Bywacie zdziwione? Bo ja tak. I to często.
Ostatnio zdumiała mnie ilość wyróżnień, jaka na mnie spłynęła.
Nie umiem wyrazić swoich uczuć, jakie mnie ogarniają, kiedy dowiaduję się o kolejnych. Zawsze myślę sobie wtedy:
-Za co? Dlaczego? Przecież ja jestem taka zwykła polska baba! Robię coś, bo lubię. Piszę coś, bo też lubię. I za to moje lubienie tyle dobra na mnie spływa?? Przecież są dziewczyny, które tworzą nieporównywalnie piękniejsze rzeczy, piszą ciekawiej, mają pasję życia i tworzenia.
Jak zwykle mam ogromny problem, komu mam przekazać moje wyróżnienia i znowu mam pustkę w głowie. A to dlatego, że wszystkie blogi, które obserwuję, na których bywam mniej lub bardziej regularnie zasługują na nagrodę.
Tak więc... Nie będę oryginalna: wszystkie wyróżnienia, które ostatnio dostałam (pisałam o nich w poprzednich postach) oddaję Wam - wszystkim moim czytelniczkom i komentatorkom kochanym, bo to dzięki Wam chce mi się pisać i pokazywać to, co wydłubię.
Jeśli chodzi o zdziwienie, to dziś przeżyłam dwa zdumienia.
Pierwsze zaczęło się od tego, że Aś znalazła wczoraj przez przypadek na dysku w swoim kompie filmiki, które nakręciła aparatem fotograficznym ładnych parę lat temu. Na filmikach uwieczniona była Ania. Malutka. Taki mały, rozczochrany aniołek :-)
Na jednym filmie była zadowolona i rozgadana, a na drugim...
-Ja cie śpać!! Ja cie do łóziećka! JA CIE ŚPAĆ!!
Faktycznie, Ania to dziwne dziecię - popołudniowa drzemka zwykle kończyła się draką, bo dziecina chciała spać do oporu (do wieczora najchętniej, a potem grasować po nocy), ale to rozmijało się z moim wyobrażeniem rozkładu dnia dziecka normalnego ;-)
Wczoraj Ania nie widziała tego filmu, ani nigdy przedtem.
A dziś zdumienie nr dwa (czyli jakby ciąg dalszy)
Dziś przy obiedzie zaczęłam żartować i powiedziałam:
-Ja cie śpać!! Ja cie do łóziećka!
Na co Ania:
-O! Ja pamiętam, jak nie chciałam wstać, a Asia przyszła i powiedziała, że jak wstanę to mi zdjęcia porobi. I ja wstałam, ale później jak już miałam na sobie bluzkę to zaczęłam płakać.
Kiedy to powiedziała, rozległ się podwójny huk - to szczęka moja i Asi wylądowały na terakocie...
Jak ona to może pamiętać?? Tyle lat! Teoretycznie dzieci pamiętają wszystko do szóstego roku życia, a Ania ma już więcej wiosen na karczku...
Rabarbara ponurym głosem powiedziała:
-Zawsze twierdziłam, że to dziecko jest dziwne...
Czasem zdziwienie bywa jakby to powiedzieć - nieszczere lub na zwłokę ;-)
Działo się to lat temu na zad hohohoho, a może i więcej...
Pętał się w on czas koło mnie taki jeden delikwent. Na tyle skutecznie, że się zgodziłam zmienić błogi, panieński stan na wręcz przeciwny...
Ale jako iż czasy wówczas były troszku insze, to ów dżentelmen przymuszony przeze mnie miał oficjalnie poprosić o mą szlachetną dłoń mych rodzicieli.
Oczywiście lekko się stremował i próbował buntować, ale same wiecie - nec Hercules contra plures ;-) Znaczy zmusiłam gada do gadania ;-)
Rzeczonego dnia przed przybyciem pana W. kładłyśmy z Mamą mojemu tacie do głowy, że ma NIE BYĆ ZDZIWIONY!! Bo przecież klient szwenda się koło mnie już parę miesięcy, przyjeżdża, zabiera do kina, do teatru. Plącze mi się po życiorysie dość intensywnie, więc ma NIE BYĆ ZDZIWIONY!! W żadnym wypadku!! Bo przecież NIE MOŻE BYĆ ZDZIWIONY!! Przecież ślepy nie jest i widzi co się święci!!
Tata potakiwał i był wyraźnie oburzony jak my możemy wątpić i sugerować, że coś tak dziwacznego mogłoby wypłynąć z jego ust. Wszak zdziwiony nie jest i nie będzie, bo jakim cudem. Przecież widzi co się szykuje, bo ma oczy. I wyraźnie słyszy co mu przekazujemy, bo ma uszy!
O umówionej godzinie, pan "prawienarzeczony" stawił się na rzeź. Yyyy.. znaczy na oficjalne "po prośbie" o rękę jedynaczki z dobrego domu z fortepianem ( no dobra! przegięłam - z pianinem ;-))
Mietłę (kwiatki w sensie) wręczył teściowej in spe, pokazowo buchąwszy ją uprzednio w mankiet.
Prawie teściowi uścisnął prawicę i lekko się zacinając i jąkając wyłuszczył sprawę...
Zaległa cisza...
Spojrzałyśmy z Mamą na tatę. Rodzic mój siedział sobie w fotelu z dość dziwną miną i rzucał spłoszone spojrzenia na prawo i lewo...
Aż w końcu ponaglony lekkim syknięciem swej Ślubnej ocknął się i powiedział:
-Nooo... JESTEM ZASKOCZONY!
Tjjaaaa...
To na zakończenie dodam, że ja jestem ZADOWOLONA, że wzrok nie ma siły zabijania, bo pewnie byłabym już całkowitą sierotką... ;-)
Z wielką przyjemnoscią przeczytalam jednym tchem, Moniko jestes niesamowicie tworcza, a przy tym nieslychanie dowcipna,czuje sie tak, jakbym znala Cie od lat, nie dziwie sie, ze jestes nagradzana, bo Ty pokorna jestes i energetyczna, buziaki
OdpowiedzUsuńElu! Dziękuję Ci bardzo! Aż się zarumieniłam :-)
OdpowiedzUsuńTy się dziwisz, że Cię nagradzają? Przecież nikt inny nie potrafi opowiedzieć o zwyczajnych domowych sprawach z takim dowcipem jak Ty.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o pamięć dziecka to czasem pamięta się różne dziwne sprawy i niektórzy mają to do dorosłości. Ja np pamiętam, że podczas przeprowadzki do nowego mieszkania byłam u Babci (miałam 5 lat) i pamiętam, że jak siostra przyszła po mnie i prowadziła mnie już do nowego to strasznie płakałam, bo chciałam do starego.
A co do zaręczyn, czy ów pętający się koło Ciebie pan został w końcu tym ślubnym - straszniem ciekawa epilogu scenki.
Sie uśmiałam.Ty to potrafisz pisać.A Twój tato jest niesamowity!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kochana, Twoje notki to ja jednym tchem wchlaniam, jakbym rozdzial ksiazki Grocholi czy Szwei szybciorem czytala...Jestes tworcza, potrafisz o zwyklych sprawach pisac z takim humorem, a moje 3 oko( albo oczy wyobrazni) widza scenka za scenka.
OdpowiedzUsuńCiesze sie, ze moge Cie poznawac poprzez blog.
Od razu jaśniej, jak przeczytałam twój wpis! :))
OdpowiedzUsuńTo co piszesz jest tak pełne humoru, że cały mój dzień staje się weselszy, co przy obecnej pogodzie ma jeszcze większe znaczenie.
I ty się dziwisz nagrodom za taką pożyteczną działalność?;)
Pozdrawiam cieplutko, Monika.
Moniko, piszesz dziś o zdziwieniach wszelakich... ale jednego z nich nie rozumiem zupełnie... a mianowicie zdziwienia z nagradzania toż to się należy absolutnie... zaglądam do Ciebie kochana kobieto często baardzo, uwielbiam te Twoje kawałki prozy... i jestem zachwycona, gdy mogę przeczytać kolejny odcinek... a jak nie to zaglądam jeszcze częściej zadziwiona, że nie ma kolejnego.
OdpowiedzUsuńPowinnaś pisać kiedy nadasz kolejny, bo czekam i czekam i dziwię się...
Ataboh
Monika, nie wiem czy już o tym pisałam ale czy Ty nie myślałaś już o tym żeby napisać książkę o zwykłych perypetiach niezwykłej maniaczki robótkowej/matki i żony/ bibliotekarza.... i tak dalej.
OdpowiedzUsuńWyróżnienia Ci się należą i to jeszcze w większych ilościach.
Irenko - tenże pan jest moim mężem od lat dwudziestu ;-)
OdpowiedzUsuńAagaa - jak widać skażona genowo jestem ;-)
Elu - jeszcze raz bardzo Ci dziękuję :-**
Beatko - nawet nie wiesz jaką mi niespodziankę zrobiłaś wpisując się w komentarzach! Cieszę się, że przy tak ogromnym nawale obowiązków znajdujesz czas i chęci żeby tu do mnie zaglądać :-)))
Madziu - pisałaś i chyba nie tylko Ty ;-)
Troszkę, czasem o tym myślę, ale wiesz co? Raczej chyba nie ma takiego wariata wydawcy, co by zaryzykował w tak niepewne przedsięwzięcie ;-D
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHe,he, tekst mi się podobał.Co się dziwić tatusiowi, w końcu pierwszy raz był w takiej sytuacji,jakby nie patrzeć dość nietypowej więc mógł się biedak pogubić.
OdpowiedzUsuńZnów się uhahałam.To fajne co piszesz. Za madziulą: za jakis czas pozbieraj to pisanie do kupy, połącz i wydaj w formie ksiązki. Czy ten PAN to Twój mąz? I osbiste pytanie: jak duza róznica wieku jest pomiędzy córami?
OdpowiedzUsuńKochana, zagladanie do Ciebie poprawia mi humor na cały dzień. To chyba cenne...
Ata zapraszam do mnie na bloga po wyróżnienie
OdpowiedzUsuńKasiu - tak jak już pisałam w komentarzu kapkę wyżej - ten człek jest mm mężem. Od dwudziestu lat.
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o różnicę wieku między moimi pannami, to wnosi ona lat 11. Asia ma skończone 19, a Ania jak łatwo policzyć - 8.
Gusiu! Dziękuję!
Dziwić Cię nie powinno wyróżnienie ode mnie :)
OdpowiedzUsuńhahaha pisac to ty umiesz ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam po wyróznienie!!!:)
OdpowiedzUsuńproszę zajrzyj do mnie;)
OdpowiedzUsuńto i do mnie zaglądnij
OdpowiedzUsuńAle się uśmiałam.
OdpowiedzUsuńWspaniale ubierasz w słowa wydarzenia z Twojego życia.
To jest wielki dar
Czekam na książkę
Juz składam zamówienie
Pozdrawiam
Hahahaha, tatusiowie tak mają! Ależ się uśmiałam!
OdpowiedzUsuń