Na przykład podstawową czynnością kota jest spanie. W pozycji dowolnej.
Najchętniej w miejscu niekoniecznie akceptowanym przez człowieka, czyli osobę, którą kot posiada na własność. Na ten przykład na świeżo wypranych koszulach pana domu. Albo na naszykowanej do powieszenia, świeżo upranej, wilgotnej pościeli.
Największym powodzeniem cieszą się jednak czarne części garderoby "człowieków" (jak kot jest jasno futrzasty), lub ubrania jasne (kot ciemno futerkowy).
Poza spaniem koty chętnie jedzą. Siekana wątróbeczka jest ideałem. Surowe mięsko wyżebrane od kobiety szykującej strawę dla podrzędnych, ludzkich członków kociego domu też jest godne uwagi. Ostatecznie, łaskawie można zjeść tradycyjne, kocie żarcie. Byle dużo! I często!
Jak żarcia w misce jest za mało, to kot idzie na łowy. I poluje, a następnie zżera to, co człowieki zimą dokarmiają, czyli takie tam porośnięte piórami straszydła.
Latem micha wzbogaca się o myszy, nornice i krety.
Czasem kot ma dobre serce i przynosi takie truchło do kuchni, rzuca kobiecie pod nogi i patrzy przez zmrużone ironicznie oczy, jak ta głupia się miota, bo nie wie co ma zrobić z tak cudownym, dodatkowo objawionym na własnej kuchennej terakocie, wsadem do kotła.
Pysk drze, jakby ją ze skóry obdzierali, wzywając wszystkich świętych oraz żyjących na pomoc.
A przecież taki dobrze oprawiony mysi trup jest zupełnie niegroźny.
Jak kot dla odmiany żywe po domu luzem puści, w celu podhodowania, to też z aplauzem się nie spotyka.
Kot pełni również funkcję usypiacza.
Włazi na głowę w środku nocy, mrucząc do ucha najgłośniejsze kołysanki, przy okazji liżąc ludzia gdzie tylko się da...
Kot ma także wbudowaną funkcję przytulania się. Na kolanach najlepiej ulokować się, jak człowiek:
A: ma na sobie wyjściowe ubranie
B: siedział, ale właśnie wstaje, bo np. makaron kipi
C: szyje na maszynie
Są też jednak koty, które bardzo łatwo jest okiełznać.
Po prostu: jak się kota tworzy, to od razu daje mu się zadanie do spełnienia.
To tak zwane koty funkcyjne.
Powołane do konkretnego działania.
Żadnych skoków w bok, żadnych ekscesów.
Mają robić to, do czego zostały stworzone.
Ale to też nie zawsze działa...
Zaraz to udokumentuję.
Jego zadanie jest proste i oczywiste: trzymać w ryzach zasłonę Joanny. Trzyma. Nie ma wyjścia, bo łapy ma złączone rzepami.
Natomiast drugi kot, który również powstał w dniu wczorajszym ma typowy, koci charrrakterrrek.
Jest kocurem dłuuuuugim. Sam kadłub, bez łap i ogona, ma długość 77 cm. Z przydatkami dobrze ponad metr.
Miał grzecznie leżeć pod drzwiami prowadzącymi na strych, w pokoju Anny. W celu ochrony przed zimnem natarczywie wiejącym do pokoju.
Niestety...
Podobno źle się tam komponował, smutno by mu było i wcale nie byłoby go podobno widać i wylądował na łóżku, jako poduszko-jasiek numer pierdylion jeden:
Wala się w dobrobycie, na kociej narzucie, za tło mając liczne, wcześniej szyte podgłówki ;-)
Tak więc, jak widać, nawet koty funkcyjne, które mają z góry określone zadania, nie zawsze się słuchają...
Pocieszające jest tylko to, że ten zasłonowy strażnik póki co robi to, do czego go przyuczono...
Kot zasłonowy- super!!! Po drzwiami mam "gotowca, o tyle fajnego, że jak go raz podłoży się pod drzwi to już pozostaje tam "na zawsze"- są to po prostu dwa wałki = szerokości drzwi, o średnicy 5 cm połączone kawałkiem materiału równym grubości drzwi. Pod drzwi podsuwasz ten kawałek łączący owe wałeczki i całe ustrojstwo działa razem z drzwiami. Moje są uszyte z dermy wypchanej gąbką.
OdpowiedzUsuńMoże nie są zbyt piękne, ale jakie praktyczne- raz instalujesz i cała zimę nie musisz pamiętać by czymś zakrywać szparę pod drzwiami.
A niektóre koty robią za kąpielowych - kot mojej koleżanki zawsze włazi do wanny gdy ona się kąpie, co nie oznacza, że lubi się kąpać.
Najmilszego, ;)
Aniu - te drzwi na strych są używane sporadycznie, więc zapora przeciw zimnu nie musi być na stałe, tylko na czas aktualnie nam panującej pory roku :-)
UsuńMoje koty też chętnie asystowałyby przy mojej kąpieli, ale jakoś nie lubię podglądaczy ;-)
Ależ się uśmiałam z tekstu o kotach. Koty szyciowe super, pomysł plus wykonanie, naprawdę podziwiam.A w kotku zasłonowym się zakochałam.
OdpowiedzUsuńŚwietny blog.
Anonimie - dziękuję bardzo za miłe słowa :-)
UsuńPiękne te koty.Wcale się nie dziwię że nie pozwoliła córka na poniewierkę pod drzwiami :)
OdpowiedzUsuńMałgosiu - dziękuję za miłe słowa. A jednak się trochę dziwię, bo młoda narzeka, że jej spod drzwi wieje i zamiast użyć kota do z góry narzuconej mu roli, to wolała, żeby się panoszył na łóżku :-)
UsuńPonieważ "kot uszczlniający" dostał inną fuchę nie pozostaje nic innego jak tylko dokocić młodą następnym kotem funkcyjnym.
OdpowiedzUsuńTylko jeśli i ten zostanie przekwalifikowany to może to doprowadzić do totalnego braku miejsca na łóżku.
Super pomysł na kota trzymającego zasłonę.
Pozdrawiam.
Wisznia - właśnie to mnie powstrzymuje przed szyciem kolejnego kota-uszczelki. Bo może się okazać, że ten pierwszy jest smutny i potrzebuje na łóżku towarzystwa ;-D
UsuńZasłonowiec kapitalny! W ogóle oba fajowe :-) Natomiast niezmiennie jestem pod urokiem kociej narzuty. Moja bratanica tez jest fanką kotów (nawet fanatyczką!) i szukam od dawna inspiracji na narzutę. U u Ciebie ją znajduję :-)
OdpowiedzUsuńPatchTworki - cieszę się, że nieświadomie pomogłam Ci :-) Inspiruj się do woli :-)
UsuńTo pewnie będziesz musiała uszyć trzeciego kota funkcyjnego:))
OdpowiedzUsuńUśmiałam się z opowieści o Twoich kotach. U mnie pomnóż to przez trzy! Całe szczęście, że nie chodzą same po dworze, to w miarę mogę ograniczać ich polowania. Choć w lecie, prowadzony na smyczy Bambuś, zdołał dopaść uczące się fruwać pisklę i niestety, maleństwo zginęło w jego paszczy. Nie da się opisać rozpaczy fruwających nad małym rodziców, ale cóż było zrobić? Zakopując go pod krzaczkiem, płakaliśmy z Tatem rzewnymi łzami:(((
Ale takie są koty - nic nie możemy poradzić z ich instynktem łowieckim. W końcu ludzie też są mięsożerni...
Ta kocia narzuta mnie kusi, ale pewnie szybciej bym ją wydziergała na szydełku, niż uszyła.
Serdecznie pozdrawiam:))
Małgosiu - jak Fred złapie jakieś coś żywe, a potem skonsumuje (lub nie), to zawsze pocieszam się, że zdrowego i silnego ptaka nie dałby rady. To taka selekcja naturalna.
UsuńCo do narzuty - dziergana też będzie fajna - rób! :-D
Kotowąż pod drzwi- doskonały pomysł. Jeżeli pozwolisz to może sobie takiego strzelę?Ale chyba na następną zimę, bo teraz... Ata, wystawiasz tu takie cuda, że mnie zazdrość wzięła, i robię jasiek z heksagonów. Nie pytaj mnie, jak leci, bo robię go czwarty dzień, palce mam skłute (nie potrafię z naparstkiem) i ćwiczę cierpliwość- 35 haeksagoników do zszycia:(
OdpowiedzUsuńJaskółko - strzelaj sobie do woli! :-D
UsuńNo kochana! Cieszę się, że zaraziłam Cię heksagonami! Wiem, jak się je szyje... I doskonale znam ból przeoranych igłą palców. Też nie umiem szyć z naparstkiem.
Na pocieszenie powiem Ci, że szyję narzutę z heksagonów. Do zszycia mam ok 1000 sztuk...
Siedzę i... szyję, bo muł uparciuch we mnie wlazł:(
UsuńMatko jedyna, co Ty teraz tworzysz? Nie załamuj mnie. Jak znam siebie, to potem ambicja mną ruszy i... resztę sobie dośpiewaj.
I na koniec- podziwiam:):) podziwiam:):)
Kochana! Spokojnie! Zanim ja ten tysiąc zszyję, to sto lat minie :-D
UsuńKoty, koty, coś o tym wiem.Śliczne te Twoje koty narzuta też.
OdpowiedzUsuńPatchworkwanda - bardzo dziękuję :-)
UsuńKot funkcyjny - fantastyczna nazwa dla tych zwierzątek ;)Pięknie wykonane. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMarzenko - dziękuję bardzo za miłe słowa :-)
UsuńKoci temat pięknie się rozwija, koty funkcyjne wymiatają :)
OdpowiedzUsuńIwonko - chyba na razie przystopuję z kotami, bo czuję się już baaardzo mocno "okocona" ;-)
UsuńCzytuję Cię regularnie i jestem absolutną fanką Twojego poczucia humoru. Nie pamiętam, czy kiedykolwiek zostawiłam komentarz pod Twoim postem, podejrzewam, że nie, bo nie znalazłam wystarczająco lekkich i błyskotliwych słów, by warte były pozostawienia pod tekstem. Dziś jednak nie mogę się powstrzymać. Opis kota, to prawdziwa perełka kociej psychologii. Jakbyś znała mojego :))) pewnie one wszystkie takie same ... Kot funkcyjny równie niezależny jak jego żywi bracia. Naprawdę super! Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńMiro - przede wszystkim dziękuję Ci za tyle miłych słów :-) Bardzo się cieszę, że się zdecydowałaś na komentarz :-))
UsuńZapraszam częściej.
Koty są jak ludzie - każdy inny, każdy z własnym charakerkiem, ale łączy je jedno - pełna i niezachwiana niezależność ;-)
Pamiętam,że moja kotka miała zawsze pewien rytuał zanim położyła się na moich kolanach.Wyciągała swoje pazurki i ugniatała miejsce,gdzie akurat chciała się położyć i było nieważne,że mnie boli bo ona tu będzie leżeć i już.
OdpowiedzUsuńGabriela - moje też tak robią. To atawizm po dzikich przodkach, kiedy to trzeba było sobie legowisko na przykład z trawy dobrze wymościć :-)
UsuńWitaj,fajnie opisałas kocie towarzystwo i to żywe i nie,usmiałam się setnie i jeśli pozwolisz będę tu chętonie zaglądała.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńKrysiu - ależ oczywiście :-) Zapraszam serdecznie :-)
Usuń