Po uszyciu pierwszej kołderki poczułam pewien niedosyt.
A właściwie apetyt mi wzrósł.
Tak więc wywlokłam materiałowy stan posiadania na światło dzienne i zaczęłam sobie kombinować.
I liczyć.
I mierzyć.
I mamrotać pod nosem.
W końcu, po kilku dniach przymiarek i rozmyślań w ruch poszły mata, nóż i linijka.
Cięłam, szyłam i nie ukrywam - prułam kilka razy.
Efekt działania?
A proszszsz:
Oto ona: landryneczka ;-)
Się człowiek naoglądał w necie słodziastych kołderek patchoworkowych, to nie bacząc na brak niemowląt płci żeńskiej w okolicy musiał machnąć takie słitaśne coś :-)
Oczywiście liczyłam sobie skrupulatnie czas powstawania kołderki.
Tym razem nie będzie dokładnego rozbicia na poszczególne etapy, bo mam lenia po odśnieżaniu, więc napiszę tylko, że całość zajęła mi ok 10 godzin.
Nie ciurkiem rzecz jasna, bo chybabym na czworaka przez parę dni po takim maratonie chodziła :-D
I udało mi się policzyć tak cirkaebałt koszt materiałów.
Otóż wyniósł on ok 25 złotych :-D
Się zdziwiłam i policzyłam kilka razy - nie chce być inaczej ;-)
Co to ja jeszcze chciałam napisać?
Hmmmm...
Aaaa! Już wiem!
W sumie to samo co na początku tego wpisu: czuję niedosyt! Apetyt mi rośnie i rośnie :-D
no to teraz czas na pełnowymiarową kołdrę dla Ciebie :) dasz radę :)
OdpowiedzUsuńIrenko - tak sądzisz? No nie wiem... Trochę się boję, aczkolwiek coś tam przemyśliwam ;-)
UsuńAta, pojedz sobie do syta, skoro ten apetyt rośnie! Nie żałuj sobie ! :)
OdpowiedzUsuńJolcia - a dupsko od tego nie urośnie? :-D
UsuńA może zaczniesz realizować zamówienia? Będę pierwsza w kolejce hi, hi. Nie ukrywam, że kolorek mocno jadowity jak dla mnie, ale nie jestem słodkie bobo, więc po cóż zabieram głos kwestii koloru na którym się nie znam :). Pomysł cudny i wielce udane wykonanie. Spróbuj "dorosłej" wersji, wyobraź sobie, zalegasz sobie popołudniem z książką w ręku, z pachnącą kawą, z futrzakiem na kolanach otulona cudną kołderką z kocim motywem, albo liściastym, albo drzewiastym... Ja już to widzę...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko, tym razem zimowo. Kasia.
Kasiu - kolorek to taki wredny na fotce. W realu jest słodki i pastelowy :-)
UsuńSzczerze mówiąc nie widzę siebie w pozycji statycznej i rozleniwionej z kociambrami na kolanach. Mnie ciągle nosi i coś muszę robić. Ale generalnie uszytek tego typu trochę mnie ciąąąągnie ;-)
Jest śliczna! :)
OdpowiedzUsuńDaisy - dziękuję :-)
UsuńŚwietnie oprawiłaś prześliczne panele !!!
OdpowiedzUsuńCzas wykonania, wierz mi, błyskawiczny :)
Pozdrawiam cieplutko.
Teraniu - te panele to fragmenty bawełny pościelowej. Takich końcówek kupionych na wagę w największym w Polsce sklepie na "A" ;-)
UsuńBłyskawicznie powiadasz? No chyba tak, bo po dzisiejszym szyciu jaśka mam dość wszystkiego - łącznie z kolejnymi uszytkami :D
No, cierpliwości to należy Ci pozazdrościć:) Śliczna ta kołderka. Następna powinna być w zieleni, żeby wiosnę już wabić:)
OdpowiedzUsuńJaskółko - zielenie za mną chodzą i jęczą. Tym bardziej, że moja starsza córka jest wielbicielką zieloności. Mus coś wytworzyć :-)
UsuńCudowny słodziak.
OdpowiedzUsuńMałgoś - dziękuję bardzo :-)
UsuńKołderka cudnista.Ale zrobiłaś ją naprawdę szalenie szybko- 10 godzin to naprawdę niewiele na tę ilość pracy, która trzeba tu włożyć. To teraz czas na dorosłą kołderkę- dorosłą wzorem i kolorem. Już jestem ciekawa co wymyślisz.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Aniu - coś tam myślę, coś tam rysuję i obliczam. I znowu mamroczę pod nosem ku utrapieniu rodziny ;-D
UsuńPięknie wyszła. Ślicznie wygląda na tle zimowym. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBabajaga - kołderki i narzuty chyba najlepiej się prezentują na dworze i w białej scenerii. Wtedy najlepiej widać ich urodę :-)
UsuńSłodziutka kołdereczka nie ma to tamto:):):) Pozdrowionka i szyj dalej!!!
OdpowiedzUsuńDanusiu - taki jest plan - szyć i już! :-D
UsuńAlecudne te pledziki! Też chcę takie! I mieć i umieć uszyć. Synusiowi by sie przydała, bo mi zaczyna wystawać spod kocyków, które jeszcze niedawno były "takie duuuże" w stosunku do Niego. Chyba mi sie w pracniu zbiegły ;)
OdpowiedzUsuńJak tam panna jeździdełko? Dostała już nowe sprężynki?
Wszelkiej pomyslności i uściski
Asiu - no ale dla Jędrusia to przecież nie różowości! Toż to poważny chłop prawie półtoraroczny!
UsuńPanna jeździdełko... No cóż. Trza jej kolejny wpis będzie poświęcić, bo narowista jest :-D
Różowości to zdecydowanie NIE. Ale pledzik jak najbardziej TAK :D
UsuńOj te narowiste dziłchy...
Uściski
Asiu - to ja pomyślę ;-)
UsuńKołderka - cudo! Aż się zaśliniłam, tak słodziusieńka. I skoro apetyt się wzmaga - to proponuję zacząć szyć na zamówienia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Majeczka
Majeczko - na zamówienia? No co Ty! Raczej dla przyjemności, bo brakowałoby mi odwagi zmierzyć się z konkretnym planem. Za krótko się w to bawię :-)
UsuńCudna kołderka!!! Dobrze, że apetyt Ci rośnie, bo jest nadzieja, że wkrótce znowu będziemy mogli podziwiać kolejne patchworkowe cudo :)).
OdpowiedzUsuńFrasiu - na razie będą drobiazgi patchworkowe, bo wprawdzie jakieś tam plany i zamierzenia mam, ale z materiałami trochę krucho. Jak się uzbierają takie jak planuję, to ruszę z kopyta ;-)
UsuńNo to skoro apetyt Ci rośnie, to tak może narzuta na łóżko następnym razem? Czekam na kolejne patchworki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
( a jak tam mają się moi ulubieńcy- Fredzio i Lucuś?)
Małgosiu - patchworki będą. Na pewno :-)
UsuńA sierściarze? Śpią razem, czule przytuleni (dwa geje wg określenia mojego męża), razem jedzą, razem się leją (ale nie z agresją, tylko tak sobie - dla rozrywki). Ogólnie - symbioza absolutna i niewyobrażalna, jak się przypomina ich wspólne początki sprzed kilku miesięcy ;-D
Jest tak urocza ta kołderka, że z pewnością już ma nową właścicielkę :)
OdpowiedzUsuńViolka - ma! A jakże! :-D Skąd wiedziałaś? :-D
UsuńKołderka lodzio miodzio :-))) Załapałaś bakcyla paczłorkowego....oj ciężko będzie miała rodzina...a odkurzacz to już będzie miał totalnie przechlapane.... :-)))
OdpowiedzUsuńTylko nie wiem czy to się leczy, bo mój mąż mówi, że nie...he he...
Grażka - odkurzacz już protestuje :-D Rodzina już przywykła do moich działań i jest łagodnie wyrozumiała :-D
UsuńTo na szczęście jest nieuleczalna choroba i jakoś mnie to nie martwi ;-)
kołderka świetna, szczerze mówiąc podoba mi się bardziej niż poprzednia, małe pytanko, czy to sam materiał, czy ma jakieś podszycie wypychadełko czy coś??
OdpowiedzUsuńAch i muszę powiedzieć że mnie zaraziłaś, ponieważ w wolnych chwilach czytam twój blog od początku, byłam ostatnio przy wpisach chustowych i właśnie jestem w trakcie produkcji. Tylko szydełkiem, bo na drutach nie umiem:) już mam bok 88 cm :) to pierwsza moja taka duża robótka.
Madziu - kołderka składa się z wierzchu, środka (ocieplina) i spodu (w tej kołderce flanelka). Efekt puchatości uzyskuje się pikując wszystkie trzy warstwy :)
UsuńNo i cieszę się, że Cię zaraziłam - taka zaraza to samo zdrowie ;-)
Śliczna kołderka dla małej królewny :) Skoro apetyt wzrósł na szycie to zapraszam na,,Kołderki za jeden uśmiech"-to forum gdzie powstają kołderki dla chorych dzieci.Pozdrawiam Małgosia
OdpowiedzUsuńMałgosiu - "Kołderkowo" znam. Kilka lat temu działałam tam jako ciocia hafciarka kwadracikowa. Odeszłam jednak, bo nie wyrabiałam czasowo, a nie chciałam podejmować się pracy, z której nie mogłabym się wywiązać :)
UsuńBardzo fajne te Twoje pledziki, chcialabym taki miec,gratuluje talentu , czekam na wersje duza tzn. dla duzego czlowieka, pozdrawiam i zycze dobrego dnia, ania
OdpowiedzUsuńAnnamaria - wersja duża powstanie, bo kusi mnie jak licho ;-)
UsuńChcę taką kołderkę w smoki! Margosiowe! Natychmiast! ...Tylko większą. :D
OdpowiedzUsuńAgaB - mogą być i drakule, ale o jakie smoki Ci chodzi? Zaintrygowałaś mnie, kobieto!
UsuńAaaa! Już chyba wiem! Ten z niebieskim ozorem? :D
UsuńAta - wielkie gratulejszyn :)))
OdpowiedzUsuńzmierzyłaś się z różem i dałaś radę! bardzo przystojna ta kołderka :)
no a poza tym cieszy mnie Twój patchworkowy apetyt... cieszy ogromnie :)) witaj w kluuuubie, że tak powiem :)
Kasiu - dziękuję bardzo! Póki co, to jeszcze skromniutko postoję w przedsionku klubu patczłorkujących i będę podglądać i się dalej uczyć :-)
Usuń