Nie było to dla mnie jakimś zaskoczeniem.
Przyroda to jej konik, z ekologią za pan brat, więc siłą rzeczy i (nomen omen) natury tak to się musiało skończyć.
Pierwszy etap był przewidziany jakoś tak okropnie wcześnie na październik.
Czasu mało, a materiału sporo: powtórka klas 4-5 + sporo materiału z klasy szóstej.
Młoda się zawzięła, nauczyła i poszła pisać.
Po napisaniu etapu szkolnego Ania oznajmiła mi z kwaśną miną, że było okropnie trudny, beznadziejny i że na pewno nie przeszła dalej.
No trudno - są gorsze tragedie ;-)
Minął jakiś czas.
Odbieram warkoczową ze szkoły.
Wsiada do samochodu i słyszę:
- Wiesz mamusiu? Jednak przeszłam do etapu rejonowego!
- Łaaaa! Super! Gratulacje!
Etap rejonowy wiązał się z perfekcyjnym opanowaniem materiału z klas 4-6, czyli mała musiała przewalczyć w trzy tygodnie całość materiału z przewidzianego na trzy lata nauki w podstawówce plus materiały dodatkowe wg. wytycznych organizatorów.
16.11 pojechałyśmy na etap rejonowy.
Czas trwania -półtorej godziny.
Ania wyszła po 45 minutach!
- Było okropnie trudne. Dziwne pytania i w ogóle na pewno nie przeszłam. Napisałam wszystko, sprawdziłam, ale NA PEWNO mam błędy.
- Oj tam, oj tam! Ale za to masz już czas wolny i nieograniczony na czytanie, komputer i w ogóle! Tak na to patrz :-)
Nie przekonałam jej chyba do końca. Na pocieszenie zabrałam smutasa na ciacha do kawiarni.
Humorek cokolwiek się poprawił.
Mamy 22.11. Dzień wyników.
Godzina 13:45.
Sms. Od małolaty:
"Przeszłam do etapu wojewódzkiego!"
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Następny, ostatni etap przewidziany jest na 18.01.
Czyli pozornie w huk czasu.
Tja.
Tyle, że materiału do opanowania jakby trzy razy więcej niż w poprzednich...
Oprócz podstawówkowego dochodzą te dodatkowe z poprzednich etapów i dodatkowe na etap ostatni.
Ile stron wydruku?
Hm... Bardzo dużo!
A zakres materiału? Ogromny i przekraczający ramy szkoły podstawowej. Ania miała do ogarnięcia: sporykawał materiału gimnazjalnego z biologii, chemii i fizyki.
Plus jakieś dziwolągi z matematyki :/
Godzina zero wybiła o 10:00 18.01.
55 finalistów z województwa mazowieckiego zasiadło do pisania ostatniego etapu olimpiady.
Wśród nich moja malutka, drobniutka Aniusia.
Czas trwania - 2 godziny.
Młoda wyszła po półtorej.
I co usłyszałam?
- Było łatwe, ale na pewno nie zdałam! Bo zrobiłam NA PEWNO błędy! - I tu padła wyliczanka gdzie te błędy są.
- Co się łamiesz? Doszłaś tak bardzo daleko! A poza tym - na świadectwie i tak już masz dodatkowe punkty i wpis, że byłaś FINALISTKĄ!
- Ale ja bym wolała być LAUREATKĄ! Nie musiałabym zdawać egzaminu szóstoklasistów, poszłabym do wybranego gimnazjum i w ogóle...
I tak przez tydzień.
Czyli do dnia ogłoszenia wyników, czyli dziś.
Miały być o 13:00
Oj nie mogłam sobie miejsca znaleźć...
Piątki mam wolne, więc nosiło mnie po domu-całkiem bezproduktywnie.
Chuda wróciła z uczelni:
- Młoda się odzywała?
- Nie. Wyniki o 13:00.
- Aha...
13:00 - cisza...
13:20 - cisza...
13:40 - cisza...
14:00 - cisza...
Wsiadłam w samochód i pomknęłam do dwóch bibliotek, jednego spożywczego i jednego zoologicznego, bo już pękałam w szwach z nerwów.
Ląduję pod szkołą 14:40, czyli równo z dzwonkiem.
Czekam na małolatę i tak sobie myślę:
- Nie pisała, bo nie zdała. Bo stwierdziła, że jak nie ma o czym, to pisać nie będzie. Dżizas! Jak ja mam ją pocieszyć?
No i nadchodzi młode. Wyrąbała się efektownie przy samochodzie aż łupnęło, wsiadła, zapięła pasy, rzekła grzecznie:
- Cześć mamo!
I tyle...
Ruszam. Jadę. Cisza.
- No co tam? - Zagajam nieśmiało i zwyczajowo.
- A nic. A wiesz mamusiu... Jestem laureatką tego konkursu z przyrody.
Ot tak, po prostu.
Wypowiedź w typie:
- A wiesz mamusiu... Mam ochotę na czipsy.
Mamusia chwilę jechała w milczeniu, a potem dała po heblach, wyskoczyła z samochodu na środku ulicy i rzuciła się na tylne siedzenie,zajęte przez spokojną jak głaz laureatkę,z dzikimi uściskami i całusami.
Laureatka lekko się śmiała, ale była ciut skonfundowana zwłaszcza, że matka zalała się łzami jak fontanna.
A potem powiedziała matce coś takiego, że mało co, a matka by się rozpłynęła całkiem:
- Gdyby nie ty, mamo, to pewnie bym nie zdała.
- No co ty gadasz!
- Tak. To też twoja zasługa. Gdybyś mnie nie odpytywała z materiału, to bym nie dała rady.
Głupoty gada! Przecież to JEJ zasługa! JEJ zwycięstwo!
To ONA musiała się nauczyć. To ONA w końcu ma zasłużone wolne po ciężkich miesiącach orki.
To ONA włożyła kolosalną pracę, żeby spełnić swoje marzenia.
I sama je sobie spełniła.
I to trzy za jednym zamachem:
Pierwsze - nie zdaje egzaminu szóstoklasistów.
Drugie - pójdzie do wymarzonego gimnazjum, bo już ma maksymalną, wymaganą ilość punktów.
Trzecie (łączy się z drugim) - nie będzie zdawać egzaminu kompetencji językowej (gimnazjum wybrała sobie dwujęzyczne).
Co mogę jeszcze napisać?
She's simply the best!!!
Gratuluję Córce i jej Mamie , przecież przyczyniłaś się !
OdpowiedzUsuńUcałuj Anie ode mnie i pogratuluj. Twoja zasługa też, choć nieco mniejsza, to fakt. Ania jest NIESAMOWITA.
OdpowiedzUsuńOgromnie się cieszę z tego Jej sukcesu.
Buziaki dla Was obu, ;)
Wielkie gratulacje dla Ani :) i dla Was za całe wsparcie jakie jej dajecie ;) Najważniejsze, że ją to bawi a jak bawi i przynosi TAKIE efekty to wszystko inne będzie szło jak z płatka ;)
OdpowiedzUsuńGRATULACJE!!
Wielkie brawa dla Ani !!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńNic bardziej nie cieszy, niż sukcesy naszych dzieci. Pozdrawiam
Gratuluję! To pewnie po mamusi taka zdolna. :-)
OdpowiedzUsuńGratulacje! Dla Ani i dla Ciebie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Majeczka
monotematyczna będę GRATULACJE dla warkoczowej !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńno i dla mamy też......ostatecznie......
hi hi!
Brawo Aniu!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
KonKata
Gratuluję ! Mamuśce również :)
OdpowiedzUsuńAnuśka! Gratuluję! Ależ się cieszę! Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!! Super! Ściskam do utraty tchu!
OdpowiedzUsuńGratuluje Wam obu!!!! To prawdziwie przepiekny prezent od dziecka dla mamy. Bardzo sie ciesze twoim sukcesem......?....Oczywiscie, ze kazda matka ma w ogromna zasluge w sukcesie swojego dziecka. Chcialabym ciebie teraz zobaczyc jak cie duma rozpiera. Sciany jeszcze niepopekaly od tego nadbrzmiania? :-) Ciesze sie z toba i to nie masz pojecia jak bardzo.
OdpowiedzUsuńUsciskaj ode mnie swoja LAUREATKE!!!!!!1
Serdecznie gratuluje Laureatce, podziwiam malutka jest naprawde niesamowita, i ...... WIELKA, gratuluje Tobie , wspanialej corki, i TOBIE, ze pomoglas jej w tym jej wielkim planie, wszystkiego najlepszego,pozdrawiam cieplo, ania
OdpowiedzUsuńAnusiu!!!
OdpowiedzUsuńTak trzymaj, wszystko przed tobą!!! Gratulacje!!
Mamo, dzielna Mamo, Ania ma rację, to i twoja zasługa!!
To i ja ściskam ją tak, że tchu penie złapać nie może :) Fizycznie zrób to za mnie... i powiedz jej, że jest niesamowita !!!!
OdpowiedzUsuńGRATULACJE......super sprawa .
OdpowiedzUsuńBasia
Gratulacje dla Laureatki! Zdolniacha :)
OdpowiedzUsuńZa młodu też startowałam w olimpiadach, więc wiem ile to pracy wymaga.
Mądra warkoczowa istotka :D. A swoją drogą to jest chore, aby na konkursie na poziomie podstawówki trzeba było znać materiał z gimnazjum, w gimnazjum - z liceum, a w liceum - poziom uniwersytecki. Gratuluję Laureatce i całej rodzince
OdpowiedzUsuńGratulacje dla laureatki! Twoje dzieci są szalenie krzepiące - wbrew donosom medialnym okazuje się, że zawsze znajdą się młode osoby, które mają pasje, rozwijają swoje zdolności i którym zwyczajnie chce się coś robić. A jako wisienka na torcie - takie wyniki :-) No i nie ma wątpliwości, że wychowanie ma w tym pewien udział. Tobie także gratuluję :-)
OdpowiedzUsuńGratulacje! Mamie i córce :) Jestem pełna podziwu, dla Ani za upór w dążeniu do celu, dla Ciebie, że tak wspaniale ją wspierasz! Zwykle rodzice tępią ambicje dzieci. Jesteście fantastyczną rodziną :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Serdeczne gratulacje dla Ani! Ależ zdolna z niej dziewuszka! I jaki to przykład i dla nas że nie wystarczy marzyć, trzeba tez na te marzenia zapracować, powalczyć o nie.
OdpowiedzUsuńUściski!
Gratulacje dla córci!! Zdolna z niej dziewczynka!
OdpowiedzUsuńHa!!! Ten Mikołaj co Ci dziecię w maju podrzucił wiedział co czyni....dla takich chwil...na umęczone serce matki !!!
OdpowiedzUsuńGRATULACJE !!!!!! :-)))
Super wieści ,gratuilacje
OdpowiedzUsuńSuper! Gratulacje! :).
OdpowiedzUsuńZasługujecie na fanfary i gratulacje!
OdpowiedzUsuńWarkoczykowi za wspaniały sukces, a Tobie za całokształt, Ty bez Ani i Ania bez Ciebie nie istniejecie :).
A całość spina trzecia kobietka w familii. Jesteście jak muszkieterowie. Razem tworzycie taki sam zespół jak ja ze swoimi przyjaciółkami, chętnie użyczymy Wam naszego motta: takich dwóch jak Was trzy to nie ma ani jednej! Jestem dumna razem z Tobą!!! Uściskaj laureatkę :). Kasia.
Gratulacje dla Laureatki! Napracowało się dziecię, oj, napracowało!
OdpowiedzUsuńWiem jak to jest, bo moje dwie córki również bez przerwy startują w jakichś konkursach i takie same mają podejście w poinformowaniu mnie o wynikach, jak Twoja Ania!
Serdecznie pozdrawiam:))
Gratulacje!!!
OdpowiedzUsuńAsia
GRATULACJE!!!!! Zdolniacha z tej Twojej córy :)
OdpowiedzUsuńNooo! GRATULACJE!!!!!!
OdpowiedzUsuńPodziwiam szczerze, bo ja też się interesowałam (i nadal interesuję) tą tematyką i wiem, ile to nauki.
Gratulacje! Dla młodej i dla mamy :)
OdpowiedzUsuńFajne kobietki z Was.
"Zazdraszczam" pięknych i mądrych córek (sama jestem zdominowana przez 3 mężczyzn)
Kasia
Byłam tutaj, pisać też pisałam - widocznie wysłałam w kosmos moje najserdeczniejsze gratulacje dla córki i mamusi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko.
Patchworki to bardzo fajny pomysł na pledziki,narzuty poduchy a nawet zasłonki do domu letniskowego.Ja obdarowywałam rodzinę takimi prezentami i byli bardzo zadowoleni.Pierwszą pracę -narzutę zrobiłam z jedwabiu naturalnego-to dopiero było wyzwanie bo jedwab się przesuwa i trudno wycinać a na dokładkę nie miałam żadnego pojęcia .Po prostu "sie wycina i sie szyje".Jest to sposób na wykorzystanie resztek .Dokupuję też w "lumpeksach".Moje gratulacje.
OdpowiedzUsuńNo cóż, pogratulować Ani i Tobie. Ja to bym bał się mieć takie dziecko, do poinformowania o sukcesie podchodzi z takim spokojem...... "No wiesz mamo, wyszłam za mąż i urodziłam wnuka (czkę), jak chcesz to idź zobacz do pokoju obok, tylko jej nie obudź. Jak chcesz poznać mojego męża, to w kuchni podgrzewa butelkę z mlekiem......dreszczowiec normalnie. Umie budować napięcie. Oglądała zamiast dobranocki Hitchcocka?
OdpowiedzUsuńKrzysztof - nie oglądała dobranocek w ogóle (nudziły ją) - może to jest przyczyna? :-D
OdpowiedzUsuń