Dawno, dawno temu żyła sobie królewna.
Jedyne dziecko Królowej i Króla.Uczyła się bardzo dobrze, zachowywała się idealnie - czyli wymarzone dziecko i następczyni tronu...
Skończyła podstawówkę, a potem liceum.
I tu zaczęły się schody.
Królowa wymarzyła sobie królewnę prawniczkę.
Królewna raczej siebie w roli papugi nie widziała, więc się postarała i nie dostała się na prawo.
Królowa była cokolwiek rozczarowana, więc na arenę wkroczył Król i zasugerował królewnie handel zagraniczny.
Królewna nie czuła woli bożej również i do tej dziedziny życia, ale grzecznie się dostała do policealnego studium ekonomicznego ze specjalnością wymarzoną przez Króla ojca.
Nudziła ją ta szkoła okrutnie. Uczyła się oczywiście świetnie, ale czegoś jej brakowało...
Jakiś wyczynów wyższych, popisowych wręcz.
WIZUALNYCH!
Więc wpadła na pomysł i postanowiła, że się weźmie za... dzierganie!
Nic tak nie zwraca uwagi na królewny, jak odpowiedni ciuch.!
Poinformowała Królową:
- Zrobię sobie coś na drutach, tylko mi pokaż, jak się zaczyna.
- ?????????
- Umiem prawe i lewe oczka. Do tej pory robiłam fragmenty szalików falujących - (zwężały się lub rozszerzały niezależnie od woli królewny). Teraz chcę mieć kamizelkę!
- To ja ci zrobię.
- NIE! - I to był pierwszy, strasznie stanowczy bunt królewny.
Królowa nie wierzyła w sukces jedynaczki.
I się zawiodła okrutnie!
W trzy dni powstała kamizelka. Piękna. Turkusowa.
Królewna poszła w niej między ludzi i wzbudziła niekłamany entuzjazm i zazdrość innych królewien.
Zachęcona sukcesem dziergała dalej.
Poza tym zaczęła szyć sobie kiecki, bluzki, spódnice, spodnie...
I było jej cudownie w nowych ciuchach -szafa pękała w szwach, królewna mogła się stroić i wzbudzać podziw i zazdrość.
Aż pewnego dnia poznała królewna królewicza...
Nie znała, niestety, tej innej królewny, z bajki poniżej - królewny bardziej ogarniętej:
Za górami, za lasami żyła sobie piękna, niezależna, pewna siebie księżniczka. Pewnego razu natrafiła na żabę siedzącą na kamieniu i przyglądającą się brzegom nieskazitelnie czystego stawu w pobliżu jej zamku. Żaba wskoczyła księżniczce na kolana i powiedziała:
- Piękna Pani, byłem przystojnym księciem, aż pewnego razu zła wiedźma rzuciła na mnie urok. Jednakże jeden Twój pocałunek wystarczy abym znów stał się młodym, żwawym księciem, jakim byłem przedtem. Wtedy, moja słodka, weźmiemy ślub i będziemy razem z moją matką gospodarować w tym zamku. Tam będziesz przygotowywać mi posiłki, prać moje ubranie, rodzić mi dzieci, i będziemy żyli długo i szczęśliwie...
Tego wieczoru, przygotowując kolację, przyprawiając ją białym winem i sosem śmietanowo-cebulowym, księżniczka chichocząc cichutko pomyślała:
- Nie sądzę, kurwa, nie sądzę...
... przewracając skwierczące na patelni żabie udka w panierce...
- Piękna Pani, byłem przystojnym księciem, aż pewnego razu zła wiedźma rzuciła na mnie urok. Jednakże jeden Twój pocałunek wystarczy abym znów stał się młodym, żwawym księciem, jakim byłem przedtem. Wtedy, moja słodka, weźmiemy ślub i będziemy razem z moją matką gospodarować w tym zamku. Tam będziesz przygotowywać mi posiłki, prać moje ubranie, rodzić mi dzieci, i będziemy żyli długo i szczęśliwie...
Tego wieczoru, przygotowując kolację, przyprawiając ją białym winem i sosem śmietanowo-cebulowym, księżniczka chichocząc cichutko pomyślała:
- Nie sądzę, kurwa, nie sądzę...
... przewracając skwierczące na patelni żabie udka w panierce...
Omamił ją i zamiast go usmażyć, wyszła była za mąż. Wcale nie wróciła. I przestała na wiele lat szyć i dziergać.
Ale ciągle coś dłubała. Jakieś hafciki zawsze miała pod ręką.
I skrypty, bo w końcu poszła sobie na studia takie, jakie zawsze chciała skończyć.
Czas płynął i płynął...
Z królewny zrobiła się królowa.
Robiła różne rzeczy. Bardzo różne.
W końcu odważyła się sięgnąć po druty.
Zaczęła skromnie, nie wierząc we własne siły, od szalików (już niefalujących), mitenek, kapci i chust.
Zapierała się ręcami i nogami przed zrobieniem czegoś PRAWDZIWEGO!
- Nie umiem! Nie pamiętam! Nie dam rady!
Ale jak jej w ręce wpadła Alpaca Flancy w kolorze cieniowanym fioletowym stwierdziła, że znowu spróbuje...
Nabrała w płuca powietrza i rzuciła się głową w przód!
Udało się!
Królowa ma golf!
Ciepły i przytulny.
W sam raz na tę zimę.
Golfik nie jest "pełen".
Tzn. jest tak zalotnie rozcięty ;-)
Królowa ma w planach kolejne udziergi. Może niekoniecznie golfiaste, ale kto wie... ;-)
O, Królowo! :D Gdzie są moje druty? Dawać mi druty! Ja też se chcę coś wreszcie dziergnąć! Bo zazdrość mnię wzięła i nie puszcza. ;)
OdpowiedzUsuńAniu - taka zazdrość jest jak najbardziej pożądana :-D
UsuńSzukaj drutów i do dzieła!
No Królowo... dlaczego tak długo czekałaś z ujawnieniem talentu do dziergadeł?
OdpowiedzUsuńŚwietny golf-niegolf ... ciekawe co będzie kolejne ?
Ataboh - no nie kryłam się! A te inne "druciane" robótki to nieładne robię?? :-((
UsuńKrólowo!!! Golfik jest absolutnie a'la royale:) A kolor taki w sumie w sam raz do gronostaja i korony:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńdeZeal - berła mi jeszcze brak (jabłko mam z warzywniaka) i będzie komplecik godny królowej ;-)
UsuńAaaaa! Spowiadaj się zaraz co to za włoczka, gdzie i skąd! Jak nie, to Ci go ukradnę!
OdpowiedzUsuńBoski jest!
Wiola - masz maila ;-)
UsuńCudna opowieść! :) Mam nadzieję, że też kiedyś dorosnę do robienia takich "poważnych" rzeczy na drutach. :)
OdpowiedzUsuńRenik - dziękuję! Dorośniesz. Na pewno :-)
UsuńKrólowo ....
OdpowiedzUsuńudzierg piękny i godny najwyższej pochwały...
jednakowoż Wasza Wysokość ma nie niezaprzeczalny talent literacki ,i zawsze czytam z zapartym tchem ...szczególnie fragment kulinarny -to jest perełka....
Z najniższymi ukłonami niech będzie mi dane pozdrowić Waszą Wysokość...Mania
Maniu - mój majestat pozdrawia i Ciebie :-D
UsuńPowiem tak, w pewnej chwili zgłupłem, Chuda zaczęła robić na drutach, potem pomyślałem, że wyszła za mąż bez zgody komentujących Twojego bloga. Następny opis, "nie poznał królewny bardziej ogarniętej", znowu pasuje do Twej córci. Nadmienię, że wspomniany wyżej cytat kompletnie wykluczał to, że opisujesz siebie - Ata rozgarnięta - ha, ha. Moje wątpliwości rozwiała bajka, kurna co się uśmiałem. Kto to mógł grillować swojego królewicza? Tylko szalona ATA.
OdpowiedzUsuńOgólnie nie wypowiadam się na temat Waszych rękodzieł drutowych, bo nie mam o nich zielonego pojęcia, ale powiem, że golfik zacny jest. Moja jedyna uwaga dotyczyć może tylko rozcięcia, stary już jestem, to rozcięcie aby było załuwazone, to musi być łod góry do samiuśkiego dołka.
Krzysztof - no właśnie Ata nie zgrillowała księcia - właśnie leży z pilotem i się szasta po kanałach TV :-D
UsuńA wspomniane przez Ciebie, wyuzdane rozcięcie mam w jedynej kiecce wieczorowej - idzie od biodra (znaczy od d...y) do podłogi ;-)
I jakoś mi w niej tak dziwnie...
Jak zwykle,niezły tekst! :)Ponieważ"Mój Literat" wypowiedział się dość obszernie na temat jego treści...dodam tylko,że gratuluję golfiku, naprawdę duży to projekt!!!! U mnie na odwrót , kiedyś ...w młodości robiłam sweter za swetrem , a teraz im mniejsze coś do zrobienia tym lepsze :)Tak, tak starość nie radość i lenistwo przypęłzło....:)
OdpowiedzUsuńŻono, na forum publicznym, im mniejsze tym lepsze? Jak mogłaś.
UsuńDanusiu -nie taki duży - ino 34/36 ;-)
UsuńI zgadzam się z Tobą - małe jest niekłopotliwe, acz (tu dla Krzysia) WKURZAJĄCE ;-PP
Myślałam że napiszę "o Królowo" i że będę oryginalna a tu ...
OdpowiedzUsuńTo ja Twoja poddana, pokłon składam :)
Anette - pokłon przyjęty z przyjemnością ;-))
UsuńCV godne podziwu :)
OdpowiedzUsuńSweter podziwiam i liczę na to, że będzie motorem do rozwinięcia nowego rozdziału w Twoim robótkowym życiorysie :)
A jak w tym temacie idzie następczyniom tronu?
Alicjo - następczynie tronu woli bożej nie czują ;-)
UsuńHihihi... ja też na początku myślałam, że piszesz o swojej starszej latorośli...
OdpowiedzUsuńGolfik jest śliczny :) Cieniowana włóczka rewelacyjnie wygląda i jest w cudnym kolorku :)
Bean - Chuda nie jest jedynym dzieckiem Króla i Królowej ;-))
UsuńCieniowane włóczki uwielbiam. Są nieobliczalne :-)
Jak przystało Królowej, wszystko jest doskonałe: i opowieść, i poczucie humoru, i dziergadło:):):)
OdpowiedzUsuńNinka.
Ninko - bardzo Ci dziękuję :-)
Usuń:D Piękne CV, bardzo stylowe, zwłaszcza bajka o żabce. No i nie miałam wątpliwości o kim piszesz, bo mnie o tym, że tekst jest o Tobie uzmysłowiło zdanie "Jedyne dziecko Królowej i Króla"...
OdpowiedzUsuńSweterek jest przecudnej urody: ja też lubię takie "rozcięte" golfiki.
Pozdrawiam spomiędzy zwojów włóczki i papierowych rureczek.
Marta - nie dałaś się złapać! od razu widać, że jesteś stałą bywalczynią mojego bloga :-D
UsuńA i owszem: wdzieram się tu za każdym razem, kiedy tylko blogger powiadamia mnie o nowej dostawie świeżego tekstu :)
UsuńA to ja się bardzo z tego cieszę :-)))
UsuńUkłony dla Królowej po pas i do ziemi
OdpowiedzUsuńKonKata
Kasiu - oj weź! No bez przesady :-D
UsuńWygląda na bardzo mięciutki :)
OdpowiedzUsuńViloka - bo taki jest!:-D
UsuńMa świetne kolory:) A opowiadanie? Najpierw myślałam, że tak sterujecie Chudą, a dopiero potem- przy jedynaczce- dotarło, że chodzi o królową Atę:)
OdpowiedzUsuńJaskółko - Chuda nie da się sobą sterować! Ona jest twardą facetką :-D
UsuńWasza Wysokość!!!
OdpowiedzUsuńPani moja....
Królewskie paluszki kalasz tak prostą robotą, toż ona przystoi raczej wiejskiej dziewce niż tak Wielkiej Władczyni!!
Tuszę jednakowóż ,iż każden światlejszy z poddanych Jej Wysokości natychmiast rozpozna mistrzowskie dzieło Władczyni i tym bardziej będzie sławić Jej imię wśród narodów.
Niech wszelaki splendor i poszanowanie na Waszą Wysokość spadnie za to, że pro publico bono dzieło swe ludowi raczyłaś okazać.
Przyjm uniżony szacunek od twojej poddanej.
Uniżony sługa
Spesiku - powstań, o moja wierna damo dworu! Wszak Tyś mą niedościgłą mistrzynią!
UsuńChociaż z niezrozumiałych (acz znanych) przyczyn - niezblogowaną! ;-DD
No ba - zdolna ta Królowa i tyle. Aż mi wstyd, ze moja tunika leży ;-)
OdpowiedzUsuńSylwka - ja Królowa rzeczę: tuniko, wstań! ;-)
UsuńLaura - Świnopas to inna bajka. Może się kiedyś pojawi. Majestat zauważył i dziękuje za zlajkowanie :-D
OdpowiedzUsuńKrólowa pomyśli. Znaczy pochyli się nad prośbą ludu :-P
OdpowiedzUsuńPrzy tych smażonych udkach ze śmiechu zadławiłam się kawą! Cudna opowieść i fajny golfik :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Renata
Renata - te udka to nie mój pomysł, tylko dowcip krążący od lat w sieci, ale że mi tu pasował, to go sobie przytuliłam ;-D
UsuńNo szczęka mi opadła, Królowo... ;-))) Ale poproszę o tytuł Księżnej, bo dłubię właśnie dwa! swetry ;-)
OdpowiedzUsuńRzeko - dwa na raz??? No to masz tytuł Księżnej udzielnej :-D
UsuńLaura - no nie sądzę, k..., nie sądzę...
OdpowiedzUsuńAto - śmiem przypomnieć, że już nie raz nazwałam Cię kłamczuchą!!!!!
OdpowiedzUsuńA dyć już mnie nic nie zdziwi!
Teraz spokojnie poczekam na to - czego faktycznie zaczynasz się uczyć. I nie na paczłorki, o nie!
Kankanko - zaraz tam kłamczucha! Ot - z prawdą się mijam, bo pewności siebie mi brak :D
UsuńA czego ja się uczę? Hę? Życia ostatnio (po raz kolejny), ale poza tym??
A golf rewelacja!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńA dzięki bardzo!
Usuń