To ja, Wasz Koszałek Opałek, czyli sprawozdawca spotkań i wydarzeń w świecie patchworkowym.
Wiem, że dawno nie pisałam niczego o naszych paczłorkowych miesięcznicach w Szkole Patchworku, ale to nie znaczy, że ich nie ma.
Są, są! I mają się bardzo dobrze.
Jako iż wszystkie jesteśmy skazane na szycie, to nie możemy spotykać się tylko w celu luźnych i ożywczych ploteczek, ale również twórczo.
Ponieważ dobrze nam szło wspólne i tajne tworzenie narzut,
Spotykamy się nie tylko na luźne i ożywcze ploteczki, ale również, a może przede wszystkim na wspólne szycie.
Jakoś tak w kupie fajniej się siedzi przy maszynach.
Z takiej wspólnoty działań wychodzą całkiem zgrabne projekty:
Czyli kolejna narzuta in progres. Nie jest tajna przez poufne, więc mogę ją pokazać bez konsekwencji.
Szyjemy ją wspólnie w celu bez celu. Ot tak, na zaś. Bo nigdy nie wiadomo, czy ktoś nie będzie w potrzebie :-)
Zarozumiale stwierdzam, że ogromnie mi się podoba, to co widać na zdjęciu.
A szycie jest takie łatwe! I jakże ekonomiczne! Wszystkie pozornie nieprzydatne paseczki można przetworzyć na coś bardzo energetycznego i optymistycznego.
Dowód rzeczowy na zdjeciu niżej:
Przy maszynie skupiona Lenka, a na stole wspomniane paski.
Oczywiście nie samym szyciem człek żyje, Zwłaszcza jak się przypadkowo trafią urodziny jednej z uczestniczek:
No i coś, co tygrysy lubią najbardziej...
ZAKUPY!!!
Tak, tak! Na spotkaniu u Ani, pojawiła się część (maleńka!) sklepu Ewy.
Ja też święta-obojętna nie byłam i poczyniłam małe zakupy:
Poza praktyczną stroną zagadnienia (igły, szpilki, magnes, próbnik tkanin), nie mogłam przejść obojętnie obok charm pack'a...
No nie mogłam! MAMO do mnie mówił! :-D
Zresztą w kwestii szmatek mam okropnie słabą silną wolę.
Zerknijcie same do sklepu Ewy https://www.kiltowo.pl/ i same się przekonajcie, że nie jest łatwo przejść obojętnie obok tej ferii barw i wzorów.
Reasumując - spotkania są super, naładowałam akumulatory na zaś.
Obiecuję poprawę i będę pisać relacje zdecydowanie bardziej cyklicznie nawet, jeśli nasze "mitingi" będą takie zwykłe, jak ten ostatni.
Bo o takich też warto jest pisać i pozostawić po nich wspomnienia. Po prostu widać, że jest nam razem dobrze, że lubimy się spotykać i że czekamy na te nasze ostatnie czwartki w miesiącu :-)
Ps: dwa pierwsze zdjęcia są autorstwa Abulinki, reszta moja.
pisz pisz przynajmniej wirtualnie mogę z Wami pobyć :)
OdpowiedzUsuńMadziu - obiecuję, że jak tylko będę na spotkaniu, to postaram się pisać :-)
UsuńUdanego szycia Koszałku Opałku :) I bardzo dziękuję za relację ze spotkania ! Super jest tak się spotkać i pogadać, tylko że przez to uszyłam tylko jeden kwadracik ;)
OdpowiedzUsuńEwo - nie przejmuj się. Ja tylko dwa na całą narzutę w ogóle ;-)
UsuńZajrzałam do tego sklepu i nawet miałam odruch "zamówić", ale rozum po niecałej minucie wrócił na swe miejsce - i tak nic nie będę szyła!!!!
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem co uszyjecie. Mam nadzieję, że pokażesz.
Miłego, ;)
Aniu - a może jednak się skusisz na szycie? ;-) Narzutę po skończeniu oczywiście pokażę :-)
Usuń