wtorek, 4 lutego 2014

Znowu ja?

No!
Żeby nie było, że tylko ja taka psuja jestem!
A to samochód, a to (prawie) piec, a to jakieś tam inne gadżety...
O!
Na ten przykład wczoraj - żelazko zatłukłam. Na śmierć.
Biedactwo służyło mi wiernie ponad 13 lat! Sentyment mam do niego ogromny - wszak kaftaniki i śpioszki mojej maleńkiej Aniusi nim prasowałam :-(((
A wczoraj, w samo południe, po raz ostatni wydało z siebie zaparowane westchnienie, mrugnęło lampką na pożegnanie i skonało w moich dłoniach...
Straszne...
Pokój jego elektrycznej duszy. Niech spoczywa w kartonie, czekając na wymianę na kwiatki ;-)

Dziś też spsułam coś, ale to się spsuć musiało, bo nie miało wyjścia.
Otóż zaorałam nóż krążkowy do patchworków.
Bywa. Taki lajf. Się stępił i raczej gniecie niż tnie.
Jutro jadę po zakup nowego.
Swoją drogą poszukiwania noża to też niezły temat na wpis. Ale jednak chyba daruję Wam czytania o głupocie sprzedawców.

No ale ad rem!

Jako człek zasmarkany, kaszlący i słaby nie mam ochoty ani siły sterczeć przy garach.
Mam inne priorytety (patchworkowe).
Upiekłam wczoraj na obiad zapiekankę dla pułku wygłodzonego wojska, zrobiłam pomidorówę, ciasto jeszcze jest, więc luzik - można sz(ż)yć.
Wczorajszą zapiekankę mus dziś podgrzać.
Gdzie? No w mikrofali.
Młoda młodsza dostała swoją słuszną porcję po powrocie ze szkoły.
Męzu wrócił, sam się obsłużył.
Zupą. Bo zapiekanka jakby go przerosła.
- Ty! Ona zimna zupełnie jest.
- To ją podgrzej - Poradziła życzliwa żona.
- Podgrzałem przecież!
- Za krótko może? - Żona dalej przyjazna.
- 5 minut na szóstce??
- O?! - Żona się zdziwiła i pomacała rzeczoną.
- Faktycznie! Zimna jak moje żelazko!

Żona się przejęła i sama osobiście zajęła się mężowską racją obiadową.

Bez efektu.

Wniosek nie tylko sam się nasunął - on po prostu zakrzyczał:
kuchenka się popsuła!

Co zrobiła żona swojego męża?

Zaświeciła własnym, nieodbitym światłem i z głębi duszy rzekła:

- Boże! Jaka ja jestem szczęśliwa!
- Co??? - Mąż zgłupiał.
- Jak co? Nie rozumiesz? NARESZCIE nie JA coś popsułam w tym domu! Tylko TY! Co za ulga! :-DDD

Mężu roześmiał się, nawet dość szczerze.

A ja jeszcze tylko przez ułamek sekundy nurzałam się w szczęściu absolutnym...
Bo od niechcenia odezwała się małoletnia asystentka zwana Anią:

- Widzisz? Wystarczyła tylko twoja obecność...

Amen!

Czyli jednak znowu ja? :/

27 komentarzy:

  1. Słodka dziecina z Anusi. A z Ciebie pewnie "czarownica":))))) Mnie pralka wysiada- chyba mi łożysko poszło w diabły.Ale bez wirowania da się prać.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu - ta Twoja imienniczka, to niezłe ziółko ;-)
      Pralkę chyba będziesz jednak musiała kupić nową, bo po pewnym czasie zatrzyma Ci się w środku prania. Wiem co mówię - pralki też psuję ;-)

      Usuń
  2. :):):) Niesamowite:):):)
    Dobra, nie będę komentować Twoich "zdolności" względem rzeczy nieożywionych, bo martwe one są po Twoim ich użyciu.
    Ja kupiłam nóż w sklepie internetowym. był wybór w rozmiarach.
    Miałam zapytać o ten szalik ( te cholerne podwójne oczko), ale chyba teraz nie czas na to.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaskółko - w internecie noże są drogi jak licho. W Castoramie OLFA jest po 37 zł :-)
      Jakie podwójne oczko? Jakoś nie kojarzę...

      Usuń
    2. Też kupiłam po 39. Oczko? No jak przerabiasz, to zostaje Ci na drucie znowu jedno oczko ( przy stałej założonej liczbie oczek). przerabiasz na szerokość 8. i taka sama liczba powinna się powtarzać. A mnie się robiła podwójna. Zaznaczam, że robić na drutach potrafię:) Coś gdzieś zawalam:(

      Usuń
    3. Kurczę! Nie wiem... Pierwsze zdejmujesz bez przerabiania, ale to tradycja druciana i zapewne to wiesz.

      Usuń
  3. Pomyśl, ile kwiatków będziesz miała !!! Nowe "lepsze" sprzęty również :):):)
    Nie możesz ostrza do Twojego noża dokupić - tańsza inwestycja.
    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tereniu - sądzę, że przynajmniej jeden kwiatek jestem do przodu ;-)
      Ostrza nie kupię, bo nóż mam chiński i cokolwiek się rozsypuje ;-)

      Usuń
  4. Jak miło, że nie tylko ja taka zdolna jestem w dziedzinie popsowania przedmiotów przeróżnych a powszechnie zwanych przedmiotami codziennego użytkowania :))))
    Pozdrawiam gorąco!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zosiu - jest nas dwie! Ufff! Co za ulga :-DD

      Usuń
  5. :))))) Niezłą masz "siłę rażenia" ;))
    Moje sprzęty psują się same - ja im w tym nie pomagam ;)).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Frasiu - same, to moja kochana, wąsy rosną ;-))

      Usuń
  6. o ŻELAZKU to czytałam na fejsie całą wymianę zdań( czasem trudnych do ogarnięcia) z moim małżonkiem i nie tylko więc czemu mnie nic nie dziwi:):):)???? Pozdrawiam!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Danusiu - nie wiem, czemu nic Cię nie dziwi - może właśnie dlatego, że poczytałaś tamten wpis na fejsie? ;-DD

      Usuń
  7. Noże i ostrza do nich są dostępne w Castoramie :) co do psucia to jak ja jestem w domu to się nic nie psuje ale jak tylko wyjdę lub wyjadę... Ostatnio zepsuł się odkurzacz i telewizor :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pracownio pod Aniołem - wiem, wiem. Dziś byłam w najbliższej mi Castoramie, ale nie było, bo to takie małe coś, przerobione z Brico. Mężu ma za zadanie jutro zanabyć w innej, dużej, żeby nie powiedzieć prawdziwej Castoramie :-)
      Na psucie się Twoich sprzętów jest metoda: nie wyjeżdżaj, bo one z tęsknoty za Tobą umierają ;-)

      Usuń
  8. Widzę, że nie pierwsza wpadłam na wymianę ostrzy ;) W Pasgali były kiedyś....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krzysiu - wymiana ostrzy jest oczywista, jak się ma przyzwoity nóż, a nie wersję treningową made in China ;-)
      I właśnie ten ćwiczebny kupowałam w Pasgali. Mieli OLFĘ, ale była okropnie droga i wolałam jednak mniejsze inwestycje, tym bardziej, że wtedy nie miałam zamiaru bawić się patchworkami ;-)

      Usuń
  9. No cóż... Na kogoś trzeba zwalić, a jakżeby nie na Ciebie skoro podobno Ty wszystko psujesz? Oj nie pokrasnoludzku to i brak damskiego wsparcia córci :). Ratuje ją młody wiek, jeszcze nie zaznała tego miodu hi, hi. Nie patrz na to i nie słuchaj złych podszeptów! Żelazko dożyło pięknego wieku!!! I było szczęśliwe! A mikrofala? Złe fluidy ją owionęły hi, hi. Na ostrze ani Ty, ani nikt inny wpływu nie ma, więc się stępiło i już :). Tak więc trzymam Twoją stronę i jestem pewna, że nie przyłożyłaś rączki do nieszczęścia :).
    Pozdrawiam, Kasia :).
    PS. A patchworków zazdroszczę... Są piękne :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu - młoda broni mnie, oj broni! Tylko czasem jej się wymsknie to i owo ;-D
      Co do przykładania rączek mych zdolnych, to ja nie wiem... Może te złe fluidy to właśnie moje czarodziejskie dłonie emitują? ;-)

      Usuń
    2. Nie ma opcji, że to Twoje rączki. Dlatego, że wredne rączki nie "umią" takich cudowności :))). Stąd moja pewność, że toto pewnikiem z powietrza się bierze :))). Buziaki.

      Usuń
  10. Oj tam, oj tam! Zaraz Ty! To Szuszmaki - takie domowe ludki, lekko zlośliwe odpowiedzialne za:
    -psucie sie róznych sprzętów
    -zaginiecie wszelkie rzeczy w domu i obejściu
    i takie tam.
    Cudną piosenkę napisał o nich mój kolega. Niestey po latach pamiętam tylko ogólny jej sens i melodia gdzieś też się plącze.
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asiu - Szuszmaki! Cudo! Przysysam nazwę :-D

      Usuń
  11. Ja myślę, że po prostu jakieś stworzonka siedzą i psują. Moje dzieci mówią na nie "samosie". Jak pytam, kto zepsuł zabawkę, to zawsze pada odpowiedz "Samosie". U mnie chyba w cholerę tego mieszka. :D
    Pozdrawiam
    A swoja drogą to się cudnie ubawiłam z tego posta.
    Majeczka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Majeczko - samosie mieszkają wszędzie jak widać. A może to Szuszmaki? ;-)

      Usuń
  12. Przeczytałem cały post na temat popsucia się mikrofali i nie znalazłem momentu, który opisywałby chwilę popsucia omawianego sprzętu przez Twego małżonka. Twój małż zastał już sytuację, gdzie to owo cudo XX wieku nie pracowało. Mniemam, że odciski palców zostały zdjęte z omawianego sprzętu i zapewne TWOJE TEŻ TAM BYŁY. Nie można popsuć czegoś co już nie działa. Myślę, że poprzednia osoba popsuła urządzenia, kto? Ania? Jest niepełnoletnia, tak więc Ty jako rodzic płci żeńskiej ponosisz odpowiedzialność za dziecko płci takowej samej. W imieniu Męskiej RP oskarżam Cię ATO o uśmiercenie mikrofalówki i uznaję jako sprawcę popełnienia tegoż czynu. Ponadto uniewinniam oskarżonego o popełnienie wyżej wymienionego czynu, a jako zadośćuczynienie, polecam winnej zaistniałej sytuacji podgrzewać posiłki w dłoniach do uzyskania odpowiedniej temperatury do spożycia (miłego tarcia przy podgrzewaniu wody na herbatę). Amen

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krzysztof - nie wiem jak Ty, ale ja wodę gotuję w czajniku - nie w mikrofali :-P
      Więc olewam karę i obśmiewam samozwańczego lipnego prokuratorka :-P

      Usuń

Dziękuję, że chcesz pozostawić po sobie ślad :-)