I nieważne, czy zrobił to mężu, czy też moja obecność tak podziałała ;-)
Ważne, że sprzęt wykazał się czujnością i skonał tuż przed upływem gwarancji.
Więc mus reklamować.
Mikrofalówka firmy Silver Crest była kupiona w Lidlu.
No i co z nią zrobić? Pod pachę i do sklepu? I co dalej?
Zapytałam niezawodnego wujka google.
Wujcio odpowiedział, że trzeba zadzwonić na Hot Line Lidla i tam wszystko powiedzą.
Zadzwoniłam.
Najpierw był dział techniczny.
Miła pani zapytała o objawy, datę zakupu, nr paragonu, nadała numer zgłoszeniu i przełączyła mnie do supporta.
Support głosem równie przemiłej pani poinstruował mnie co mam robić.
A mianowicie: zapakować mikrofalówkę w karton (jakikolwiek, niekoniecznie oryginalny), wydrukować list przewozowy, który mi właśnie wysłała na maila i skontaktować się z firmą kurierską, której nr telefonu mam w treści maila, w celu odbioru sprzętu. List mam nakleić na karton.
Od momentu przyjęcia zgłoszenia, LIDL ma 14 dni na dostarczenie sprzętu naprawionego, lub nowego.
Koniec i kropka.
Proste i oczywiste?
No ba!
Podziękowałam pani i pogalopowałam na strych po karton. Zapakowałam kuchenkę, list wydrukowałam i zadzwoniłam do firmy kurierskiej.
Odebrała pani z humorem niekoniecznie różowym.
Warknęła coś na powitanie (chyba nazwisko też padło).
Wyłuszczyłam sprawę i podałam nr listu przewozowego.
- NADAWCA! - Wrzasnęła pani prosto w moje ucho.
- Yyyy... Znaczy o moje dane pani chodzi?
- No a niby o co???
Ups! Ani chybi miała dzień konia, albo innego ssaka kopytnego.
Dane podałam.
- Ile to waży i co to jest? - Padło kolejne, wywarczone pytanie.
- Hm.. Nie wiem dokładnie ile waży. Tak na moje oko, z kartonem ok. 10 kg. A jest to kuchenka mikrofalowa.
- Kuchenki mikrofalowe to kurier tylko na palecie wozi! - Ryknęła na mnie pani.
Będąc jeszcze w pozytywnej euforii po rozmowie z technicznym i supportem rzuciłam lekko:
- A co mi tam! A niech wozi na czym chce. Mnie jest wszystko jedno, na czym moja mikrofalówka będzie jechała.
- Pani nie rozumie??? - konsultantka wyszła z siebie - To pani ma ją zapakować na paletę!!!
Dobry nastrój prysł jak banka mydlana.
- Co??? Żarty pani sobie robi? Ja ją miałam tylko w karto zapakować! Skąd paleta? Jaka, do cholery paleta?? Taka wielka, drewniana?
- Tak - Głos pani ociekał cykutą - Na europalecie ma być. Jak pani nie ma, to niech se pani kupi, bo ja kuriera nie wyślę!
Zagotowałam się.
- To chyba kpiny? Mikrofalówka standardowo stoi u mnie w kuchni na szafce, bo jest mała! To nie piec centralnego ogrzewania! Do domu też przyjechała w bagażniku, zwykłą osobówką, nie na palecie!
- MA BYĆ NA PALECIE! A jak nie, to niech sobie pani zadzwoni do tych, co pani dali telefon do MOJEJ firmy i niech se pani sama wyjaśnia!
- A i owszem. Zadzwonię.
Zadzwoniłam do Hot Line . Tym razem odebrał pan. Wysłuchał mojej krwawej opowieści i go zatkało na chwilę:
- Co??? Wie pani? Pracuję tu już od wielu lat, ale takiej bzdury to ja jeszcze nie słyszałem! Mikrofalówkę na paletę pakować? Owszem - oni mają pzrewozy paletowe, ale jeśli waga przekracza 70 kg, lub metr sześcienny. A tu ile ma ten karton - 60x40x50? Maks! Chyba trafiła pani na kogoś w złym humorze i wyjątkowo do tego niemiłego. Przełączę panią do supporta. Oni to za panią załatwią. No nie mogę... Co za bzdura!
Przełączył. Zreferowałam pani moje przeboje z firmą kurierską.
Panią zamurowało. A potem zaczęła się zdrowo śmiać.
- O Boże! Takiej głupoty to się nie spodziewałam! :-DDD Ok! Proszę się nie denerwować. Ja zaraz tam do nich zadzwonię i ich ustawię do pionu. Coś ostatnio się psują.Tak mniej więcej za pół godziny wyślę do pani maila z informacją, kiedy będzie kurier.
Życzyłyśmy sobie miłego dnia i tyle.
Po pięciu minutach mam maila:
Witam,
termin zostal ustalony. Firma (...) odbierze przesylke w poniedzialek dnia 10.2.14 pomiedzy 15 – do 19.00 godziny.
O palecie ani słowa :-D
Jaka to firma? No nie! Reklamy, nawet tej anty to ja im u siebie nie zrobię! Mowy nie ma!
Mogę tylko napisać, że jeżdżą ciemnobrązowymi samochodami ze złotym logo. Kto kojarzy, to już wie ;-)
A ja do tej pory nie mogę się otrząsnąć ze strasznej wizji...
Wielka, drewniana paleta...
Na jej środku stoi sobie karton z moją mikrofalówką...
Biedactwo chore, przerażone, omotane sznurkiem, żeby nie spadło w czasie transportu.
Wyrwane z przyjaznej i pachnącej atmosfery mojej kuchni. Porzucone, niechciane, niepełnosprawne białe maleństwo...
I takie zagubione na tych metrach, twardego, nieprzyjaznego i pełnego drzazg podestu...
Bogu dzięki za support! :-DD
o matko, kupic paletę, żeby kuchenke zapakować??? chyba taniej wyszłaby nowa mikrofalówka :) oplułam się ze smiechu
OdpowiedzUsuńIrenko - i taka kalkulacja mi przez głowę przeszła :-D Pani miała fantazję, ale ja nie mam pieniędzy na realizację szalonych pomysłów ;-)
UsuńPaletę , ha,ha.
OdpowiedzUsuńJa kiedyś z Ustki do Krakowa dwa razy kurierem na koszt firmy dobrą maszynę do szycia wysyłałam, bo nie potrafiłam szpulki porządnie założyć. Cierpliwie tłumaczyli, czekałam że może nawet sami przyjadą ;-)
Acha i psuje się pralka, ale jest po gwarancji, to ją trzepnę i dalej działa. Będę trzepać az mi reka nie wysiądzie, albo obudowa pralki ;-) Nowej nie kupię póki nie zrealizuje marzenia , ale o tym ciii, bo zapeszę !
Już sobie wyobrażam jak bys to cudnie opisała.
Basiu - potrafię sobie wyobrazić to lanie pralki przy każdym praniu :-D "nie chcesz prać? to masz!" i łup ją po żebrach :-D
Usuńspodziewałabym się, że to moja "ulubiona" firma kurierska, której nazwa zaczyna się na K, a kończy na EX ;) i jako logistyk wyobrażam sobie ten kartonik na europalecie :D dziwne, że oprócz palety, pani nie kazała Ci kupować pasów spinających i innych gadżetów tansportowych :D
OdpowiedzUsuńSilver Aguti - no nie, To nie ta firma. Pani nie kazała kupować pasów, bo pewnie nie miała o nich pojęcia ;-)
Usuńha ha ha .....czyżby to była .....UPS....
OdpowiedzUsuńod mnie odbierali 2 telewizory gabarytowa duże bo 46 cali i nie było mowy o żadnej palecie .Kurier zapakował do windy i heja do samochodu .
pozdrawiam Basia
Basiu - czyżby tak ;-)
UsuńW firmach kurierskich dużo zależy od jednostek (ludzkich). Mamy z rodziną obcykane, koło kogo pracuje fajny kurier z jakiej firmy. Jak coś zamawiamy z dostawą zapewnianą kurierem X, to idzie do rodziców, jak Y, to do siostry... Tu wyboru nie miałaś i trafiłaś na ekstremalnie peerelowski egzemplarz ludzki. Dobrze, że w supporcie pracowali normalni ludzie :)
OdpowiedzUsuńMario - od jednostek ludzkich i ich humorów bardzo często zależy nasze zadowolenie i zaufanie do firmy. W tej na pewno prywatnie niczego nigdy nie zlecę. Jakoś nie mam zaufania ;-)
Usuńmnie sie wlaśnie popsuła pralka, na szczęście już sto lat po gwarancji i nigdzie nie będę jej wysyłać :)
OdpowiedzUsuńSekutnico - to się nazywa szczęście w nieszczęściu, czy jakoś tak ;-))
UsuńWesz, pewnie ta dama pracowała przedtem w znanej w PRL firmie Hartwig. Zapakowanie, transport do Gdyni itp. leżał wg nich w gestii nadawcy, a ich zadaniem było...wystawienie za to wszystko faktury.Znam tę firmę, o której piszesz, przesiedlali mienie mojej córki do Niemiec, ale nie kazali dawać palet, choć kartony były olbrzymie i ciężkie, bo to były książki. Szkoda, że nie kazali Ci zamówić w tym celu kontenera kolejowego.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Aniu - absolutnie nie! To młoda damesa była. też znam tę firmę - chyba najdłużej u nas działa - i byłam zdumiona niekompetencją i arogancją. Oby to był tylko taki jednorazowy wybryk.
UsuńWizja samotnej kuchenki na palecie wzruszyła mnie bardzo, więc tym bardziej miłe zdały mi się osoby z lidlowej gorącej linii za takie załatwienie sprawy :) Swoją drogą, masz fart do trafiania na diametralnie różne postawy ludzkie.
OdpowiedzUsuńMarta - bo ja mam chyba to we własną obudowę wpisane: "dziwactwa przysysa" :-D
UsuńTakie zołzy się zdarzają. Baba coś na wstępie pokręciła, a potem nie umiała odkręcić i musiało wyjść na jej. Brak umiejętności przyznania się do błędu. Ja tylko jestem zdziwiona, bo mnie akurat ta firma często obsługuje i są bardzo profesjonalni, uprzejmi i chętni do współpracy.
OdpowiedzUsuńJaskółko - też tak sądzę. Pewnie w pierwszej chwili pomyliła kuchenkę mikrofalową z kuchenką gazową, a potem szła w zaparte. Umiejętność przyznawania się do winy nie boli, ale jak widać ta pani jeszcze tego nie wie.
UsuńFirma, o której piszę, faktycznie ma duże zaufanie i raczej pozytywne opinie. No ale ja już im nie zaufam ;-)
Jak widać baba nadaje się do odstrzału, czyli do natychmiastowego zwolnienia. Ja bym jej nie darowała i złożyła skargę, baaardzo nieuprzejmą.
OdpowiedzUsuńMnie to by pomogło w odstresowaniu się po tej sytuacji.
Ściskam Cię serdecznie. :)
Pkela - oj tam! Ja się odstresowałam po telefonie do Hot Line ;-) Co mam robić kobiecie koło pióra. Pewnie kiedyś trafi na kogoś bardziej ciętego i się mocno zdziwi...
UsuńAaaaaa mamy (faceci) WAS, baba to była. To dla czego Ato piszesz, że miała dzień konia? Ona miała dzień klaczy. Na pocieszenie posiłkując się wikipedią "klacz, kobyła – samica konia powyżej trzeciego roku życia". Nie powiem do ilu lat dożywa, bo źle jej nie życzę. Tak na marginesie powinnaś się cieszyć, że nie kazała Tobie zamówić dźwigu i tira z lorą do załadowania i przewiezienia omawianego ładunku. Wyobrażam już sobie to zamieszanie przed Twoją chałupą, później konwój, eskorta pilota na kogutach z napisem "Ładunek ponadgabarytowy", policjanci zamykający ulice, wstrzymany ruch na skrzyżowaniach i to niewinne maleństwo na środku naczepy.... Ach, rozmarzyłem się.......
OdpowiedzUsuńKrzysztof - już to zobaczyłam oczami duszy... Ależ by była sensacja na ulicy! :-DDD
UsuńAle powiem Ci jako ciekawostkę, że wiele, wiele lat temu przyjechał do nas pełnogabarytowy TIR z towarem... Znaczy z meblami... A dokładniej? Kanapa i dwa fotele w rozmiarze standardowym. Akurat taki samochodzik mieli pod ręką i pchnęli do naszej wioski :D
Wiesz, jak ten ładunek wyglądał w ogromnym kontenerowcu? :-D
Ja Cię....... jakby głupota ..itd. nie będę się rozpisywać:)(to domena mojego małżonka:), ale taka baba potrafi popsuć humor na cały dzień:) Pozdrowionka!!!
OdpowiedzUsuńDanusiu - eee tam! Zaraz na cały dzień! Na kilka minut tylko strąciła mnie z piedestału zadowolenia ogólnego ;-)
UsuńChyba pani nie dosłyszała i myślała, że to jest MAKROfalówka :)
OdpowiedzUsuńElkalena - pani chyba w ogóle nie słuchała ;-)
UsuńNormalnie rewelacja :D
OdpowiedzUsuńDobrze, że nie wszędzie pracują takie fajne Panie :P
Pozdrawiam
Majeczka
Majeczko - oj tak! Bo załatwienie czegokolwiek przez telefon wiązałoby się z głęboką nerwicą i fobią telefoniczną :-D
UsuńSzczerze powiedziawszy nie wiem, komu i co się pomyliło, to co wiem na pewno, to to, że unikam jakichkolwiek dostaw firmami kurierskimi. Mam bardzo złe doświadczenia. Mnie dla odmiany panowie kurierzy nie dostarczają przesyłek do domu w godzinach mojej w nim bytności. Jakoś tak się dziwnie składa, że moje godziny pracy (do 15:30) zawsze kolidują z ich godzinami. Szkoda gadać, żałosne to i niewarte komentowania... Dobrze, że nie dałaś się ponieść emocjom, a humorek doskonale poprawili pracownicy gorącej linii. Zdarzają się i ludzie wśród tylu .......... (tu miejsce na określenie zgodne ze stanem nerwów hi, hi). Pozdrawiam, Kasia.
OdpowiedzUsuńKasiu - z kurierami jeszcze nie miałam żadnych przebojów. zwykle są fajni i można z nimi pożartować. Natomiast po raz pierwszy usiłowałam załatwić kuriera niejako w drugą stronę i od razu taki zong! :-D
UsuńAto kochana! Ty nawet takie kretyństwo potrafisz opisać tak, że humor się od razu poprawia :))))))))))))))
OdpowiedzUsuńNinko - bo na kretyństwo tylko śmiechem można zareagować. Inaczej się nie da ;-)
UsuńPaleta?!? Oni chyba w kulki lecą. Hah
OdpowiedzUsuńo takich cudach jeszcze nie słyszałam.
Pozdrawiam i zapraszam:
inspirationn98.blogspot.com
Anonimie - są na świecie rzeczy, o których nie śniło się nawet filozofom ;-)
UsuńTrafiłam pierwszy raz na Pani bloga i od razu na taką hecę natrafiłam !!! Hahaha Uśmiałam się do łez, natomiast mojego małża zatkało i pobiegł zreferować opowieść dziadkom.
OdpowiedzUsuńGratuluje poczucia humoru oraz umiejętności przerobienia absurdalnej sytuacji na komiczną.
Aaa i jeszcze małż mój polecił przekazać, że jeśli popsuje sie Pani np czajnik i znowu każą zapakować na europaletę, to udostępni taką za friko.
Pozdrawiam
Agusia - dziękuję bardzo! Jak coś, będę to mieć na uwadze i trzymam za słowo ;-)
UsuńNie ,no se pani myślala, ze Ty będziesz jechała z ta kuchenką no bo wiesz -przesyłki trza pilnować po to ta paleta -albo??! pani robi se meble z paleciaków i temu ona potrzebna..Ciekawe przeżycie ..człowiek całe życie się uczy..
OdpowiedzUsuńRidos - może tak być... Z takiej paletki to i stół wyjdzie i krzesełka. Ba! Przy odrobinie determinacji, można nawet se kanapę ogrodową i huśtawkę machnąć ;-)
UsuńY..... u mnie w sklepie stał sobie stojak.... nie do odebrania bo ta sama śpiewka. Najpierw miałam go jakoś obwiązać - to owinęłam taśmą strecz. Przyjechał pan i stwierdził, że to trzeba kartonem wzmocnić - no to ogołociłam kubły z makulaturą i podowiązywałam karton dokoła walca. Nadjechał znów kurier - trza walec w karton wsadzić! No nie podołałam zadaniu sklejania makulatury w karton. Paleta - też padło, ale wtedy by do auta nie wlazło. Na leżaka ze dwie palety by chyba trzeba uszykować.
OdpowiedzUsuńW końcu przyjechał PH i wsadził do osobówki, tak jak ów stojak przyjechał do mnie.
W tej firmie - co to paletami straszą - pracują smutni ludzie.
Kankanko - a podobno firmy kurierskie mają nam ułatwiać żywot... Trzeba przyznać, że miałaś gorszy hardcore ze stojakiem - ja miałam zabezpieczyć tylko JEDNĄ paletę :-D
UsuńA co do tych smutasów - dziwisz się? Mają tak ponurą kolorystykę, że bliżej im do karawanu niż to zwykłych przesyłek ;-)
Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń