piątek, 2 maja 2014

Kciuki pilnie potrzebne!

Kotami jestem otoczona dwoma.
Jeden z piekła rodem Lucyferiusz (chociaż w sumie ostatnio się zmienił i jest przykładem kociej łagodności), a drugi niebiańsko spokojny, zrównoważony i łagodny jak owieczka Fryderyk.

Foto by Joanna

Dziś będzie o Fredziu.
Kilka dni temu, w czasie codziennych pieszczotek, wymacałam u kocmabra pod lewą pachą jakąś taką torbiel. Nieduże to było - może wielkości małego orzecha włoskiego, albo dużego laskowego.
Niebolesne.
Ot - coś się zabliźniło i otorbiło. Może jakaś stara blizna nabyta w międzyczasie.
Ale postanowiłam monitorować tę gulkę - dla spokojności.

Wczoraj Fred zachowywał się trochę dziwnie - było gorąco jak licho, a on leżał na ławce przykryty moją ostatnio uszytą narzutą patchworkową (z dżinsu!!!). Słońce go prażyło, a on tak sobie leżał...
Po kilku godzinach wstał, upolował nornicę, przyniósł jako wsad na grilla i stracił zainteresowanie gryzoniem.
Po prostu puścił ją wolno.

Dziś rano, po wstaniu z łóżka, znalazłam Fredzia drzemiącego na skrzyni w łazience z policzkiem wtulonym w mój polar.
Zaniepokoiło mnie to, że kompletnie nie zareagował na moje wejście i głaskanie.
Zwykle motorek włącza się na widok pańci, a lekkie nawet miźnięcie po łepetynie, powoduje wywalenie podwozia do góry i niezwerbalizowana zachęta: "no brzuszek głaszcz, brzuuuuuuszek!"
A dziś nic. Tak kompletnie.
Tknięta złym przeczuciem, pomacałam go delikatnie pod lewą paszką.
I zrobiło mi się słabo: po pierwsze - Fredek zareagował bolesnym miauczeniem, a po drugie - ten orzech był już wielkości limonki!
Ile minęło? Kilka dni. Na pewno nie był to tydzień.

Pojechałyśmy wszystkie trzy plus Fredziątko do naszego weta.
- To wygląda na zmianę nowotworową. Trzeba będzie to wyciąć i posłać na histopatologię. Albo zrobić biopsję, a potem ewentualnie wyciąć. Póki co: przeciwbólowe, przeciwzapalne i antybiotyk. Miejmy nadzieję, że to zwykła torbiel.

Miejmy nadzieję. Na udzie Fred ma też taką torbiel, jak pod pachą. Na razie malutka. Ot - taki włókniaczek.

Kciuki potrzebne poczwórnie:
1: niech to nie będzie nowotwór!!!
2: jutro i pojutrze sama muszę robić mu zastrzyki (podskórnie - chyba dam radę) -  wet wyjechał na weekend. Kiedyś kułam siebie i koty, i jakoś dałam radę, ale to było parę lat temu - mogłam wyjść z wprawy.
3: niech to nie będzie nowotwór!!!
4: niech to do cholery jasnej nie będzie nowotwór!!!

35 komentarzy:

  1. będzie dobrze! bo musi być, 7 żyć ma kocio, co nie?

    OdpowiedzUsuń
  2. niech to nie będzie nowotwór

    OdpowiedzUsuń
  3. Trzymam już te kciuki!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzymam mocno kciuki i czaruję dobrą energię. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie będzie, niech nie będzie , no nie może być, nie i już, nie będzie!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Trzymam kciuki! Niech wszystko się dobrze skończy!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojej, nie wygląda to najlepiej. Ale jest szansa, że to zropiała torbiel, nie nowotwór, sądząc po tym, że tak szybko się powiększyło i jest w takim stanie zapalnym.
    Pod względem medycznym każdy włókniak, torbiel są nowotworami- tyle tylko,że są to nowotwory łagodne. Te złośliwe z reguły do końca są niebolesne. A Lucyferunio to dziecko szczęścia , kciuki za niego potrzymam.
    Buziam;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Trzymam i łap i u nóg! Niech nie będzie! NIE będzie, Ata co głupoty tu piszesz!

    OdpowiedzUsuń
  9. Trzymam kciuki! Wszystkie jakie mam!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Kuj!
    Dasz radę.
    Jak się skończy źle też dasz radę.
    Życie - po prostu życie...

    Ale niech się skończy dobrze.
    Całuję i ściskam :***

    OdpowiedzUsuń
  11. Trzymam kciuki bardzo mocno. Ja ma psa po operacji. Biedak siedzi w kołnierzu. Na szczęście operacja się udała i wszystko się mu goi jak powinno. Życzę tego i Twojemu kotu :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Kciuki trzymam!
    Na pewno będzie wszystko dobrze.
    A ta biopsja lub operacja to będzie po weekendzie?

    OdpowiedzUsuń
  13. Trzymam kciuki i mantrowo zaklinam: to nie nowotwór, to nie nowotwór, to nir nowotwór...

    OdpowiedzUsuń
  14. Niech to nie będzie nowotwór!!!! trzymam wszystkie paluchy za Fredzia. Będzie ok!!!!

    OdpowiedzUsuń
  15. Dołączam swoje kciuki!
    Na pewno będzie dobrze!

    OdpowiedzUsuń
  16. I ja dołączam, a zaraz "uruchomię" przyjaciółkę, też czarownicę i będzie nas więcej. Zobaczysz będzie dobrze. Niech moc będzie z Wami! Kasia.

    OdpowiedzUsuń
  17. Zaciskam do bialosci!!!! Musi byc dobrze.... I podrap za uszkiem ode mnie

    OdpowiedzUsuń
  18. Dziewczyny! Kochane moje! Hurtem odpowiem: NIE dziękuję! Absolutnie!
    W poniedziałek będę wiedziała więcej. Dziś guz jest ciut mniejszy i mniej tkliwy :))

    OdpowiedzUsuń
  19. Trzymam kciuki za kociambra! Pocieszę Cię - nawet jeśli to nowotwór - to nic ostatecznego. Nasza Rodzynka miała ropomacicze i guza sutka. Operacja była przeprowadzana razem na jedno i drugie - pocięta była straszliwie, ale żyła jeszcze szczęśliwie dwa lata :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Będzie dobrze, ale trzymam..........
    Pozdrawiam słonecznie.

    OdpowiedzUsuń
  21. Trzymam kciuk mocno za Fredzia.
    Będzie dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  22. Trzymam wszystkie możliwe kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  23. A może po prostu go coś użarło? Uśmiecham się do Was bardzo, bardzo cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  24. Trzymam. Niech nie będzie.

    OdpowiedzUsuń
  25. Aż mi się gorąco zrobiło!
    Niech to nie będzie nowotwór! Trzymam kciuki tak mocno jak się da - jestem myślą z Wami.
    Pozdrawiam serdecznie i kizianki dla obu moich pupilków, dla Fredzia delikatne coby nie bolały.

    OdpowiedzUsuń

  26. Ato - już wieczór - a ty nic nie piszesz - co z naszym pupilkiem- mamy mieć nerwice - czas na spanko a co zrobić z kciukami - niecierpliwie czekam na wieści - ta rzadko komentująca Wanda

    OdpowiedzUsuń
  27. Podpisuje się pod nr1,3,4,!!!!zastrzyk pewno dałaś radę zrobic

    OdpowiedzUsuń
  28. Dopiero teraz, ale trzymam mocno.

    OdpowiedzUsuń
  29. Ja też już obgryzłam wszystkie paznokcie, zostały mi tylko te od kciuków. Atusiu, litości, co z Fredkiem? Bardzo się martwię, jeśli trzeba będę trzymać ile wlezie, ale czy to działa na kocurka? Pozdrawiam i trzymam dalej, Kasia z Olsztyna.

    OdpowiedzUsuń
  30. Rany... Dopiero trafiłam na tego bloga a tu... Trzymamy kciuki z Rychosławem- moim kocurrem za wszystkie punkty z końca posta !!!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że chcesz pozostawić po sobie ślad :-)