Pomału wracam do rzeczywistości..
Dziś zrypałam się pracą fizyczną w ogrodzie.
Dobrze mi z tym jak nie wiem co!!
I po raz kolejny przekonałam się, że na kaca najlepsza praca!
Po mega napięciu psychicznym, przeoraniu mózgu (takim do bólu) - fizyczne NIE CZUCIE SIĘ, jest uzdrawiające.
Polecam na schizy, pseudo deprechy i apatie!
Jak ktoś nie ma własnych areałów, to zapraszam na moje nieużytki. Pokrzyw, cholernej nawłoci i wszelakiego innego chwastowego badziewia wystarczy dla wszystkich!
Równie dobrze działa lektura. Taka pozytywna.
Kupiłam na warszawskich targach książkę Marii Ulatowskiej "Sosnowe dziedzictwo" Chyba tylko dlatego, że do autorki nie było tłumów czytelników. A ja pazerna na autografy jestem.
I dobrze!
Ta książka to jak balsam na pogryzioną duszę!
Polecam Wam! To taki jakby lekki "harlekin", ale wyższych lotów.
Zdjęć dziś jeszcze nie będzie.
A jak ktoś lubi oglądać obrazki, to zapraszam na bloga mojej Joanny.
Ostatnio go otrzepała z kurzu i wkleiła fajne fotki :-)
Na koniec - dziękuję Wam za słowa wsparcia, otuchy i podtrzymywanie przy życiu po opublikowaniu poprzedniego wpisu.
Ato kochana fajnie ,ze jestes:))
OdpowiedzUsuńa chwasty i wszelka robota to i na mnie dziala kojaca hihi:)
buziaki
A gdzie masz tę działkę, bo szukam takowej do skopania i zasadzenie, a mi ciągle ucieka gdzieś? pozdrawiam Halina
OdpowiedzUsuńto jak mnie dopadnie jakiś dół... głęboki tak, że na szycie nawet nie będę mogła patrzeć - zgłoszę się na skopanie zadków chwastom na Twoich areałach :))))
OdpowiedzUsuńjeszcze raz przytulam...
i bądź...
Dobrze, że już jesteś, bo groziło Ci,że podeślę maila, bo się jakoś o Ciebie martwiłam.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Jakby jeszcze komu było mało zapraszam i na moje łąki. U mnie nawłoci niet za to szczaw i perz i owszem.
OdpowiedzUsuńAto, dobrze że jesteś znowu :) Miłej niedzieli!
U mnie ogródek nie działa. Zwiększa jeno poczucie bezsilności wobec natury (czytaj - *(&*%&^*odrastających chwastów.
OdpowiedzUsuńLektura jak najbardziej. Szczególnie Pratchett.
Jak dobrze ,że wracasz... Bea
OdpowiedzUsuńAta, dobrze, że wracasz do siebie, gdziekolwiek byłaś. Masz szczęście, ze fizyczna praca pozwala Ci odreagować. Ja niestety chodzę przez podwórko zarośnięte po kolana, patrzę, jak umierają moje mizerne kwiatki i myślę sobie "a ja to p...".
OdpowiedzUsuńŻadna siła nie zmusi mnie do pracy fizycznej, choć to może najlepsza metoda. Ja widać potrzebuje kopa w tyłek.
Trzymaj się Kochana, jutro na pewno będzie lepiej. I to głupie powiedzenie "czas leczy rany" naprawdę jest prawdziwe, czas pozwala popatrzeć na pewne rzeczy z dystansu.
Oj prawda to że praca w ogrodzie pozwala zwalczyć depresję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i dobrze że wracasz
wróciłaś i to jest ważne . Focie obejrzałam i uważam że są bardzo dobre i ciekawe
OdpowiedzUsuńDominiko - w rwaniu chwastów jest coś takiego oczyszczającego (nomen omen ;-))
OdpowiedzUsuńHalino - to nie działka, to ogród. A gdzie? Prawobrzeżna, południowa część Warszawy.
Kasiu - zapraszam - chwaściorów ci u mnie dostatek ;-)
Aniu - TAKICH zagrożeń to ja się nie boję :-))
Aniu - Ty mi tu ludzi szczawiem nie podbieraj!! :-DD
Aga - Pratcheta nie przyswajam. Próbowałam, ale to jednak nie moja bajka/działka :-)
Bea - ja też się zaczynam cieszyć :-*
Irenko - służę kopem jak coś ;-) Ja muszę po kazdym stresie wyżyć się fizycznie. Inaczej eksploduję!!
Jaga - to nie depresja! Absolutnie! To przerost wrednego życia nad moją wytrzymałością!
Iwonko - w imieniu Chudej dziękuję :-)
A ja chcialam powiedziec,ze zrobilam Twoje ciasto mietowo-czekoladowe i...odjechalam!.I ciesze sie ,ze znowu piszesz,tzn.musi byc lepiej...?Czymam kciuki,zeby bylo calkiem dobrze.Pozdrawiam cieplo:).
OdpowiedzUsuńAtuś! Dobrze, że jesteś! Nawłoci nie wyrzucaj całej. cudnie pachnie i jaki z niej miodek! Najlepszy na smutki.
OdpowiedzUsuńŚciskam serdecznie i ślę pozytywne myśli
Się cieszę i odetchnęłam. Nareszcie jesteś.
OdpowiedzUsuńPrzez pewien czas mnie nie było, nie wiedziałam, że taki zły czas nastał... Przytulam serdecznie i obyś się utrzymała w lepszym nastroju!
OdpowiedzUsuńFajnie, że jesteś, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńuffff, czyli się polepszyło - ale i tak ściskam, mimo, że z opóźnieniem...
OdpowiedzUsuńAta, cieszę się że jesteś :)
OdpowiedzUsuńDario - cieszę się, że ciasto Ci smakowało. Jest dużo lepiej :-))
OdpowiedzUsuńAsiu - tej nawłoci mam tyle, że beczkę miodu można by utoczyć! Stanowczo za dużo!
Iwonko - no jestem, jestem! Nawet jak mnie nie było, to byłam (gdzieś tam).
Magda - tamten zły czas już sobie poszedł. Zostało tylko "wspomnienie".
Elu - ja też się cieszę, że wróciłam :-))
Sylwuś - czuję się uściskana :-)
Yen -:-**