"Wiem kto Cię kocha!" - to niech sam/sama się wysłowi!
"Wiem kiedy weźmiesz ślub i ile będziesz mieć dzieci!" - DŻIZAS!!! ZNOWU ŚLUB?? I NOWE BACHORY??? NEVER!!
"Słodka blondynka..." - nie mój typ.
"Sexi brunetka..." - hetero jestem.
"Gorąca ruda z Twojej okolicy..." - szybki przegląd sąsiadek.
"Widzę przyszłość! Wyczytałam w kartach tarota! Sama nie mogę w to uwierzyć! Ślij sms 3,66 z VAT, a będziesz mieć powodzenie i miłość!" - taniochą zalatuje - wyżej się cenię ;-)
Tjaaaa....
A jak dzwoni tzw. no name?
A odbieram.
Co mi tam!
Kiedyś zadzwoniła do mnie prawdziwa "hrabinija" - z głosu.
- Halllo... Dzwonię, żeby zaoferować pani ciekawe i budujące spotkanie...
Tu głos zawiesiła na dramatyczną chwilkę, a ja zamarłam w oczekiwaniu i przez ułamek sekundy zastanawiałam się, czy mam paść na kolana i całować ją po pierścieniach za to, że się zniżyła do poziomu mnie - maluczkiej...
-Taaaak? - powiedziałam z nabożnym uwielbieniem.
- Chciałabym umówić panią na spotkanie z doradcą finansowym. On pani powie, co ma pani robić ze swoimi pieniędzmi.
Nooooożżż kuźwa!!!!!!
Na ten tychmiast wstałam z kolan otrzepując się z kurzu i ryknęłam w telefon:
- Coooo??? Żarty jakieś?? Półetatowy nauczyciel bibliotekarz ma zgoła inne problemy! Zapewniam panią, że żaden doradca finansowy nie jest mi potrzebny!! Raczej SPONSOR!!! ŻEGNAM!
Pani nigdy już nie zadzwoniła ;-)
Inny telefon:
- Dzień dobry! Przeprowadzamy ankietę na temat napraw samochodów z grupy Volkswagen. Czy rozmawiam z osobą posiadającą lub użytkującą samochód marki Skoda lub Volkswagen?
- Tak - ot głupia, prawdomówna Ata...
- A bo chcemy dowiedzieć się, czy jest pani zadowolona z usług naprawczych.
- Jestem. Ale nie korzystam z usług ASO, bo samochód już mam dawno po gwarancji.
- Aha. To dziękuję. Do widzenia.
Spławiłam?
Gdzie tam!!
Od paru miesięcy nękają mnie cyklicznie.
Sądzę, że jednak już się ich pozbyłam...
W ubiegły piątek zadzwoniła do mnie pewna pani, właśnie od tych ankieterów samochodowo-naprawczych.
- Halo... - wyszeptało dziewczę w słuchawkę dokładnie tak jak ja, kilka dni wcześniej (o czym nie omieszkałam napisać)
Wycharczała bidula sekwencję zwyczajową, dyskretnie chrząkając co drugą literę...
Żal mi jej było... Szczerze!
Więc powiedziałam formułkę zwyczajową, a na koniec dodałam:
- A tak prywatnie - polecam udanie się do apteki, zakup IslaMint i wit A+E. Ilsę należy ssać 4 razy dziennie. Witaminki z tą samą częstotliwością, ale po dwie sztuki na raz. Ohydne to w smaku, bo oleiste, ale skuteczne. Mnie pomogło, bo też miałam zapalenie krtani i strun głosowych.
Chwila ciszy i wyszeptane:
- Bardzo pani dziękuję! Życzę pani miłego dnia!
- I wzajemnie :-)
Czasem jednak te rozmowy potrafią się potoczyć dość nietypowo...
Dziś zadzwonił do mnie pan z pewnej sieci telefonicznej.
Na początku gromko zakrzyknął, że coś wygrałam i że on mi to tak po prostu da!
Ot - charytatywna sieć w kolorze fioletowym ;-)
Dobrze chłopina trafił, bo akurat robiłam coś, na co już nie mogłam patrzeć...
- Ale ja nigdzie nie grałam, a poza tym jestem w innej sieci i nie mogę teraz zmienić umowy.
- A czy ja powiedziałem, że ma pani coś zmieniać??
- No nie..
- No właśnie!
A potem...
A potem to się nasza rozmowa potoczyła zupełnie innym torem! Sądzę, że zupełnie nie przewidzianym przez fioletowego operatora ;-)
Mianowicie jakoś nam tak zeszło na tematy ogólne i życiowe...
Fajnie się gadało z młodym człowiekiem mającym całkiem dobrze poukładane pod sufitem :-)
Ocknęliśmy się tak mniej więcej po 10 minutach.
- Wie pani co? Jeszcze z nikim tak dobrze mi się nie rozmawiało! Naprawdę!
- Wie pan co? Jeszcze nigdy nie odbyłam tak miłej rozmowy z konsultantem!
- Bardzo pani dziękuję za wysłuchanie. I życzę pani bardzo miłego dnia :-))
- I wzajemnie!
- Jak ja bym chciał, żeby wszyscy moi rozmówcy byli tak sympatyczni jak pani!
- Ogromnie mi miło :-))
Noooo.... Nie przeczę! Miło mi ogromnie :-)
A teraz odpowiedź na pytanie - co też ja takiego robiłam, że z ulgą odebrałam telefon od nieznanego mi rozmówcy?
Ano bransoletki wykańczałam!
A właściwie one mnie!
Pan mnie dopadł, jak obhaftowywałam tę szarą:

Ostatnią z sześciu, więc miałam już serdecznie dość i z przyjemnością zrobiłam sobie wagary ;-)
A te pięć pozostałych to takie:

Kolejne potraktowały obiektyw z większą przychylnością:



Jednej (czerwonej) nie fociłam indywidualnie, bo już taką robiłam wcześniej.
Ale załapała się na fotkę grupową:

A oprócz tych płaskich wykończyłam jedną szydełkową:

Są jeszcze moduły w ilości sztuk trzech autorstwa mojej chorej Ani, ale pokażę je w kolejnym poście :-)
A tak na zakończenie: telefon to jednak fajny wynalazek - relaksacyjny jakby. No nie? ;-)