiście kupiłam nie tylko końcówki.
Wszak koralików obojętnie minąć nie mogę!
I tak oto weszłam w posiadanie benzynek, które przeplotłam z czarnymi, matowymi
Sekwencja taka sama jak przy złoto-srebrnej, a koraliki to oczywiście toho 8/00 Opaque Frostet Jet i Trans Rainbow Smoky Topaz.
Kupiłam również koraliki 11/00
Oj gorzej się z nich robi...
W sensie, że wolniej przybywa, ale efekt jest jakby subtelniejszy.
Połączyłam w tej bransoletce ósemki z jedenastkami:
Silver Lined Lime Green 11/00
Trans Rainbow Lemon 8/00
Tu zastosowałam najprostszą metodę, czyli 2a1b2a.
Aktualnie dziergam kolejną rwącą oko zieloność, również z jedenastek, ale w okrążeniu będzie ich 10.
Na zakończenie "peyotów" fotka grupowa:
Ale to nie koniec moich działań.
Jakiś czas temu byłyśmy z Anią na Międzynarodowej Giełdzie Minerałów i biżuterii.
Przemilczę, jak się zbłaźniłam w oczach dziecka własnego zadając jej co najmniej dziwne (wg niej) pytania. No i jak ja w ogóle mogłam nie wiedzieć, że to co określiłam mianem ekstra buły z kamyczkami, to była geoda z ametystami...
Nieważne!
Ważne było co innego.
Otóż można tam było kupować (niestety!!)
Tak więc kupiłam...
Głównie agaty. Zdumiała mnie ich ilość i kolorystyka!
Nie mogłam zostawić ich tak po prostu!
I w ten oto sposób powstałt broszki i zawieszki.
Było ich dużo więcej, ale na dzień dzisiejszy "ocalało" tylko tyle:
Kupiłam też takie jakieś fajne fioletowe kamyczki. Nie wiem co to jest i moje przemądrzałe dziecko też nie jest w stanie udzielić matce sensownej odpowiedzi. Tanie nie były...
Nieważne co to, ważne że fajny komplecik powstał:
Powoli zbliżamy się do końca...
Gdzieś tam w międzyczasie powstwały ażurowe szale.
Ale zdjecie zrobiłam tylko jednemu, bo... miał inny kolor ;-D
Dane techniczne: ALIZE BD Angora Gold, kolor 3050, druty nr 6. Zużycie 10 dag, 550m. Rozmiar po zblokowaniu 180cm x 65 cm.
Już prawie koniec... ;-)
Chusta. Zrobiona na bazie chusty Frasi
Cieplutka, przytulniutka i mięciutka :-))
Yarn Art MAGIC, 100% wełny, kolor 122, druty nr 5. Rozmiar 150cm.
I świetnie rozkładają się kolorki:
Jak się dzierga, to resztki włóczek zostają, czyż nie?
Wyrzucić żal...
No to się robi puchate broszki :-D
Uff! Tyle na dziś!
Idę działać dalej!
Cieszę się, ze mogła sprawić tobie małą fioletową radość oraz popchnąc do działania. Jednakże do twojego postu wkradł się mały błąd... bo bransoletki z pewnością nie są "peyotowe" (czytaj igłą i nitką/zyłką) tylko szydełkowe, chyba, że się mylę:)
OdpowiedzUsuńPlagiatuj do woli! Lubię inspirować:) A węże wciagają co nie miara;)
Pozdrawiam!
Weroniko - bransoletki faktycznie są szydełkowe. Nie wiedziałam, że to nie jest właściwa nazwa. W necie nazwa "peyot" używana jest zarówno dla tych szydełkowych, jak i tych wyplatanych na żyłce. Tak więc dziękuję za sprostowanie i zaraz poprawię błąd ;-)
OdpowiedzUsuńNo nie... ty jak wrzucisz to taką ilość, że nie wiadomo na co patrzeć, ale dla mnie kulki wygrywają w tym poście, bo to kosmos jak dla mnie - wykonać coś takiego...
OdpowiedzUsuńBeatko kulki to prościzna. Tylko się na pierwszy rzut oka wydają nie do przełknięcia ;-)
UsuńZ sił nie opadłam, ale upadłam z wrażenia na widok cudeniek jakie stworzyłaś:0
OdpowiedzUsuńWszystko piękne!!!
Biżuteria koralikowa i te zwiewne chusty to dla mnie czarna magia:(
Pozdrawiam serdecznie
Fredko - dziękuję :-)
UsuńAż wstyd się przyznać, tyle lat się interesowałam minerałami i też nie wiem, co to za kamienie :)
OdpowiedzUsuńTwory cudowne, szczególnie do szali wzdycham, bo ja ani na drutach, ani na szydełku dziergać nie potrafię... Podziwiam!
Inko - to jest jakieś sprasowane coś z czegoś. Nawet ma jakąś nazwę, ale nie byłam w stanie jej przyswoić ;-)
UsuńWow ,ale produkcja :)) Bransoletki cudne ,moja faworytka ,to ta w ciemnych barwach ,chusty -cudo !!
OdpowiedzUsuńElu - dziękuję :-)
Usuńo ho ho , cuda koralikowe. Ja też się na odwagę zbieram, choć jeszcze się nie zebrałam, dla tego podziwiam i zazdraszczam takich wężowych branzoletek i kolczyków. Cudne B R A W O :)
OdpowiedzUsuńZgraynka - spróbuj! To nie jest trudne :-)
UsuńPrzekąską tropikalną poczęstowałam się z wielką przyjemnością - pycha!
OdpowiedzUsuńWytwory koralikowe śliczne! Szczególnie kulki mi się podobają, bo jeszcze nie potrafię ich robić :). Mam to w planach na ten rok ;)).
Chusta wyszła Ci ślicznie! Ciekawa jestem czy dzierganie chust wciągnie Cię na dłużej :)).
Frasiu - jak Ty się weźmiesz za kulki, to niewątpliwie będą idealne i doskonałe pod każdym względem :-)
UsuńA chusty wciągają! Niczym chodzenie po bagnie - już mam kolejną na drutach :-D
Piekne wytwory z koralikow. Ja probowalam ''zdzialac'' taka skrecana , ale nijak mi to nie wychodzi...
OdpowiedzUsuńAnonimie - ćwicz! Ćwiczenie czyni mistrza ;-)
Usuń:( probowalam , ale nie wychodzi mi to! rozpacz czarna normalnie ;)
UsuńOjej, ojej, nie wiem na co patrzeć:)Jesteś przytłaczająco twórcza w odróżnieniu do mnie. Najlepszy dowód na to,że w przyrodzie musi być zachowana równowaga;) Pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńPs. Chyba te ażurki najbardziej mnie urzekły. Nigdy nie mogłam pojąć jak się otacza nitkami włóczki takie równe dziury;)))
Kaprysiu - je tę "tfurczość" uprawiałam przez miesiąc, więc to nie są jakieś oszałamiające efekty! A dziury fajnie się włóczką opatula - wystarczy raz spróbować, a potem samo leci :-D
UsuńSuper wyplatanki! A te Twoje posty czyta się bardzo fajnie.
OdpowiedzUsuńMaryanki - dziękuję i zapraszam częściej :-)
UsuńFaktycznuie, nie wiadomo na czym spojrzenie zawiesić - wszystko piękne i takie... babskie :)) Cos wspominałaś o moich sznurówkach? Twoje za Tobą nadąrzają???Buziaki:))))
OdpowiedzUsuńIwonko - nadążają! I to spokojnie! Czasem nawet wyprzedzają :-D
Usuńmniam do 1 zdjęcia!!!
OdpowiedzUsuńkoralki, ech....
mam nadzieję,ze do zdrowia wróciłaś i na rodzince swój głos już testujesz
Kasiu - głos mi wrócił! Z całą mocą :-D
UsuńUwielbiam te agatowe plastry, już ja bym je w zameczki ubrała... ;-) i świetne puchate broszki
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Janola - jakie zameczki? Zaintrygowałaś mnie.
Usuń