Flamingi wiszą na ścianie, ozdabiają łóżko jako poduchy, są "kejsem" na komórce, opanowały bluzki, swetry, pościel.
Ba! Są nawet spinacze do dokumentów w jedynie słusznym, flamingowym kształcie...
Kto nie wierzy, niech zajrzy na blog mojej starszej, opętanej różowymi ptaszorami córki.
Wieszczę, że w przyszłym roku oczarują ją ananasy, vel kaktusy, vel monstery...
Ad rem...
Mamusia rzeczonej opętanej, czyli mła osobiście jest gadżeciarą patchworkową. Lubi mieć przydasie. Szwendając się po stronach mocno zagranicznych, mamusia znalazła szablony do pikowania.
O te: http://bit.ly/2xutrkg
I mamusia zapałała absolutną żądzą posiadania rzeczonych.
- Chuda! Kup mi plisss!
- A po cholerę?!
- Potrzebę mam wydania kasy!
- Doooobra...
- Ej! Uszyję ci narzutę i wypikuję tymi szablonami. Noooooo?!
- Przecież już mi uszyłaś!
- Na zmianę będziesz miała. Nooooo?!
- Doooobra.
Kupiła. Kasę rzecz jasna zwróciłam dziecku.
Perfidna dość byłam, bo materiały na narzutę w JEDYNIE SŁUSZNE FLAMINGI już miałam, pomysł na uszycie też, ale na pikowanie kompletnie nie. Więc te szablony spadły na mnie po prostu jak manna z niebiesiech :-D
Uszyłam i jest:
Najłatwiejsza rzecz pod słońcem: kwadraty z bawełny flamingowej i trzech, dopasowanych mniej więcej kolorystycznie solidów.
Wyszła fajna, optymistycznie letnia, zimowo cieplutka narzuta na zmarzniętego ludzia.
Skończyłam ją wczoraj. To znaczy zmyłam ślady pisaka, którym odrysowałam wzór szablonów
Zaniosłam właścicielce, która leżała złożona (nomen omen) w chińskie es paskudną i wyjątkowo mocną migreną.
Sądziłam, że narzuta poleży do dnia dzisiejszego na fotelu, czekając na sesję zdjęciową.
Gdzie tam!
Od razu została przejęta i użyta człowiekiem obolałym i kotem śpiącym:
Akceptacja w 200%.
Nie powiem, żebym szczęściem zapłonęła, bo narzuta ZBESZCZESZCZONA przed fotografowaniem... Ale niech tam im będzie, tym dwóm padlinom...
Mimo, że deszczyk sobie beztrosko dziś mżył, wywlokłam drabinę na dwór, wtarabaniłam się na nią wraz z aparatem i pstryknęłam fotę z lotu ptaka.
Nagle, znikąd pojawił się mistrz drugiego planu. Pozornie znudzony i zniesmaczony panią starszą na drabinie:
Mistrz, czyli Fryderyk Wielki, poszedł zdecydowanym, męskim krokiem do jednego ze świeżo usypanych kopców kreta, rozkopał go i....
I TYMI BRUDNYMI KOPYTAMI WLAZŁ NA NARZUTĘ!!!
ZBESZCZEŚCIŁ JĄ DRUGI SIERŚCIUCH!
I to jak zbeszcześcił!!!
Ta kocia łajza chyba specjalnie wybrała BIAŁE kwadraty i centralnie po nich się przeleciała, zostawiając przecudnej urody błotniste stempelki w kształcie kocich stóp!
- TY ŁACHUDRO!!! Żebym cię więcej tu nie widziała! WYNOCHA CHOLERO! WOOOOOON!!! - ryknęłam pełną, nauczycielską, acz wklęsłą piersią.
Ferdek poszedł obrażony, a przypadkowy spacerowicz płci męskiej stanął skamieniały przy ogrodzeniu...
Nie widziałam go wcześniej (tego spacerowicza), więc kontynuując wątek, żeby pana nieco uspokoić, równie głośno wydarłam się znowu:
- Ty brudasie! Ogon ci wyrwę!!! Gołymi rękami!
Zupełnie nie wiem, dlaczego pan wyrwał natychmiast, jakby go złe goniło...
Hmmm... Może niezbyt precyzyjnie się wyraziłam komu ja ten ogon chcę wyrwać?
Nieważne...
Skupiłam się w związku z tym na szczegółach pikowania, nie bacząc na wodę kapiącą odgórnie:
Szablony są śliczne. I do wielokrotnego użytku.
Zabawę miałam naprawdę świetną. Takie kontrolowane pikowanie z wolnej ręki :-)
Ponieważ deszcz zaczął padać bardziej konkretnie, cyknęłam jeszcze tylko jedną fotkę "rozkładowo-ławkową" i czmychnęłam do domu
Dla dociekliwych informacja techniczna: rozmiar 135 cm na 180 cm.
Czyli w sam raz do przykrycia ludzia :-)
Ps: Narzutę wyczyściłam, Fred wrócił do domu. Siedzi obok mnie, mruży oczy i mówi:
- I tak mnie kochasz...
No kocham, kocham. Bo nie mam wyjścia :-D
Wyszło świetnie! Szablony bardzo ładne. Czy to pierwsza rzecz w całości uszyta na nowej maszynie? Niech służy dobrze!
OdpowiedzUsuńUśmiałam się z akcji Fryderyka :)
Pozdrawiam
Kamila
Kamila - pierwsza rzecz uszyta na nówce jest w poprzednim wpisie. A narzuta jest trzecia ;-)
UsuńPiękna wyszła, pikowanie Fantastyczne. Bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńAsiu - bardzo Ci dziękuję! Pochwała od Ciebie to po prostu jak medal! :-)))
UsuńNie znam się na tym, ale to straszliwie pracochłonna rzecz bo każdy kwadracik ma własne pikowanie.Ale narzuta jest super!. Nawet Fredek się na tym poznał, mądry kiciul!
OdpowiedzUsuńA u mnie nic dziś nie padało. No popatrz jak daleko od siebie mieszkamy!
Miłego;)
Aniu - Wisła zatrzymała opady i na Twoją stronę nie popełzły ;-)
UsuńNIby prosta a jaka efektowna. szablony oglądałam kiedys ale nie kupiłam- m oze powinnam? PS. ja tez lubie flamingi-vel perkozy-vel pulardy
OdpowiedzUsuńOkko- skuś się na szablony. Warto. Fajna zabawa i za niewielkie pieniądze.
UsuńNo to jesteś trzecią osobą namierzoną :-D Na FB Krzysia pisała, że też zna jednego sympatyka flamingów :-D
Uwielbiam Twoje posty, z przyjemnością je czytam.Narzuta świetna.
OdpowiedzUsuńWanda - dziękuję bardzo :-)
UsuńFredzio miał najlepszy "szablon" w łapkach:))
OdpowiedzUsuńŚliczna narzuta!
Serdecznie pozdrawiam:))
Małgosiu - miał! Błotnisty szablon! Ni jak się nie wpisywał w moją wizję :-D
UsuńTwoja narzuta(bardzo oryginalna i perfekcyjnie wykonana)nie została zbezczeszczona tylko ochrzczona przez najbardziej kochanych domowników. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńIwona - niech i tak będzie :-D Faktycznie - lepiej to brzmi :-)
UsuńCudna narzuta. Och,jak ja bym chciala taka uszyc:)pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAnonimie - to nic trudnego. To tylko pozszywane do kupy kwadraty :-) Spróbuj, może nie wiesz, że nie umiesz :-)
Usuń