Zaczęło się dokładnie 30.12. Tak mnie naszło, że złapałam się za materiały wyłażące samoistnie z szafy, za nóż, za linijkę i czujnie podłożyłam matę do cięcia pod spód moich wyczynów ;-)
Posiekałam szmatki na równiutkie strzępy:
A potem zadałam młodej młodszej zadanie bojowe:
- Ułóż jakoś sensownie te puzzle.
Ułożyła:
A potem, w nagrodę składała razem z matką swą poszczególne kwadraciki...
Uprzednio skrupulatnie je numerując
Powstała taka jakaś ścieżka wprost w urocze moje małe, rozczocharne mamuciątko
Nie mogło to coś tak sobie leżeć! O nie! Nie przy naszym Lucjuszu!
Tak więc, następnego dnia, czyli 31.12 mus było je zszyć w pasy:
A następnie w całość i skanapkować w oczekiwaniu na fajerwerki:
Nastał Nowy Rok...
... a wraz z nim konieczność pikowania :-D
Uhhh! Upchnąć puchatą kołdereczkę podbitą polarem pod wątłym ramieniem buntującej się Zośki...
Dałam radę! Tra lalala!
I lamówkę też wymyśliłam.
I teraz przyznam się bez bicia jak to z nią było: otóż kombinowałam jak koń pod górę i chciałam coś gotowego. Ale z przyczyn różnorakich stanęło na tym, że sama muszę coś wytworzyć.
Dobra! WIEM! Lamówkę szyje się ze skosu! TAK TAK! WIEM! Ale polarowy kocyk się prawie skończył i musiałam ciąć na wprost :-D
Rozgrzeszyłam się następująco:
A: polar naddaje i nie ma różnicy czy skos, czy nie skos.
B: paski zszywałam pod kątem właściwym, więc nie będzie źle przy wykończeniu.
No i miałam rację!
Ha! Oto ona! Moja pierwsza, czyli numero uno, kołderka vel pledzik w całej swej bohomaziastej krasie:
Teraz dane bardzo zimne i dające do myślenia:
Prasowanie wybranych w tempie światła szmat - 1 godzina
Cięcie kwadratów - 4 godziny (nieważne, że się miałam powera i naszatkowałam ich na dwa takie pledziki)
Zszywanie kwadratów w pasy: 1,5 godziny
Prasowanie pasów - 40 minut.
Zszywanie pasów 2,5 godziny
Prasowanie całości - 40 minut
Kanapkowanie (dwie osoby + dwa koty) - 1 godzina
Pikowanie - 4 godziny.
Wymierzanie, cięcie i szycie lamówki 50 minut.
Lamówkowanie (maszynowe i ręczne) 3, 5 godziny
Co daje w sumie (o ile się nie kropnęłam w wyliczeniach) 18 godzin i 40 minut!
Wnioski?
Nr 1: następny pled/narzutę będę szyła ciut inaczej (żeby lepiej kwadraty mi stykały bez użycia słów ogólnie uznanych za nieprzyzwoite)
Nr 2: BEZWZGLĘDNIE KUPIĆ AGRAFKI! :-DDD
Aha! Jeszcze jednego wyliczenia czasowego nie uwzględniłam!
Przejęcie pledzika przez prawowitą właścicielkę: NANOSEKUNDA! :-D
Pięknie Moniko, podziwiam, tempo szalone
OdpowiedzUsuńElu - dziękuję bardzo :-)
UsuńA to ci sylwestrowy pledzik ;) Życzę zdrowia i wszystkiego najlepszego w Nowym Roku!
OdpowiedzUsuńMbabko - dziękuję i wzajemnie :-)
UsuńWspaniały pled ☺ Warto było poświęcić mu tyle czasu. Gratuluję i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMarzenko - dziękuję Ci bardzo za cierpliwe znoszenie moich dywagacji lamówkowych ;-D
UsuńO kurde! Ładny! Bardzo ładny!!!! A tempo masz zabójcze. Mnie się bohomazowaty patchwork podoba bardzo a bardzo :-)
OdpowiedzUsuńLilka - nawet nie wiesz, jak się cieszę :-)))
UsuńPiękny i błyskawiczny, u mnie musi nabrać mocy - bardzo długo nabiera.
OdpowiedzUsuńTylko co Ty zrobisz ze wszystkimi patchworkami, bo zgodnie z wierzeniami różnymi taki cały rok jaki Sylwester lub 1 dzień Nowego Roku. Musisz więc szyć pracowicie.
Tempo nieziemskie :)
Pozdrawiam cieplutko.
Tereniu - jak to co? Będę rozdawać dobrym ludziom :-)))
UsuńFajny :):) No śliczny:):):) No gdzie tam,- Cuuudny:):):) Ja często lamówki tnę z prostego, kiedy jest elastyczny materiał. I tak się naciągnie a potem trzyma ściślej. Prawdziwe krawcowe za taki gadanie pewnie by mi kucki wyrwały:)
OdpowiedzUsuńJaskółko - ufff! To jest nas przynajmniej dwie do odstrzału - jakoś mi raźniej ;-)
UsuńOj, to prawda, że taki pledzik to pożeracz czasu, też ostatnio szyłam podobny, tylko, że o wiele mniejszy, bo dla maluszka, a czasu poświęciłam mu niewiele mniej. I też podszyłam go polarkiem, ale lamówek już mi się nie chciało robić :) Super ten wzór Wam wyszedł - co dwie głowy to nie jedna :)
OdpowiedzUsuńCzasem - no właśnie się zastanawiam, jak to można bez lamówek wykończyć...
UsuńTo proste dosyć - zszywasz wierzch ze spodem prawa do prawej, zostawiając niewielki otwór, przez który wszystko potem przewracasz, zaszywasz otwór ręcznie. Na koniec można wszystko przelecieć stębnówką dookoła i tyle.
Usuńbardzo ciekawy :) podoba mi się :) pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńMyszak - dziękuję :-))
UsuńEkstra, podoba mi się i tempo i wytwór ;-)
OdpowiedzUsuńBasiu - w sumie to i ja też jestem z obydwu rzeczy zadowolona ;-)
UsuńŚliczny pledzik! Bardzo mi sie podoba :). Podziwiam tym bardziej, że ja jakoś ciągle nie mam odwagi zabrać się za patchworki. Może w tym roku się uda? O ile oczywiście zacznę od czegoś znacznie mniejszego :)).
OdpowiedzUsuńFrasiu - też się bałam jak diabeł święconej wody, ale nie ma czego :-) Umiesz ślicznie i precyzyjnie szyć, więc do dzieła ;-))
Usuńdobra robota :) jak chcesz to podpowiem Ci, co robić, żeby nie szyć lamówki :)
OdpowiedzUsuńIrenko - ooooo!! Bardzo, bardzo chcę!!
UsuńNo ALLLLEEE!!!! Niby pierwszy a jakbyś już uszyła takich wiellleee :D
OdpowiedzUsuńAnette - łaskawaś w swych osądach :-)) Dziękuję bardzo :-*
UsuńO kurde...ale czad! Może i ja bym się odważyła, ale takich pomocników jak ty nie mam.
OdpowiedzUsuńPomyślności w nowym roku:)
Iwonko - odważ się! Jak Cię znam i Twoje możliwości to i bez pomocników dasz radę :-)
UsuńPiękny pledzik! Agrafki to dobre rozwiązanie :) Nie będą nas szpilki, szarpane jedne, uszkadzać ;)
OdpowiedzUsuńMario - święte słowa! :-D
UsuńNie będę oryginalna- ta kołderka jest śliczna!!!! Agrafki kupuję już od roku- zawsze pamiętam o ich zakupie dopiero wtedy, gdy już żadnej nie mogę znalezć;)
OdpowiedzUsuńNajlepszego w Nowym Roku- wszystkiego co sobie tylko zamarzysz!!!
Miłego, ;)
Aniu - pojedyncze agrafki pałętają mi się po domu, ale do patchworków będę ich potrzebować duuuuużo więcej :-D
UsuńDziękuję za życzenia :-)
Piękna narzutka, też kiedyś szyłam ... Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBabajago - jeśli chociaż w kilku procentach były tak piękne jak Twój decoupage, to może czasem wróć do szycia :-)
Usuńuszanowanie wielkie!
OdpowiedzUsuńznowu trochę szmatek zeszło
pozdrawiam w 2014
Kasiu - dziękuję! Trochę zeszło, ale dziś jakoś mi się powiększyło cudownym sposobem o ponad 4 kg nowych :-DDD
Usuńale projekt!!!!!! super kołderka !!!!! chylę czoła przed autorką, autorkami i wykonawczynią !!!! pozdrawiam gorąco!!!!!
OdpowiedzUsuńDanusiu - projekt powstał kompletnie bez projektu :-D Tak na żywioł poszłam i jakoś wyszłam na swoje - z pomocą Ani ;-)
UsuńBardzo piekn pled, gratuluje, pa, ania
OdpowiedzUsuńAnna - pięknie dziękuję :-)
UsuńNo i doczekałam się kołderki uszytej przez w.w szwaczkę :)
OdpowiedzUsuńBeatko - ale jakoś przesadnie długo chyba nie czekałaś, prawda? ;-)
UsuńTia, wiedziałam, żeby tu nie wchodzić, wiedziałam, ale nie, jak ta głupia wlazłam, a teraz szukam oczu pod stolikiem Trollu wstrętny - musisz takimi cudami walić bez opamiętania i uprzedzenia, że to tylko dla ludzi o mocnych nerwach. No dobra, podoba mi się ;-)
OdpowiedzUsuńSylwka - hehehe! Umieszczę na stałe taki wpis w nagłówku: "Wchodzisz, na własną odpowiedzialność" ;)
UsuńA łapki do garów widziała koleżanka? Jak nie, to nie polecam oglądania poprzedniego wpisu ;-D
Chcesz mnie wykończyć - to już wiem, ale widzę, że ma być powoli, w odcinkach, oby nie trwało tak długo, jak "Moda na sukces" ;-)
UsuńSylwka - no wiesz! Skąd to przypuszczenie? Ja i wykańczanie Bogu ducha winnych ludzi? :-D
UsuńChyba fochem zarzucę, albo co :-D
Piękny pledzik! Jak się patrzy na gotową pracę, to się wydaje - a cóż to takiego, trochę szmatek pozszywanych do kupy... a to strasznie mozolna dłubanina! Jestem pełna podziwu dla Twojej cierpliwości! A efekt naprawdę wspaniały!
OdpowiedzUsuńKalliope - a jednak to tak jest - pozszywać trochę szmatek i już :-D
UsuńPledzik - cudo! Jak ja podziwiam wszelkie istoty, które potrafią się porozumieć z taką np. Zośką. Będę wychwalać Twe zdolności jak i gdzie się da.
OdpowiedzUsuńSzczególnie , że korzystałaś z pomocy aż 2 sztuk kotów. :D
Pozdrawiam
Majeczka
Majeczko - dziękować, dziękować! :-D Koty to niezbędny element sz(ż)ycia :-D
UsuńOmatuchno! Tyle już tu komentarzy... wszyscy już pewnie wszystko powiedzieli... Gratuluję Ci Ata! Gratuluję Ani :) Powiem jeszcze, że lamówka nie koniecznie musi być ze skosu. Nawet powiem, że krojona z prostego lepiej trzyma w ryzach całość! Nie rozciąga się, nie naciąga całości tam gdzie nie trzeba. Ale... może być stosowana tylko przy prostych bokach. Przy zaokrąglonych narożnikach i falistym brzegu, typu "herbatniczki" już koniecznie musi być krojona po skosie! A co do maszyny... ludzie! Zośka czy Julita... to nie ona jest ważna! Ważna jesteś Ty! Ty Ata, Ty Basia, Ty Kasia i ja - Jola ! :) Przecież maszyna to tylko narzędzie w naszych rękach! Oczywiście, że dobrze jeździć mercedesem niż... ;) ale jednym i drugim dojedziesz do celu!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Jolcia - bardzo Ci dziękuję! O lamówce też już sobie co nieco poczytałam i się rozgrzeszyłam :-)
UsuńCo do maszyny - masz rację! Zośka szyje i jest git! To mnie cieszy - chucham na nią i dmucham ze wszystkich sił, bo szkoda by mi było wysiąść z malucha i zasuwać na piechotę, bo na merca mnie nie stać ;-D
Atuś mailika puściłam daj znać czy zwierzyna dotarła na miejsce;)
OdpowiedzUsuńIwonko - dotarła! Zaraz nadrobię zaległości mailowe :-)
UsuńCudowne dzieło. Podziwiam za wytrwałość :)
OdpowiedzUsuńKatarzyno - bardzo dziękuję :-) Wytrwałości nie potrzeba dużo, tylko precyzji, a co za tym idzie - cierpliwości anielskiej ;-D
UsuńChin w takim tempie to my nie zbudujemy. Musisz działać szybciej, szybciej. Na temat wzoru wypowiedziałem się na fejsie więc drugi raz w paszczę lwa nie będę lazł :)
OdpowiedzUsuńKrzysztof - jednak masz resztki instynktu samozachowawczego ;-)
UsuńDrugą uszyłam szybciej, ale to inna bajka, na kolejny wpis za kilka dni ;-)
Ata BRAWO!!!!
OdpowiedzUsuńJa bym takiego pledzika to pociągnęła w pół nanosekundy :)
Grażynko - dziękuję bardzo! :-))
UsuńPrzepiękne!! Jestem pod wrażeniem, to co robisz wygląda na bardzo pracochłonne. Jednak efekt końcowy wynagradza wszystko. Naprawdę cudo!!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko!
Pani Dżi - bardzo dziękuję :-)
Usuń